PLN - Polski złoty
CHF
4,58
sobota, 4 października, 2025

Frankowicze protestują przeciwko ustawie frankowej! KTO ich popiera, CO im się nie podoba i dlaczego chcą WETO Prezydenta?

W tym tygodniu Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy frankowej, który w czwartek 2 października został skierowany do Sejmu. Informacja ta mocno zirytowała frankowiczów, którzy do końca liczyli, że nim projekt trafi pod głosowanie, zostanie poddany modyfikacjom. Niestety, nadzieje pokładane w nowym ministrze sprawiedliwości (który sam był kiedyś posiadaczem kredytu frankowego) okazały się płonne: presja na wprowadzenie rozwiązań legislacyjnych jest ogromna i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem rządzących, ustawa może wejść w życie jeszcze w tym roku. Spojrzenia frankowiczów są teraz zwrócone w stronę prezydenta RP, który może zawetować ustawę (o ile ta zostanie przegłosowana) i tym samym pokrzyżować plany obozu rządzącego, a także samych bankowców, którzy zacierają ręce na perspektywę wydłużenia terminu na zgłoszenie zarzutu potrącenia. Kredytobiorcy frankowi po raz kolejny jednoczą się, na razie w sieci, by zawalczyć o swoje prawa. Czy mają realne szanse na storpedowanie antykonsumenckiej ustawy?

Z tekstu dowiesz się:

  • Dlaczego kredytobiorcy nie chcą, by ustawa frankowa weszła w życie w zaproponowanym przez Ministerstwo Sprawiedliwości kształcie
  • Naniesienia jakich zmian w projekcie ustawy domagają się frankowicze
  • Jaką opinię na temat ustawowych planów rządu mają pełnomocnicy prawni frankowiczów
  • Jakie są argumenty Ministerstwa Sprawiedliwości za wprowadzeniem legislacyjnych regulacji w sporach o kredyty w CHF.

Projekt ustawy frankowej trafił do Sejmu. W środowisku konsumenckim czuć rozczarowanie

Tego projektu miało w ogóle nie być: gdy niespełna dwa lata temu Koalicja Obywatelska wespół z Trzecią Drogą i Lewicą obejmowały władzę, frankowicze byli względnie spokojni o swój los. Wszystkie trzy formacje miały reputację proeuropejskich, dodatkowo jednym z ważniejszych postulatów nowego obozu rządzącego bardzo szybko stało się przywrócenie praworządności i naprawa wymiaru sprawiedliwości.

Jeszcze w I połowie 2024 roku wydawało się, że nowy rząd będzie gwarantem realizowania w polskim orzecznictwie wytycznych pochodzących z TSUE. Niestety, strona konsumencka została zdradzona przez politycznych decydentów. W II połowie ubiegłego roku w Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego ruszyły prace nad projektem ustawy frankowej. Pierwsza wersja projektu została udostępniona do wglądu opinii publicznej pod koniec stycznia 2025 roku. W międzyczasie projekt poddano konsultacjom, zmodyfikowano i przedstawiono Radzie Ministrów.

Ta przyjęła go w formie, która była krytykowana zarówno przez kredytobiorców, banki, jak i przez ekspertów (adwokatów i sędziów, a także stowarzyszenia konsumenckie), co można odebrać jako zapowiedź rychłego poddania projektu pod głosowanie w Sejmie. Projekt wpłynął do Sejmu 2 października 2025 roku i został skierowany do Biura Legislacyjnego celem wydania opinii. Jeżeli Sejm przyjmie ustawę, a ta zostanie podpisana przez prezydenta, nowe regulacje mogą wejść w życie jeszcze w tym roku. Vacatio legis dla ustawy frankowej wynosi bowiem tylko 14 dni.

Po przyjęciu projektu przez Radę Ministrów w sieci wręcz zaroiło się od pełnych oburzenia komentarzy strony konsumenckiej, a także wpisów ekspertów prawnych, którzy cierpliwie wyjaśniają, że rozwiązania przygotowane przez Komisję Kodyfikacyjną Prawa Cywilnego nie stanowią trafnej odpowiedzi na problemy, z którymi zmaga się obecnie wymiar sprawiedliwości. O tym nieco więcej za chwilę. Wpierw skoncentrujmy się na tym, które elementy projektu ustawy wzbudzają w środowisku konsumentów największy sprzeciw.

Ustawa frankowa zamiast pomóc, skomplikuje sytuację frankowiczów: stracą nie tylko na odsetkach

Po pierwsze, chodzi o przedłużenie terminu na zgłoszenie przez bank zarzutu potrącenia. Jeżeli ustawa wejdzie w życie, pozwany o nieważność umowy bank będzie mógł skorzystać z instytucji potrącenia do końca postępowania w sądzie II instancji. Rozwiązanie to jest szeroko krytykowane przez ekspertów – między innymi przez mec. Karolinę Pilawską, która wyjaśnia, że ów przepis, zamiast uprościć, skomplikuje postępowania sądowe. W rozmowie z portalem biznes24 mec. Pilawska tłumaczy, że po wprowadzeniu nowych przepisów pełnomocnik banku będzie mógł podnieść zarzut potrącenia na rozprawie apelacyjnej, po której zwykle sąd wydaje wyrok.

Skorzystanie przez bank z tego narzędzia na tak późnym etapie sporu spowoduje wydłużenia postępowania: sąd będzie musiał zweryfikować przedstawione przez bank wyliczenia. To z kolei doprowadzi do odroczenia terminu rozprawy. Potrafimy sobie wyobrazić scenariusz, w którym takie działanie banku wydłuża spór nawet o kilkanaście miesięcy – zwłaszcza w przypadku takich apelacji jak gdańska czy warszawska, które są w absurdalnym wręcz stopniu przeciążone podobnymi sprawami.

Druga kwestia, która, w związku z legislacyjnymi planami rządu niepokoi frankowiczów, wynika niejako z tej pierwszej. Chodzi o to, co się stanie po skutecznym zgłoszeniu potrącenia przez bank. Rządzący chcą, aby spór stron został wyjaśniony od A do Z w ramach jednego postępowania. Eksperci prawni sugerują, że to może oznaczać powrót do rozliczeń zgodnie z teorią salda, czyli przy założeniu, że odrębne roszczenia stron można poddać wzajemnej kompensacji.

Część sędziów, między innymi we wrocławskiej apelacji i warszawskim Sądzie Okręgowym, już teraz stosuje tę metodę rozliczeń, mimo że stoi ona w wyraźnej opozycji do poglądu wyrażonego przez Izbę Cywilną Sądu Najwyższego w uchwale III CZP 25/22, wcześniejszej, o sygnaturze III CZP 6/21, czy w wyroku z września (II CSKP 550/24). Usprawiedliwieniem dla stosowania teorii salda w rozliczeniach frankowicza z bankiem ma być wyrok TSUE z 19 czerwca 2025 roku w sprawie „Lubreczlik”. Zwolennicy teorii salda, powołując się na tę sprawę, dokonują jednak nadinterpretacji wyroku: unijni sędziowie nie odnieśli się w nim do sposobu rozliczeń roszczenia konsumenta. Potwierdzili jedynie, że bank, pozywając kredytobiorcę o zwrot kapitału kredytu, musi uwzględnić kwoty, które otrzymał od powoda w toku spłaty nieważnej umowy.

Upowszechnienie się teorii salda będzie miało dla konsumentów dwie negatywne konsekwencje. Pierwszą będzie okrojenie odsetek ustawowych za opóźnienie – sąd będzie liczył je od nadpłaty kapitału, nie od całego roszczenia zgłoszonego w pozwie. Druga jest związana z potencjalnym przedawnieniem się roszczenia banku. Istnieje obawa, że po zgłoszeniu przez bank potrącenia na późnym etapie postępowania w II instancji sąd nie skontroluje, czy roszczenie zostało złożone przed upływem terminu przedawnienia. A tak może przecież być, zwłaszcza jeśli konsument złożył reklamację na klauzule przeliczeniowe co najmniej na 3 lata przed tym, jak otrzymał od banku roszczenie zwrotu kapitału.

Co więc proponują rządzącym frankowicze?

Frankowicze walczą o wprowadzenie zmian w projekcie ustawy. Oto ich postulaty

Kredytobiorcy chcą, aby do projektu naniesiono dwie ważne zmiany. Chodzi o to, by skuteczne zgłoszenie przez bank potrącenia na późniejszym etapie postępowania niż przewidują to obowiązujące w tej chwili przepisy było uzależnione od wyrażenia zgody przez obie strony procesu. Oczywiście, po wejściu w życie ustawy frankowej kredytobiorca będzie mógł podjąć próbę zakwestionowania potrącenia z uwagi na przedawnienie roszczenia banku, jest jednak pewne ALE: jeśli sąd mimo to zaakceptuje dokonane przez bank zgłoszenie, w konsekwencji oddalając część (lub całość) roszczenia konsumenta o zapłatę, najprawdopodobniej obciąży tego konsumenta kosztami sądowymi (w części, w której roszczenie zostało oddalone).

Konsument będzie mógł ustrzec się przed tym scenariuszem: projektodawca przewiduje zwolnienie kredytobiorcy z kosztów sądowych, nawet w przypadku oddalenia roszczenia zapłaty w wyniku zgłoszonego przez bank zarzutu potrącenia, ale tylko pod warunkiem, że kredytobiorca zaakceptuje roszczenie banku.

Ponadto frankowicze chcą, by rządzący zagwarantowali im, że w przypadku zgłoszenia przez bank potrącenia nie będą mieć zastosowania przepisy art.117(1) kodeksu cywilnego, wg których „W wyjątkowych przypadkach sąd może, po rozważeniu interesów stron, nie uwzględnić upływu terminu przedawnienia roszczenia przysługującego przeciwko konsumentowi, jeżeli wymagają tego względy słuszności.” Krótko mówiąc, konsumenci chcą, by sądy restrykcyjnie podchodziły do zgłoszenia roszczenia w obowiązującym terminie – i trudno się temu dziwić. Wszak banki są w sporach z konsumentami reprezentowane przez najlepsze kancelarie w kraju. Stosowanie wobec nich taryfy ulgowej i usprawiedliwianie tego, że zwlekały z wysunięciem swoich roszczeń wydaje się daleko idącą pobłażliwością.

Jeżeli wskazane wyżej postulaty frankowiczów zostałyby uwzględnione przez rządzących, ustawa zyskałaby zupełnie inny wymiar. Owszem, wciąż generowałaby po stronie konsumenckiej pewne niedogodności (związane między innymi z uzależnieniem wstrzymania wykonywania umowy od doręczenia pozwanemu bankowi odpisu pozwu), ale nie byłyby one tak dotkliwe, jak brak korzyści odsetkowej i niemożność skutecznego zgłoszenia zarzutu przedawnienia.

Ustawa frankowa nie rozwiąże problemów polskiego wymiaru sprawiedliwości? Eksperci prawni nie mają złudzeń

Sposób, w jaki koalicja rządząca komunikuje się z kredytobiorcami frankowymi, od miesięcy pozostawia wiele do życzenia. Obóz władzy nie wyciąga wniosków z popełnianych błędów, zamiast tego brnie w zaparte, przekonując, że projektowane rozwiązania mają służyć interesowi publicznemu i udrożnić krajowe sądownictwo, przywracając obywatelom prawo do sądu. Powstaje pytanie, kim są frankowicze, jeśli nie przedstawicielami strony obywatelskiej. Można wręcz odnieść wrażenie, że polityczni decydenci traktują uwikłanych we franki konsumentów jak sabotażystów, którzy z premedytacją rzucają władzy kłody pod nogi.

Gdy się nad tym głębiej zastanowimy, dotrze do nas w pełni absurd całej tej sytuacji: politycy, którzy za kulisami kłócą się o stanowiska, narażając na szwank stabilność całej koalicji, życzą sobie, aby konsumenci, ot tak, po prostu, odpuścili część swoich roszczeń (wynikających między innymi z odsetek ustawowych za opóźnienie) i poddali się ich autorytetowi, ignorując tym samym dotychczasowe orzecznictwo TSUE i uchwały Sądu Najwyższego. Może niech członkowie ugrupowań koalicyjnych zaczną od siebie, przedłożą interes Państwa Polskiego nad własne ambicje i pomyślą nad tym, jak faktycznie można usprawnić funkcjonowanie organów publicznych, bez jednoczesnego umizgiwania się do sektora bankowego?

O tym, ile warte są legislacyjne zapędy rządzących w obszarze franków, pisze na portalu X.com mec. Mikołaj Rusiński, reprezentujący w sądach stronę konsumencką. Podaje przykłady dwóch prowadzonych przez siebie spraw, w których samo tempo przekazania dokumentów z okręgu do apelacji różni się w sposób diametralny. Sąd Okręgowy w Ostrołęce potrzebował jedynie 4 dni na przekazanie dokumentów do Sądu Apelacyjnego w Białymstoku. Apelacja banku wpłynęła 15 września br., 19 września wysłano akta, 22 września Białystok zarejestrował sprawę.

Z zupełnie inną organizacją pracy pełnomocnicy frankowiczów mają do czynienia w Sądzie Okręgowym we Włocławku, który od 20 czerwca br. aż do 2 października nie zdołał przekazać akt do sądu II instancji. Na pytanie mec. Rusińskiego o termin przekazania akt do apelacji, sąd po blisko 3 tygodniach był uprzejmy wyjaśnić, że przesyłanie dokumentów odbywa się w systemie rotacyjnym w tygodniowych odstępach. Akta mają trafić do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, w którym, jak dowiedzieliśmy się jakiś czas temu, terminy rozpraw w sprawach frankowych są wyznaczane nawet na 2031 rok.

Mecenas Rusiński daje do zrozumienia, że faktycznych przyczyn przewlekłości postępowań frankowych należy poszukiwać gdzie indziej niż robi to projektodawca. Trudności są napotykane na poziomie czynności technicznych, na co zmiany w kodeksie postępowania cywilnego pozostają bez wpływu. We wpisie padły następujące słowa: „Dopiero sprawnie działający zespół złożony z sędziego, jego asystenta i sekretariatu może udrożnić nam działanie wymiaru sprawiedliwości. Co z tego, że zmienimy sędziemu termin na napisanie uzasadnienia, skoro potem akta i tak miesiącami będą leżały i się kurzyły. ”

Wielki powrót pełnomocniczki ds. ochrony praw konsumenta: statystyki sądów są zasługą resortu sprawiedliwości?

Pod wpisem mecenasa Rusińskiego uaktywniła się nieoczekiwanie pełnomocniczka ministra sprawiedliwości ds. ochrony praw konsumenta, dr Aneta Wiewiórowska-Domagalska, która zaczęła bronić ministerialnych planów, wskazując na skuteczność podjętych do tej pory działań. Przypomniała, że w I półroczu 2025 roku sądy apelacyjne załatwiły więcej spraw niż w całym roku ubiegłym. Pełnomocniczka udostępniła na swoim profilu na X.com wpis Ministerstwa Sprawiedliwości zawierający infografikę poświęconą najnowszym statystykom załatwialności spraw frankowych.

Wpis dotyczy sądów I instancji, w których w minionym półroczu załatwiono 205,8 tys. spraw o symbolu 049 cf. W całym 2024 roku załatwiono ich 99,2 tys., a w roku 2023 „tylko” 66,3 tys. Czy rzeczywiście jest to wynik skutecznych działań Ministerstwa Sprawiedliwości? Śmiemy wątpić. Jesteśmy skłonni postawić tezę, że jest to raczej efekt splotu kilku innych czynników:

  • rosnącego doświadczenia i lepszej organizacji pracy sędziów rozpatrujących na co dzień sprawy o symbolu 049 cf
  • wydania dużej uchwały frankowej SN
  • zmian w kpc, dokonanych jeszcze za poprzedniej ekipy rządzącej, które spowodowały, że od kwietnia 2023 roku wiele spraw trafia do mniejszych sądów, zdolnych opanować wpływ pozwów z tej kategorii
  • wydania kolejnych przełomowych wyroków TSUE, m.in. odnoszących się do kwestii wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, zarzutu zatrzymania, trwałej bezskuteczności umowy.

Przykre jest to, że w Ministerstwie Sprawiedliwości panuje swego rodzaju rozdwojenie jaźni. Resort od blisko dwóch lat walczy z neosędziami i kolportuje w mediach negatywny przekaz na ich temat. Gdy jednak jest okazja, by pochwalić się statystykami wypracowanymi przez tych sędziów (będących m.in. autorami sukcesu w XXVIII Wydziale Cywilnym SO w Warszawie), przedstawiciele Ministerstwa zapominają już o swoich zastrzeżeniach i chętnie ślą gratulacje w stronę tych, których najchętniej wykluczyliby z zawodu.

Oczywiście, Ministerstwo Sprawiedliwości podjęło kilka pożytecznych decyzji, które mogły wspomóc sądy w szybszym orzekaniu. W warszawskiej apelacji powstał wyspecjalizowany wydział frankowy, a w Sądzie Okręgowym w Poznaniu utworzono sekcję do rozpatrywania spraw z tej kategorii. Zwiększono też liczbę etatów asystenckich, choć tu akurat sukces jest połowiczny, ponieważ niskie widełki płacowe na stanowisku asystenta sędziego skutecznie utrudniają pomyślne zakończenie otwartych naborów.

Resort sprawiedliwości, szukając usprawiedliwienia dla własnych nietrafionych decyzji, zasłania się wybiórczymi statystykami, z kolei niechętnie dzieli się tymi, które kreślą nieco mniej cukierkowy obraz sytuacji w wydziałach cywilnych. Prawo.pl cytuje wypowiedź sędziego Rafała Wagnera, wiceprezesa SO w Warszawie, który zwraca uwagę na średnią liczbę spraw przypadających na jednego sędziego w XXVIII Wydziale Cywilnym: na koniec I półrocza br. liczba ta wynosiła 1043,9. Dla porównania w okręgu wrocławskim na sędziego zajmującego się sprawami frankowymi przypada przeciętnie 498,39 spraw, zaś w Poznaniu jest to już „tylko” 167 spraw.

Czy Sejm przegłosuje ustawę frankową? Są pewne wątpliwości…

Logika podpowiada, że skoro projekt ustawy frankowej jest wspierany przez obóz rządzący, mający większość w Sejmie, los tych propozycji legislacyjnych jest przesądzony. Jeśli jednak przyjrzymy się temu, co obecnie dzieje się w koalicji, szybko zrozumiemy, że tak naprawdę przyszłość tego projektu jest mocno niepewna. Z kilku przyczyn.

Obecna koalicja nie jest monolitem: składa się ze zlepku ugrupowań, w skład których wchodzą kolejne partie, często o zupełnie rozbieżnym spojrzeniu na kwestie dotyczące sektora finansowego. Zaryzykujemy stwierdzenie, że niektórym posłom Lewicy i Polski 2050 jest tak daleko do Koalicji Obywatelskiej, jak prezesowi ZBP do zaaprobowania teorii dwóch kondykcji.

Ostatnio ogólnopolskie media sporo miejsca poświęcają osobie Szymona Hołowni, który zdaje się powoli wycofywać z krajowej polityki. Nieoficjalnie mówi się, że Marszałek Sejmu nie potrafi się pogodzić z zapisami umowy koalicyjnej, według których po 2,5 roku od objęcia stanowiska ma przekazać je Włodzimierzowi Czarzastemu. I trudno się temu dziwić: funkcja marszałka nie tylko zwiększyła rozpoznawalność Hołowni, ale również przysporzyła mu sympatyków. „Memiczny” sposób prowadzenia obrad przypadł do gustu zwłaszcza młodszym wyborcom, zmęczonym nadętym, skostniałym stylem polskiej polityki.

Ale do rzeczy: Szymon Hołownia jest zainteresowany objęciem prestiżowego stanowiska w ONZ, wszystko wskazuje też, że nie chce dłużej przewodzić stworzonej przez siebie od podstaw Polsce 2050. Powstaje pytanie, kto zostanie nowym szefem tej partii, mającej coraz mniejsze poparcie w sondażach, ale wciąż dysponującej głosami 30 posłów. Jedną z poważniejszych kandydatek jest kierująca Ministerstwem Funduszy i Polityki Regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, o której w kuluarach mówi się, że nieszczególnie sympatyzuje z Donaldem Tuskiem.

Jeśli Pełczyńska-Nałęcz obejmie stery w Polsce 2050, niewykluczone, że będzie chciała, by kierowana przez nią partia odróżniała się wyraźnie od Koalicji Obywatelskiej i nie była postrzegana jedynie jako jej „przybudówka”. To właśnie Pełczyńska-Nałęcz poszła „na wojnę” z deweloperami, nieujawniającymi cen w ofertach sprzedaży mieszkań. Skutecznym, konsekwentnym działaniem minister udowodniła, że nie boi się występować przeciwko gigantom rynku. Należy więc powątpiewać w to, czy zagłosuje za ustawą, która premiuje banki kosztem konsumentów.

Problematyka związana z kredytami frankowymi nie jest w Sejmie obca: w 2021 roku portal Business Insider informował, że co ósmy poseł jest posiadaczem takiego kredytu. W gronie „szczęśliwców” znaleźli się między innymi Jacek Sasin i Michał Dworczyk z PiS, Tomasz Siemoniak z Koalicji Obywatelskiej, Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej czy Joanna Mucha z Polski 2050. Nie jest więc tak, że frankowicze, chcąc zastopować wprowadzenie ustawy, mają do wykonania pracę u podstaw. Bardziej chodzi o przypomnienie posłom, że hipoteki frankowe wciąż są istotnym problemem społecznym, dotyczącym tysięcy gospodarstw domowych. Zagłosowanie za ustawą, która ogranicza prawa konsumenta i rozszerza przywileje przedsiębiorcy, nie zostanie ciepło przyjęte przez przedstawicieli strony obywatelskiej.

Kredytobiorcy mają zatem do wykonania podwójną pracę: z jednej strony muszą zwrócić na swoje postulaty uwagę posłów, z kolei z drugiej powinni dążyć do zainteresowania frankową problematyką doradców prezydenta. Lista doradców jest dostępna na stronie prezydent.pl. Oczywiście tylko informujemy, niczego nie sugerujemy…

PODSUMOWANIE:

Choć obóz rządzący jest silnie zmotywowany do wprowadzenia ustawy frankowej, kredytobiorcy wciąż mają szansę na jej zablokowanie na etapie prac w Sejmie. Oczywiście pod warunkiem, że przekonają środowisko poselskie, iż ustawa przyniesie pożytek wyłącznie bankom, podczas gdy dla wymiaru sprawiedliwości pozostanie bez większego znaczenia, a po stronie konsumenckiej wywoła dotkliwe finansowe konsekwencje.

Frankowicze mogą w tej sprawie zagrać jak rasowi politycy i wykorzystać istniejące w Sejmie podziały, sympatie i antypatie. Koalicja rządząca chwieje się w posadach, jeden z jej szefów marzy o stanowisku w ONZ, inny ma podstawy, by obawiać się, czy dla jego ugrupowania znajdzie się miejsce w Sejmie następnej kadencji. Z jednej więc strony mamy bardzo słaby, podzielony i skonfliktowany obóz władzy, z drugiej, zdesperowaną i głodną sukcesu opozycję, gotową na wiele, by ukazać niemoc swoich politycznych przeciwników.

Frankowicze pokazali już wielokrotnie, że są gotowi jednoczyć się w obronie swoich praw i protestować przeciwko nieuczciwości, nie tylko w Internecie. Powstrzymanie ustawy frankowej lub też skłonienie rządzących do naniesienia poprawek do projektu wciąż jest możliwe, ale celu nie da się osiągnąć kolorowymi infografikami wklejanymi pod wpisami przedstawicieli ministerstwa. Potrzebne są realne działania, zaadresowane do osób, od których zależy to, czy ustawa wejdzie w życie, czy zostanie odłożona na półkę.

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze