Choć Getin Noble Bank od blisko dwóch lat jest w trakcie postępowania upadłościowego, to w sądach toczą się przeciw niemu (a właściwie przeciwko syndykowi masy upadłościowej) tysiące procesów, których inicjatorami są frankowicze. Kredytobiorcy nie walczą już w sądach o zwrot świadczenia nienależnego, a o ustalenie nieistnienia stosunku prawnego łączącego ich z upadłym podmiotem. Frankowicze masowo wygrywają w sądach, ale ich sukces jest słodko-gorzki: jak się okazuje, mają bardzo poważne problemy z wyegzekwowaniem od syndyka zasądzonego zwrotu kosztów procesowych. Pełnomocnicy frankowiczów od wielu miesięcy próbują zainteresować media kuriozalnym zachowaniem syndyka Getinu, który z jednej strony „przepala” pieniądze pochodzące z masy upadłościowej na bezsensowne procesy o zwrot kapitału, ignorując przy tym oświadczenia kredytobiorców o skorzystaniu z instytucji potrącenia, a z drugiej ma problem z wywiązywaniem się z postanowień wyroków sądów. Zdecydowaliśmy się sprawdzić, jaka jest skala opisywanego zjawiska i wystosowaliśmy w tej sprawie pismo do Sądu Rejonowego w Warszawie z prośbą o udzielenie nam dodatkowych informacji. Szczegóły w tekście.
- Upadłość Getinu niezmiennie utrudnia frankowiczom skuteczne dochodzenie swoich praw przed sądem: syndyk masy upadłościowej skwapliwie korzysta z parasola ochronnego, który roztacza nad nim polski system i… nie oddaje kredytobiorcom należnych im środków
- Doświadczeni adwokaci w rozmowach z mediami potwierdzają, że problem jest im znany. Niestety, wiele wskazuje na to, że syndyk w swoich działaniach pozostanie bezkarny, właśnie ze względu na specyfikę prawa upadłościowego
- Zastanawiające, że syndyk, mający problem ze zwrotem kosztów zastępstwa procesowego, lekką ręką wydaje pieniądze z masy upadłościowej GNB na bezsensowne pozwy, apelacje niemające szans na uwzględnienie, a nawet… skargi kasacyjne
- Tylko w tym roku, do 22 czerwca, do sędziego-komisarza wpłynęło 27 skarg na syndyka Getinu. Żadna z tych skarg nie została uznana za zasadną.
Syndyk Getin Noble Banku ponad prawem: frankowicze, choć wygrywają w sądach, nie są w stanie wyegzekwować należnych im środków
Ci frankowicze z Getinu, którzy liczyli, że syndyk będzie pokornie realizował wyroki wydawane przez polskie sądy, muszą być bardzo rozczarowani jego nieprzejednaną, bezczelną wręcz postawą: Marcin Kubiczek, który zarządza masą upadłościową Getin Noble Banku, nawet nie próbuje stwarzać wrażenia, że znane mu są zasady fair play. Syndyk z jednej strony angażuje się w procesy przeciwko kredytobiorcom, pozywając ich o zwrot kapitału (i nie uwzględniając przy tym faktu, że klienci Getinu, przeciwko którym kieruje swoje roszczenia, złożyli oświadczenie o potrąceniu), a z drugiej, w obliczu przegrywanych postępowań, ucieka przed finansowymi zobowiązaniami, skrywając się za przepisami upadłościowymi. O co chodzi?
Od pewnego już czasu frankowicze żalą się, że mają ogromne trudności z odzyskaniem od syndyka GNB zasądzonych kosztów zastępstwa procesowego. Większość tego typu przypadków dotyczy oczywiście przegrywanych przez syndyka spraw o ustalenie nieważności umowy kredytowej, ale nie tylko: zdarza się, że syndyk przegrywa też procesy, które sam wytacza kredytobiorcom.
Prawnicy potwierdzają: syndyk Getinu nie chce płacić kosztów zastępstwa procesowego
Serwis prawo.pl zdecydował się zapytać pełnomocników prawnych frankowiczów o to, jak wygląda sytuacja. Prawnicy potwierdzają, że problem rzeczywiście istnieje. Mecenas Pogorzelski, którego cytuje portal, wskazuje, że syndyk GNB już od jakiegoś czasu nie realizuje obowiązku polegającego na zwrocie kosztów procesu i zastępstwa procesowego, które należą się stronom i ich pełnomocnikom prawnym. Zauważa przy tym, że syndyk – jak wynika z jego sprawozdań – dysponuje środkami, które wystarczyłyby na pokrycie wspomnianych kosztów. W ocenie mecenasa Pogorzelskiego syndyk Getinu świadomie wykorzystuje to, że jest chroniony przed egzekucją. Tu warto wyjaśnić, że frankowicze, którzy posiadają prawomocne wyroki przeciwko syndykowi GNB, nie mogą ich wyegzekwować, kierując swoje sprawy do komornika. Jedyne, co im pozostaje, to kierowanie skarg do sędziego komisarza.
Sprawdziliśmy, ile takich skarg wpłynęło w tym roku.
27 skarg na syndyka GNB otrzymał sędzia-komisarz. Żadnej nie uznał za zasadną
Skierowaliśmy do Sądu Rejonowego w Warszawie szereg pytań dotyczących tego, jak często i w jakich sprawach są składane skargi do sędziego-komisarza. Dowiedzieliśmy się, że od 1 stycznia do 22 czerwca 2025 roku do sędziego-komisarza wpłynęło 27 skarg na syndyka masy upadłościowej Getin Noble Banku. Do 22 czerwca br. sędzia-komisarz nie uznał żadnej z tych skarg za zasadną.
Czego dotyczyły skargi? Jak informuje nas warszawski Sąd Rejonowy, w pięciu z nich chodziło o brak zapłaty zasądzonych kosztów zastępstwa procesowego, reszta dotyczyła przede wszystkim zarządzeń syndyka masy upadłościowej Getinu o zwrocie zgłoszenia wierzytelności. W jednostkowych przypadkach skargi dotyczyły odmowy udzielenia odpowiedzi przez syndyka GNB i wyrażenia zgody na wykreślenie hipoteki z księgi wieczystej, jak również niepoinformowania przez syndyka BIK o wygaśnięciu zobowiązania wobec upadłego banku.
We wskazanym okresie sędzia-komisarz prowadził wobec syndyka GNB działania nadzorcze, polegające m.in. na zobowiązaniu go do ustosunkowania się do pism składanych w trakcie postępowania. W tym roku, aż do 22 czerwca, nie wydano wobec syndyka postanowień dyscyplinujących.
Krótko mówiąc, frankowicze skarżą się, że syndyk nie wypłaca im zasądzonych pieniędzy, nie kwapi się, by uwolnić bezprawnie ustanowione hipoteki i by poinformować BIK o tym, że zobowiązanie dłużnika nie istnieje, ale nie spotykają go w związku z tym ze strony nadzorcy żadne nieprzyjemności. Opisywana sytuacja jest problematyczna nie tylko dla samych kredytobiorców, ale również dla ich pełnomocników prawnych. Nie zapominajmy, że część kancelarii zalicza na poczet honorarium zwrot kosztów zastępstwa procesowego. Kosztów, których syndyk opłacać nie chce, a… polskie prawo nie przewiduje instrumentów, które by go do tego zmusiły.
Pokrętne tłumaczenia syndyka w piśmie do sędziego-komisarza kolidują z jego strategią procesową w sprawach frankowych?
Jak informuje serwis prawo.pl, syndyk Getinu wystosował pod koniec maja pismo do sędziego-komisarza. Pochodzić ma z niego cytat, w którym syndyk zapewnia sędziego, że „podejmuje działania w celu zapewnienia, aby środki pieniężne i inne składniki majątkowe wchodzące w skład masy upadłości, nie były nadużywane i mogły zostać wykorzystane w całości na zaspokojenie wierzycieli”. Trudno oczywiście traktować te zapewnienia poważnie. Syndyk od blisko dwóch lat pokazuje, z jakim szacunkiem i dbałością podchodzi do środków zgromadzonych w masie upadłości.
Prawnicy frankowiczów wielokrotnie informowali media, że syndyk nie tylko pozywa frankowiczów o zwrot kapitału (choć jak zostało wcześniej wspomniane, nie musi tego robić, jeśli w toku postępowania skutecznie złożono oświadczenie o potrąceniu), ale i brnie w bezsensowne apelacje, które kosztują krocie. Opłata za złożenie apelacji to w przypadku przedsiębiorcy 5 proc., licząc od wartości przedmiotu sporu. A przeciętna wartość przedmiotu sporu w sprawie frankowej opiewa na sześciocyfrową kwotę.
Nie można oczywiście zapominać, że taki proces wiąże się z poniesieniem wysokich kosztów reprezentacji prawnej. Obsługa tych spraw zlecana jest zewnętrznym kancelariom. W przestrzeni publicznej pojawiły się kontrowersyjne zarzuty pod adresem syndyka, dotyczące tego, że zleca on opiekę prawną… współpracującym z nim prawnikom, co w połączeniu z nikłymi szansami na wygranie wspomnianych spraw w oczywisty sposób generuje szkodę po stronie wierzycieli.
Warto dodać, że w niektórych sprawach syndyk idzie jeszcze dalej i… składa skargi kasacyjne do Sądu Najwyższego. Jak zwraca uwagę jeden z rozmówców serwisu prawo.pl, mec. Jacek Czabański, skargi syndyka są odrzucane przez wzgląd na brak uregulowania opłaty sądowej.
Syndyk GNB jak zwykle niewiele robi sobie z medialnych afer wokół własnej osoby i na obronę swoich działań używa wciąż tych samych argumentów. Wg niego apelacje są wnoszone wyłącznie, gdy uzasadniają to okoliczności sprawy. Podkreśla też, że frankowicze nie są jedyną grupą wierzycieli Getinu, a on jako syndyk musi dbać o interes wszystkich wierzycieli.
Co mogą zrobić frankowicze, którzy nie chcą sądzić się z syndykiem? Otóż mogą zawrzeć z nim ugodę. Warunki porozumienia zaakceptowane przez sędziego-komisarza nie są spektakularne. W I etapie programu ugody były kierowane do osób, które spłaciły co najmniej 200 proc. użyczonego im kapitału. 6 czerwca br. sędzia wydał zgodę na realizację II etapu, do którego mają się zakwalifikować osoby nieobjęte pilotażem, zainaugurowanym w grudniu ubiegłego roku.
Jak informuje syndyk, program ugodowy będzie obowiązywał do końca I połowy 2026 roku – po upływie tego czasu portfel kredytowy Getinu zostanie poddany likwidacji zgodnie z zasadami określonymi przez prawo upadłościowe.
PODSUMOWANIE:
Wyjątkowo trudne jest dochodzenie sprawiedliwości przeciwko syndykowi masy upadłościowej, chronionemu przed egzekucją i jednocześnie posiadającemu wiele możliwości pognębienia przeciwników procesowych, chociażby poprzez przedłużanie sporów sądowych i zaskarżanie wyroków I instancji, które są w pełni zgodne z unijnym orzecznictwem.
Frankowicze z GNB mają wszelkie prawo czuć się pokrzywdzeni, i to już w pełni oficjalnie: wszak pod koniec stycznia br. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie stwierdził, że wydana przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny decyzja o wszczęciu wobec Getinu przymusowej restrukturyzacji była niezgodna z prawem. Wg sądu procedury zastosowane przez Fundusz nie zapewniały niezależności procesu decyzyjnego. Wyrok jest nieprawomocny, jednak już teraz spekuluje się, że w przyszłości może otworzyć frankowiczom drogę do wnoszenia roszczeń odszkodowawczych przeciwko Skarbowi Państwa.
Ewentualną odpowiedzialność za objęcie Getinu restrukturyzacją, a następnie postawienie go w stan upadłości poniesie więc polski podatnik. Wobec powyższego trudno się dziwić, że skargi składane przez frankowiczów do sędziego-komisarza nieszczególnie stresują syndyka GNB, podobnie jak nie robią na nim wrażenia zarzuty stawiane przez pełnomocników poszkodowanych frankowiczów.