PLN - Polski złoty
CHF
4,53
sobota, 27 grudnia, 2025

WIBOR jest NIEPODWAŻALNY! ABSOLUTNIE NIE MOŻNA GO KWESTIONOWAĆ! – czy Agnieszka Wachnicka i Związek Banków Polskich mówi prawdę?

Sektor bankowy już od dłuższego czasu zmaga się z poważnym kryzysem wizerunkowym, co staje się szczególnie kłopotliwe, gdy polscy konsumenci zaczynają zadawać niewygodne pytania o WIBOR. Banki oczywiście przekonują opinię publiczną, że ze wskaźnikiem referencyjnym jest wszystko w porządku i nie da się go skutecznie zakwestionować w sądzie, podobnie jak klauzul z nim powiązanych. Rzecz tylko w tym, że ta narracja bardzo słabo przebija się w mediach, zwłaszcza w zestawieniu z doniesieniami ekspertów prawnych, podających kolejne argumenty za wadliwością klauzul zmiennego oprocentowania. Bankowcy zdążyli już zauważyć, że mają duży problem z wiarygodnością: prezesi banków, szef ZBP, a nawet przewodniczący KNF nie wzbudzają szczególnego zaufania wśród społeczeństwa, dlatego sektor potrzebuje nowych, nieskompromitowanych twarzy, które zaczną przemawiać w jego imieniu w mediach. Zapewne właśnie dlatego ZBP coraz częściej wystawia na „pierwszą linię frontu” osoby spoza świecznika, które konfrontują się z niewygodnymi dla banków tematami, próbując wzbudzić nieco sympatii u negatywnie nastawionych kredytobiorców. Z jakim skutkiem, wyjaśniamy w tekście.

  • Krajowe sądy wydają kolejne prokonsumenckie wyroki w sprawach dotyczących klauzul zmiennego oprocentowania – sektor bankowy wyraźnie próbuje wpłynąć na sposób, w jaki ta informacja zostanie zinterpretowana przez stronę społeczną
  • Banki lubią podkreślać w mediach, że w sprawach o WIBOR odnoszą same sukcesy. Bagatelizują znaczenie nieprawomocnych orzeczeń, co jest ryzykowną taktyką, zwłaszcza w okresie poprzedzającym ważny wyrok TSUE
  • Zbliżający się wyrok Trybunału w sprawie WIBORu jest najprawdopodobniej przyczyną zwiększonej aktywności medialnej Związku Banków Polskich, który lansuje nowych ekspertów i stara się dotrzeć do swojego docelowego odbiorcy poprzez Internet.

Kredytobiorcy złotowi nie przestają kwestionować umów w sądach. Zapadają kolejne prokonsumenckie wyroki

Cierpliwość i nadzieja na lepsze jutro – to właśnie tego należy dziś życzyć kredytobiorcom walczącym w sądach o nieważność klauzul zmiennego oprocentowania. Złotówkowicze wciąż czekają na jednoznaczne stanowisko TSUE w sprawie C-471/24, w której we wrześniu została wydana opinia Rzecznika Generalnego. Wyroku należy się spodziewać w najbliższych miesiącach – okres poprzedzający jego wydanie będzie z pewnością obfitował w liczne sensacyjne zwroty akcji, wszak o uwagę w mediach walczą zarówno przedstawiciele sektora, jak i pełnomocnicy strony konsumenckiej.

Jedni będą przekonywać, że sprawy, w których roszczeniem jest eliminacja WIBORu z umowy, są z góry skazane na porażkę. Drudzy będą prezentować cały katalog argumentów świadczących o tym, że jest dokładnie odwrotnie. Kto ma rację w tym konflikcie? O tym zdecydują sądy, a na ukształtowanie się jednolitej linii orzeczniczej złotówkowicze poczekają najprawdopodobniej kilka lat. Tyle trwało to u kredytobiorców frankowych, którzy do uzyskania stabilnej pozycji procesowej potrzebowali kilkunastu wyroków TSUE oraz dużej uchwały frankowej, wydanej dopiero w zeszłym roku.

WIBOR przed TSUE i sądami I instancji: najnowsze informacje są optymistyczne dla kredytobiorców

Nadzieja złotówkowiczów na pozbycie się skrajnie nieprzewidywalnej hipoteki wcale nie jest pozbawiona podstaw. Doświadczone kancelarie frankowe, zajmujące się obecnie również sprawami „o WIBOR”, co jakiś czas informują o swoich sukcesach. Pierwsze tego typu informacje pochodzą z… 2018 roku, czyli z czasu, w którym o abuzywnych klauzulach „wiborowych” nie mówiło się w przestrzeni publicznej niemal wcale. To właśnie w 2018 roku Kancelaria Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni uzyskała dla swojej klientki korzystny wyrok w sprawie I C 1139/16, w której to bank był stroną powodową.

W telegraficznym skrócie, pozwana zaciągnęła w PKO BP kredyt na cele bieżące, który spłacała nieregularnie, a po 6 latach całkowicie zaprzestała spłaty. Gdy zaległość zbliżyła się do kwoty 8 tys. zł, bank wypowiedział umowę i pozwał klientkę o zapłatę. Ta podjęła rękawicę i wynajęła kancelarię wyspecjalizowaną w prawie bankowym, która przeanalizowała sporną umowę i… znalazła w niej liczne zapisy niedozwolone. W sprawie powołany został biegły z dziedziny finansów, którego ustalenia potwierdziły, że bank żonglował oprocentowaniem kredytu, a także zadłużeniem klientki, naliczając dodatkowe koszty. W efekcie Sąd Okręgowy w Siedlcach oddalił powództwo banku i uznał wypowiedzenie umowy za nieskuteczne.

W 2025 roku WIBOR i klauzule z nim związane cieszą się znacznie większym zainteresowaniem mediów niż jeszcze kilka lat temu. Zauważyły to kancelarie wyspecjalizowane w sprawach przeciwko bankom, które regularnie informują na swoich social mediach, jak wygląda sytuacja kredytobiorców złotowych w sądach. Na skrupulatne raportowanie postępów stawia między inny Kancelaria Radcy Prawnego Beaty Strzyżowskiej, prowadząca popularny wśród kredytobiorców fanpage na portalu Facebook. Dnia 4 listopada mec. Strzyżowska poinformowała na platformie o decyzji prezesa TSUE, który zdecydował się połączyć dwie „wiborowe” sprawy zarejestrowane w Luksemburgu.

Mowa o sprawach C-586/25 i C-630/25, które dotyczą kredytów zawartych przed 2018 rokiem (czyli przed zmianą administratora WIBORu na GPW Benchmark), podpisanych z PKO Bankiem Polskim. Największy bank w kraju jest również stroną sprawy C-471/24. We wspomnianych dwóch połączonych sprawach sądy odsyłające koncentrują się na kwestii obowiązków informacyjnych banku wobec klienta, a także na samym sposobie wyznaczania stawki, która nie zawsze jest oparta o rzeczywiste transakcje i w dodatku latami była opracowywana przez podmiot pozbawiony instytucjonalnego nadzoru.

Sukcesem wspomnianej wcześniej kancelarii mec. Strzyżowskiej jest również postanowienie, wydane 26 września 2025 roku przez Sąd Okręgowy w Gdańsku, rozpatrujący sprawę XV C 2233/25, w której stroną pozwaną jest bank BPH. W sprawie, w której roszczeniem kredytobiorcy złotowego jest ustalenie nieważności umowy kredytu hipotecznego oraz zapłata, sąd przyznał zabezpieczenie powództwa (zdecydował o wstrzymaniu spłaty kredytu na czas toczącego się procesu), odstępując przy tym od uzasadnienia.

Zabezpieczenie zostało udzielone kredytobiorcy w tydzień po złożeniu pozwu, a sąd, przyznając ten środek tymczasowy, w całości podzielił argumentację strony powodowej. Oczywiście zabezpieczenie powództwa to nie to samo, co wyrok. Niemniej jednak pozytywnie należy oceniać fakt, że takie odważne postanowienia są wydawane nie tylko przez mniejsze sądy, jak ten w Suwałkach, ale również przez duże jednostki, do których z całą pewnością trafia znacznie więcej tego rodzaju sporów.

Sąd Okręgowy w Suwałkach po raz kolejny unieważnia umowę opartą o WIBOR. Tym razem padło na kredyt z portfela BNP Paribas

Kredytobiorców, na których nie robią już wrażenia zabezpieczenia roszczenia w sprawach o WIBOR, pragniemy uspokoić: mamy jeszcze jedną ciekawą informację, być może najważniejszą ze wszystkich dziś prezentowanych. Chodzi o najnowszy „wiborowy” wyrok wspomnianego wcześniej Sądu Okręgowego w Suwałkach, który 23 października 2025 roku rozpatrzył sprawę I C 600/23, dotyczącą zaciągniętego w 2021 roku kredytu hipotecznego, opartego o naszą ulubioną stawkę referencyjną. W wyroku suwalski sąd ustalił nieważność umowy złotowej, zawartej przez powodów z bankiem BNP Paribas.

W ocenie sądu bank nie zrealizował obowiązków informacyjnych wobec kredytobiorcy, m.in. nie wyjaśnił w sposób rzetelny i jasny, jak ustalane jest oprocentowanie kredytu oraz jakie czynniki decydują o zmianie wysokości wskaźnika WIBOR. Zdaniem sędziego rozpatrującego tę sprawę, mechanizm oprocentowania nie został opisany w umowie w sposób przejrzysty i pozwalający na dokonanie oceny rzeczywistego ryzyka. Usunięcie z umowy klauzul niedozwolonych spowodowało, że nie mogła ona pozostać w obrocie prawnym. Uznano ją więc za nieważną, dokładnie tak, jak ma to zwykle miejsce w przypadku abuzywnych umów frankowych. Strona powodowa jest w tej sprawie reprezentowana przez Kancelarię Radców Prawnych Kosowicz i Piechota-Młot, opisywany wyrok jest nieprawomocny.

Rozporządzenie BMR nie uchroni bankowców przed kwestionowaniem umów z 2020 i 2021 roku?

Uważny czytelnik z pewnością zwróci uwagę na fakt, że skutecznie zakwestionowana umowa pochodzi z 2021 roku, a więc już z okresu, w którym obowiązywało rozporządzenie BMR. Jak wiemy z bankowej narracji, przedstawiciele sektora twierdzą, że umowy zawarte po wejściu w życie tej regulacji są właściwie niemożliwe do podważenia, ponieważ banki sumiennie wywiązywały się z nałożonych na nie obowiązków. A ponieważ rozporządzenie, o którym mowa, zostało wydane przez Parlament Europejski, trudno oczekiwać, by Trybunał Sprawiedliwości UE uznał zawarte w nim zapisy za niezgodne z dyrektywą konsumencką.

Jak więc doszło do unieważnienia umowy, która – wedle zaprezentowanej narracji – powinna być nie do ruszenia? Z wyjaśnieniem przychodzą prawnicy z kancelarii prowadzącej sprawę I C 600/23, ujawniający podejście sądu do tej kwestii za pośrednictwem wpisu blogowego. Otóż sędzia rozpatrujący sprawę uznał, iż „BMR reguluje zasady funkcjonowania wskaźników referencyjnych, ale nie zwalnia banku z obowiązku jasnego i zrozumiałego wytłumaczenia klientowi ryzyka kredytowego. ”

Jeśli ten wyrok zostanie podtrzymany przez sąd II instancji, banki będą miały poważny problem: może się okazać, że samo rozporządzenie nie uchroni ich przed roszczeniami dotyczącymi niewypełnienia obowiązków informacyjnych. W jaki sposób banki podchodziły do tych obowiązków w przypadku ryzyka zmiennej stopy procentowej, nie musimy chyba przypominać – sposób prezentacji tych danych był wybiórczy (zwłaszcza w odniesieniu do potencjalnych zmian stawki i, co za tym idzie, raty kredytu), kredytobiorcy w zdecydowanej większości nie zdawali sobie również sprawy z tego, że banki, jako paneliści, biorący udział w fixingu, mają wpływ na wysokość WIBORu. Krótko mówiąc, to banki decydują, jaki będzie koszt pożyczenia pieniądza na rynku międzybankowym – a to właśnie ta kwestia ma największy wpływ na wartość stawki referencyjnej, co jest o tyle kuriozalne, że banki w Polsce nie muszą się zapożyczać na tym rynku, ponieważ swoją akcję kredytową finansują z depozytów klientów.

ZBP walczy o uwagę Internautów i wyjaśnia, że WIBOR jest w porządku

Przed kilkoma tygodniami informowaliśmy naszych Czytelników o dość niecodziennej akcji realizowanej przez Związek Banków Polskich w porozumieniu ze znanymi influencerami. W ramach kampanii pod patronatem ZBP popularni twórcy internetowi zaczęli tłumaczyć polskiemu społeczeństwu, używając w tym celu instagramowych zasięgów, że WIBORu nie da się skutecznie zakwestionować w sądzie i w gruncie rzeczy, że nie warto nawet próbować. Nie chcemy nawet myśleć, ile banki wydały na tę chybioną kampanię (w przekaz której uwierzyć mogą chyba tylko dzieci) – bardziej interesuje nas cel jej uruchomienia.

Otóż banki dobrze wiedzą, że nie da się powstrzymać TSUE przed zaprezentowaniem stanowiska w przedmiocie klauzul zmiennego oprocentowania. Oczywiście banki próbowały to robić – jakiś czas temu głośno było o sprawach, które znikały z unijnej wokandy z uwagi na porozumienie się stron w krajowym sporze, będącym bodźcem do zadania pytań prejudycjalnych. Metoda ta jest, rzecz jasna, kosztowna – jak nietrudno się domyślić, kredytobiorcy nie poddają swoich spraw w zamian za uścisk dłoni prezesa ZBP. Bank albo musi uznać roszczenie wskazane w pozwie, albo zaproponować sensowną ugodę – na przykład drastycznie zmodyfikować warunki oprocentowania wskazane w umowie. W dłuższej perspektywie takie godzenie się niewiele daje, bo sądy w kolejnych, bliźniaczo podobnych sprawach zadają Trybunałowi nowe pytania, nierzadko jeszcze bardziej niewygodne od poprzednich.

Związek Banków Polskich promuje nowych ekspertów. Wszystko po to, by ukryć prawdę o WIBORze?

Bankowcy modyfikują więc swoją dotychczasową strategię, co widać po najnowszej aktywności Związku Banków Polskich. Do niedawna głównym mówcą w ZBP był prezes Tadeusz Białek, który udzielał głośnych wywiadów, ilekroć w krajowym lub unijnym orzecznictwie działo się coś istotnego dla spraw o kredyty złotowe. Problem z wypowiedziami Tadeusza Białka jest taki, że ich odbiorcy łatwo mogą cofnąć się do historycznych wywiadów i tym samym zweryfikować, czy jest to ekspert wiarygodny, którego przewidywania pokrywają się z rzeczywistością.

Prezes Białek wielokrotnie wypowiadał się także w sprawach frankowych, prezentując poglądy, które zostały później brutalnie zweryfikowane przez krajowe orzecznictwo. Czy w takim razie rozsądne jest, by tłumaczył złotówkowiczom na czym świat stoi? Niekoniecznie. Niewykluczone, że właśnie dlatego ZBP od pewnego czasu stawia na kobiety. Na przykład na Katarzynę Urbańską, dyrektor pionu prawnego, która w rozmowie z dziennikarzem Business Insider wyjaśniała, jak wygląda linia orzecznicza w sprawach o WIBOR.

Przypuszczalnie to kobiece spojrzenie na WIBOR wydało się bankowcom strzałem w dziesiątkę – dla konsumentów jest to miła odmiana po dotychczasowych, niewzbudzających zaufania i sympatii ekspertach sektora, traktujących kredytobiorców jak zło konieczne. Wystarczy wspomnieć postać prezesa BNP Paribas, Przemysława Gdańskiego, który przed kilkoma miesiącami wywołał ogólnopolski skandal, łącząc niechęć Polaków do sektora bankowego z ich rzekomym… antysemityzmem.

ZBP idzie więc za ciosem i promuje w mediach kolejną ekspertkę – wybór padł na Agnieszkę Wachnicką, wiceprezes Związku, której atutami są wieloletnie doświadczenie w sektorze finansów oraz… przyjemna, wzbudzająca zaufanie aparycja. Dla ZBP Wachnicka jest wyjątkowo cennym nabytkiem kadrowym – od 2002 do 2015 roku pracowała w Ministerstwie Finansów, następnie związana była z Biurem Rzecznika Finansowego. Co ważne, Wachnicka kierowała pracami legislacyjnymi w przypadku aktów prawnych z obszaru regulacji rynku finansowego, w tym oczywiście rynku bankowego. Takich osób potrzebuje dziś sektor bankowy – mocno osadzonych w realiach administracji państwowej, znających system od podszewki i rozumiejących procesy legislacyjne. A przede wszystkim potrafiących dotrzeć z przekazem sektora bankowego do środowiska rządzących.

ZBP znów o przemyśle kancelarii prawnych: sektor ma pretensje, że renomowani adwokaci patrzą na umowy kredytowe przez lupę

Dwa dni temu na youtubowym kanale DoradcaTV pojawiła się godzinna rozmowa z wiceprezeską ZBP, poświęcona między innymi regulacjom w sektorze bankowym, sporom o kredyty frankowe oraz, oczywiście, próbom podważania WIBORu. Wiceprezes Wachnicka z zatroskaną miną tłumaczyła swojemu rozmówcy, że na sporach frankowych wyrósł przemysł kancelarii prawnych, które obecnie szukają dla siebie nowych źródeł zarobku. Jej zdaniem kancelariom chodzi o to, by się przy tym szczególnie nie napracować – wybór padł na podważanie umów złotowych opartych o WIBOR. Jest to, naszym zdaniem, bardzo odważne stwierdzenie – zakres materiału do przeanalizowania w indywidualnej sprawie o nieważność klauzuli zmiennego oprocentowania jest niezwykle obszerny, a ryzyko przegranej tak duże, że tylko nieliczne kancelarie prawne decydują się na prowadzenie sporów z tej kategorii.

Mówimy oczywiście o kancelariach adwokackich i radcowskich, nie o spółkach z o.o., które zbierają sprawy z rynku, a następnie delegują ich prowadzenie do podmiotów zewnętrznych, mogących dzięki temu uciec od znacznej części zawodowej odpowiedzialności wobec klienta. Wiceprezes Wachnicka oczywiście nie dokonuje rozgraniczenia na kancelarie adwokackie, radcowskie i na pseudokancelarie prowadzone w formie spółek kapitałowych. Jest to dla banków informacja niewygodna i lepiej, aby potencjalni odbiorcy takich treści nie zyskali tej wiedzy. Zamiast tego ekspertka ZBP z przejęciem mówi o klauzulach abuzywnych, które kancelarie prawne umieszczają w swoich umowach z klientem – sprawą miał się nawet zainteresować UOKiK.

O występie Wachnickiej piszemy nie dlatego, że przekazała swojemu rozmówcy jakieś nowe, „insajderskie” wiadomości na temat postępowań przeciwko bankom. Przeciwnie, przekaz jest ten sam, co do tej pory. ZBP kontynuuje swój „najazd” na prawników i kreuje pogląd, zgodnie z którym argumentacja strony przeciwnej jest absurdalna, oparta o kruczki prawne, pozostające bez wpływu na kwestie obowiązków informacyjnych. Przytaczane są skrajne przykłady, w których prawnicy strony powodowej powołują się na brak w umowie zapisów, których zastosowanie i tak pozostałoby bez wpływu na sytuację klienta.

Oczywiście pomija się to, w jaki sposób kredytobiorcy byli informowani o ryzyku zmiennej stopy procentowej, zwłaszcza w kontekście alternatywy, jaką jest od dawna kredyt na czasowo stałej stopie. Zawsze nas to zastanawia: dlaczego dziennikarze nie rozmawiają z bankowcami o tym, z jakiego powodu w latach 2020-2021, gdy stopy procentowe były rekordowo niskie, nie proponowali swoim klientom kredytów z czasowo stałym oprocentowaniem? Byłoby to najbardziej etyczne rozwiązanie, zwłaszcza w przypadku kredytobiorców z kiepskimi perspektywami na wzrost zarobków w przyszłości.

Zastanawia również, dlaczego nikt nie pyta przedstawicieli sektora o klauzule minimalnego oprocentowania, za pomocą których banki zabezpieczały się przed drastycznym spadkiem stopy referencyjnej, działając w ten sposób na niekorzyść konsumenta.

Pod względem swobody formułowania wypowiedzi i umiejętności nawiązania kontaktu z potencjalnym odbiorcą oceniamy wiceprezes Wachnicką bardzo wysoko – dużo wyżej niż pozostałych prominentów sektora bankowego. Wierzymy, że ZBP oddeleguje ją jeszcze nie raz do kolportowania w mediach bankowej propagandy. Jednocześnie cieszy nas, że Agnieszka Wachnicka zdecydowała się opuścić sektor publiczny na rzecz tego prywatnego. Wyobrażamy ją sobie na stanowisku pełnomocnika ds. ochrony praw konsumenta, na którym – przez wzgląd na wysokie kompetencje interpersonalne i pożądaną w polityce umiejętność dosładzania gorzkich pigułek – byłaby w stanie skutecznie przysłonić kredytobiorcom walutowym rzeczywisty sens zapisów ustawy frankowej.

Na szczęście stanowisko w ministerstwie objęła dr Wiewiórowska-Domagalska, której sposób komunikowania się ze stroną społeczną szybko pozbawił konsumentów jakichkolwiek złudzeń. Frankowicze szeroko protestują przeciwko wprowadzeniu ustawy, a kredytobiorcy złotowi obserwują ich wysiłki i zastanawiają się, czy i w ich przypadku rząd będzie chciał rozwiązać problem podobnymi metodami.

Patrząc na ten obrazek szerzej, należy ocenić ze smutkiem, że nie jest to wariant nierealny. Eksperci, którzy dziś pracują w strukturach rządowych, za jakiś czas mogą zasilić szeregi sektora bankowego, gdzie poznają zupełnie nowy tok myślenia. Nic nie stoi na przeszkodzie, by po kilku latach, gdy ryzyko związane z WIBORem zacznie się materializować, takie osoby wróciły do sektora publicznego i rozpoczęły agitację za legislacyjnym rozwiązaniem tej kwestii. Brzmi jak gotowy scenariusz dla niskich lotów thrillera prawniczego? Być może. Ale życie (i polska polityka) nie takie scenariusze pisze.

PODSUMOWANIE:

W sektorze bankowym obserwowane jest przegrupowanie: Związek Banków Polskich wystawia do kontaktu z mediami mniej znane twarze, licząc, że w ten sposób uwiarygodni swój przekaz w kwestii wskaźnika referencyjnego WIBOR. Działania te jak najbardziej mają sens – kredytobiorcy nie wierzą w szczere intencje najaktywniejszych medialnie przedstawicieli sektora bankowego. Gdy ci przekonują, że WIBORu zakwestionować się nie da, zaś obowiązki informacyjne dotyczące klauzul zmiennego oprocentowania były realizowane zgodnie z panującymi regulacjami, kredytobiorcy zestawiają to z kłamstwami, które ci sami eksperci wypowiadali w temacie sporów frankowych. Tą drogą konsumenci dochodzą do wniosku, że wiarygodność bankowców jest zerowa, podobnie jak powiązanych z nimi prawników.

Jeśli więc sektor chce pozyskać uwagę swoich klientów, musi stawiać na mniej znane twarze polskiej bankowości lub… posiłkować się autorytetem osób publicznych, niepowiązanych w żaden sposób z rynkiem finansowym w Polsce. Póki co banki nawiązują współpracę z celebrytami, których internetowa działalność jest obserwowana głównie przez młodzież. Albo więc ZBP źle zidentyfikował swój target, albo daleko wybiega w przyszłość i chce sobie „wychować” przyszłych kredytobiorców, po to, by w dłuższej perspektywie wytępić w polskim społeczeństwie skłonność do kwestionowania długoterminowych umów.

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl to portal informacyjny poświęcony tematyce rynku kredytowego oraz sporów konsumentów z bankami. Redakcja serwisu od 2014 roku śledzi rozwój orzecznictwa sądowego, zmiany w przepisach prawa oraz zjawiska wpływające na sytuację kredytobiorców w Polsce. Doświadczenia zebrane przy tworzeniu materiałów publikowanych wcześniej w mediach i portalach internetowych stały się podstawą do uruchomienia w 2020 roku serwisu FrankNews.pl — miejsca, w którym informacje dotyczące tej tematyki są gromadzone i prezentowane w formie bieżących wiadomości oraz analiz. Materiały publikowane na FrankNews.pl nie stanowią porady prawnej ani finansowej. Treści odzwierciedlają stanowisko ich autorów i służą przedstawieniu faktów, orzeczeń oraz kontekstu opisywanych wydarzeń. Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze