PLN - Polski złoty
CHF
4,56
wtorek, 23 września, 2025

Czas na unieważnienie kredytu we frankach się kończy – sprawdź czy jeszcze odzyskasz pieniądze ?

Po latach sądowych batalii o nieważność hipotek frankowych do banków w końcu zaczyna uśmiechać się szczęście: liczba nowo składanych powództw, rejestrowanych pod symbolem 049 cf, zauważalnie spada. W I półroczu 2025 roku spraw z tej kategorii wpłynęło do sądów o ok. 1/3 mniej niż rok wcześniej. I choć jest to naturalne zjawisko, związane z malejącą liczbą aktywnych kredytów do zakwestionowania, zastanawiać może, dlaczego z wysunięcia roszczeń przeciwko bankom rezygnują posiadacze spłaconych umów, mający takie same szanse na wygraną w sądzie, jak aktywni kredytobiorcy. Z nieoficjalnych szacunków wynika, że blisko 300 tys. umów frankowych wciąż nie zostało objętych pozwem. Jeśli ich posiadacze nie pośpieszą się z decyzją w sprawie, to ich roszczenie – w części, a czasem nawet w całości, przedawni się wraz z końcem 2025 roku.

Z tego tekstu dowiesz się:

  • Na czym polegają nieścisłości w sposobie liczenia biegu terminu przedawnienia roszczeń konsumenta w sprawie o abuzywny kredyt frankowy
  • Czy roszczenie dotyczące nieważności umowy kredytowej może się przedawnić
  • Czyje roszczenia przedawnią się wraz z końcem 2025 roku, a czyje wciąż będą możliwe do wyegzekwowania w sądzie
  • Kto powinien jak najszybciej złożyć pozew przeciwko bankowi, a kto może spokojnie czekać na kolejne wyroki TSUE, np. ten dotyczący teorii salda i kolejny, związany z przedawnieniem roszczeń banku.

Z końcem 2025 roku przedawnią się niektóre roszczenia frankowiczów. Sprawdź, czy musisz się śpieszyć z pozwem

O tym, że koniec 2025 roku będzie momentem przełomowym dla banków i kredytobiorców frankowych, eksperci prawni mówią już od dawna. Wbrew pozorom nie chodzi tylko o to, że minie 6 lat od wyroku TSUE w sprawie Raiffeisen vs. Dziubak, który wyznaczył krajowym sądom nowy standard rozpatrywania sporów na tle abuzywnych kredytów powiązanych z walutą obcą. Wielu kredytobiorców właśnie w okolicach 2019 roku podjęło pierwsze nieśmiałe działania, świadczące o chęci zakwestionowania niektórych postanowień umownych.

Na fali medialnych doniesień, związanych ze wspomnianym wyrokiem w sprawie przegranej przez Raiffeisen, kredytobiorcy zaczęli słać do banków reklamacje na niedozwolone klauzule przeliczeniowe. W swoich reklamacjach konsumenci domagali się różnych rozwiązań problemu: co odważniejsi oczekiwali, że bank skapituluje i uzna swoją winę, z kolei ci bardziej pragmatyczni liczyli chociażby na zawarcie ugody i skonwertowanie kredytu na złotówki.

Banki bardzo szybko zorientowały się, że konflikt frankowy może stać się w najbliższych latach głównym problemem sektora, zarówno ze względu na generowane ryzyko prawne, jak i to finansowe. Przystąpiły więc do kontrataku. Kredytobiorcy zaczęli otrzymywać negatywne odpowiedzi na swoje reklamacje, a media zostały wprost zalane informacjami o ryzykach związanych z pozwem. Część kredytobiorców, pod wpływem bankowej propagandy, wzmocnionej eksperckim głosem niektórych ekonomistów, prawników i dziennikarzy, po prostu odpuściła.

Te grupy kredytobiorców kilka lat temu nie miały po co iść do sądu. Dziś wygrywają swoje sprawy jedna po drugiej

Najwięcej obaw związanych ze złożeniem pozwu mieli frankowicze, którzy część środków pochodzących z kredytu przeznaczyli na zakupy bądź inwestycje związane z prowadzoną działalnością gospodarczą, jak również tacy, którzy w momencie zawierania umowy kredytu albo sami pracowali w banku, albo mieli wykształcenie świadczące o ponadprzeciętnej wiedzy z zakresu ekonomii i finansów. Ale nie tylko.

Niechętni do pozwu byli również posiadacze umów dawnego Fortis Banku, GE Money Banku czy Deutsche Banku, o których wiadomo, że zawierały dość niestandardowe klauzule, pozornie pozwalające na „naprawienie” umowy i utrzymanie jej w mocy. Jeżeli taki kredytobiorca trafił ze swoją umową do niewyspecjalizowanej kancelarii, nieznającej się na prawie bankowym, mógł usłyszeć, że jego umowy po prostu zakwestionować się nie da. Lub że ryzyko związane z pozwem jest zbyt duże, a co za tym idzie lepiej po prostu odpuścić.

Pozew masowo odpuszczali również rozwodnicy, którzy dowiedzieli się od swoich prawników, że aby móc skutecznie dochodzić roszczeń przeciwko bankowi, muszą ze sobą współpracować. A ponieważ małżeństwa rzadko kiedy rozchodzą się w zgodzie, te prywatne animozje pozwoliły bankom zatrzymać przy sobie miliardy złotych.

W efekcie mamy w Polsce blisko 300 tysięcy frankowych umów z wciąż obecnym w nich ryzykiem prawnym. Zdecydowaną mniejszość w tej grupie stanowią aktywne kredyty. Liczba frankowych hipotek pozostających w bilansach banków to ok. 148 tys., z czego ok. 100 tys., być może nieco więcej, objęto już sporem sądowym. Największe ryzyko generują obecnie umowy w całości spłacone (całkiem niedawno bądź nawet kilka lat temu). Posiadacze tych umów często nie zdają sobie sprawy z tego, że pozwanie banku nadal jest w ich przypadku możliwe. Wciąż bazują na informacjach uzyskanych przed kilkoma laty i nie wiedzą, że:

  • częściowe przeznaczenie środków pochodzących z frankowego kredytu na cele firmowe nie powoduje utraty przez kredytobiorcę statusu konsumenta, a więc nie odbiera mu ochrony wynikającej z unijnej dyrektywy 93/13
  • wskazanie kredytowanej nieruchomości jako miejsca zarejestrowania działalności gospodarczej samo w sobie nie jest powodem do uznania przez sąd, że kredytobiorcy nie należy się ochrona konsumencka
  • abuzywnej umowy, zawierającej ryzykowne klauzule przeliczeniowe, nie można naprawić poprzez dzielenie lub zmianę problematycznego zapisu umownego, w związku z czym umowa taka powinna zostać wyeliminowana z obrotu prawnego
  • ani doświadczenie zawodowe, ani wykształcenie kredytobiorcy nie powinny mieć wpływu na to, w jaki sposób bank informował go o ryzykach związanych z kredytem pseudowalutowym, w związku z czym ekonomista lub były pracownik sektora bankowego może unieważnić swój kredyt tak samo jak przedszkolanka, strażak czy mechanik
  • w sprawie o kredyt frankowy nie zachodzi współuczestnictwo konieczne wszystkich współkredytobiorców, co oznacza, że można pozwać bank o swoją część roszczenia samodzielnie, bez współpracy z pozostałymi kredytobiorcami.

Jak liczyć termin przedawnienia roszczeń kredytobiorcy w sprawie frankowej?

W teorii kredytobiorcy, którzy jeszcze nie pozwali banku o nieważność i/lub zapłatę, mogą liczyć na sprzyjające im prawo dotyczące przedawnienia. Sześcioletni termin przedawnienia biegnie w ich przypadku dopiero od momentu, w którym dowiedzieli się o abuzywnym charakterze kredytu i wynikających z tego możliwościach prawnych. Media dość często podają tę informację w uproszczony sposób, twierdząc, że roszczenia konsumenta są „nieprzedawnialne”… bo kto mu udowodni, kiedy dokładnie dowiedział się o tym, że jego umowa może być nieważna?

Niestety, sytuacja jest bardziej skomplikowana, niż może się wydawać. Sąd może bowiem uznać, że momentem, w którym konsument, racjonalnie rzecz biorąc, powinien dowiedzieć się o swoim prawie do zakwestionowania umowy, był 3 października 2019 roku, czyli dzień wyroku TSUE w sprawie Raiffeisen vs. Dziubak. Jeśli sąd przyjąłby taką interpretację, okazałoby się, że roszczenie konsumenta przedawni się wraz z końcem 2025 roku, przynajmniej w pewnej części.

Należy bowiem mieć na uwadze, że w lipcu 2018 roku zmieniły się przepisy kodeksu cywilnego dotyczące przedawnienia roszczeń. Wcześniej konsument miał aż 10 lat na dochodzenie swoich praw z tytułu nieważnej umowy kredytowej. Po zmianach w kc okres ten został skrócony do lat 6, jednak tylko dla roszczeń wynikających z rat spłaconych już po nowelizacji. Krótko mówiąc, roszczenia dotyczące rat spłaconych przed lipcem 2018 roku przedawniają się po 10 latach. Te spłacone po zmianach w kodeksie cywilnym – po 6 latach.

W najgorszej sytuacji są dziś osoby, które swoje frankowe kredyty spłaciły ponad 10 lat temu, a w trakcie spłaty wysyłały bankowi zastrzeżenia dotyczące zapisów umownych. Tacy kredytobiorcy zupełnie nieświadomie uruchomili bieg terminu przedawnienia i dziś, choćby bardzo chcieli, nie mają realnych szans na odzyskanie od banku jakichkolwiek środków – ich roszczenia w całości się przedawniły. W przypadku osób, które całkowitej spłaty dokonały 7-8 lat temu, roszczenie wciąż jest możliwe do wyegzekwowania w sądzie, pytanie tylko, czy gra w tym przypadku będzie warta świeczki. To zależeć będzie m.in. od kwoty kredytu i tego, jak bardzo kurs franka urósł pomiędzy datą zaciągnięcia zobowiązania a jego spłatą.

Profesjonalna analiza umowy frankowej zwykle jest darmowa. Od czego zacząć działania, by zdążyć przed przedawnieniem?

Kredytobiorca, który nie jest pewien, czy ma z czym iść do sądu, powinien jak najszybciej zgłosić się do dobrej, wyspecjalizowanej kancelarii adwokackiej lub radcowskiej, zajmującej się sprawami przeciwko bankom. Większość takich kancelarii przyjmuje umowy do bezpłatnej analizy pod kątem wysokości roszczeń, o które można się ubiegać w sądzie. Nie inwestując więc ani grosza, kredytobiorca jest w stanie uzyskać precyzyjną informację na temat tego, czy jego roszczenie wciąż da się wyegzekwować, a jeśli tak, to w jakiej kwocie.

Ryzykowne jest położenie frankowiczów, którzy swoje reklamacje składali w banku w 2019 roku lub wcześniej i… na tym zakończyli egzekwowanie swoich praw. Nie zapominajmy, że zgodnie z orzecznictwem TSUE bieg terminu przedawnienia należy liczyć od momentu, w którym kredytobiorca dowiedział się o przysługujących mu prawach. Wyrazem tej wiedzy jest właśnie reklamacja, czy to sporządzona samodzielnie, czy z pomocą prawnika. Należy jednak podkreślić, że przedawnieniu ulegają wyłącznie roszczenia na tle majątkowym. Wytoczenie pozwu o nieważność umowy kredytowej jest możliwe nawet po przedawnieniu się roszczeń o zwrot świadczenia nienależnego.

Do prawidłowego oszacowania roszczeń wynikających z umowy frankowej (niezależnie od tego, czy jest aktywna, czy już spłacona), prócz samej umowy niezbędne będą dodatkowe dokumenty. Chodzi tu przede wszystkim o historię spłaty kredytu, o którą kredytobiorca powinien wystąpić do swojego banku. Bank ma obowiązek przechowywania informacji na temat danej umowy nie tylko przez okres jej wykonywania, ale także do 5 lat po jej definitywnym zamknięciu. To jeszcze jeden powód, by pośpieszyć się z podjęciem kroków przeciwko instytucji kredytowej.

Bo wyobraźmy sobie następującą sytuację: Spłaciliśmy naszą umowę 6 lat temu i chcemy pozwać bank o zapłatę, ale zgubiliśmy dokumenty kredytowe. Jeśli zgłosimy się do banku po duplikat umowy, ten może odmówić jego wydania z uwagi na to, że nie ma obowiązku przechowywania dokumentacji kredytowej przez okres dłuższy niż 5 lat. W takim przypadku pozwanie banku (bez umowy, która świadczyłaby o abuzywności zobowiązania) staje się praktycznie niemożliwe.

Banki potrzebują kolejnych miliardów na pokrycie frankowego ryzyka. Problemem są między innymi odsetki ustawowe za opóźnienie

Sektor bankowy liczy oczywiście na to, że kredytobiorców gotowych pójść do sądu po całkowitym spłaceniu umowy będzie stosunkowo niewielu. To w dużej mierze od skłonności ex-frankowiczów do sądzenia się będzie zależeć wysokość przyszłych rezerw frankowych i to, jak długo banki będą musiały dosypywać kolejne miliardy do tej skarbonki. Z najnowszych szacunków NBP wynika, że banki potrzebować będą jeszcze ok. 10 miliardów złotych na pokrycie ryzyka związanego z wciąż aktywnymi kontraktami.

Jakby tego było mało, sektor musi liczyć się z zagrożeniami związanymi z zamkniętymi umowami oraz z kredytami waloryzowanymi do innych walut obcych, np. euro, dolara czy jena japońskiego (schemat tych umów był identyczny i można je obalić w sądzie stosując podobną argumentację). Tutaj maksymalny koszt ryzyka wyceniany jest przez NBP na 30 mld zł. Osobną kwestią są odsetki ustawowe za opóźnienie, których domagają się od banków frankowicze. Ze względu na sposób liczenia tych odsetek (obejmują one zwykle całą kwotę roszczenia i okres od dnia wskazanego w przedsądowym wezwaniu do zapłaty aż do samej zapłaty) odpisy księgowe na ten cel mogą sumarycznie wynieść nawet 10 mld zł.

Nie może więc dziwić, że banki, zamiast wikłania się w wieloletnie, kosztowne procesy, preferują ugody. Tych w sektorze jest już 134 tys. i liczba z kwartału na kwartał rośnie. Największe giełdowe banki są w stanie podpisywać ponad 1 tys. ugód w kwartale, a część z nowo zawieranych porozumień dotyczy umów, które kredytobiorcy zdążyli objąć pozwem. Pytanie, czy jakakolwiek ugoda z bankiem ma sens, skoro kredytobiorcy wygrywają prawomocnie blisko 99 procent spraw przeciwko bankom, a orzecznictwo jest dla nich coraz bardziej korzystne, głównie dzięki kolejnym wyrokom TSUE.

Na co czekają frankowicze, którzy wciąż nie pozwali banku?

Obserwując rozwój konfliktu frankowego ma się wrażenie, że niektórzy kredytobiorcy cierpliwie czekają z pozwem do momentu, w którym TSUE jednoznacznie wypowie się w kwestii rozliczeń nieważnej umowy (konsumenci liczą, że Trybunał zablokuje krajowym sądom możliwość przeprowadzania rozliczeń zgodnie z teorią salda), a także odniesie się precyzyjnie do kwestii przedawnienia roszczeń banków o zwrot kapitału.

Niewykluczone, że kredytobiorcy, którzy przed ponad trzema laty złożyli w banku reklamację i do dziś nie zostali pozwani o zwrot kapitału, zyskają możliwość zawalczenia w sądzie o zwrot całego świadczenia nienależnego, czyli sumy spłaconych rat, bez ryzyka, że bank będzie w stanie wyegzekwować zwrot użyczonej im kwoty. Okres przedawnienia roszczeń banku jest bowiem trzyletni, a celem kredytobiorców jest przeforsowanie argumentacji, zgodnie z którą bieg terminu przedawnienia roszczeń banku inicjowany jest złożoną przez kredytobiorcę reklamacją.

Niektórzy też wierzą, że Trybunał Sprawiedliwości UE potraktuje banki jeszcze mniej przychylnie i uzna, że bieg terminu przedawnienia należałoby liczyć od dnia, w którym dane postanowienie abuzywne znalazło się na liście klauzul niedozwolonych. A ponieważ pierwsze zapisy przeliczeniowe lądowały na tej liście już kilkanaście lat temu, roszczenia dotyczące dziesiątek, być może setek tysięcy umów mogą być po stronie banków przedawnione. Zwlekający liczą więc na scenariusz, w którym cierpliwość zagwarantuje im już nie tylko darmowe kredyty, ale i darmowe mieszkania.

Czy jest sens zwlekać z pozwem, gdy w sądzie czekają TAKIE korzyści?

Choć przyszłe wyroki TSUE istotnie mogą dodatkowo wzmocnić pozycję procesową kredytobiorców w sprawach przeciwko bankom, należy się zastanowić, czy dalsze zwlekanie z pozwem rzeczywiście ma sens. Sprawa dotycząca teorii salda, zarejestrowana pod sygnaturą C-510/25, zostanie najprawdopodobniej rozpatrzona w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy, podobnie jak ta dotycząca przedawnienia bankowych roszczeń. Tymczasem w niektórych sądach okręgowych (takich jak ten w Gdańsku czy Warszawie) na wyznaczenie pierwszej rozprawy trzeba nierzadko czekać lata. Rozsądniejszym rozwiązaniem wydaje się więc złożenie pozwu jak najszybciej i zajęcie w ten sposób „kolejki” do unieważnienia umowy.

Kredytobiorcy z poniższych przykładów nie czekali z pozwem i zyskali na swojej decyzji coś więcej niż tylko pieniądze: pozbyli się abuzywnej relacji z bankiem i niepewności generowanej przez niestabilny kurs franka. Dziś są wolni od długu i w znacznie lepszej sytuacji finansowej niż przed złożeniem pozwu.

Kredytobiorcy prawomocnie odzyskują 253 tys. zł od Santandera. Wyrok z Wrocławia

2 lata i 10 miesięcy trwała sprawa wytoczona przez frankowiczów Santander Bankowi Polska – dnia 1 lipca 2025 roku Sąd Apelacyjny we Wrocławiu wydał wyrok w sprawie I ACa 3870/23, oddalając apelację stron od wyroku Sądu Okręgowego w Świdnicy z dnia 10 października 2023 roku (sygnatura I C 1097/22). W sprawie sąd uznał, że umowa kredytowa zawarta pomiędzy stronami jest nieważna. Roszczenie dotyczące zapłaty zostało częściowo oddalone z uwagi na skuteczne podniesienie przez pozwany bank zarzutu potrącenia.

Na rzecz kredytobiorców zasądzono 11.708,96 zł wraz z odsetkami ustawowymi za opóźnienie, liczonymi od 29 listopada 2022 roku aż do dnia zapłaty. Łącznie na unieważnieniu umowy kredytobiorcy zyskali 253 498 zł. Wyrok jest już prawomocny. Frankowiczów w sprawie reprezentowała Kancelaria Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni.

Millennium Bank przegrywa w Płocku i nie składa apelacji. Frankowicze zyskują 614 tys. zł!

O tym, jak bardzo opłacalne jest unieważnienie frankowej umowy, wiedzą kredytobiorcy z Płocka, którzy złożyli swój pozew w 2023 roku. Sprawa o sygnaturze I C 717/23 została rozpatrzona przez Sąd Okręgowy w Płocku dnia 18 kwietnia 2025 roku, po trwającym 13 miesięcy postępowaniu sądowym. Kredytobiorcom zależało na unieważnieniu umowy zawartej z Millennium Bankiem w 2008 roku, jak również na odzyskaniu nienależnie spełnionego świadczenia.

W obu przypadkach odnieśli sukces: sąd uznał, że umowa nie łączy stron, ponadto nakazał pozwanemu Millennium Bankowi zwrot na rzecz powodów 298 079,06 zł i 80 663,72 zł wraz z odsetkami ustawowymi, liczonymi od 12 kwietnia 2023 roku aż do dnia zapłaty. W sprawie odbyła się jedna rozprawa, po której zapadł wyrok. Co najważniejsze, Millennium Bank nie złożył w sprawie apelacji, dzięki czemu wyrok stał się już prawomocny. Zysk frankowiczów z wyroku to w tym przypadku aż 614 tys. zł. Powodowie byli reprezentowani w sądzie przez adwokata Pawła Borowskiego.

PODSUMOWANIE:

Frankowicze, którzy zwlekają z pozwaniem banku, sporo ryzykują – zwłaszcza jeśli w latach ubiegłych w jakikolwiek sposób dawali znać swojemu kredytodawcy, że nie zgadzają się z warunkami, o które oparte jest ich zobowiązanie. Choć linia orzecznicza dotycząca samej abuzywności frankowych umów i skutków wywoływanych tą abuzywnością jest jednolita, sam sposób liczenia biegu przedawnienia może się różnić w zależności od tego, do kogo trafi dana sprawa.

W niektórych przypadkach kredytobiorca mógł już zapomnieć o tym, że pisał lub dzwonił do banku, domagając się zmian w warunkach umowy. Taka z pozoru drobna rzecz może zaważyć na tym, kiedy przedawni się roszczenie konsumenta z tytułu przekazanego bankowi świadczenia nienależnego.

Kredytobiorca, który nie chce, by w sądzie spotkała go niemiła niespodzianka, powinien więc jak najszybciej podjąć zdecydowane kroki celem ochrony własnych interesów – warto oczywiście zacząć od skompletowania dokumentacji i oddania umowy do analizy doświadczonemu prawnikowi. Po pozwaniu banku kredytobiorca będzie mógł odetchnąć z ulgą: założenie sprawy przerywa bieg przedawnienia, a samo oczekiwanie na rozprawę wiąże się z dodatkową korzyścią w postaci odsetek ustawowych za opóźnienie.

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze