PLN - Polski złoty
CHF
4,53
środa, 17 grudnia, 2025

Frankowicze na rozdrożu: 2025 może zamknąć drogę do zwrotu. Jak uniknąć pułapki przedawnienia?

Mimo utrwalonej i jednoznacznie korzystnej dla konsumentów linii orzeczniczej w sprawach o kredyty frankowe, część uprawnionych do pozwu wciąż nie zdecydowała się na skierowanie roszczeń przeciwko swojemu bankowi. Powodem nie zawsze jest brak chęci do podjęcia działań. Część osób nie zdaje sobie sprawy, że ich roszczenie nie jest przedawnione – dotyczy to zwłaszcza tych kredytobiorców, którzy spłacili swoje zobowiązanie w całości przed ponad 6 laty. I choć w teorii sposób liczenia biegu terminu przedawnienia roszczeń konsumenta jest ściśle powiązany z momentem, w którym powziął on wiedzę o nieważności swojej umowy, to w praktyce wiele zależeć będzie od sędziego, do którego trafi dana sprawa. Kredytobiorcy, którzy jeszcze nie zadbali o swoje interesy w relacji z bankiem, powinni się śpieszyć. Dotyczy to również frankowiczów będących stroną powództwa zbiorowego, wciąż spłacających raty abuzywnych kredytów. Co się stanie, jeśli nie pozwą w porę banku o zapłatę?

Z tekstu dowiesz się:

  • Co w sprawie przedawnienia mówi kodeks cywilny, co mówią wyroki TSUE, a co, wbrew jednemu i drugiemu, uważają niektórzy sędziowie wydziałów cywilnych
  • Dlaczego groźna jest sytuacja, w której kredytobiorca zaangażowany w pozew zbiorowy nie zdecydował się na wystąpienie z indywidualnym pozwem o zapłatę
  • Którzy frankowicze są narażeni na przedawnienie się roszczenia przeciwko bankowi o zapłatę wraz z końcem 2025 roku.

Część frankowiczów wciąż zwleka z indywidualnym pozwem o zapłatę. Wierzą w nieprzedawnialny charakter swoich roszczeń?

Z nieoficjalnych statystyk wynika, że w Polsce może być ok. 300 tys. kredytobiorców frankowych, którzy wciąż nie skorzystali z przysługującego im prawa do pozwania banku. Zdecydowaną większość w tej grupie stanowią posiadacze kredytów spłaconych. Wg banków, niska skłonność ex-frankowiczów do pozwu o zapłatę wynika z tego, że nie muszą już spłacać rat kredytowych. Ich umowy zostały wykonane, hipoteki wykreślone, a zatem można się rozejść w zgodzie, bez wstępowania na drogę sądową, stresu i kilkuletniego oczekiwania na wyrok.

Bankowcy zwracają też uwagę na to, że wśród byłych frankowiczów dominują osoby, które spłaciły swoje kredyty przed czasem, często przed radykalnym wzrostem kursu franka, co z kolei wpływa na potencjalną wysokość korzyści z wygranej. To wszystko sprawia, że banki w bardzo niewielkim stopniu uwzględniają spłacony portfel frankowy w dotwarzaniu kolejnych rezerw na ryzyka prawne.

Zupełnie inne zdanie o motywacjach ex-frankowiczów mają eksperci prawni, którzy wskazują, że wiele z tych osób w ogóle nie zdaje sobie sprawy z możliwości pozwania banku po całkowitej spłacie kredytu. W sieci krąży mnóstwo historii o oddalonych roszczeniach dotyczących zwrotu świadczenia nienależnego, właśnie z powodu wcześniejszej całkowitej spłaty i rzekomego przedawnienia roszczeń. Czy rzeczywiście ex-frankowicz powinien obawiać się przegrania sprawy z powodu zbyt późnego wysunięcia roszczeń?

Odpowiedź nie zdziwi osób, które miały już do czynienia z prawnikami, i brzmi: to zależy. Oczywiście prawdą jest, że roszczenie o charakterze majątkowym, a takim jest bez wątpienia to dotyczące zwrotu nienależnie zapłaconych rat kredytowych, może ulec przedawnieniu. Mało który konsument zdaje sobie jednak sprawę z tego, kiedy to przedawnienie faktycznie następuje i jak liczony jest sam termin.

Od czego zależy przedawnienie roszczeń konsumenta z tytułu umowy frankowej? Wyjaśniamy, co mówi kodeks cywilny i unijne orzecznictwo

Niestety, przedawnienie roszczeń wynikających z nieważnej umowy frankowej jest zagadnieniem dość skomplikowanym, i do jego pełnego zrozumienia niezbędne jest zgłębienie:

  • przepisów krajowych dotyczących przedawnienia, zebranych w kodeksie cywilnym
  • orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości UE w przedmiocie przedawnienia roszczeń konsumenta z tytułu nieważnej, abuzywnej umowy kredytowej
  • niuansów związanych z niezawisłością sędziowską.

Zacznijmy od przepisów kodeksu cywilnego regulujących kwestię przedawnienia. Przepisy te zostały znowelizowane w lipcu 2018 roku, co dodatkowo komplikuje sytuację frankowiczów: otóż raty spłacane przed nowelizacją będą miały inny termin przedawnienia niż te późniejsze. W przypadku świadczeń zrealizowanych do lipca 2018 roku termin przedawnienia roszczeń jest dziesięcioletni. Raty spłacone w 2017 roku przedawnią się więc wraz z końcem 2027 roku. Z kolei te spłacone w 2019 roku nie będą możliwe do wyegzekwowania po 31 grudnia 2025 roku. Jest to swego rodzaju kuriozum: wg przepisu kodeksu cywilnego, kredytobiorca pozywający bank o zwrot świadczenia nienależnego w 2026 roku, wciąż będzie mógł odzyskać raty z 2016 i 2017 roku, ale nie odzyska tych z 2019 roku.

W tym miejscu należy podkreślić, że od tego, co w sprawie przedawnienia ustalił krajowy ustawodawca, ważniejsze jest stanowisko TSUE, wyrażone w kilku „polskich” sprawach frankowych. I choć wyroki Trybunału nie przekładają się bezpośrednio na długość terminu przedawnienia, to mają wpływ na absolutnie kluczowy aspekt, czyli na to, od kiedy ów termin powinien być w ogóle liczony.

Jeden z głośniejszych wyroków TSUE odnoszących się do przedawnienia roszczeń konsumenta zapadł 8 września 2022 roku (sygnatura C-82/21): unijni sędziowie potwierdzili wówczas, że roszczenie kredytobiorcy nie mogło się przedawnić, jeśli nie zdawał sobie sprawy z przysługujących mu uprawnień, wynikających z abuzywnego charakteru zapisów umowy kredytowej. Eksperci prawni już wtedy wskazywali, że kredytobiorca, który nie podjął względem banku żadnych działań obmierzonych na podważenie warunków umowy, nie zainicjował biegu przedawnienia swoich roszczeń.

Trybunał Sprawiedliwości UE ponawiał ten pogląd w kolejnych wyrokach, między innymi w sprawie C-28/22, rozsądzonej 14 grudnia 2023 roku.

Czy to oznacza, że roszczenie majątkowe frankowicza, który aż do dnia dzisiejszego nie zgłosił bankowi najmniejszych zastrzeżeń dotyczących abuzywnych warunków umownych, jest potencjalnie nieprzedawnialne? Tu znów sprawa jest bardziej skomplikowana, niż może się wydawać.

Sędziowie krajowi są związani unijnymi wyrokami, ale to teoria. W praktyce zdarzają się odstępstwa od standardów TSUE

Konsument musi mieć na uwadze niezwykle istotną rzecz. Każdy rok zwłoki w złożeniu pozwu może zwiększać szanse na scenariusz, w którym sędzia nie da wiary w zapewnienia, iż powód dowiedział się o przysługujących mu uprawnieniach dopiero w kilka lat od utrwalenia się krajowej i unijnej linii orzeczniczej w podobnych sprawach.

Niektórzy sędziowie wychodzą z założenia, że kredytobiorca, rozsądnie rzecz biorąc, powinien pozyskać wiedzę o prawie do pozwania banku o nieważność frankowej umowy po wyroku TSUE w sprawie Raiffeisen vs. Dziubak (a w takim przypadku część świadczenia kredytobiorcy z tytułu spłaconych rat kredytowych przedawni się wraz z 31 grudnia 2025 roku). Oczywiście takie podejście nie jest zgodne z unijnym standardem, jednak ze względu na niezawisłość sędziowską trzeba brać pod uwagę, że nie wszyscy krajowi orzecznicy wydają wyroki według linii TSUE.

Co wtedy? Cóż, jeśli sąd I instancji stwierdzi przedawnienie roszczenia o zapłatę (w części lub w całości) kredytobiorcy wciąż będzie przysługiwać apelacja, która z dużym prawdopodobieństwem zostanie rozpatrzona pozytywnie. Tylko po co ryzykować? Czy nie lepiej pozwać bank już teraz, zwiększając swoje szanse na zwrot pełnej kwoty świadczenia nienależnego? Naszym zdaniem odpowiedź jest oczywista.

„Zapomniana” reklamacja i pismo informacyjne od banku, czyli czynniki, które mogły uruchomić bieg przedawnienia w sprawie frankowej

Kwestia przedawnienia roszczeń komplikuje się jeszcze bardziej, gdy weźmiemy pod uwagę, że kredytobiorca może nawet nie zdawać sobie sprawy z tego, że albo sam, zupełnie nieświadomie, uruchomił bieg terminu przedawnienia, albo bank, już w pełni świadomie, zrobił to za niego. W pierwszym przypadku mamy na myśli sytuację, w której kredytobiorca, być może pod wpływem emocji, złożył do banku reklamację na abuzywne postanowienia dotyczące przeliczników walutowych, a następnie o tym… zapomniał. Jeśli bank ma odnotowane to zdarzenie w systemie, będzie w stanie wykazać przed sądem, że konsument był świadomy swoich praw już X lat temu – i to od daty tej reklamacji należy liczyć bieg terminu przedawnienia.

Drugi przypadek odnosi się do pism rozsyłanych w ostatnich miesiącach przez banki. Część instytucji finansowych silnie uwikłana we franki informuje w ten sposób swoich klientów o przysługujących im prawach z tytułu klauzul abuzywnych zawartych w podpisanej umowie (nawołuje też przy tym do zawarcia ugody). Banki nie robią tego oczywiście z dobrej woli, tylko po to, by uruchomić bieg terminu przedawnienia roszczeń konsumenta i jednocześnie zapobiec sytuacji, w której postanowi on dochodzić swoich praw przed sądem za kilka bądź kilkanaście lat. Kredytobiorcy, którzy otrzymali od banku taką informację, a nie składali do tej pory reklamacji ani pozwu, zdecydowanie nie mogą powiedzieć o swoich roszczeniach, że są nieprzedawnialne.

Oczywiście kredytobiorca, który nie jest pewien tego, czy w jego przypadku doszło już do rozpoczęcia biegu terminu przedawnienia, może skonsultować tę kwestię z profesjonalistą, czyli z doświadczonym w podobnych sprawach adwokatem lub radcą prawnym, który przeanalizuje indywidualną sytuację klienta i na tej podstawie sformułuje opinię.

Udział w pozwie grupowym o nieważność lub odfrankowienie nie chroni skutecznie kredytobiorcy przed przedawnieniem roszczeń o zapłatę

Ciekawą grupę osób zagrożonych przedawnieniem roszczeń stanowią frankowicze, którzy dawno temu pozwali swój bank o nieważność umowy, tyle że zrobili to w ramach powództwa grupowego, a proces wciąż trwa. W przypadku tych osób nie może być mowy o tym, że nie znają swoich praw: ktoś, kto pozwał bank w 2014 roku, domagając się odfrankowienia bądź unieważnienia umowy, z całą pewnością jest na bieżąco z krajową linią orzeczniczą. Jednocześnie osoby sądzące się w procesach zbiorowych nie mają możliwości dochodzić w nich czegokolwiek ponad nieważność/odfrankowienie samej umowy. Z powództwem o zapłatę muszą wystąpić indywidualnie, między innymi ze względu na różnice pomiędzy wysokością świadczeń po stronie poszczególnych członków grupy.

Nie warto czekać z pozwem o zapłatę do prawomocnego zakończenia procesu grupowego o nieważność: praktyka pokazuje, że postępowania z powództwa zbiorowego trwają przez długie lata, a w międzyczasie może dojść do przedawnienia roszczenia o charakterze majątkowym. Frankowicze z pozwów grupowych powinni więc jak najszybciej pozwać swoje banki indywidualnie o zapłatę, nawet jeśli zaawansowany etap postępowania grupowego nie pozwala im już na wycofanie się. Nawet gdy sąd zdecyduje się wstrzymać rozpatrzenie pozwu o zapłatę do momentu wydania prawomocnego wyroku w sprawie z powództwa grupy, bieg przedawnienia roszczeń majątkowych zostanie zamrożony. Co więcej, kredytobiorca w końcu będzie mógł uzyskać zabezpieczenie roszczeń, na które nie miał szans w procesie grupowym.

W tym miejscu warto przypomnieć, że kredytobiorca, który skorzystał z instytucji powództwa zbiorowego i domaga się w nim od sądu odfrankowienia kredytu, wciąż może złożyć indywidualnie pozew o nieważność. Jest to wręcz zalecane, albowiem sąd może nie znaleźć powodów do odfrankowienia kwestionowanych umów – nie zapominajmy, że zgodnie z aktualnym orzecznictwem TSUE, jak i stanowiskiem prezentowanym przez Sąd Najwyższy w uchwale frankowej III CZP 25/22, następstwem eliminacji klauzul abuzywnych z umowy jest jej nieważność. Sąd nie ma kompetencji, by „naprawiać” umowę poprzez dzielenie warunku lub zastępowanie go krajowym przepisem o charakterze dyspozytywnym. Może się więc okazać, że powództwo dotyczące odfrankowienia zostanie po prostu oddalone, a wówczas kredytobiorcy pozostanie już tylko dochodzenie roszczeń na drodze pozwu indywidualnego o nieważność i o zapłatę, w części nieobjętej przedawnieniem.

PODSUMOWANIE:

Prokonsumenckie orzecznictwo TSUE dotyczące terminów przedawnienia roszczeń kredytobiorcy daje jeden negatywny efekt: utwierdza frankowiczów w przekonaniu, że mają jeszcze mnóstwo czasu na skierowanie swoich pozwów przeciwko bankom. Tymczasem wystarczy, że dana sprawa trafi na biurko sędziego, który orzeka na przekór unijnym standardom, by roszczenie dotyczące zapłaty zostało oddalone z uwagi na rzekome przedawnienie.

W takim scenariuszu kredytobiorca wciąż będzie mógł dochodzić nieważności umowy i, zapewne, odzyskać część świadczenia nieobjętą przedawnieniem, niewykluczone też, że uda mu się uzyskać sprawiedliwszy wyrok w sądzie apelacyjnym – pytanie tylko, po co wystawiać się na taki stresujący wariant, skoro złożenie pozwu nie wymaga ani osobistego kontaktu z kancelarią (sprawę można załatwić na odległość), ani nie jest kosztowne (opłata sądowa to maksymalnie 1000 zł, plus oczywiście wynagrodzenie prawnika, które zwykle można rozłożyć na raty).

Frankowicze, którzy jeszcze nie podjęli kroków prawnych w sporze z bankiem, powinni jak najszybciej zacząć działać w kierunku zabezpieczenia swoich interesów. W innym przypadku, wskutek splotu kilku niesprzyjających okoliczności, gigantyczna wygrana może przejść im po prostu koło nosa.

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze