W 3 miesiące od wydania przez TSUE głośnego wyroku w sprawie Lubreczlik docierają do nas niepokojące wieści z warszawskiego Wydziału Frankowego. Okazuje się, że niektórzy sędziowie, wyraźnie ośmieleni bankową interpretacją wspomnianego orzeczenia, zaczynają rozliczać nieważne umowy zgodnie z teorią salda. Co więcej, z doniesień kredytobiorców sądzących się w XXVIII Wydziale Cywilnym wynika, że sędziowie naciskają strony na zawarcie ugody. Czy nowe podejście części warszawskich sędziów jest wyrazem zniecierpliwienia niezłomną postawą kredytobiorców i kompromitującymi statystykami programu „Mediacji frankowych”? A może przyczyn zmian w postawie sędziów należy szukać w narracji płynącej z Ministerstwa Sprawiedliwości?
- Kłamliwa narracja banków rozpowszechniana w mediach po wyroku TSUE w sprawie C-396/24 zdaje się przekonywać część środowiska sędziowskiego do stosowania teorii salda
- Tymczasem Sąd Najwyższy w wyroku II CSKP 550/24 wydanym 5 września 2025 roku dał jasno do zrozumienia, że teoria dwóch kondykcji nie stoi w sprzeczności z przyjętą przez TSUE interpretacją art. 7 ust. 1 dyrektywy 93/13
- Frankowicze, których sąd wzywa do przedstawienia kalkulacji na potrzeby rozliczenia umowy zgodnie z teorią salda, nie zawsze wiedzą, jak zachować się w takiej sytuacji: czy spełnienie polecenia będzie równoznaczne z akceptacją rozliczeń według wskazanej metody?
Już nie tylko Wrocław ma problem z teorią salda. Dołącza do niego Warszawa
Kilka tygodni temu informowaliśmy, jak po wyroku TSUE z 19 czerwca br. zmieniło się podejście krajowych sędziów do rozliczeń stron nieważnej umowy. Z danych zebranych przez jedną z kancelarii frankowych wynikało, że wspomniany wyrok nie wpłynął na sposób rozliczeń w większości sądów apelacyjnych, no może poza tym wrocławskim, co akurat było do przewidzenia. Wrocław, a właściwie orzekający w tej apelacji sędziowie, z sobie tylko znanych powodów obstają przy rozliczeniach nieważnych umów zgodnie z niechcianą przez kredytobiorców teorią salda. Ze statystyk wynika, że kilkadziesiąt procent wyroków wydawanych w tej apelacji w sprawach o symbolu 049 cf opiera się o rozliczenia saldem.
Od wyroku w sprawie Lubreczlik minęły właśnie trzy miesiące. Niestety, okazuje się, że grono zwolenników teorii salda systematycznie się powiększa, o czym świadczą… doniesienia frankowiczów i ich pełnomocników prawnych. Najwięcej kontrowersji wzbudza nowe podejście niektórych sędziów XXVIII Wydziału Cywilnego SO w Warszawie, dotychczas znanego z wydawania wyroków zgodnych ze wskazówkami TSUE.
Pełnomocnicy frankowiczów z konsternacją obserwują poczynania niektórych sędziów po wyroku z 19 czerwca
Naszą uwagę zwróciła dyskusja, która wywiązała się na jednej z grup zrzeszających frankowiczów pod wpisem mec. Karoliny Pilawskiej, znanej frankowej prawniczki. We wspomnianym wpisie mec. Pilawska opisuje przebieg rozprawy, w której brała udział jako pełnomocnik kredytobiorcy. Sędzia zapytał o to, czy strony porozumiały się w sprawie ugody. Wobec negatywnej odpowiedzi, poinformował, że w niniejszej sprawie zastosuje teorię salda i… zobowiązał stronę powodową do przedstawienia wyliczeń według tej właśnie teorii. Co więcej, sąd poinformował, że w przypadku nieprzedstawienia wyliczeń powoła biegłego, a kosztami jego opinii obarczy kredytobiorcę.
Pełnomocniczka kredytobiorców podsumowuje tę sytuację krytycznie, dając do zrozumienia, że tak nie powinien wyglądać rzetelny proces.
W sekcji komentarzy zawrzało. Najczęściej pojawiające się pytanie dotyczy oczywiście tego, który sędzia dopuścił się takiego zachowania. Mec. Pilawska nie ujawnia nazwiska sędziego, wyraźnie chroniąc swojego klienta przed nieprzyjemnościami. Jak nietrudno się domyślić, komentujący mają swoje typy, którymi dzielą się pod wpisem. Do dyskusji dołączyli też kolejni prawnicy, dzielący się ze społecznością własnymi przemyśleniami w zakresie zmiany klimatu, wyraźnie widocznej w XXVIII Wydziale Cywilnym. Obraz, który wyłania się z tych komentarzy, jest mało optymistyczny: sędziowie mają być „zmęczeni materią”, co odbija się na sytuacji kredytobiorców.
7 dni na przedstawienie wyliczeń na potrzeby teorii salda, czyli parę słów o obowiązku-widmo
Alarmujący jest komentarz mec. Ostaszewskiego, radcy prawnego z Poznania, który zwrócił uwagę na coraz powszechniejszą praktykę sędziów, polegającą na wzywaniu strony powodowej do przedstawienia w piśmie procesowym wyliczeń należności kredytowych, i to w zaledwie siedmiodniowym terminie. Jeżeli wpłaty były dokonywane w CHF, sąd instruuje stronę, by dokonała przeliczenia w oparciu o kurs obowiązujący w dniu spłaty. Sąd w nadesłanym piśmie, powołuje się na wyrok TSUE z 19 czerwca br. i na rzekomy obowiązek strony powodowej do przedstawienia ww. terminie żądanych informacji.
Próbowaliśmy odnaleźć we wspomnianym wyroku TSUE jakąkolwiek wzmiankę na temat takowego obowiązku strony powodowej, gdy jest nią konsument, niestety bezskutecznie. Powstaje pytanie: na jakiej podstawie sąd uznał, że wyrok w sprawie C-396/24, w której spór toczył się o rozliczenie roszczeń banku (wynikających z pozwu złożonego przeciwko konsumentowi), nakłada na konsumenta obowiązek przedstawienia rozliczeń w oparciu o teorię, której zastosowanie odbierze mu część korzyści z wyroku?
Przecież w wyrokach z grudnia 2023 roku TSUE wzmocnił pozycję konsumenta w rozliczeniach nieważnej umowy, broniąc jego prawa do odsetek ustawowych za opóźnienie. Odsetek, które bank próbował konsumentowi odebrać poprzez zgłaszanie zarzutu zatrzymania. Rozliczenie stron według teorii salda doprowadzi do bardzo podobnego skutku, a zatem jak można twierdzić, że Trybunał Sprawiedliwości UE podpisuje się pod takim rozwiązaniem?
Uczestnicy internetowej dyskusji o teorii salda są wyraźnie skonsternowani brakiem reakcji Ministerstwa Sprawiedliwości na kontrowersyjne polecenia wydawane frankowiczom w przedmiocie przedstawienia wspomnianych kalkulacji. Nas absolutnie nie dziwi bierna postawa resortu: jego przedstawiciele nie oponowali, gdy banki zaczęły przedstawiać kłamliwą narrację po wyroku C-396/24.
Opracowany przez resort projekt ustawy frankowej przewiduje wręcz dodatkowe narzędzia wzmacniające pozycję procesową przedsiębiorcy, w tym dające bankom możliwość zgłoszenia potrącenia, nawet na późnym etapie postępowania sądowego. W skrajnych przypadkach bank będzie miał możliwość dokonać potrącenia wzajemnych wierzytelności bezpośrednio przed wydaniem wyroku przez sąd II instancji. Mimo szerokiej krytyki płynącej ze strony środowiska eksperckiego, projektodawca nie wyeliminował tego zapisu z ustawy, co świadczy o ogromnej determinacji rządzących do rzucenia bankom koła ratunkowego, o które od wielu miesięcy zabiegają.
TSUE po raz kolejny wypowie się w przedmiocie teorii salda. Sprawa zyskała już sygnaturę
Szczęśliwie dla frankowiczów, problem niejednolitej interpretacji wyroku C-396/24 został dostrzeżony przez byłego przewodniczącego XXVIII Wydziału Cywilnego, sędziego Tomasza Niewiadomskiego, który w prowadzonej przez siebie sprawie III C 1454/24 skierował do TSUE dwa pytania prejudycjalne, zarejestrowane pod sygnaturą C-510/25.
Sąd odsyłający poruszył zarówno kwestię poprawności rozliczeń zgodnie z teorią salda w świetle unijnej dyrektywy 93/13, jak i należnych kredytobiorcy odsetek ustawowych za opóźnienie. Na wyrok przyjdzie frankowiczom poczekać co najmniej do przyszłego roku. Oznacza to, że przez najbliższe miesiące konsumenci muszą liczyć się z częściowym powrotem sądów do stosowania teorii salda.
Uważamy za znamienne, że w obronie frankowiczów występuje były wieloletni szef Wydziału Frankowego, za którego „kadencji” jednostka słynęła z postępowej praktyki orzeczniczej (między innymi jako jedna z pierwszych zaczęła na masową skalę udzielać zabezpieczenia roszczeń). Niestety, po zmianach personalnych w Wydziale podejmowanych jest coraz więcej kontrowersyjnych decyzji, co mogliśmy obserwować po uruchomieniu programu „Mediacji frankowych”. Nagle część sędziów znacząco zmniejszyła swoją aktywność orzeczniczą na rzecz kierowania frankowiczów na spotkania z mediatorem. Z pozyskanych przez nas przed kilkoma dniami informacji wynika, że skierowanie do mediacji 4843 spraw przyniosło efekt w postaci zawarcia… 54 ugód (stan aktualny na 11 września br.). Wynika z tego, że zaledwie 1 na 90 frankowiczów kończy swój spór z bankiem w wyniku rozpoczętego w lutym programu.
Może to świadczyć albo o wybitnej niechęci kredytobiorców do godzenia się z bankiem, albo o wyjątkowo słabych warunkach ugód proponowanych przez banki, albo… o kiepskiej intuicji sędziów w zakresie typowania spraw, w których ów program mógłby pomóc.
Sąd Najwyższy rozprawił się z teorią salda w wyroku z 5 września br.
Co ciekawe, zwolennicy kompensaty frankowych wierzytelności zupełnie ignorują wyrok Sądu Najwyższego z 5 września 2025 roku (II CSKP 550/24), uwzględniający skargę kasacyjną kredytobiorców od wyroku Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, zasądzającego rozliczenie nieważnej umowy według teorii salda. Sąd Najwyższy, jako podstawę wskazując art. 87 § 1 ustawy o Sądzie Najwyższym, poinformował, że jest związany uchwałą III CZP 25/22, podjętą przez pełny skład Izby Cywilnej. W punkcie trzecim tejże uchwały Izba Cywilna Sądu Najwyższego zaaprobowała rozliczenia stron zgodne z teorią dwóch kondykcji, czyli zakładające, że stronom nieważnej umowy przysługują dwa odrębne roszczenia.
Co najważniejsze, Sąd Najwyższy w swojej decyzji podkreślił, że wyrok TSUE w sprawie C-396/24 nie mógł mieć wpływu na jego stanowisko, a to dlatego, że uznaje za zasadną teorię salda w przypadku roszczeń dochodzonych przez bank. Sąd Najwyższy dostrzegł więc to, czego nie chcą zauważyć ani bankowcy, ani niektórzy przedstawiciele krajowej judykatury: orzeczenie Trybunału z 19 czerwca 2025 roku nie dotyka w ogóle kwestii roszczeń konsumenta ani tego, jak należałoby je rozliczyć. Skutek jest taki, że SN zaprzeczył, jakoby stosowanie teorii dwóch kondykcji było sprzeczne z interpretacją art. 7 ust. 1 dyrektywy 93/13, wyrażoną przez TSUE w wyroku C-396/24.
Jak zachować się po otrzymaniu wezwania do przedstawienia wyliczeń na potrzeby teorii salda?
Wrześniowy wyrok Sądu Najwyższego z całą pewnością wzmocni morale strony konsumenckiej, jednak nie sprawi, że problem wynikający z antyunijnej postawy niektórych sędziów nagle zniknie. W następnych miesiącach kredytobiorcy będą więc w części spraw proszeni o przedstawienie wyliczeń na potrzeby zastosowania teorii salda. Powstaje pytanie, czy powinni przedstawiać te wyliczenia, czy odmawiać, obstając przy rozliczeniach zgodnych z teorią dwóch kondykcji.
Zdaniem ekspertów prawnych najbezpieczniejszą opcją będzie przyjęcie pragmatycznej postawy i spełnienie polecenia sądu, tj. przedstawienie kalkulacji na potrzeby rozliczeń saldem, z dwóch powodów. Po pierwsze, jeśli sąd zdecyduje się na powierzenie tych wyliczeń biegłemu, cały spór sądowy może się wydłużyć o kilka do nawet kilkunastu miesięcy. Dodatkowo kredytobiorca zostanie najprawdopodobniej obarczony kosztami sporządzenia tej opinii, które przeciętnie mogą wynieść ok. 2 tys. zł. Po drugie, sąd alternatywnie może zwrócić się o sporządzenie takiej kalkulacji do banku, z którym krnąbrny kredytobiorca pozostaje w sporze. Pytanie, czy bank przygotuje takie wyliczenie w sposób rzetelny, czy może zastosuje kreatywną matematykę, co zmusi z kolei kredytobiorcę do zakwestionowania takiej kalkulacji.
Wchodzenie kredytobiorcy w potyczkę z sądem nie ma sensu. Jeżeli jest to sąd I instancji, najrozsądniejszym rozwiązaniem będzie niekomplikowanie sprawy. Gdy sąd zasądzi już nieważność umowy i rozliczenie saldem, kredytobiorca zyska możliwość odwołania się – nim Sąd Apelacyjny wyda wyrok w sprawie, TSUE najprawdopodobniej zdąży już odpowiedzieć na pytania zadane przez sędziego Niewiadomskiego. A ponieważ dotychczasowe orzeczenia TSUE jasno wskazywały na potrzebę zniechęcenia przedsiębiorcy do stosowania abuzywnych praktyk w przyszłości, trudno oczekiwać, by orzeczenie w sprawie C-510/25 miało pozytywny wydźwięk dla sektora bankowego. W związku z powyższym już za kilkanaście miesięcy teoria salda może stać się reliktem orzeczniczej przeszłości, tym razem na stałe.
PODSUMOWANIE:
Antykonsumenckie podejście niektórych sędziów sądów I instancji dotyczące rozliczeń nieważnej umowy kredytowej komplikuje sytuację kredytobiorców, ale nie przesądza o korzyściach z wyroku. Należy mieć na względzie, że od orzeczeń sądu I instancji przysługuje odwołanie – a w apelacji konsument ma ogromne szanse na zmianę metody rozliczeń z teorii salda na teorię dwóch kondykcji. W tych niezwykle rzadkich przypadkach, w których sąd II instancji aprobuje rozliczenie saldem (jak ma to miejsce np. we Wrocławiu) kredytobiorca może skorzystać ze skargi kasacyjnej. Wyrok SN z 5 września 2025 roku pokazuje, że skargi dotyczące teorii salda jak najbardziej mają sens i pozwalają przywrócić uczciwe warunki w rozliczeniach nieważnych umów.
W perspektywie kilkunastu najbliższych miesięcy pozycja procesowa konsumentów zostanie najprawdopodobniej wzmocniona kolejnym wyrokiem TSUE. Jeżeli Trybunał zaneguje możliwość stosowania teorii salda w sprawach zainicjowanych przez konsumenta przeciwko przedsiębiorcy, ta kontrowersyjna metoda rozliczeń będzie musiała odejść w zapomnienie. Niezależnie od tego, jak bardzo nie spodoba się to bankom, niektórym sędziom i przedstawicielom Ministerstwa Sprawiedliwości.