PLN - Polski złoty
CHF
4,56
środa, 25 czerwca, 2025

Frankowicze kontra resort: Czy pełnomocniczka ministra przeszła na stronę banków?

W niecały tydzień od wyroku TSUE w sprawie Lubreczlik wiemy mniej więcej, jak jest on interpretowany przez poszczególnych interesariuszy. Stanowisko strony bankowej było jasne niemal od początku – sektor szuka dla siebie plusów w każdym wyroku Trybunału, bez względu na to, jak bardzo byłby dla niego negatywny. Internetowi komentatorzy z dużą niecierpliwością oczekiwali, aż w sprawie wyroku swoją opinię przedstawi pełnomocniczka ministra sprawiedliwości ds. ochrony praw konsumenta, która od blisko półtora roku reprezentuje w mediach stanowisko resortu w kwestiach dotyczących frankowiczów. Opinia dr Wiewiórowskiej-Domagalskiej jest już znana, nie tylko dzięki obszernemu wywiadowi udzielonemu portalowi Rzeczpospolita, ale również dzięki aktywności pełnomocniczki w social mediach. Czy konsumenci, w tym frankowicze, rzeczywiście mogą czuć, że mają swojego pełnomocnika w ministerstwie? A może ich interes nie ma dla rządzących większego znaczenia wobec oczekiwań strony bankowej?

  • Mówienie o tym, że TSUE, wydając wyrok C-396/24, odrzucił teorię dwóch kondykcji na rzecz teorii salda, jest pójściem o krok za daleko – taki wniosek można wysnuć z wywiadu, którego udzieliła pełnomocniczka ministra redakcji portalu Rzeczpospolita
  • Dr Aneta Wiewiórowska-Domagalska jednoznacznie obstaje przy potrzebie rozliczania stron frankowego sporu w jednym postępowaniu. Nie zmienia też zdania co do konieczności wprowadzenia ustawy frankowej
  • Pełnomocniczka ministra nie zmienia swojej narracji w sprawie kancelarii prawnych reprezentujących stronę konsumencką. Posuwa się do stwierdzenia, że podmiotom tym opłaca się przeciągać postępowania ze względu na… odsetki ustawowe za opóźnienie
  • Niektóre opinie pełnomocniczki zawarte w wywiadzie wywołały falę krytyki wśród internetowych komentatorów. Chyba po raz pierwszy do słów dr Wiewiórowskiej-Domagalskiej zdecydowali się odnieść sami prawnicy, którzy rozprawiają się z narracją pani pełnomocnik.

Dr Wiewiórowska-Domagalska po raz kolejny o frankowiczach i ich pełnomocnikach. Tym razem doczekała się odpowiedzi

Bardzo łatwo uderza się w osobę czy grupy osób, które ze względu na powagę piastowanego stanowiska lub po prostu z troski o swój profesjonalny wizerunek ignorują zaczepki, unikając w ten sposób angażowania się w mało elegancką polemikę. Taktyka stosowania uników ma sens zwłaszcza wtedy, gdy powodem krytyki jest… czyjaś zawodowa skuteczność i idące za nią pieniądze. A z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia obecnie, w przypadku kancelarii frankowych, które już od kilku miesięcy są obiektem niezbyt wysublimowanych ataków przedstawicielki Ministerstwa Sprawiedliwości, w dodatku takiej, której stanowisko jest ściśle związane z ochroną konsumenta.

Mowa oczywiście o dr Anecie Wiewiórowskiej-Domagalskiej, która zaczęła krytykować podejście frankowych prawników w momencie, gdy stało się jasne, że nie są oni zwolennikami rozwiązań zawartych w projekcie specustawy, mającej usprawnić procesy o kredyty pseudowalutowe. Choć powinniśmy napisać „o kredyty frankowe”, ponieważ postanowienia ustawy, o ile wejdzie ona w życie, mają objąć swym działaniem wyłącznie posiadaczy kredytów w CHF. Osoby, które w swoich umowach kredytowych miały identyczne klauzule niedozwolone, tyle że dotyczące waloryzacji do dolara amerykańskiego, euro czy jena japońskiego, nie mają co liczyć na ustawowe usprawnienia. Może to i lepiej, biorąc pod uwagę, jak ogromna krytyka spłynęła na ten projekt w trakcie konsultacji publicznych.

Panią pełnomocnik ds. ochrony praw konsumenta najmocniej dotknęła jednak krytyka ze strony wspomnianych już kancelarii. Nie zauważyliśmy, by regularnie odnosiła się w swoich medialnych wypowiedziach do 25-stronicowej opinii Rzecznika Praw Obywatelskich, czy krótszych, ale równie treściwych stanowisk organizacji konsumenckich, a nawet środowiska sędziowskiego. Według jej narracji prowadzenie spraw o kredyty frankowe jest teraz doskonałym biznesem, a prawnicy zajmujący się taką działalnością są skoncentrowani na własnych korzyściach. Te z kolei są tym większe, im dłużej trwać będzie postępowanie sądowe – powodem są oczywiście odsetki ustawowe za opóźnienie. Z medialnych insynuacji pełnomocniczki wynika, iż prawnicy nie mają interesu, by dążyć do polubownego rozwiązania sporu, co ma być powodem, dla którego krytykują ustawę frankową. Co więcej, kancelarie proponują również własną interpretację wyroku TSUE w sprawie C-396/24, który – wg Wiewiórowskiej – nie jest szczególnie „słodki” dla firm prawniczych reprezentujących konsumentów.

Prawdopodobnie z takim nastawieniem dr Aneta Wiewiórowska-Domagalska poszła na rozmowę z dziennikarzem portalu Rzeczpospolita – wywiad ukazał się 23 czerwca i pokazuje jak w soczewce, jakie jest obecnie ministerialne podejście do problemu kredytów frankowych. Bo naprawdę nie wierzymy, że są to jedynie prywatne opinie pani pełnomocnik.

Wyrok C-396/24 to jednak nie koniec teorii dwóch kondykcji?

W zajawce promującej wywiad redakcja „Rzepy” zdecydowała się zaprezentować odbiorcom wypowiedź Wiewiórowskiej-Domagalskiej dotyczącą możliwych skutków ostatniego wyroku TSUE. Ma być nim wzrost atrakcyjności ugód. Nie jest to oczywiście szczególnie odkrycie. Przed kilkoma dniami pełnomocniczka ministra skomentowała na portalu LinkedIn wpis zamieszczony przez profesor Joannę Luzak, specjalistkę od europejskiego prawa konsumenckiego, dotyczący właśnie możliwych skutków wyroku C-396/24. Profesor Luzak dała w tym wpisie jasno do zrozumienia, że skutkiem może być zarówno zaproponowanie konsumentom lepszych warunków ugodowych, jak i odważniejsze negocjowanie tych ugód przez stronę konsumencką.

Ponadto pani profesor wskazała, że po tym wyroku wzrasta finansowe ryzyko po stronie banków, używających różnych technik zastraszania celem odwodzenia konsumentów od dochodzenia przysługujących im roszczeń. I choć opinia profesor Luzak wydała się dr Anecie Wiewiórowskiej-Domagalskiej na tyle ważna i ciekawa, że zdecydowała się na nią odpowiedzieć, to najwidoczniej nie przekonała jej do tego, że komentowany wyrok w istocie może być korzystny dla konsumentów (i – ku rozczarowaniu resortu – również dla samych kancelarii), a negatywny dla sektora bankowego.

Na plus dla dr Wiewiórowskiej-Domagalskiej musimy zaliczyć, że przynajmniej przyznała ona uczciwie, iż wyrok TSUE wcale nie musi oznaczać końca rozliczeń zgodnych z teorią dwóch kondykcji. To miłe, zwłaszcza że pierwsze pytanie dziennikarza prowadzącego rozmowę zawierało już gotową tezę, jakoby orzeczenie Trybunału kwestionowało zgodność T2K z unijnym prawem. To oczywiście nieprawda i dobrze, że pani pełnomocnik miała w sobie na tyle przyzwoitości, by to sprostować.

Pozwy wzajemne zamiast wniosku o rozliczenie wzajemnych roszczeń: czeka nas zmiana w projekcie specustawy frankowej?

W następnym pytaniu dziennikarz pyta Wiewiórowską o zgodność projektu ustawy frankowej z duchem orzeczenia TSUE. Chodzi o przepis, wg którego na wniosek banku możliwe będzie rozliczenie roszczenia wzajemnego w tym samym postępowaniu, w którym konsument dochodzi nieważności umowy. Pełnomocniczka z satysfakcją przytakuje, przypominając jednocześnie, iż wspomniany przepis spotkał się z dużą falą krytyki.

Co istotne, zwraca ona uwagę, że w odpowiedzi na rozwiązanie resortu padła alternatywna propozycja, dotycząca pozwu wzajemnego – jak się okazuje, postulat ten został uwzględniony przez Ministerstwo w pracach nad projektem. Pełnomocniczka rozwija temat i wyjaśnia, że projektodawca chce, aby dokonywanie potrąceń umożliwiało realizację standardu wynikającego z najnowszego wyroku i jednocześnie zabezpieczało „pełną realizację interesu konsumenta”, także w zakresie kosztów.

Trzymamy za słowo.

Pełnomocniczka ministra kieruje kolejne oskarżenia pod adresem kancelarii frankowych. Tym razem prawnicy nie wytrzymali

Dalej dr Wiewiórowska-Domagalska odnosi się do reakcji po wyroku, wskazując na ich skrajny charakter. Podkreśla, że celem ustawy jest usprawnienie postępowań i ocenia, że raczej nie jest to „cel wszystkich aktorów biorących udział w dyskursie publicznym”. Rozwija swoją myśl, sugerując, że niektórym opłaca się gra na przedłużanie postępowań, ponieważ długość trwania postępowania wpływa na wysokość odsetek za opóźnienie. Wskazuje też na zależność pomiędzy chaosem prawnym a długością trwania tych postępowań.

Gdyby na tym etapie czytelnicy Rzeczpospolitej mieli jeszcze wątpliwości, którą stronę sporu dr Wiewiórowska-Domagalska ma na myśli, pełnomocniczka nie zamierza trzymać ich w niepewności. Dopełnia swoją wypowiedź opinią, wg której to pełnomocnikom konsumentów opłaca się przeciąganie spraw sądowych.

W tym miejscu się zatrzymajmy.

Zastanówmy się dobrze nad sensem słów wypowiedzianych w tym wywiadzie przez Anetę Wiewiórowską-Domagalską, doktora nauk prawnych, zajmującą obecnie stanowisko pełnomocnika ministra sprawiedliwości ds. ochrony praw konsumenta. Jej słowa brzmią jak oskarżenie pod adresem profesjonalnych pełnomocników prawnych, którzy wykorzystując swoją wiedzę z zakresu krajowego i unijnego prawa, w najlepszej wierze i przede wszystkim w interesie reprezentowanego klienta, udowadniają bankom na masową skalę naruszenia obowiązku informacyjnego oraz obowiązujących w momencie zawierania spornych umów przepisów. Robią to z taką skutecznością, że konsumenci wygrywają blisko 99 proc. swoich postępowań, a banki zmieniły swoje podejście do roszczeń klientów i ryzyka generowanego przez klauzule abuzywne, do tego stopnia że:

  • na masową skalę proponują frankowiczom ugody, których warunki z miesiąca na miesiąc stają się coraz bardziej korzystne
  • w części przypadków rezygnują ze składania apelacji w przegrywanych sprawach, ponieważ wiedzą, że zaskarżanie tych wyroków do sądów II instancji wygeneruje po ich stronie dodatkowe koszty i jednocześnie nie przyniesie żadnych korzyści
  • pracują nad wystandaryzowaniem wzoru umowy kredytowej, po to, by ograniczyć ryzyko w nowo zawieranych produktach dedykowanych konsumentom
  • doskonalą swoje procedury informacyjne dotyczące produktów długoterminowych, ze szczególnym uwzględnieniem kredytów hipotecznych.

Kancelarie prawne, krytykowane dzisiaj przez pełnomocniczkę ministra, w większym stopniu niż rządzący, w tym Ministerstwo Sprawiedliwości, przyczyniły się do ochrony konsumentów przed abuzywnymi praktykami sektora. Firmy prawne z całą pewnością nie wzięłyby na celownik frankowych umów, gdyby instytucje takie jak KNF czy UOKiK stanęły w odpowiednim momencie na wysokości zadania i zainteresowały się tym, w jaki sposób banki informują konsumentów o ryzyku związanym z kredytami frankowymi.

Do sądów nie trafiłoby pół miliona spraw o franki, gdyby Państwo Polskie i jego instytucje zareagowały w porę, uniemożliwiając bankom uruchamianie hipotek frankowych w przypadku klientów zarabiających w walucie innej niż frank szwajcarski. Wreszcie, spraw tych by nie było, gdyby 10 lat temu rządzący nie przestraszyli się banków i wizji potencjalnego arbitrażu, i jednak nakazali przewalutować frankowe hipoteki na PLN.

Tych działań zabrakło, a frankowicze, którzy w początkowej fazie konfliktu walczyli z bankami za pomocą transparentów, nie złożyli broni. Zamienili transparenty na pozwy i… zaczęli wygrywać. Dziś nie domagają się już odfrankowienia swoich kredytów czy rozliczeń zgodnych z teorią salda, tylko pełnej realizacji przez sądy standardu zagwarantowanego im przez wyroki TSUE.

Ministerstwo Sprawiedliwości chce nadrabiać lata zaniedbań ustawą frankową. Kogo „uszczęśliwi” w następnym kroku, rozwodników?

W naszym przekonaniu głównym winowajcą dzisiejszej sytuacji, przede wszystkim kryzysu w sądach, nie są ani konsumenci, ani ich reprezentacja prawna. Winni są polityczni decydenci i szeroko pojęty Nadzór. To opieszałość instytucji państwowych doprowadziła do sytuacji w sądach, z jaką dziś zmaga się Ministerstwo Sprawiedliwości. Uważamy za godne potępienia, w jaki sposób resort próbuje dziś zachęcić stronę konsumencką do odstępowania od pełnych roszczeń na rzecz polubownego rozwiązania, które jest dla niej mniej korzystne finansowo i w dodatku, w wielu przypadkach, generuje ryzyko zapłaty podatku dochodowego.

Ministerstwo Sprawiedliwości chce, by frankowicze, kierowani przez sądy do mediacji z bankiem, podpisywali ugody, alternatywnie, by (w przypadku kontynuowania procesów) zostali pozbawieni części korzyści odsetkowej. Powodem ma być masowy charakter tych postępowań, wpływający na przewlekłość innych procesów cywilnych (przypominamy, że na celowniku resortu są tylko umowy w CHF – eurowicze mogą dochodzić swoich roszczeń bez widma zmiany zasad rozliczeń).

Cóż, mamy dla resortu nowinę: w I półroczu 2024 roku do krajowych sądów, obok 39,4 tys. spraw frankowych, wpłynęło ok. 40 tys. pozwów o rozwód. Liczba rozwodów systematycznie rośnie, i w odróżnieniu od procesów frankowych, nie jest to dla krajowego wymiaru sprawiedliwości problem przejściowy. Banki nie udzielają kredytów we franku szwajcarskim mniej więcej od 2011 roku, podczas gdy Polacy wciąż zawierają małżeństwa, z których – jeśli wierzyć statystkom – co trzecie kończy się rozwodem.

Czy w takim razie Ministerstwo Sprawiedliwości, oczywiście dla dobra interesu publicznego, rozpocznie wkrótce prace nad „ustawą rozwodową”? Czy zarekomenduje sądom, by kierowały zwaśnionych małżonków na obowiązkowe spotkania z mediatorem? A może przedstawiciele ministerstwa zaczną atakować w mediach adwokatów wyspecjalizowanych w prawie rodzinnym za to, że przykładają rękę do rozpadu rodzin i w dodatku zarabiają na tym pieniądze?

Z takim właśnie absurdem mamy dziś do czynienia w przypadku kredytów frankowych.

Komu tak naprawdę zależy na chaosie w sądach: frankowiczom i ich prawnikom, a może jednak bankom?

Wnikliwie prześledziliśmy reakcje internetowych komentatorów na najnowsze wypowiedzi dr Wiewiórowskiej-Domagalskiej w temacie wyroku C-396/24. Internauci zwracają pełnomocniczce ministra uwagę na to, kto tak naprawdę odpowiada za przewlekłość postępowań o nieważność i zapłatę. Ci, którzy sądzili się (i po latach uzyskali wyrok) lub wciąż sądzą się z bankiem, deklarują, że priorytetem są dla nich nie odsetki, a zakończenie sprawy. Część z nich zwraca uwagę, że również kancelarie nie mają interesu w przeciąganiu postępowań, nawet jeśli wiąże się to z wyższą korzyścią odsetkową, ponieważ przewlekłość procesu wpływa w oczywisty sposób na znaczne odsunięcie w czasie otrzymania części honorarium za poprowadzenie sprawy (success fee).

Byli i obecni kredytobiorcy frankowi wskazują w swoich komentarzach na bezsensowne działanie banku, który woli zgłosić w sprawie kilku świadków, co w oczywisty sposób przeciągnie proces, a następnie decyduje się na złożenie apelacji, mimo 1 proc. szans na wygraną, co samo w sobie pokazuje, że pozywanym podmiotom nie zależy na szybkim zakończeniu konfliktu.

Za szczególnie ważne uważamy to, że w dyskusję włączają się również przedstawiciele środowiska prawniczego – naszą uwagę zwrócił m.in. komentarz radcy prawnego Kacpra Sampławskiego, który w odniesieniu do projektu ustawy frankowej pisze o „legislacyjnym potworku” i pierwszym przypadku w historii polskiej procedury cywilnej umożliwiającym stronie (czyli bankowi) zgłoszenie żądania zapłaty przy jednoczesnym kwestionowaniu faktycznej podstawy składanych żądań, w dodatku z możliwością generowania od nich odsetek.

Na portalu X odpowiedział pełnomocniczce również mec. Mikołaj Rusiński, który wprost wskazuje, że stroną grającą na chaos i przeciąganie spraw są banki. A robią to na wiele sposobów, które prawnik wylicza – od składania wniosków o przesłuchanie świadków na okoliczności sprzed wielu lat, przez wnoszenie o przeprowadzenie dowodu z opinii biegłego, składanie zażaleń na postanowienia o przyznaniu zabezpieczenia powództwa, na apelacjach kończąc. Prawnik odnosi się też do przedstawionej przez pełnomocniczkę informacji o 60 tys. spraw z powództwa banków i ocenia te procesy jako bezsensowne – wszak banki już teraz mają do dyspozycji instytucję potrącenia.

W tym miejscu uważamy za stosowne przypomnienie, dlaczego banki nie chcą korzystać z instytucji potrącenia, a zamiast tego wolą tysiącami składać pozwy o zwrot kapitału. Otóż złożenie oświadczenia o potrąceniu jest w pewnym sensie przyznaniem, że kwestionowana przez klientów umowa jest nieważna. Ot i cała filozofia.

719 frankowych umorzeń w miesiąc: tak Wydział Frankowy „rozkwitł” w maju

Bardzo nas cieszy ten głos pochodzący od strony środowiska adwokatów i radców prawnych. Milczenie nie jest niestety dobrą strategią w przypadku tak poważnych oskarżeń, jakie rzuca w stronę prawników pełnomocniczka ministra. Mamy wręcz wrażenie, że brak reakcji przedstawicieli adwokatury dodatkowo zachęca dr Wiewiórowską-Domagalską do ponawiania medialnych ataków, które pozwalają odwrócić uwagę od nieudolności ministerstwa w walce z kryzysem w sądownictwie.

Resort chwali się „spektakularnymi wynikami Wydziału Frankowego” pod nowym przewodnictwem. W maju udało się tam zakończyć 1485 postępowań, w tym 719 na drodze umorzenia, a 766 wyrokiem. Dr Wiewiórowska-Domagalska w swoim wpisie na portalu X gratuluje nowemu przewodniczącemu i jednej z sędzi – Magdalenie Sieńko – będącej autorką pilotażu mediacyjnego. Pod wpisem pojawiło się pytanie o to, czy 719 umorzeń jest wynikiem wspomnianego programu mediacyjnego. Pytanie, które od prawie dwóch tygodni wisi bez odpowiedzi.

Nasza redakcja oczywiście nie daje się zbyć milczeniem i sukcesywnie walczy o dostęp do informacji odnoszących się do planowanych przez resort ulepszeń. Przed kilkoma dniami zadaliśmy pełnomocniczce szereg pytań o wdrożenie w sądach Digitalnego Asystenta Sędziego. Skierowaliśmy też do Sądu Okręgowego w Warszawie kolejne pytania odnoszące się do mediacji i wydanych ostatnio postanowień o umorzeniu. Serdecznie zapraszamy naszych Czytelników do bacznego śledzenia kolejnych naszych tekstów, które ukażą rzeczywistość frankowiczów w sądach w sposób znacznie pełniejszy niż wpisy przedstawicieli Ministerstwa Sprawiedliwości w social mediach.

PODSUMOWANIE:

Nie przypominamy sobie drugiego tak jaskrawego przykładu zmiany frontu u osoby pełniącej stanowisko związane z ochroną interesów strony konsumenckiej, jak ten, z którym mamy obecnie do czynienia w przypadku pełnomocniczki ministra sprawiedliwości. Dr Wiewiórowska-Domagalska w kilkanaście miesięcy przeszła od bronienia w mediach perspektywy konsumentów i karcenia banków za opieszałość do jawnych ataków na stronę konsumencką i reprezentujących ją prawników.

Mamy wręcz poczucie, że zmiana nastawienia pełnomocniczki jest reakcją na krytykę projektu ustawy frankowej, pochodzącą w dużej mierze właśnie od konsumentów i reprezentujących ich kancelarii. Resort, zamiast na spokojnie przeanalizować informacje, które otrzymał w toku konsultacji publicznych, a następnie nawiązać merytoryczny dialog ze swoimi krytykami, pozwala, by w mediach reprezentowała go osoba, która sprawia wrażenie, jakby bliższa jej była perspektywa banków, niż poszkodowanych przez nie konsumentów.

W mediach coraz głośniej mówi się o rekonstrukcji rządu. Zmiany mają dotknąć również kluczowych z punktu widzenia funkcjonowania państwa resortów. Być może obóz władzy wykorzysta ten moment i nieco przewietrzy struktury Ministerstwa Sprawiedliwości, nie tylko po to, by ułożyć sobie relacje z nowym prezydentem, ale również celem zresetowania relacji z obywatelami.

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze