PLN - Polski złoty
CHF
4,59
sobota, 18 października, 2025

Mocna debata o ustawie frankowej w Sejmie! Zobacz kto naprawdę walczy o Frankowiczów, a kto broni banki?

Czwartek 16 października był emocjonującym dniem dla społeczności frankowej – na tę datę zaplanowano bowiem w Sejmie (z bardzo niewielkim wyprzedzeniem) pierwsze czytanie projektu tzw. ustawy frankowej. Założenia projektu zostały przedstawione posłom przez sekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, Arkadiusza Myrchę, który starał się jak mógł, by propozycje rządzących spotkały się z ciepłym przyjęciem. Czy tak istotnie się stało? W tekście podsumowujemy przebieg tej części posiedzenia, która dotyczyła ustawy frankowej. Ujawniamy, komu projekt przypadł do gustu, a kto jest mu absolutnie przeciwny. Prezentujemy również argumenty, które – zdaniem przedstawicieli strony rządowej – przemawiają za wprowadzeniem ustawy. Czy frankowicze mają jeszcze szansę na zablokowanie projektu na szczeblu Sejmowym? A może ich jedyną nadzieją jest weto prezydenckie?

Z tekstu dowiesz się:

  • Jakie aspekty projektu ustawy frankowej zostały omówione podczas posiedzenia Sejmu
  • O których kwestiach związanych z ustawą mówiono niewiele bądź wcale
  • Jaki wpływ na zdanie posłów w sprawie ustawy miała akcja informacyjna zorganizowana przez frankowiczów
  • O co był pytany przedstawiciel Ministerstwa Sprawiedliwości przez siedzących na sali posłów i na które z tych pytań zdecydował się odpowiedzieć.

Pierwsze czytanie projektu ustawy frankowej już za nami: jaka była reakcja Sejmu na propozycje Ministerstwa Sprawiedliwości?

Kredytobiorcy frankowi mają za sobą naprawdę gorące popołudnie: w miniony czwartek w Sejmie odbyła się niemal półtoragodzinna dyskusja na temat projektu ustawy frankowej, usilnie forsowanego przez Ministerstwo Sprawiedliwości i zawzięcie krytykowanego przez środowisko konsumenckie. Pierwsze czytanie projektu przyniosło kilka niespodzianek, ale przede wszystkim pokazało jedno: rządzący wyraźnie stracili pewność siebie i podchodzą do krytyki zaprojektowanych rozwiązań z dużo większą otwartością niż jeszcze pół roku temu.

Wystarczy przypomnieć wiosenne tournée pełnomocniczki ministra sprawiedliwości ds. ochrony praw konsumenta po redakcjach dużych mediów (i to, jak wówczas wypowiadała się o perspektywach naniesienia większych zmian do projektu), a następnie zestawić to z pokorą, z jaką sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, Arkadiusz Myrcha, zwracał się dziś do posłów.

Ale zacznijmy od początku. Zaczęło się od drobnego rozczarowania: okazało się bowiem, że projekt nie zostanie przedstawiony w Sejmie przez Ministra Sprawiedliwości, a przez wspomnianego sekretarza stanu w resorcie. Nasz żal nie wynika oczywiście ze zwątpienia w kompetencje sekretarza. Po prostu niezwykle ciekawiło nas, jak były sędzia w sprawach cywilnych, Waldemar Żurek, przedstawi niższej izbie Parlamentu projektowane rozwiązania. Arkadiusz Myrcha zrobił naprawdę wiele, by przekonać posłów do legislacyjnych pomysłów Ministerstwa. Wyliczał zalety projektu tak długo, aż skończył mu się czas na mównicy.

Dzięki uprzejmości marszałka mógł kontynuować swój wywód przez dodatkowe cenne sekundy, które poświęcił między innymi kontrowersyjnej kwestii wydłużenia terminu na zgłoszenie przez bank potrącenia. Być może jesteśmy nadmiernie podejrzliwi, ale bardzo zainteresowało nas, że problematyczne zapisy związane z potrąceniem zostały omówione na końcu wypowiedzi, co trudno logicznie uzasadnić. Wszak artykuł 5 dotyczący potrącenia nie jest przepisem wieńczącym projekt, czy takim, którego znaczenie dla frankowiczów jest marginalne. Bierzemy pod uwagę scenariusz, w którym sekretarz stanu chciał najpierw sprawdzić, jaka będzie reakcja posłów na projektowane rozwiązanie i uznał, że odniesie się szerzej do ewentualnych uwag na etapie odpowiadania na pytania.

Partyjne stanowiska na temat ustawy frankowej: kto jest za, a kto przeciw?

Po tym, jak Arkadiusz Myrcha przedstawił projekt, na mównicę zaczęli wchodzić przedstawiciele poszczególnych partii politycznych, informując o tym jakie jest stanowisko reprezentowanych przez nich ugrupowań w sprawie ustawy. Jako pierwszy przemówił poseł Michał Kowalski z Prawa i Sprawiedliwości, który poparł pomysł usprawnienia postępowań frankowych  – zgodnie ze stanowiskiem klubu, projekt ustawy jest krokiem w dobrym kierunku, jednak „wymaga dopracowania i precyzyjnego wyważenia interesów stron”. Podobnie wypowiedzieli się posłowie Dominik Jaśkowiec (Koalicja Obywatelska opowiada się za prowadzeniem dalszych prac nad projektem) i Mirosław Orliński z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Już na tym etapie posiedzenia zauważyliśmy, że przedstawiciele poszczególnych opcji politycznych są przygotowani do rozmów o projekcie w stopniu, najłagodniej to ujmując, umiarkowanym. Uwagę zwracało czytanie z kartki, i to nie celem przytoczenia najbardziej zawiłych faktów czy statystyk.

Niektórzy posługiwali się tymi notatkami w sposób sugerujący brak podstawowej wiedzy na temat omawianej problematyki. Warto w tym miejscu nadmienić, że ujęcia z sali sejmowej zarejestrowane w czasie, gdy projekt był komentowany przez przedstawicieli klubów i kół poselskich, jasno wskazują na niskie zainteresowanie posłów poruszanymi zagadnieniami. Sala sejmowa była niemal pusta. Pozostaje mieć nadzieję, że nieliczni obecni przedstawiciele poszczególnych frakcji politycznych przekażą swoim kolegom najważniejsze wątpliwości dotyczące projektu.

Wracając jednak do prezentacji stanowisk, można było odnieść wrażenie, że posłowie odczytują po prostu opinie ustalone wcześniej przez ugrupowanie i nie dodają do tekstu pisanego żadnych własnych przemyśleń. Czy mamy o to pretensje? Oczywiście nie, wskazujemy jedynie, że stopień skomplikowania rozwiązań zaprojektowanych przez resort sprawiedliwości zdecydowanie nie zmotywował posłów do bliższego zapoznania się z dyskutowaną problematyką. Uczciwie trzeba przyznać, że było na to niewiele czasu – projekt został skierowany do prac w Sejmie zaledwie dwa tygodnie wcześniej.

Wyraźnie większe zrozumienie mechanizmów zawartych w ustawie dało się wyczuć u posła Sławomira Ćwika z Polski 2050, który nie potrzebował papierowej ściągi, by z sensem przedstawić wątpliwości nagromadzone wokół projektu. Mimo całego zrozumienia dla potrzeby usprawnienia postępowań frankowych, poseł Ćwik zwrócił uwagę na liczne informacje pochodzące od frankowiczów, wskazujące na zagrożenia dla strony konsumenckiej związane z projektowanymi przepisami. Co ciekawe, poseł Ćwik zastanawiał się w swojej mowie nad sensem zmiany przepisów ogólnych, która przełożyłaby się na szybsze rozpatrywanie analogicznych spraw, wynikających z innych stosunków prawnych. Jesteśmy przekonani, że bankowcy nie byliby zachwyceni pomysłem pana posła, ale podoba nam się, że zauważa on to, iż sprawy konsumentów przeciwko bankom nie dotyczą jedynie franków.

W podobnym zrównoważonym tonie wypowiedziała się posłanka Katarzyna Ueberhan z Nowej Lewicy, która pochwaliła takie pomysły zawarte w ustawie jak rozpatrywanie spraw na posiedzeniach niejawnych, przesłuchania na piśmie, automatyczne zabezpieczenie roszczenia i rozprawy online. Jednocześnie podniosła kwestię zastrzeżeń natury konstytucyjnej i procesowej, ujętych w opinii Rzecznika Praw Obywatelskich. Nie będziemy szczegółowo przytaczać tych argumentów, bo nasi Czytelnicy znają je już z opinii samego RPO.

Następnie na mównicę wkroczył poseł Konfederacji, Michał Połuboczek, którego wypowiedź w przedmiocie ustawy była już daleka od życzliwej, aczkolwiek ostrożnej neutralności. Już na samym początku swojej mowy poseł dał do zrozumienia, że ustawa, zamiast usprawnić procedurę rozpoznawania spraw frankowych, może ją opóźnić. Poseł w prosty, zrozumiały dla laika sposób poinformował o związku pomiędzy podniesieniem przez bank zarzutu potrącenia w postępowaniu przed sądem II instancji a pozbawieniem konsumenta należnych mu odsetek ustawowych za opóźnienie. Zdaniem posła, z uwagi na dużą ilość wad w ustawie i potencjalne zamieszanie, jakie może wywołać na rynku, nie warto jej wprowadzać. Był to pierwszy tak radykalny głos w tej dyskusji.

Dalej było jeszcze ciekawiej, bo na mównicę wszedł kolejny poseł Konfederacji, Witold Tumanowicz, również dobrze zorientowany w niuansach związanych z projektem. Poseł trafnie zidentyfikował najważniejsze obawy strony konsumenckiej i postawił tezę, według której ustawa może stanowić dla banków bodziec do przewlekania postępowań sądowych. Przyrównał wręcz projektowane rozwiązania do szalupy ratunkowej dla banków. Oznajmił też, że w ocenie Konfederacji projekt jest „niepotrzebny, ryzykowny i niesprawiedliwy wobec konsumentów”. Z tego powodu, w obecnym kształcie, jest nie do przyjęcia.

Następna wypowiedź należała do Jarosława Sachajko reprezentującego koło poselskie Wolni Republikanie. Poseł zwrócił uwagę na protesty frankowiczów wobec projektowanych rozwiązań i wyliczył, które z propozycji legislacyjnych wzbudzają największy sprzeciw (między innymi potrącenie, sprowadzenie na sądy obowiązku dokonywania dodatkowych obliczeń, niejasne terminy). Doceniamy bardzo, że pan poseł postawił na solidny research (w pewnym momencie swojej wypowiedzi powołując się na nasz portal) i w zaledwie kilkuminutowej wypowiedzi podsumował największe wady zawarte w dyskutowanym projekcie. Podkreślił też potrzebę wysłuchania osób, których projektowana ustawa dotyczy najbardziej.

Mocne wystąpienie zaliczyła Izabela Bodnar, będąca posłem niezrzeszonym. U pani poseł dostrzegliśmy nie tylko zrozumienie tematu, ale również dużą empatię wobec środowisk konsumenckich. Pani poseł wyraziła sprzeciw wobec proponowanych rozwiązań legislacyjnych, i co niezwykle istotne, podała konkretne zapisy projektu, które wzbudzają najwięcej wątpliwości. Mowa oczywiście o artykułach 5 i 18, dotyczących wydłużenia terminu na zgłoszenie potrącenia. Posłanka przypomniała sejmowym kolegom o debacie, którą odbyli zaledwie tydzień temu, a w której pojawił się wątek rekordowych zysków sektora bankowego. W tym kontekście wskazała, że poprawki zaproponowane przez projektodawcę pozbawią konsumentów rekompensaty za okres, w którym te same banki dysponowały ich środkami, celowo przedłużając postępowania sądowe. Posłanka Bodnar wyraziła obawę, iż projektowane zapisy spowolnią procesy, zamiast je usprawnić. Swoje zdanie wzmocniła opiniami eksperckimi należącymi do najbardziej obciążonych frankami sądów. Zaapelowała również o zachowanie klarowności orzeczniczej, tak aby linia była spójna i przewidywalna, zaś sądy nie zostały pozostawione same sobie w interpretacji nowych przepisów. Na koniec zaapelowała, by Ministerstwo pochyliło się jeszcze raz nad wskazanymi artykułami w kolejnych czytaniach ustawy.

Krótkie acz treściwe było wystąpienie posła niezrzeszonego, Tomasza Zimocha, który od razu przedstawił Sejmowi niezbędne poprawki do projektu, takie jak uchylenie art. 5 i 18.

Po tym wystąpieniu przyszedł czas na zadawanie pytań.

Jakie pytania zadawali posłowie na temat ustawy frankowej?

W tej części posiedzenia wystąpień było aż 18 – nie będziemy odnosić się do wszystkich, gdyż w większości poruszały zbliżone do siebie zagadnienia, w tym oczywiście dotykały tego, jak ustawa zadziała na odsetki ustawowe za opóźnienie, a także jej wpływu na termin przedawnienia roszczeń banków o zwrot kapitału. Ciekawy głos w sprawie ustawy przedstawił Grzegorz Lorek z PiS, odnoszący się w swojej wypowiedzi do wcześniejszych wystąpień posłów niezrzeszonych: stwierdził bowiem, że poddawany dyskusji projekt jest sprzeczny z linią orzeczniczą europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, zaś artykuły 5 i 18 są niezgodne z polską Konstytucją. Poseł Ireneusz Zyska, również z PiS, zwrócił natomiast uwagę na brak kontroli dwuinstancyjnej w procesach frankowych (w kontekście potrącenia) oraz brak równowagi procesowej, którymi może skutkować wprowadzenie ustawy. Poparł pomysł wycofania z projektu artykułów 5 i 18, wskazując na ich sprzeczność z orzecznictwem TSUE.

Żeby było ciekawiej, projekt spotkał się z krytyką przedstawicieli koalicji rządzącej. Swoje zaniepokojenie wspomnianymi wcześniej artykułami dotyczącymi wydłużenia terminu na zgłoszenie potrącenia wyraziła posłanka Anna Wojciechowska z Platformy Obywatelskiej. Z kolei Barbara Grygorcewicz, reprezentująca to samo ugrupowanie, zapytała ministra o to, czy po roku od daty wejścia w życie ustawy planowane jest przedstawienie publicznego raportu, w którym znalazłyby się informacje o liczbie zakończonych spraw, średnim czasie postępowań, ugodach oraz poziomie satysfakcji stron. W trakcie zadawania pytań głos w dyskusji ponownie zabrał poseł Zimoch, który zaproponował uchylenie artykułu 8, dotyczącego instytucji pozwu wzajemnego, a także artykułu 15, który miałby umożliwić bankowi otrzymanie zwrotu połowy opłaty za wycofany pozew bądź apelację.

Sekretarz Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości nie odniósł się do większości uwag posłów. Wspomniał jednak o potrąceniu

Przed godziną 18.00 na mównicę ponownie wszedł Arkadiusz Myrcha, dziękując za głosy dostrzegające w projekcie możliwość przyśpieszenia postępowań sądowych. Bardzo szybko przeszedł jednak do najbardziej newralgicznej kwestii ujawnionej w trakcie dyskusji nad projektem, czyli do zarzutu potrącenia. Zadeklarował gotowość do naniesienia zmian w projekcie, zaapelował przy tym, aby dyskusja toczyła się wokół tego, co znajduje się w ustawie, a nie tego, jakie są wrażenia dotyczące tej ustawy. Dalej sekretarz przeniósł się w świat swoich prywatnych wrażeń, naszym zdaniem nie do końca korespondujących ze stanem faktycznym, i stwierdził, że w Polsce jest sporo podmiotów, którym zależy na wytworzeniu określonego wyobrażenia na temat tej ustawy.

Szczerze byliśmy przekonani, że w tym momencie Arkadiusz Myrcha powieli przekaz kolportowany w mediach przez pełnomocniczkę ds. ochrony praw konsumentów i zacznie sugerować, że za negatywnym odbiorem projektu stoją kancelarie prawne. Tu jednak sekretarz mocno nas zaskoczył, albowiem wyjawił, że stroną atakującą były… same banki, a przyczyną miało być wprowadzenie automatycznego zabezpieczenia roszczeń.

Sekretarz wyraźnie próbował wykpić w ten sposób pogląd na temat probankowego charakteru projektu. Sprytnie nie wspomniał, że banki jeszcze mocniej niż automatyczne zabezpieczenie roszczeń konsumenta krytykowały pomysł wprowadzenia natychmiastowej wykonalności wyroków zapadających w I instancji. Ten zapis wyleciał z projektu na długo przed skierowaniem go do prac w Sejmie. My sami nie odnieśliśmy wrażenia, iż bankowcy są jakoś szczególnie niezadowoleni z projektu. Jeden z najczęściej pozywanych „frankowych” banków w Polsce, czyli mBank S.A., po otrzymaniu pozwu o nieważność bardzo często sam kontaktuje się z kredytobiorcą, proponując mu zawieszenie spłaty kredytu na czas toczącego się postępowania. Argumenty przywołane przez sekretarza stanu uważamy zatem za mało przekonujące.

Arkadiusz Myrcha potwierdził, że artykuły 5 i 18 będą jeszcze przedmiotem analiz, wskazał również na gotowość do legislacyjnego zabezpieczenia ryzyk.

Najważniejsze sekretarz zostawił sobie na koniec. Zaczął bronić wydłużenia terminu na zgłoszenie potrącenia w dość osobliwy sposób. Otóż wyjaśnił, że alternatywą dla potrącenia jest wytoczenie przez bank osobnego powództwa przeciwko kredytobiorcy. Oczywiście, trzeba się z panem sekretarzem zgodzić, że banki istotnie tak robią. Kontynuując swoją wypowiedź, Arkadiusz Myrcha dał słuchającym go posłom do zrozumienia, iż skutkiem przegrania przez frankowicza procesu o zwrot kapitału jest zasądzenie na rzecz banku odsetek ustawowych za opóźnienie, a także kosztów zastępstwa procesowego, do poniesienia przez kredytobiorcę. Brzmi upiornie, nieprawdaż?

Czy frankowicze rzeczywiście zyskają na potrąceniu? Po wyroku TSUE z 19 czerwca jest to wątpliwe…

Arkadiusz Myrcha, zachwalając oszczędności, które staną się udziałem frankowiczów po zgłoszeniu przez bank potrącenia, zapomniał o jednej „drobnej” kwestii. Po wyroku TSUE z 19 czerwca 2025 roku w sprawie C-396/24 bank, pozywając kredytobiorcę o zwrot kapitału, obliczając swoje roszczenie, musi uwzględnić kwoty, które już otrzymał od tego kredytobiorcy w ratach kapitałowo-odsetkowych. Jeżeli bank pożyczył frankowiczowi 200 tys. zł, a tytułem rat otrzymał od niego 195 tys. zł, w sądzie będzie mógł ubiegać się o kwotę 5 tys. zł, a nie o cały kapitał kredytu. W przypadku uznania przez sąd tego roszczenia koszty zastępstwa procesowego będą znacznie niższe niż w przypadku, w którym bank pozwałby kredytobiorcę o 200 tys. zł i wygrał taki proces. Przykładowo, w sprawie, w której wartość przedmiotu sporu waha się od 5 tys. zł do 10 tys. zł, koszty zastępstwa procesowego wynoszą 1800 zł. Z kolei gdy roszczenie nie jest warte więcej niż 50 tys. zł, KZP wyniesie 3600 zł.

I teraz zastanówmy się, co jest bardziej opłacalne dla kredytobiorcy: uznanie przez sąd wniesionego przez bank potrącenia i rozliczenie stron zgodnie z teorią salda (bez prawa konsumenta do odsetek, wynoszących przeciętnie kilkadziesiąt tysięcy złotych, a często nawet więcej) czy sądzenie się z bankiem w procesie o zwrot kapitału i poniesienie wspomnianych kosztów zastępstwa procesowego.

W tym miejscu należy zadać pytanie o to, jak po wyroku TSUE w sprawie C-396/24 zachowa się sąd, gdy bank pozwie kredytobiorcę o kapitał, który został już spłacony? Mowa oczywiście o sytuacji, w której kredytobiorca wystąpił z roszczeniem już po oddaniu bankowi równowartości użyczonej kwoty. Czy sąd nie powinien przypadkiem oddalić roszczenia banku, wskazując, że wierzytelność została już spełniona? I teraz czas na zagadkę logiczną: kto w takim przypadku zapłaci za koszty procesu?

Niestety, do wielu istotnych wątków sekretarz stanu nie odniósł się wcale. Chodzi między innymi o potencjalne ignorowanie przez sąd przedawnienia roszczeń banków po wydłużeniu terminu na zgłoszenie potrącenia, jak również o niekonstytucyjny charakter przepisów odbierających konsumentowi możliwość skontrolowania decyzji sądu w przedmiocie uznania potrącenia w systemie dwuinstancyjnym. Naprawdę chcemy wierzyć, że ominięcie tych kwestii nie było celowe.

Ustawa frankowa trafiła do Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka

Po czytaniu w Sejmie projekt tzw. „ustawy frankowej” został skierowany do dalszych prac w Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka (SPC). To właśnie ta komisja będzie teraz odpowiedzialna za analizę i ewentualne wprowadzenie poprawek do projektu, który wzbudza ogromne emocje wśród frankowiczów oraz przedstawicieli sektora bankowego. W skład komisji wchodzi obecnie 37 posłów, reprezentujących różne ugrupowania polityczne. Są to: Jast Marek, Bielawska Sylwia, Bochenek Mateusz, Chróścik Rafał, Choma Kazimierz Bogusław, Czarnek Przemysław, Cwik Sławomir, Gosek Mariusz, Jabłoński Paweł, Jaskulski Patryk (zastępca przewodniczącego), Jaskólski Dominik, Kaleta Sebastian, Karolewska Iwona, Kot Aleksandra, Kowalski Michał, Król Katarzyna, Lipiec Krzysztof, Luczak Krystian, Maselko Paweł, Milczanowska Anna, Orliński Mirosław Adam, Piekarska Katarzyna Maria (zastępca przewodniczącego), Pyrzyk Michał (zastępca przewodniczącego), Smoliński Kazimierz, Starczewski Franciszek, Szczucki Krzysztof, Szrot Paweł, Śliz Paweł (przewodniczący), Tomczykiewicz Maciej, Ueberhan Katarzyna, Warchoł Marcin, Wawer Michał, Witek Przemysław, Woś Michał (zastępca przewodniczącego), Wójcik Michał, Zimoch Tomasz oraz Żukowska Anna Maria (zastępca przewodniczącego).

To właśnie ci parlamentarzyści zdecydują o ostatecznym kształcie przepisów, które mogą przesądzić o przyszłości tysięcy spraw frankowych w Polsce.

PODSUMOWANIE:

Co będzie dalej z ustawą frankową? Wciąż trzeba się liczyć ze scenariuszem, w którym zostaje ona zaaprobowana przez większość sejmową. Jest jednak coraz mniej prawdopodobne, że ustawa przejdzie przez Sejm w swoim bieżącym kształcie. Opór wobec artykułów 5 i 18, dotykających bezpośrednio kwestii związanych z potrąceniem, jest w środowisku posłów zbyt duży. Na uwagę zasługuje fakt, że proponowane przez resort rozwiązania są zgodnie krytykowane przez zdecydowaną większość ugrupowań, bez względu na to, którą stronę sali sejmowej zajmują ich przedstawiciele w trakcie głosowań. Podobne uwagi zgłaszali posłowie Nowej Lewicy i Konfederacji, co zdarza się stosunkowo rzadko. Należy również podkreślić, że na projekt spadła ostra krytyka przedstawicieli koalicji rządzącej – jasno świadczy to o braku jednomyślności w tym obozie, przynajmniej w odniesieniu do kontrowersyjnych zapisów, szkodliwych dla strony konsumenckiej.

Wygląda na to, że zmasowana akcja informacyjna prowadzona przez frankowiczów odniosła pożądany skutek. Posłowie dowiedzieli się o kluczowych postulatach środowiska konsumenckiego i zrozumieli zagrożenia generowane przez część zapisów zawartych w projekcie. Frankowicze po raz kolejny udowodnili, że ich głos ma znaczenie i jest właściwie niemożliwy do zignorowania, nawet mimo nacisków wywieranych na rządzących przez sektor bankowy.

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze