Frankowicze przyzwyczaili się już do tego, że swoich interesów muszą bronić sami, oczywiście przy wsparciu doświadczonych adwokatów i radców prawnych. Jednak gdy na początku 2024 roku nowy minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał swojego pełnomocnika ds. ochrony praw konsumenta, oferując to stanowisko dr Anecie Wiewiórowskiej-Domagalskiej, kredytobiorcy pseudowalutowi po raz pierwszy od dawna poczuli się „zaopiekowani”. Wreszcie mieli w rządzie swojego reprezentanta, liczyli zatem, że ich głos będzie lepiej słyszalny, a postulaty zaczną być brane pod uwagę przez politycznych decydentów. Niestety, szybko okazało się, że pełnomocniczka ministra ma dość specyficzną wizję tego, na czym polegać powinna sprawowana przez nią funkcja. Obecnie jej relacje z frankowymi konsumentami są, najdelikatniej rzecz ujmując, trudne. I z pewnością nie poprawia ich sposób, w jaki dr Wiewiórowska-Domagalska komunikuje się w Internecie z osobami, do których ochrony została oddelegowana. Powstaje pytanie, czy Ministerstwo Sprawiedliwości zdaje sobie sprawę z kryzysu wizerunkowego wywołanego działaniami pani pełnomocnik, i czy zamierza przedsięwziąć jakiekolwiek kroki celem odzyskania społecznego zaufania.
Z tekstu dowiesz się:
- Dlaczego frankowicze odwrócili się od pełnomocniczki ministra sprawiedliwości ds. ochrony praw konsumenta
- Jak dr Aneta Wiewiórowska-Domagalska radzi sobie z krytyką pochodzącą ze strony środowiska konsumenckiego
- Które wypowiedzi pełnomocniczki skompromitowały resort sprawiedliwości i naraziły go na krytykę ze strony społeczności adwokackiej
- Co może dziś zrobić nowy minister sprawiedliwości, by odbudować utracone zaufanie frankowiczów do strony rządowej.
Od obrończyni konsumentów do sojuszniczki banków: jak zmieniała się frankowa perspektywa dr Wiewiórowskiej-Domagalskiej
Wnikliwy obserwator świata polskiej polityki zwykle bez trudu jest w stanie wskazać przykłady osób, które – choć wydawały się wymarzonymi kandydatami na dane stanowisko – zupełnie się na nim nie sprawdziły. Mamy na myśli doświadczonych ekspertów, reprezentujących często bardzo wąskie dziedziny, którzy nie potrafili wykorzystać swojej wiedzy w praktyce, po to, by zlikwidować bądź zniwelować jakiś problem, czy to społeczny, czy dowolny inny. Naszym zdaniem z takim właśnie przypadkiem mamy do czynienia na stanowisku pełnomocnika ministra sprawiedliwości ds. ochrony praw konsumenta.
Gdy początkiem 2024 roku media podały, że funkcję tę będzie sprawować dr Aneta Wiewiórowska-Domagalska, frankowicze nie mogli uwierzyć w swoje szczęście. Oto miała ich reprezentować ekspertka, która od lat zajmuje się problematyką kredytów pseudowalutowych w kontekście prawa konsumenckiego, także tego europejskiego. Archiwalne wypowiedzi nowej pani pełnomocnik, publikowane na łamach poczytnych tytułów o tematyce ekonomicznej i prawnej, napawały konsumentów nadzieją. W ich imieniu miał przemówić ktoś, kto zna temat abuzywnych praktyk banków właściwie od podszewki. I kto zdaje sobie sprawę z opieszałości Komisji Nadzoru Finansowego, która bardzo długo zwlekała z podjęciem jakichkolwiek działań w sprawie franków.
Zaczęło się niewinnie, od krytyki kancelarii prawnych…
Początki Wiewiórowskiej-Domagalskiej na stanowisku pełnomocnika ds. konsumentów były obiecujące. Rządowa ekspertka zaczęła od pozbawienia banków złudzeń co do możliwości wprowadzenia ustawy frankowej (na takie rozwiązanie miało być już za późno). Krytykowała też banki za zbyt małe zaangażowanie w proces zawierania ugód. Wystarczyły dwa, może trzy kwartały, by pełnomocniczka ministra zaczęła zmieniać perspektywę.
Przyczyn tej zmiany upatrujemy w licznych wydarzeniach, na które była zapraszana obok prezesów banków i przedstawicieli Komisji Nadzoru Finansowego. Po pewnym czasie dało się zauważyć, że medialna aktywność pełnomocniczki praktycznie nie koncentruje się na dialogu ze stroną konsumencką, a na rozmowach z przedstawicielami sektora finansowego i regulatorami, odpowiedzialnymi za narażenie polskich kredytobiorców na ryzyka związane z procederem frankowym.
Kredytobiorcy pseudowalutowi zaczęli dostrzegać, że pełnomocniczka coraz mniej krytykuje twórców tego procederu, a w coraz większym stopniu koncentruje się na atakowaniu kancelarii prawnych, reprezentujących… stronę konsumencką. Zaczęło się niewinnie, od zasugerowania, że niektóre kancelarie stosują w umowach z konsumentami klauzule abuzywne, czym powinien się zająć UOKiK (wypowiedzi pełnomocniczki były cytowane między innymi przez prawo.pl w artykule z 3 czerwca 2024 roku).
Już wtedy alarmujące wydało nam się, że pełnomocniczka nie wyjaśniła, iż takie abuzywne praktyki są charakterystyczne przede wszystkim dla kancelarii odszkodowawczych, a więc dla podmiotów działających jako spółki kapitałowe, niebędących firmami prawniczymi. Zaniepokoiło nas, że dr Wiewiórowska-Domagalska nie rozgranicza w sposób wyraźny tych dwóch typów podmiotów, spośród których pierwszy wymyka się spod kontroli samorządów zawodowych i ma dużo większą swobodę w prowadzeniu działalności niż adwokaci i radcowie prawni.
Wypowiedzi pełnomocniczki na temat kancelarii sprowokowały NRA do reakcji
Z czasem krytyka kancelarii stała się dużo ostrzejsza, a absolutny szczyt nagonki mogliśmy obserwować po zakończeniu konsultacji publicznych do projektu ustawy frankowej. Dr Wiewiórowska-Domagalska podczas licznych w tamtym czasie spotkań z dziennikarzami wręcz sugerowała, że kancelarie prawne zainspirowały konsumentów do składania krytycznych, bliźniaczo do siebie podobnych uwag do projektu. Wielokrotnie podkreślała, jak znakomitym biznesem jest prowadzenie spraw przeciwko bankom. Dawała również do zrozumienia, że kancelarie prawne korzystają na odsetkach ustawowych za opóźnienie, które sądy zasądzają na rzecz konsumentów. Obraz, który wyłaniał się ze słów ekspertki, był wręcz zatrważający: można było odnieść wrażenie, że kancelarie z pełnym rozmysłem sugerują klientom mniej korzystne dla nich rozwiązania, byleby tylko zmaksymalizować swoje korzyści z prowadzonych spraw.
Za szczególnie przykry uważamy fakt, iż przedstawiciele mediów rozmawiający z pełnomocniczką ministra ds. ochrony praw konsumentów nie próbowali polemizować z jej kontrowersyjnymi i po prostu krzywdzącymi twierdzeniami. W niektórych przypadkach wręcz dało się odczuć, że ulegają jej autorytetowi (wszak ich rozmówczyni to przedstawicielka rządu, z założenia osoba obiektywna, w odróżnieniu do na przykład pełnomocnika banku), dając swobodne pole do wypowiedzi szkalujących środowisko adwokackie.
Adwokatura nie pozostała bierna wobec tej oszczerczej kampanii – w lipcu zapytaliśmy Naczelną Radę Adwokacką o opinię na temat osobliwej narracji płynącej z Ministerstwa Sprawiedliwości. Pełna treść stanowiska NRA dostępna jest w artykule z 10 lipca br. pt. „Frankowicze i prawnicy na celowniku resortu? Pełnomocniczka Ministerstwa uderza w prawników – jest reakcja adwokatury”. Przypomnijmy fragment zaprezentowanego przez adwokaturę stanowiska:
„Niedopuszczalne jest sugerowanie w przestrzeni publicznej, że adwokaci podejmują czynności nastawione na własne korzyści z przedkładaniem ich ponad interes klienta, choćby z tej prostej przyczyny, że jest on nierozerwalnie związany z interesem adwokata. Takie wypowiedzi są nieakceptowalne, zwłaszcza, że osoba je wypowiadająca nie przedstawia jakichkolwiek dowodów potwierdzających tak absurdalne tezy, jak też posługuje się ogólnikami.”
Wiewiórowska-Domagalska znów „kąsa” frankowiczów w social mediach. Nie może się pogodzić z krytyką?
Jak nietrudno się domyślić, społeczność adwokatów otrzymała wsparcie nie tylko ze strony NRA, ale również samych konsumentów, którzy dzięki pracy renomowanych prawników zdołali się uwolnić od abuzywnych kredytów. Frankowicze, korzystając z możliwości, jakie daje Internet, od wielu miesięcy wchodzą w polemikę z dr Wiewiórowską-Domagalską, wyraźnie wyprowadzając ją tym z równowagi. Bardzo nas dziwi, że znakomicie wykształcona, obyta w kontakcie ze stroną konsumencką ekspertka tak szybko zaczęła porzucać profesjonalne podejście na rzecz dziecinnych pyskówek. Efekty tej spektakularnej przemiany można podziwiać na platformie X.com, ale warto wspomnieć, że pełnomocniczka jest aktywna również na Facebooku, o czym przekonali się frankowicze zrzeszeni na fanpage’u prowadzonym przez Marka Wyszkowskiego, niezależnego analityka, działającego w sieci pod pseudonimem Zenon Frankster.
Wyszkowski, udostępniając wpis z 9 października, opublikowany na profilu NA BANK Orski Dąbrowska Radcy Prawni sp.k., głośno zadał pytanie o skutki wywołane potrąceniem, złożonym przez bank w sądzie drugiej instancji. Kontekst dotyczy oczywiście odsetek ustawowych za opóźnienie, czyli kwestii, która, potocznie rzecz ujmując, „triggeruje” panią pełnomocnik niemal równie mocno, jak najznamienitszych przedstawicieli sektora bankowego.
Można by oczekiwać, że pojawienie się pod takim wpisem rządowego pełnomocnika ds. ochrony praw konsumenta skutkować będzie ciekawą, merytoryczną dyskusją. Ale nic z tego. Dr Wiewiórowska-Domagalska pojawiła się pod tym postem tylko po to, by napisać „sugerowałabym zapoznanie się z orzecznictwem TSUE…”. Trzeba przyznać, że kąśliwa uwaga podziałała na społeczność frankową niczym wbicie kija w mrowisko: pod życzliwą sugestią pani pełnomocnik pojawiło się jak dotąd 31 komentarzy, pochodzących nie tylko od strony zirytowanych konsumentów, ale również od znanych prawników, próbujących wprowadzić merytoryczną wartość do rozmowy. W dyskusji udział wzięli między innymi mec. Teresa Majewska, mec. Krzysztof Orski i mec. Kacper Sampławski. Postawione przez prawników (i przez konsumentów) pytania pozostały bez odpowiedzi.
Po zmianie ministra Wiewiórowska-Domagalska nadal realizuje się w resorcie… i w social mediach
Warto się zastanowić, o czym świadczy i czemu ma służyć opisywane zachowanie pełnomocniczki. Czy jest to efekt frustracji spowodowanej tym, że strona konsumencka nie jest rządzącym (i oczywiście samej pani Anecie) wdzięczna za rozwiązania zawarte w projekcie ustawy frankowej? Czy ma za złe konsumentom, że nie chcą wspaniałomyślnie odstąpić od części przysługujących im korzyści, tylko po to, by „odrobić zadanie domowe” przypisane rządzącym? A może sarkastyczna postawa i ignorowanie jak najbardziej sensownych pytań ze strony konsumentów i ich pełnomocników to skutek zbyt długiego przebywania w towarzystwie przedstawicieli środowiska bankowców i regulatorów? Długo można by tak wyliczać, zastanawiając się przy tym, dlaczego osoba o tak spektakularnej karierze, która ma przed sobą długie lata aktywności zawodowej, niszczy swój wizerunek eksperta i obraża się na osoby, których praw miała chronić.
Bardziej interesuje nas, co na to wszystko Ministerstwo Sprawiedliwości. Nie ukrywamy: po lipcowej zmianie na stanowisku szefa resortu bardzo liczyliśmy na dalsze zmiany personalne i rozliczenie dotychczasowych pełnomocników z efektów ich pracy. Tym bardziej że już w kilka dni po objęciu urzędu minister Żurek zaczął porządki w wymiarze sprawiedliwości, jak i w samym resorcie. Media podawały w tamtym czasie, że odwołał 9 pracowników resortu w delegacji, 46 sędziów i… jednego pełnomocnika.
Obserwując profil pełnomocniczki na profilu X.com można dojść do wniosku, że i ona sama nie była pewna, jak potoczą się jej dalsze losy w Ministerstwie. Po zmianie ministra jej aktywność w social mediach wyraźnie spadła. Od początku sierpnia opublikowała na platformie jedynie 3 wpisy, spośród których ostatni pochodzi z 2 października br. i zawiera ikoniczną wręcz grafikę Ministerstwa Sprawiedliwości, prezentującą błędne dane na temat wzrostu załatwialności spraw frankowych w sądach okręgowych. Fakt, że po dziś dzień informacja ta nie została w żaden sposób sprostowana, uważamy za znamienny. Nie przeszkadza to jednak pani pełnomocnik w polemizowaniu z innymi użytkownikami platformy i oskarżaniu ich o wprowadzanie Internautów w błąd. Zainteresowanych odsyłamy na profil pełnomocniczki, do zakładki „Replies”. Zgadza się. Choć dr Wiewiórowska-Domagalska ograniczyła częstotliwość publikowania wpisów na własnym profilu, to wciąż wyżywa się „artystycznie” w komentarzach pod wpisami innych użytkowników platformy. Jak nietrudno się domyślić, przedmiotem jej wzmożonego zainteresowania są między innymi sprawy frankowe i te o sankcję kredytu darmowego.
Ministerstwo Sprawiedliwości pozwala, by mnożyły się domysły wokół ustawy frankowej
Teraz do rzeczy: dr Wiewiórowska-Domagalska ma czas na „boksowanie się” z Internautami, i to w godzinach, w których urzędnicy zwykle są w pracy, ale nie znajduje go już na sporządzenie oficjalnego komunikatu w sprawie odsetek ustawowych za opóźnienie. Naprawdę, wyłożenie kawy na ławę i przedstawienie jasnego stanowiska dotyczącego wpływu potrącenia na odsetki ustawowe za opóźnienie znacząco zmniejszyłoby aktywność frankowiczów w sieci. Obecnie ta aktywność koncentruje się właśnie na domysłach odnoszących się do kilku podstawowych spraw: zgodności potrącenia w II instancji z Konstytucją RP, odsetek ustawowych za opóźnienie oraz zarzutu potrącenia w kontekście przedawnienia roszczeń banku. Wysoka aktywność pełnomocniczki zarówno na platformie X.com, jak i na Facebooku pozwala przypuszczać, że doskonale zdaje ona sobie sprawę z tego, co obecnie trapi konsumentów. Tymczasem nikt w Ministerstwie Sprawiedliwości nie wychodzi frankowiczom naprzeciw i nie próbuje nawet rozwiać ich wątpliwości. Zamiast tego konsumenci są częstowani odpowiedziami w stylu „domyśl się”, które raczej nie współgrają z powagą urzędu administracji rządowej.
W naszym przekonaniu jest to spory problem: Ministerstwo Sprawiedliwości chce, aby społeczność frankowa uwierzyła w szczere intencje rządu i jednocześnie nie robi nic, by odbudować zaufanie, utracone wskutek nieprofesjonalnych zachowań pełnomocniczki. Resort wciąż może naprawić część błędów, między innymi poprzez wyjaśnienie wskazanych kwestii, już bez niepotrzebnego sarkazmu. Ponadto, zasadne wydaje się rozważenie wprowadzenia poprawek do projektu, których domaga się strona konsumencka. Frankowicze nie mają wygórowanych oczekiwań: chcą, by skuteczność potrącenia zgłoszonego przez bank w postępowaniu apelacyjnym była zależna od zgody kredytobiorcy. Zależy im również na otrzymaniu swego rodzaju gwarancji, dotyczących sądowej kontroli zgłoszonego przez bank potrącenia. Chodzi o to, by sąd sprawdził, czy roszczenie, które bank chce potrącić z roszczeniem konsumenta, nie jest przypadkiem przedawnione.
Póki co rządzący zbywają te prośby milczeniem, tak samo jak pytania o kwestię odsetek ustawowych za opóźnienie. Trudno podejrzewać przedstawicieli obozu rządzącego o brak wiedzy na temat nastrojów panujących w środowisku konsumenckim. Brak jakiejkolwiek reakcji na opór społeczny wobec ustawy dobitnie świadczy o tym, że to nie strona publiczna ma skorzystać na wprowadzeniu nowych, kontrowersyjnych przepisów.
PODSUMOWANIE:
Choć w teorii dr Aneta Wiewiórowska-Domagalska reprezentuje w Ministerstwie Sprawiedliwości interesy strony konsumenckiej, w praktyce jej dotychczasowe działania nie wskazują na chęć wywiązania się z tego zadania. Aktywność medialna pani pełnomocnik świadczy o tym, że jej perspektywa bliższa jest raczej bankom i regulatorom niż osobom pokrzywdzonym przez abuzywne praktyki sektora finansowego.
Publiczne wypowiedzi rządowej ekspertki świadczą o głębokiej niechęci do prawników, którzy ośmielili się skrytykować projekt ustawy frankowej i rozpoczęli akcję edukacyjną adresowaną w stronę społeczeństwa, a ukierunkowaną na proste przedstawienie zagrożeń niesionych proponowanymi przez resort przepisami. Co w tym wszystkim absolutnie najgorsze, nieoficjalne wypowiedzi ekspertki, publikowane w social mediach, pozwalają przypuszczać, że nie jest skłonna do podjęcia merytorycznego dialogu z konsumentami. Pani pełnomocnik, potocznie rzecz ujmując, spławia frankowiczów lakonicznymi, niewiele wnoszącymi odpowiedziami.
Powstaje pytanie, po co konsumentom pełnomocnik, który nie mówi w ich imieniu, a wręcz w wielu miejscach zbliża się w swej retoryce do strony bankowej, odpowiedzialnej za to, że w sądach mamy blisko 190 tys. postępowań frankowych. Czy, zdaniem obozu rządzącego, polscy konsumenci nie zasługują na reprezentanta, który w sposób profesjonalny odpowiada na ich pytania i rozwiewa nagromadzone wątpliwości?
Polskie władze wyraźnie, z roku na rok, odsuwają się od obywateli. W sprawach spornych, w których stronami są konsumenci i wpływowi przedsiębiorcy, rządzący chętniej słuchają uprzywilejowanych (chociażby przez zasobność portfela i dostęp do wysokiej jakości opieki prawnej) profesjonalistów niż własnych wyborców. Brak dialogu z osobami poszkodowanymi przez sektor bankowy usprawiedliwiają niewielką aktywnością stowarzyszeń konsumenckich, co jest absurdalną wymówką, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, jak projektodawca ustawy frankowej podszedł do uwag zgłoszonych przez obywateli w toku konsultacji publicznych.
Oczywiście rządzący przekonują, że tworzone przez nich prawo ma służyć interesowi publicznemu, tj. sądom i obywatelom. Wystarczy jednak spojrzeć na medialne komentarze dotyczące ustawy, by zauważyć, kto najbardziej cieszy się na pomysł legislacyjnego rozwiązania kwestii frankowej. Podpowiadamy: nie są to ani sędziowie, ani konsumenci.



