Wiele banków frankowych (m.in. PKO BP) zapowiadało koniec tzw. „sagi frankowej” już w 2025 roku. Tymczasem wstępne dane dotyczące wysokości dodatkowych rezerw na kredyty w CHF za II kwartał 2025 r. negatywnie zaskoczyły analityków. W przypadku wspomnianego banku PKO BP rezerwy te mają wynieść aż 1,25 mld zł, co oznacza że będą sporo wyższe niż w analogicznym okresie roku 2024 (0,98 mld zł). Jak podała redakcja „Rz”, pięć największych banków giełdowych ma zamiar dołożyć do rezerw frankowych za ostatni kwartał kwotę 3,3 mld zł. Reakcja banków wskazuje, że impet Frankowiczów wcale nie słabnie. Banki dalej zabezpieczają się przed ryzykiem związanym z kredytami frankowymi nieobjętymi procesami sądowymi. Do sądów mogą pójść nie tylko posiadacze aktywnych umów w CHF ale także posiadacze kredytów spłaconych, które są obecnie największym ryzykiem dla banków. Gdyby do sądów poszli wszyscy eks-Frankowicze, banki musiałyby dołożyć do rezerw co najmniej około 30 mld zł. Banki do niedawna regularnie odstępowały od składania apelacji w celu szybkiego kończenia spraw sądowych. W kontekście majaczącego na horyzoncie ryzyka związanego z kwestionowaniem umów złotowych z WIBOR-em nie można wykluczyć zmiany strategii procesowej banków, które mogą blokować sądy aby szybko nie utrwaliło się orzecznictwo w sprawie kredytów w PLN.
- Ryzyko prawne związane z kredytami frankowymi jest dla banków wciąż dużym obciążeniem finansowym. Świadczą o tym wstępne dane na temat wysokości rezerw za II kwartał 2025.
- Bank PKO BP zdecydował się powiększyć saldo rezerw o dodatkową kwotę 1,25 mld zł. Wiadomo też, że PEKAO dołoży do rezerw 0,31 mld zł a Bank Millennium 0,56 mld zł.
- Według czerwcowego „Raportu o stabilności systemu finansowego” NBP, w razie materializacji skrajnie negatywnego dla banków scenariusza, będą one musiały do odłożonych już ok. 90 mld zł dołożyć jeszcze 50 mld zł.
- Aktywne i niezakwestionowane umowy frankowe (jest ich niespełna 50 tys.) są zagrożeniem, ale zdecydowanie większe ryzyko NBP wiąże z coraz częstszym podważaniem w sądach spłaconych w całości kredytów frankowych oraz kredytów powiązanych z euro.
- Zagrożeniem dla banków są także kwestionowane powszechnie kredyty konsumenckie, które w najczarniejszym scenariuszu mogą kosztować sektor ok. 32 mld zł.
- Banki na razie bagatelizują ryzyko związane z kredytami WIBOR-owymi. Wiele będzie zależało od pierwszego wyroku TSUE dotyczącego kredytów złotowych z oprocentowaniem zmiennym, który może zapaść jeszcze w tym roku.
- Na razie banki często odpuszczają walkę z Frankowiczami w II instancji aby zminimalizować koszty związane z odsetkami za opóźnienie. Taką taktykę procesową przyjął m.in. bank PKO BP. Pojawiają się jednak obawy, że banki powrócą do poprzedniej strategi przewlekania spraw sądowych i będą blokować sądy aby zapobiec ukształtowaniu się orzecznictwa w sprawie kredytów w PLN.
Nie widać końca „sagi frankowej”. Banki dokładają do rezerw grube miliardy złotych
Sezon publikacji kwartalnych raportów niebawem się rozpocznie. Na razie znane są jedynie wstępne dane dotyczące skali rezerw na kredyty frankowe zawiązanych przez banki w II kwartale 2025 roku. Poziom rezerw jest znacznie wyższy od tego czego spodziewali się analitycy rynkowi na podstawie wcześniejszych zapowiedzi osób z kierownictwa czołowych banków frankowych.
Między innymi wypowiedź wiceprezesa banku PKO BP Krzysztofa Dreslera z połowy marca br., cyt. „mamy nadzieję, że w 2026 r. będziemy wchodzić z czystą kartą, jeśli chodzi o mitygację ryzyka frankowego (…) chcemy w tym roku zamknąć tę sagę”, dała podstawy by przypuszczać, że rezerwy na kredyty w CHF będą w tym roku niższe niż w latach minionych i stopniowo nastąpi ich wygaszenie. Tymczasem najnowszy komunikat wskazuje, że rezerwy frankowe banku PKO BP w II kwartale 2025 r. będą wyższe niż rok temu i wyniosą aż 1,25 mld zł.
Wiadomo też, że niemałe kwoty do rezerw na kredyty w CHF dołożą banki PEKAO (309 mln zł) oraz Millennium (ok. 563 mln zł). Redakcja „Rz” wyliczyła, że dla pięciu największych banków giełdowych posiadających portfele kredytów frankowych łączna kwota rezerw na ryzyko prawne sięgnie ponad 3,3 mld zł, czyli o połowę więcej niż w poprzednim kwartale.
Analityk DM BOŚ, odnosząc się do niespodziewanie wysokiego poziomu rezerw frankowych, mówi o „lekkim negatywnym zaskoczeniu”. Inni eksperci wypowiadają się w uspokajającym tonie i tłumaczą, że może to być efekt dokonanego w tym okresie przeglądu modeli ryzyka prawnego oraz zarządzania kwartalnym wynikiem finansowym (banki wolą ponieść większe koszty ryzyka zanim pojawią się skutki obniżek stóp procentowych). Wydaje się jednak, że banki zbyt wcześnie ogłosiły koniec „sagi frankowej”.
Największe źródła ryzyka dla banków – spłacone kredyty frankowe oraz ustawa przygotowywana przez rząd?
W czerwcowym „Raporcie o stabilności systemu finansowego” NBP można przeczytać, że banki są dobrze przygotowane na dalszą materializację ryzyka związanego z portfelem mieszkaniowych kredytów walutowych. Z drugiej strony pada tam stwierdzenie, cyt. „zainteresowanie kredytobiorców zaskarżaniem umów o walutowe kredyty mieszkaniowe jest wysokie”. Autorzy raportu zwracają uwagę na źródła największego ryzyka dla banków, którymi są spłacone kredyty frankowe oraz kredyty powiązane z euro.
Liczba aktywnych umów frankowych oscyluje w granicach 200 tys., z czego ok. 160 tys. umów już objęte jest sporami sądowymi a ok. 46 tys. nie zostało jeszcze zakwestionowane i są spłacane na dotychczasowych warunkach. Druga grupa Frankowiczów wciąż jest zagrożeniem dla banków, które nieskutecznie starają się przekonać te osoby do ugód. Niewykluczone, że wkrótce część z nich zdecyduje się na pójście do sądu.
Katalizatorem może być uchwalenie ustawy frankowej przyspieszającej postępowania sądowe, nad którą pracuje rząd. Banki nie ukrywają swoich obaw związanych z wejściem w życie ustawy. Zakładają bowiem, że zachęci ona osoby niezdecydowane dotychczas na procesowanie się z bankami do pójścia do sądu. Zachętą może być przewidziany w projekcie ustawy mechanizm automatycznego zwalniania Frankowiczów z dalszej spłaty rat z chwilą doręczenia bankowi pozwu. Z drugiej strony pojawia się coraz więcej znaków zapytania co do przyszłych losów projektu ustawy przygotowanego przez ekspertów ustępującego z fotela Ministra Sprawiedliwości Adama Bodnara. Czy nowemu Ministrowi, którym został sędzia Waldemar Żurek, w kontekście innych ważnych zadań nałożonych przez rząd Premiera Tuska (rozliczenie afer z czasów rządów Zjednoczonej Prawicy oraz uporządkowanie spraw związanych z KRS i Trybunałem Konstytucyjnym), będzie zależało na szybkim przepchnięciu ustawy frankowej? Czy projekt ustawy uzyska aprobatę nowego Prezydenta Karola Nawrockiego?
Niezależnie jak przyszłość zweryfikuje plany resortu sprawiedliwości dotyczące usprawnienia procesów frankowych, ryzyko prawne dla banków jest wciąż wysokie. Jak wynika z raportu NBP, do końca grudnia 2024 roku banki zawiązały ok. 90 mld zł rezerw na ryzyko prawne związane z kredytami w CHF, z czego około 30 mld zł zostało wykorzystane na pokrycie kosztów przegranych przez banki spraw sądowych oraz na realizację ugód. Chociaż znaczna część kosztów została już poniesiona, to eksperci zakładają że mogą być potrzebne kolejne dziesiątki miliardów złotych, zwłaszcza na kredyty spłacone. Z szacunków NBP wynika, że banki mogą potrzebować jeszcze nawet 50 mld zł na zamknięcie „sagi frankowej” oraz sporów dotyczących kredytów waloryzowanych innymi walutami obcymi (zwłaszcza euro). Z tego około 10 mld zł może być potrzebne na pokrycie kosztów dotyczących aktywnych umów, kolejne 30 mld zł na spłacone kredyty frankowe i na kredyty w euro oraz ok. 10 mld zł dodatkowych rezerw na odsetki ustawowe za opóźnienie. Spłaconych kredytów frankowych jest znacznie więcej niż aktywnych. Na razie tylko 10-15% eks-Frankowiczów zdecydowało się na walkę w sądzie. Potencjał do pozywania banków jest więc wciąż ogromny.
Czy banki będą przedłużać sprawy frankowe aby zniechęcić do kwestionowania umów posiadaczy kredytów z WIBOR-em?
Zapowiedzianego przez banki końca „sagi frankowej” nie widać, tymczasem sektor bankowy ma inny poważny kłopot. Być może pod koniec roku zapadnie pierwszy wyrok TSUE w sprawie (sygn. C-471/24) dotyczącej kredytów złotowych z WIBOR-em. Rozprawa przed TSUE odbyła się w czerwcu a 11 września br. ma zostać zaprezentowana opinia Rzecznika Generalnego TSUE w tej sprawie. Już po wydaniu tej opinii będzie można wysondować jaki będzie kierunek przyszłego orzeczenia. Chociaż banki starają się bagatelizować ryzyko związane z kredytami WIBOR-owymi, wiadomo że nie jest im do śmiechu. Gdyby nastąpiła powtórka historii frankowej banki znalazłyby się w nie lada tarapatach. Kredytów mieszkaniowych w PLN z oprocentowaniem zmiennym na bazie wskaźnika WIBOR jest wielokrotnie więcej niż frankowych. Niektórzy eksperci uważają nawet, że banki mogą poświęcić miliardy złotych na pokrycie ewentualnych strat związanych z zapłatą dla Frankowiczów odsetek za opóźnienie byle blokować sądy i nie dopuścić do wyklarowania się orzecznictwa w sprawie WIBOR-u.
Przypomnijmy, że po wyrokach TSUE z grudnia 2023 roku banki zmieniły taktykę procesową z uwagi na wysokie koszty odsetek za opóźnienie, płaconych Frankowiczom za cały czas trwania sporów. Aby zminimalizować te koszty wiele banków (m.in. PKO BP) zaczęło regularnie odstępować od składania apelacji. Dzięki tej taktyce Frankowicze wygrywają szybciej. Oto przykłady dwóch takich spraw zakończonych w tym roku prawomocnymi wygranymi kredytobiorców.
Frankowicz z Warszawy wygrał prawomocnie z bankiem PKO BP po dwóch latach sporu i zyskał 214 tys. zł plus odsetki za opóźnienie
Sprawa o sygn. XXVIII C 5232/23 dotyczyła kredytu frankowego banku PKO BP zaciągniętego w 2007 roku. Kredytobiorca zakwestionował umowę w Sądzie Okręgowym w Warszawie, gdzie postępowanie toczyło się około 2 lata. W dniu 24 marca 2025 roku, po przeprowadzeniu tylko jednej rozprawy, warszawski sąd wydał korzystny dla Frankowicza wyrok, zgodnie z którym umowa banku PKO BP została uznana za nieważną a na rzecz kredytobiorcy zasądzona została kwota 188.897,42 zł wraz z ustawowymi odsetkami za opóźnienie od 20 maja 2023 roku do dnia zapłaty. Bank został też zobowiązany do zapłaty na rzecz kredytobiorcy kwoty 9.117 zł tytułem zwrotu kosztów procesu.
Prawdopodobnie wysokie odsetki za opóźnienie, którymi bank został obciążony za blisko dwa lata sporu (około 40 tys. zł ekstra bonusu dla Frankowicza), skłoniły bank do rezygnacji z wniesienia apelacji od wyroku sądu I instancji. Prawdopodobieństwo zmiany wyroku na korzyść banku przez sąd II instancji było minimalne, a koszty z tytułu odsetek za dalszy czas trwania sporu byłyby dla banku znaczące. Dzięki odstąpieniu banku od zaskarżenia wyroku sądu I instancji, uległ on uprawomocnieniu i kredytobiorca pozbył się definitywnie toksycznej umowy. Sprawę prowadziła Kancelaria Adwokacka Paweł Borowski.
PKO BP poddał się po przegranej w I instancji w Bydgoszczy. Frankowicze w 9 miesięcy zyskali 453 tys. zł
Bank PKO BP poddaje się bez walki także w sprawach dotyczących umów frankowych swojego poprzednika prawnego tj. banku Nordea. Tak stało się w sprawie, która toczyła się przed Sądem Okręgowym w Bydgoszczy a dotyczyła umowy kredytu mieszkaniowego Nordea-Habitat z 2009 roku. Po zaledwie 9 miesiącach procesu i po przeprowadzeniu tylko 1 rozprawy sąd ustalił nieistnienie stosunku prawnego wynikającego z tej umowy a także zasądził na rzec kredytobiorców kwotę 265.980,52 zł wraz z odsetkami za opóźnienie od 20 maja 2024 r. do dnia zapłaty. Dodatkowo na rzecz każdego z powodów bank ma zapłacić kwotę 5.925,50 tytułem zwrotu kosztów procesu. W związku z tym, że bank odstąpił od składania apelacji, wyrok sądu I instancji uprawomocnił się a Frankowicze zyskali korzyść w wysokości 453 tys. zł. Sprawę prowadziła Kancelaria Adwokacka Paweł Borowski.
Podsumowanie
Wstępne komunikaty banków na temat wysokości rezerw frankowych za II kwartał br. zaprzeczają wcześniejszym optymistycznym planom stopniowego wygaszania odpisów na ryzyko prawne związane z tymi umowami. Sam bank PKO BP w ostatnim kwartale dołożył do rezerw 1,25 mld zł, czyli więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Także inne banki frankowe nie lekceważą ryzyka związanego z kredytami w CHF. O tym, że ryzyko to jest wciąż dla sektora aktualne wspominają autorzy czerwcowego raportu NBP. W skrajnie negatywnym scenariuszu banki mogą potrzebować jeszcze ok. 50 mld zł na zakończenie „sagi frankowej”, z czego ok. 30 mld zł a kredyty spłacone, które zaczynają być z powodzeniem kwestionowane w sądach.
Banki muszą się także liczyć z dodatkowymi kosztami z tytułu odsetek za opóźnienie (NBP szacuje te koszty na ok. 10 mld zł). W ciągu ostatniego 1,5 roku banki regularnie odstępowały od składania apelacji aby zminimalizować koszty odsetek płaconych Frankowiczom. Miejmy nadzieję, że nie powrócą do poprzedniej taktyki przewlekania postępowań sądowych w celu zniechęcenia innych kredytobiorców do wchodzenia na ścieżkę sądową. Niestety taki scenariusz jest realny w kontekście sporów dotyczących kredytów złotowych z WIBOR-em. Aby zapobiec wyklarowaniu się linii orzeczniczej w sprawie umów WIBOR-owych, banki są gotowe dalej blokować sądy.