Niedługo miną dwa lata, od kiedy polscy konsumenci mają swojego pełnomocnika w Ministerstwie Sprawiedliwości. Przynajmniej w teorii, bo w praktyce rządowa ekspertka mająca chronić interesy strony konsumenckiej, więcej energii poświęca na atakowanie profesjonalnych pełnomocników prawnych i monitorowanie wysokości odsetek ustawowych za opóźnienie, o które mają czelność ubiegać się frankowicze w swoich procesach z bankami. Zirytowani rozczarowującą postawą dr Anety Wiewiórowskiej-Domagalskiej, kredytobiorcy frankowi coraz głośniej domagają się odwołania jej ze stanowiska. Sami prawnicy zaś przestają być bierni wobec kierowanej w ich stronę krytyki i zaczynają wchodzić z pełnomocniczką w polemikę. Czy Ministerstwo Sprawiedliwości, w ramach resetu relacji z frankowiczami, zdecyduje się na wymianę pełnomocnika lub likwidację stanowiska? A może, wg rządzących, konsumentów trzeba chronić przed kancelariami adwokackimi i rozliczeniami zgodnymi z teorią dwóch kondykcji?
Z tekstu dowiesz się:
- Dlaczego frankowicze przestali ufać pełnomocniczce ministra sprawiedliwości ds. ochrony praw konsumenta
- Co dr Wiewiórowska-Domagalska mówi publicznie o odsetkach ustawowych za opóźnienie, których domagają się frankowicze w procesach z bankami
- Co ta sama ekspertka ma do przekazania w internetowej dyskusji z pełnomocnikami frankowymi
- Jaki nowy trend, obserwowany w instytucjach publicznych mających pośrednio związek z ochroną konsumentów, powinien niepokoić kredytobiorców i ich pełnomocników.
Frankowicze nie mają już cierpliwości do pełnomocniczki ministra. Wywiad w Wyborczej wyczerpał tolerancję strony konsumenckiej
W tym roku okres bezpośrednio przed świętami okazał się wyjątkowo burzliwy dla społeczności frankowej, głównie za sprawą procedowania przez połączone składy dwóch sejmowych komisji projektu kontrowersyjnej specustawy. Dyskusja na temat projektu trwała ponad dwie godziny i została zdominowana przez krytyczne głosy, odnoszące się między innymi do pomysłu wydłużenia terminu na zgłoszenie potrącenia. Posłowie wchodzący w skład komisji (na czele z przewodniczącymi z Polski 2050) pozytywnie nas zaskoczyli, przede wszystkim znakomitym przygotowaniem merytorycznym i zrozumieniem potencjalnych następstw wejścia w życie nowych rozwiązań legislacyjnych.
W dzień posiedzenia sejmowych komisji na portalu Wyborcza.biz ukazał się wywiad z pełnomocniczką ministra sprawiedliwości ds. ochrony praw konsumenta, dr Anetą Wiewiórowską-Domagalską. Subskrybentów Wyborczej serdecznie zachęcamy do zapoznania się z lekturą. Tych, którzy nie mają dostępu do materiału, informujemy, że komentarze do tekstu są ogólnodostępne – warto się z nimi zapoznać, bo dobitnie wskazują na nastroje panujące wśród kredytobiorców i emocje, które wzbudziła w nich wypowiedź pełnomocniczki.
Tytuł publikacji mówi sam za siebie: „Odsetki dla frankowiczów stały się żyłą złota. Także kancelarie nie chcą odpuścić zysków”. Rozmowę poprowadziła Anna Popiołek, która w 2018 roku została uhonorowana nagrodą imienia Mariana Krzaka, pierwszego prezesa Związku Banków Polskich, „za konsekwencję we wnikliwym prezentowaniu trudnej tematyki bankowo-finansowej w sposób przejrzysty, rzetelny i wiarygodny”. W związku z powyższym, choć rozmowa z pełnomocniczką ministra dotyczyła różnych zagadnień związanych ze sporami frankowymi i projektem ustawy, nie może dziwić, że rozmowa jest promowana nagłówkiem, który w 100 proc. oddaje aktualny spin kolportowany przez sektor bankowy.
Wiewiórowska-Domagalska znów krytykuje kancelarie frankowe. I ponownie robi to niesłusznie
Na zajawkę publikacji redaktorka Wyborczej wybrała fragment rozmowy, w którym pełnomocniczka informuje, że widziała wpisy osób działających z ramienia kancelarii, zniechęcających kredytobiorców do ugody i tłumaczących, że do procesu z bankiem należy podchodzić jak do wysoko oprocentowanej lokaty. Naszym zdaniem w porównywaniu odsetek do lokaty nie ma akurat nic oburzającego. Środki, o które ubiega się kredytobiorca w toku procesu sądowego, są mu bez wątpienia należne, a to, że bank odmawia ich wypłacenia i decyduje się na proces, często toczący się przed sądami dwóch instancji, nie jest zależne od kredytobiorcy. Każdy, kto ma w bliskim otoczeniu osobę, która zaciągnęła kredyt powiązany z kursem waluty obcej, wie, że takim kredytobiorcom nie zależy na przeciąganiu procesu sądowego w imię wyższej korzyści odsetkowej. Frankowicze chcą jak najszybciej zamknąć rozdział pt. „abuzywny kredyt”, rozliczyć się z bankiem w dowolny sposób, a następnie wykreślić hipotekę i zapomnieć o temacie.
Tymczasem z rozmowy opublikowanej w Wyborcza.biz wynika, że część kancelarii reprezentujących stronę konsumencką sprzeciwia się zawartym w projekcie ustawy frankowej zapisom, pozwalającym na usprawnienie postępowań, w tym możliwości wydawania wyroków bez przesłuchiwania świadków. W rzeczywistości jest to bzdura – analizowaliśmy liczne wypowiedzi prawników odnoszące się do projektu ustawy: zarzuty tego środowiska są wciąż te same i dotyczą artykułów 5, 15 i 18.
Pełnomocnicy frankowiczów od dawna zabiegają o to, by strony były przesłuchiwane na piśmie, a sprawy rozpatrywane bez przeprowadzenia rozprawy, na posiedzeniach niejawnych. To banki sprzeciwiają się temu rozwiązaniu, na co wprost wskazują bezstronni praktycy, w tym między innymi prezes Sądu Apelacyjnego w Poznaniu, sędzia Karol Ratajczak. Fakt, że pełnomocniczka ministra nie dostrzega tego, kto tak naprawdę jest wrogo nastawiony do perspektywy rozsądzania spraw frankowych bez przesłuchiwania świadków, jest alarmujący i nie najlepiej świadczy o jej przygotowaniu do sprawowanej funkcji.
Resortowa ekspertka podaje opinii publicznej błędne informacje dotyczące spraw frankowych
Jeszcze bardziej niepokojące jest podejście pełnomocniczki do odsetek ustawowych za opóźnienie – Wiewiórowska-Domagalska niemal w każdej rozmowie z mediami podkreśla, w jak znacznym stopniu wpływają one na łączną korzyść kredytobiorcy z unieważnienia umowy. Laik, niezaznajomiony z tematem odsetek, mógłby wręcz odnieść błędne wrażenie, że odsetki te są wypłacane frankowiczom przez Skarb Państwa, a nie przez banki. A skoro nie stanowią obciążenia dla finansów publicznych, dlaczego stały się przedmiotem wzmożonego zainteresowania przedstawicielki Ministerstwa Sprawiedliwości?
Na negatywną ocenę pracy pełnomocniczki ministra sprawiedliwości ds. ochrony praw konsumenta bez wątpienia składają się również dwa dodatkowe czynniki, z których pierwszy wiąże się z przekazywaniem mediom błędnych informacji, a drugi ze sposobem, w jaki komunikuje się ona w social mediach z frankowiczami i ich pełnomocnikami prawnymi.
Zaczęło się w październiku, gdy pełnomocniczka udostępniła na platformie x.com wprowadzającą w błąd infografikę Ministerstwa Sprawiedliwości, opatrzoną opisem, wg którego „W I półroczu 2025 r. sądy okręgowe załatwiły aż 107% więcej spraw frankowych niż rok wcześniej. ”
Na czym polega błąd? Ano na tym, że załączona do wpisu infografika prezentuje słupki opatrzone liczbami, bez jednoznacznego wskazania, czego te liczby tak właściwie dotyczą. Sprawdziliśmy i okazało się, że jest to… wskaźnik opanowania wpływu spraw frankowych, który istotnie wzrósł pomiędzy 2024 a 2025 rokiem, co jest związane z… malejącym wpływem, czyli zjawiskiem naturalnym i niezależnym od działań Ministerstwa Sprawiedliwości. Brak wskazania, że są to dane procentowe, nieodnoszące się wprost do liczby załatwionych spraw, jest naszym zdaniem dużym niedopatrzeniem. Takie uchybienie mogło się zdarzyć szeregowemu pracownikowi Ministerstwa Sprawiedliwości, ale fakt, że pełnomocniczka nie zweryfikowała tych danych przed udostępnieniem i do dziś nie usunęła tego wpisu ze swojego profilu, mówi sam za siebie.
Drugą, znacznie poważniejszą kompromitację, dr Aneta Wiewiórowska-Domagalska zaliczyła przy okazji wspomnianego już wywiadu dla portalu Wyborcza.biz. W odniesieniu do odsetek ustawowych za opóźnienie czytamy w nim, że „kiedy odsetki ustawowe wynosiły 11 proc., to po 5-ciu latach (frankowicz – przyp. red.) dostawał dodatkowo 100 proc. sumy, o którą wystąpił.”
Drodzy Państwo, gdyby to był wywiad na żywo, emitowany przez którąś ze stacji telewizyjnych, pomyłkę można by jeszcze jakoś wytłumaczyć. Ale ten popis matematycznego geniuszu, który wprowadza w błąd społeczeństwo co do rzeczywistych korzyści odsetkowych po stronie kredytobiorcy, przeszedł przez korektę w jednym z najbardziej opiniotwórczych portali w Polsce. Co gorsza, nie został natychmiast sprostowany. Nie będziemy przesądzać o czym to świadczy: o braku środków na korektę w Wyborczej, czy o braku merytorycznego przygotowania obu pań do rozmowy o kwestii odsetkowej. Nie chcemy z góry zakładać, że jest to celowa próba publicznego ukazania frankowiczów w negatywnym świetle, obmierzona na zmniejszenie oporu społecznego wobec legislacyjnej ingerencji w toczące się procesy przeciwko bankom.
Za co tak naprawdę frankowiczom należą się odsetki od banków? Ekspert prawny wyjaśnia wątpliwości
Zaskakujący poziom wiedzy matematycznej u pani dr nauk prawnych został dostrzeżony również wśród pełnomocników strony konsumenckiej. Odniósł się do tej kwestii między innymi mec. Jacek Czabański, który we wpisie na x.com zwrócił uwagę na fakt, iż odsetki ustawowe za opóźnienie rekompensują utratę siły nabywczej pieniądza wynikającą z inflacji. Przypomniał, że skumulowana inflacja za okres ostatnich 5 lat to ok. 46 proc., czyli tak naprawdę niewiele mniej niż skumulowana wartość odsetek ustawowych za opóźnienie. Podkreślił ponadto, że celem odsetek jest zmotywowanie dłużnika do szybszego uznania słusznych roszczeń wierzyciela, bez konieczności wszczynania postępowania sądowego. W odpowiedzi pełnomocniczka ministra przyznała, że odsetki powinny być przyznawane od wezwania, czyli zgodnie z orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości UE. Co więcej, wg Wiewiórowskiej-Domagalskiej ustawa tego nie zmienia.
Cóż, nikt nie twierdzi, że ustawa wprost ingeruje w kwestię odsetek. Eksperci wyspecjalizowani w sporach przeciwko bankom są jednak zgodni co do tego, że niejasność tych zapisów da części środowiska sędziowskiego nowy argument do rozliczania stron saldem i kasowania korzyści odsetkowej należnej konsumentowi, co będzie szczególnie dotkliwe w przypadku wieloletnich procesów. Czy rządowa ekspertka tego nie rozumie? Ależ oczywiście, że rozumie – w rozmowie z dziennikarką Wyborczej wprost przyznaje, że takie wyroki się zdarzają. W jej ocenie środkiem zaradczym na ten problem jest… złożenie apelacji. Być może pani Aneta zapomniała, że Ministerstwo Sprawiedliwości, którego jest urzędnikiem, proponuje w projekcie ustawy rozszerzenie terminu na zgłoszenie potrącenia aż do zakończenia postępowania przed sądem II instancji. Do kogo w takim razie ma się zwrócić frankowicz, któremu odsetki ustawowe zostaną odebrane na etapie postępowania apelacyjnego?
Wiewiórowska nie zaszczyciła frankowiczów obecnością na posiedzeniu sejmowych komisji. Dlaczego unika konfrontacji ze stroną społeczną?
Dr Wiewiórowska-Domagalska, chętna do publicznej wypowiedzi, ilekroć pojawia się szansa na zaatakowanie kancelarii prawnych, niestety nie zabrała głosu w trakcie posiedzenia sejmowych komisji dyskutujących nad projektem specustawy. Oglądając transmisję z posiedzenia, nie zauważyliśmy jej wśród uczestników posiedzenia, zakładamy więc, że jej tam po prostu nie było. A szkoda, bo była to doskonała okazja do wymiany poglądów z przedstawicielami strony konsumenckiej, między innymi w zakresie rzekomego braku etyki po stronie kancelarii prawnych.
Na posiedzeniu był za to obecny były zastępca Rzecznika Finansowego, Ziemowit Bagłajewski, obecnie członek zarządu fundacji Forum Konsumentów. Bagłajewski jako jedyny z przedstawicieli strony społecznej wypowiedział się w sposób pochlebny o projekcie ustawy, co wprawiło w wyraźną konsternację przewodniczącego komisji, który postanowił dopytać, czy aby na pewno reprezentant organizacji konsumenckiej powiedział właśnie to, co powiedział.
Uważamy za niepokojące, że wspomniana fundacja, o której w zeszłym roku media pisały, że kończy działalność, i w której w roku bieżącym został wymieniony zarząd, nagle zainteresowała się losem frankowiczów i zaprezentowała pogląd tak dalece odmienny od tego wyrażonego przez inne podobne organizacje, w tym Stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu oraz Stowarzyszenie Pro Futuris. Powstaje pytanie, jakie są faktyczne cele tej organizacji i czy rzeczywiście korespondują z jej nazwą.
Biuro Rzecznika Finansowego to nowa kuźnia talentów ZBP?
Ziemowit Bagłajewski nie jest pierwszym przykładem byłego urzędnika Biura Rzecznika Finansowego, którego poglądy w wielu miejscach są spójne ze stanowiskiem banków. Nie można bowiem zapominać, że obecna wiceprezes Związku Banków Polskich, Agnieszka Wachnicka, w latach 2015-2018 kierowała Wydziałem Klienta Rynku Bankowo-Kapitałowego, również w biurze RF. Także i ona ma w swoim CV stanowisko w zarządzie dużej fundacji – mowa o organizacji partnerskiej dla Europejskiego Kongresu Finansowego, czyli Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego, prezesem zarządu której stała się w 2018 roku. Wiedza zdobyta w Biurze Rzecznika Finansowego (a wcześniej w Ministerstwie Finansów, bo i tam Wachnicka piastowała wysokie stanowiska) z pewnością jest niezwykle użyteczna w pracy bankowca, podobnie jak i nabyte przy okazji kontakty. Jesteśmy przekonani, że urzędnicy kolportujący przekaz korzystny dla sektora bankowego (o ile tylko wyrażą takie zainteresowanie) będą mogli w przyszłości liczyć na ciepłe przyjęcie, czy to w ZBP, czy bezpośrednio w strukturach któregoś z dużych giełdowych banków. Kto wie, może w przyszłości z podobnej szansy co Agnieszka Wachnicka, skorzysta również dr Wiewiórowska-Domagalska, wyraźnie zafascynowana korzyściami finansowymi uzyskiwanymi przez frankowiczów w procesach przeciwko bankom.
Tym sposobem dochodzimy do sedna sprawy: czy osoba, która rozpowszechnia nieprawdziwe informacje na temat procesów frankowych i ignoruje ryzyka wynikające z braku precyzyjności zapisów ustawy frankowej, powinna dalej reprezentować z ramienia ministra sprawiedliwości interesy strony konsumenckiej? Część społeczności frankowej uważa, że nie.
Pełnomocniczka ds. ochrony praw… no właśnie, czyich?
Wpisy frankowiczów na platformach społecznościowych nie pozostawiają złudzeń: kredytobiorcy przestali ufać Wiewiórowskiej, nie wierzą w jej dobre intencje, a po ostatnich niefortunnych wypowiedziach zaczynają wątpić w jej kompetencje. Pełnomocniczka unika otwartej konfrontacji z przedstawicielami strony konsumenckiej – nie pojawia się na eventach, na których mogłaby spotkać prawników wyspecjalizowanych w prowadzeniu spraw przeciwko bankom, chętnie za to uczestniczy w kongresach i panelach dyskusyjnych, na których mówcami są przedstawiciele sektora finansowego. Gdy już decyduje się wdać w polemikę z konsumentami, na przykład na platformie X bądź na Facebooku, nie dąży do rozwiania wątpliwości, chociażby co do rozliczeń saldem czy odsetek ustawowych za opóźnienie, a zamiast tego ironizuje i wypowiada się w sposób niejasny, bez wskazania podstawy prawnej dla prezentowanych twierdzeń (o co już niejednokrotnie była proszona).
Wiewiórowska-Domagalska niestety nie potrafi reagować na konstruktywną krytykę i negatywne recenzje swojej pracy nazywa hejtem. Można wręcz odnieść wrażenie, że pełnomocniczka „obraziła się” na stronę konsumencką i obecnie więcej zrozumienia ma dla banków, które dążą przecież do polubownego rozwiązywania sporów, wskazując przy tym na potrzebę udrożnienia krajowego sądownictwa. Za aroganckimi wypowiedziami, kierowanymi pod adresem zdesperowanych kredytobiorców, kryją się najprawdopodobniej silne emocje, związane z negatywnym odbiorem społecznym projektu ustawy, która miała przecież przywrócić obywatelom prawo do sądu. W praktyce okazało się, że ma wszelkie zadatki, by im to prawo odebrać (między innymi poprzez ingerowanie w prawo obywatela do dwuinstancyjnej kontroli roszczenia banku), wprowadzając chaos do utrwalonej linii orzeczniczej i oddalając polski system wymiar sprawiedliwości od unijnych standardów.
Czy wobec niechęci strony konsumenckiej Ministerstwo Sprawiedliwości powinno kontynuować współpracę z dr Wiewiórowską-Domagalską? Naszym zdaniem minister Waldemar Żurek powinien na poważnie rozważyć oddelegowanie do kontaktu z mediami, przynajmniej w odniesieniu do spraw frankowiczów, innego eksperta, który wizerunkowo ma „czystą kartę” i nie kojarzy się tej społeczności z probankowymi wypowiedziami oraz atakami na kancelarie prawne. Nie twierdzimy, że pełnomocniczka powinna stracić pracę – jest to bez wątpienia osoba doświadczona i wyspecjalizowana w prawie konsumenckim, która zapewne wiele wnosi do Ministerstwa. Uważamy jednak, że odbudowanie relacji tej ekspertki ze środowiskiem frankowiczów byłoby trudne i przede wszystkim wymagałoby czasu, którym resort obecnie nie dysponuje. Oczekiwania Ministerstwa są takie, że proces legislacyjny dotyczący ustawy frankowej zakończy się na przełomie zimy i wiosny. Rząd ma więc zaledwie kilka miesięcy na przekonanie strony konsumenckiej do tego, że ta ustawa może stanowić jakąś wartość dodaną w procesach o nieważność i zapłatę, i że w żaden sposób nie zachwieje krajowym orzecznictwem. A tego zadania nie da się wykonać, oddelegowując do niego osobę niezdolną do zbudowania relacji z osobami, których interesy powinna reprezentować.
PODSUMOWANIE:
Ministerstwo Sprawiedliwości w swoim dążeniu do legislacyjnego uregulowania postępowań frankowych zapomniało o zadbaniu o przychylność strony konsumenckiej dla tego przedsięwzięcia. Efekt jest taki, że frankowicze masowo protestują przeciwko projektowanym rozwiązaniom, a ich głos dotarł do przedstawicieli sejmowych komisji analizujących ten projekt. Niestety, ale jedną z osób odpowiedzialnych za zamieszanie wokół projektu i za jego negatywny odbiór wśród środowiska frankowiczów, jest sama pełnomocniczka ministra sprawiedliwości ds. ochrony praw konsumenta, dr Aneta Wiewiórowska-Domagalska, która nieszczególnie dba o utrzymanie poprawnych relacji z reprezentowaną społecznością.
W ostatnich dwóch latach rządowa ekspertka zdążyła zasłynąć z wielu negatywnych wypowiedzi kierowanych pod adresem kancelarii frankowych – w swojej krytyce nie posługuje się ani konkretnymi przykładami, ani dowodami, w dodatku wykazuje się brakiem staranności w przekazywaniu stronie społecznej informacji, na przykład w odniesieniu do wysokości korzyści uzyskiwanych przez frankowiczów z tytułu odsetek ustawowych za opóźnienie.
Wbrew temu, co twierdzi pełnomocniczka ministra, negatywne opinie frankowiczów na temat jej pracy nie są hejtem, tylko wyrazem zniecierpliwienia i w pełni uzasadnionej frustracji. Frankowicze liczyli, że po latach sporów z bankami zyskają swojego reprezentanta w Ministerstwie Sprawiedliwości. Zamiast tego wysłuchują pretensji, które powinny być kierowane pod adresem banków, odpowiedzialnych za przedłużanie i mnożenie postępowań sądowych, na szkodę Państwa Polskiego i całego społeczeństwa.
Jeżeli Ministerstwu Sprawiedliwości zależy na odbudowaniu zaufania strony społecznej i ponownym nawiązaniu konstruktywnego dialogu, do osiągnięcia tego celu niezbędne może się okazać powołanie nowego eksperta do kontaktu z konsumentami. Takiego, który potrafiłby rozmawiać z prawnikami kredytobiorców, jak również posiadał zdolność weryfikowania informacji i przekazywania ich w sposób, który nie piętnuje ofiar procederu frankowego.



