Tegoroczny Europejski Kongres Finansowy był dla środowiska bankowego okazją do przedyskutowania z regulatorami zagrożeń oraz dylematów, z którymi zmaga się obecnie w mniejszym lub większym stopniu sektor. Po raz pierwszy od dawna wydarzenie to nie zostało zdominowane przez temat franków. Nie oznacza to, że nie było trudnych tematów do rozmowy – jednym z kluczowych była modelowa umowa kredytowa, o której dyskutowano w kontekście ochrony praw konsumenta i, oczywiście, redukcji ryzyka prawnego. Jak obecnie wygląda pogląd bankowców na umowy modelowe? Czy są skłonni zgodzić się na ograniczenie w swobodzie zawierania umów i najważniejsze: czy pomiędzy sektorem a regulatorami jest zgoda co do kierunku, w jakim powinny zmierzać produkty oferowane konsumentom?
- Pomysł stworzenia modelowej umowy kredytowej pojawił się ponad 2 lata temu. Przez ten czas bankowcy intensywnie pracowali nad wynegocjowaniem rozwiązania, które zaprowadziłoby ich do redukcji ryzyka umów długoterminowych
- Zmieniające się otoczenie prawne powoduje, że umowy kredytowe, zawierane zwykle na 20-30 lat, nie są już dla banków produktami bezpiecznymi. Obawiają się one powtórki ze scenariusza frankowego i starają zapobiec jego wystąpieniu
- W sektorze panuje duża zgodność co do tego, że modelowa umowa jest potrzebna. Regulatorzy zastanawiają się z kolei, w jaki sposób można by ją wprowadzić do krajowego systemu: na drodze ustawy, a może na drodze rozporządzenia?
- Jednocześnie część środowiska bankowego zaczyna dostrzegać potrzebę wprowadzenia produktu hipotecznego opartego o stałą stopę procentową, na wzór oferty, która od dawna funkcjonuje w krajach zachodniej Europy. Czy pozwy o WIBOR doprowadzą do przełomu w polskiej bankowości?
Modelowa umowa kredytowa ma pomóc bankom w redukcji ryzyka prawnego
Relacje banków z konsumentami uległy w Polsce diametralnej zmianie, i to w zaledwie kilka lat. Płynnie przeszliśmy od sytuacji, w której to bank dyktuje warunki, a konsument może co najwyżej się pod nimi podpisać, do tej, w której każda abuzywna klauzula może wywołać po stronie sektora wielomilionowe ryzyko prawne. Ryzyko, którego materializacja oznaczać będzie korzyść po stronie konsumenta, uwalniającego się na drodze pozwu cywilnego od klauzul niedozwolonych zawartych w umowie, a nierzadko też od samej umowy.
Zjawisko to w Polsce występuje na taką skalę, że bankowcy zdecydowali się w końcu podjąć kroki zmierzające do zredukowania ryzyka. Ponieważ Polska jest członkiem Unii Europejskiej i musi stosować się do wyroków TSUE, nie da się tego zrobić inaczej, jak poprzez tworzenie umów, które nie będą naruszać prawa wspólnotowego. Problem polega na tym, że orzecznictwo dotyczące umów zawieranych z konsumentami cały czas ewoluuje, do czego przyczyniają się kolejne pytania prejudycjalne sędziów państw członkowskich.
Banki mają więc kłopot: zawierają z konsumentami umowy hipoteczne na okres obejmujący 20-30 lat, czasem nawet i dłuższy, i nie wiedzą, jakie ryzyka prawne wystąpią po drodze: wszak nawet jeśli banki zdawały sobie 20 lat temu sprawę z ryzyka, którym obciążały polskich konsumentów, zawierając z nimi umowy frankowe, to nie było wówczas przesłanek, by sądzić, że zapisy generujące to ryzyko zostaną w przyszłości uznane za tak abuzywne, że aż skutkujące nieważnością całej umowy.
W marcu 2023 roku prof. Leszek Pawłowicz, koordynator Europejskiego Kongresu Finansowego, udzielił wywiadu, w którym padły następujące słowa: „W tej chwili ryzyko prawne jest najważniejsze w sektorze bankowym. Potem długo, długo nic i dopiero ryzyko kredytowe”. Prowadzący rozmowę zapytał profesora o to, czy rozwiązaniem, które zabezpieczyłoby interesy banków i konsumentów, mógłby stać się jednolity wzorzec umowy kredytu hipotecznego.
Profesor Pawłowicz odparł wówczas twierdząco, dodając, że szef KNF próbuje redukować ryzyko systemowe ex post, gdy „zupa się rozlała”. Tymczasem należy zastanowić się nad redukcją ryzyka ex ante, tak aby podobny scenariusz nie powtórzył się za 5, 10 czy 15 lat. To właśnie w tym wywiadzie padła propozycja stworzenia umowy kredytowej pozbawionej ryzyka prawnego i jednocześnie rekomendowanej przez instytucje publiczne, w tym Nadzór Finansowy i UOKiK, jak również RF oraz Izbę Cywilną SN. Zasugerował też, że najlepszym rozwiązaniem byłoby umocowanie tego wzorca ustawowo, co sprawiłoby, że podważanie umowy, choć teoretycznie wciąż możliwe, praktycznie stałoby się niewyobrażalne.
Regulatorzy nie zdejmą z banków ryzyka prawnego, ale mogą pomóc w jego ograniczeniu
Nie trzeba było długo czekać na reakcję bankowców, którzy bardzo szybko zaczęli sondować, czy KNF i UOKiK są skłonne „klepnąć” im taki wzorzec. Przewodniczący Jastrzębski bez większego wahania pozbawił banki złudzeń, dając jasno do zrozumienia, że instytucje publiczne nie będą udzielać żadnych gwarancji dla produktów hipotecznych. Nie odrzucił jednak wówczas pomysłu jednolitego wzorca jako takiego, co bankowcy potraktowali jako zielone światło dla dalszych działań.
Od sugestii profesora Pawłowicza minęły ponad 2 lata, a w tym czasie w krajowym sektorze bankowym wydarzyło się naprawdę wiele: TSUE orzekł między innymi, że bank nie ma prawa do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, gdy umowa kredytowa jest nieważna ze względu na zawarte w niej przez bank klauzule abuzywne. Okazało się też, że konsumenci, żądający nieważności swoich umów frankowych, mają prawo do odsetek ustawowych za opóźnienie, i mogą się ich domagać już od doręczenia bankowi swojego roszczenia.
Przez minione dwa lata banki bardzo intensywnie pracowały nad utworzeniem rezerw, które pozwoliłyby im definitywnie zamknąć temat franków, czy to na drodze ugód, czy rozstrzygnięć sądowych. W międzyczasie na horyzoncie pojawiły się nowe zagrożenia, tym razem dotyczące umów, w których nie ma nawet wzmianki o klauzulach przeliczeniowych. Chodzi o kontrakty dotyczące kredytów oraz pożyczek gotówkowych i… hipotek złotowych, czyli tych produktów, na których sektor zarabia najlepiej. Z pełną wiedzą dotyczącą tych ryzyk bankowcy szykowali się na tegoroczny Europejski Kongres Finansowy, który zakończył się dosłownie przed kilkoma dniami.
Prowadzący panel poświęcony modelowej umowie kredytowej stanie 11 czerwca przed TSUE jako pełnomocnik strony bankowej
W ramach EKF 2025 zorganizowano kilka interesujących paneli z udziałem przedstawicieli środowiska bankowego, jak i instytucji publicznych. 4 czerwca przed południem odbył się panel poświęcony umowom modelowym, który był prowadzony przez profesora Michała Romanowskiego, będącego partnerem w jednej ze znanych warszawskich kancelarii. Komentatorzy internetowi zwrócili uwagę na to, że temu znanemu adwokatowi znacznie bliżej jest do optyki prezentowanej przez sektor bankowy niż przez konsumentów. Przykładowo Marek Wyszkowski, znany w sieci jako „Zenon Frankster” (i obecny na EKF po stronie widowni), przypomina, że prof. Romanowski za kilka dni będzie występować przed Trybunałem Sprawiedliwości UE, i to po stronie bankowej. Sam prof. Romanowski w trakcie panelu wspomniał o sprawie, w której będzie występował jako pełnomocnik wespół z mec. Anną Cudną-Wagner. Chodzi o sprawę, która odbędzie się 11 czerwca 2025 roku – czyli o tę, na wynik której czekają tysiące kredytobiorców złotowych w Polsce.
Znów mamy więc do czynienia z sytuacją, w której panel, w dużej części poświęcony zagadnieniom związanym z ochroną praw konsumenta, jest prowadzony przez kogoś, kto jest zaangażowany w dany problem po którejś ze stron sporu, a więc trudno, by dyskusja była moderowana w obiektywny sposób. Bardzo podobna sytuacja miała miejsce na innym panelu EKF, o którym pisaliśmy kilka dni temu, a który był prowadzony przez… dyrektorkę pionu prawnego w BNP Paribas. Zastanawia nas to o tyle, że paneliści występujący na EKF utyskują nad brakiem w Polsce silnych oddolnych organizacji konsumenckich. Czy, dla uwiarygodnienia przekazu, nie można by zaprosić do współmoderowania tak ważnej dyskusji kogoś z licznych stowarzyszeń działających na rzecz praw konsumenta, a niepowiązanych bezpośrednio z kancelariami odszkodowawczymi?
Paneliści EKF są zgodni co do potrzeby wprowadzenia modelowej umowy kredytowej. Dyskutują o tym, jak się za to zabrać
W panelu, prócz prof. Romanowskiego, udział brali także przewodniczący KNF Jacek Jastrzębski, prezes UOKiK Tomasz Chróstny, prof. Ewa Bagińska (Uniwersytet Gdański, członek Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego), a także Ziemowit Bagłajewski, będący zastępcą Rzecznika Finansowego. Na widowni siedzieli przedstawiciele największych banków w Polsce, m.in. PKO BP i mBanku, którzy pod koniec spotkania mieli możliwość zabrania głosu w dyskutowanej sprawie.
A dyskutowano właśnie o modelowej umowie kredytowej, która z jednej strony miałaby zabezpieczyć interesy konsumenta, a z drugiej ograniczyć ryzyko prawne występujące po stronie banku. W 2025 roku regulatorzy są zgodni z bankowcami co do potrzeby wprowadzenia takiego rozwiązania. Obecnie dyskutują nad metodami jego wdrożenia. Chodzi głównie o to, czy miałoby ono przybrać charakter ustawowy, czy zostać uregulowane na drodze rozporządzenia. Czynnikiem przemawiającym na korzyść rozporządzenia są większe możliwości w nanoszeniu zmian w wymagających tego przypadkach. Bo nie zapominajmy, że prawo, a więc i potrzeby wynikające z rozwiązania, ewoluują.
Przewodniczący KNF podkreślił, że wprowadzane rozwiązanie musi być fakultatywne, a propozycja zakłada zastosowanie mechanizmu typu opt-in, dodał też, że kontrola wzorca nie zostanie formalnie wyłączona, zmniejszy się jednak ryzyko jego kwestionowania.
Ciekawy wątek do dyskusji wtrąciła prof. Bagińska, która ujawniła, że Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego dyskutuje nad założeniami dotyczącymi reformy konfliktów na poziomie regulacji nieuczciwych klauzul umownych. Chodzi m.in. o rozszerzenie ochrony na mikro i średnich przedsiębiorców niedziałających na rynku finansowym, którzy również mieliby zostać objęci kontrolą wzorca. Wskazała, że świadomość po stronie takich podmiotów jest bardzo podobna, jak i u konsumentów.
Jednym z zagadnień omawianych w trakcie panelu było to dotyczące ograniczenia w swobodzie zawierania umów, a będące jednym z następstw wprowadzenia umowy modelowej. Co ciekawe, bankowcy są gotowi zaakceptować pewne ograniczenia, oczywiście w imię zwiększenia komfortu klienta.
Prezesi banków (i szef ZBP) zabierają głos w sprawie wprowadzenia modelowej umowy
Wiceprezes PKO BP, który zabrał głos z sali, wskazał dobitnie, że najważniejsze z punktu widzenia banku jest to, aby zyskał pewność, iż umowa nie zostanie podważona. Wskazał on, że ciężko prowadzić biznes bankowy, gdy nie sposób oszacować, jaki będzie koszt ryzyka prawnego. Eliminacja ryzyka ma spowodować automatycznie to, że produkt oferowany klientowi będzie lepszy i tańszy.
O wypowiedź z widowni pokusiła się również Bożena Graczyk z ING Banku Śląskiego, która podkreśliła, że bank chce mieć dobry produkt hipoteczny, który nie jest tylko produktem bankowym. Jest ponadto produktem społecznym, strategicznym. Liczy też na to, że dzięki modelowej umowie banki będą mogły skupić się na jakości obsługi klienta, cenie i szybkości decyzji kredytowej.
Cezary Kocik z mBanku zgodził się ze słowami wiceprezeski ING Banku i podkreślił, że w środowisku bankowym jest duża akceptacja dla prawidłowej ochrony klientów sektora. Dał do zrozumienia, że destabilizujący skutek braku pewności umów nie jest też korzystny dla samych konsumentów, którzy są nie tylko kredytobiorcami, ale też deponentami, ponadto oszczędzają na emeryturę i są w posiadaniu akcji firm udzielających kredytów.
Na tak ważnym panelu nie mogło zabraknąć prezesa Związku Banków Polskich, który oczywiście zdecydował się na krótki komentarz z sali. Podkreślił, że ZBP od lat pracuje nad standaryzacją umów i wspiera pomysł wprowadzenia jednolitego standardu umowy kredytu hipotecznego. Wskazał też na punkty styczne w optyce banków, łączące je z perspektywą szefa UOKiK. Ponadto pokusił się o stwierdzenie, że panuje moda na podważanie zobowiązań długoterminowych i dodał, że ZBP jest gotowe na ustępstwa dotyczące swobody kontraktowania. „Pewność prawna jest dla nas krytycznie ważna”, skonstatował.
Z kolei Tomasz Obal z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego pokusił się o stwierdzenie, że ryzyka prawnego nie da się wyeliminować, wyraził jednak nadzieję, że da się je ograniczyć.
Debata prezesów, zamykająca tegoroczny EKF, przyniosła nieoczekiwany postulat wprowadzenia… hipotek na stałej stopie
W naszej opinii ciekawym uzupełnieniem dla tej dyskusji jest debata prezesów, która również miała miejsce w trakcie EKF. W tym przypadku musieliśmy posiłkować się doniesieniami mediów. Obszerną relację z debaty opublikował u siebie chociażby portal Business Insider. Co zaskakujące, prezesi nie skoncentrowali się na takich problemach sektora, jak wciąż aktywne ryzyko kredytów frankowych, czy stosunkowo nowe ryzyko związane z kredytami gotówkowymi oraz hipotecznymi opartymi o WIBOR. Debatę prowadził były prezes ING Banku Śląskiego, Brunon Bartkiewicz.
Naszą uwagę skradł jednak inny znany bankowiec, a mianowicie prezes BNP Paribas, Przemysław Gdański, który zupełnie nieoczekiwanie wystąpił z niezwykle interesującym postulatem. Prezes Gdański wskazał na potrzebę zdjęcia z klientów sektora ryzyka stopy procentowej, zwłaszcza w produktach długoletnich, takich jak kredyty hipoteczne. Podkreślił, że banki funkcjonujące w Polsce są w stanie zabezpieczyć oprocentowanie na okres 5, czasem nawet 10 lat, i zestawił to z sytuacją za granicą, gdzie banki potrafią zaoferować stałą stopę procentową na cały okres obowiązywania umowy. Dodał, że w Polsce brak jest instrumentów, które umożliwiałyby bankom wdrożenie podobnych rozwiązań, stąd uznał za konieczne współpracowanie z NBP i regulatorami, właśnie celem wytworzenia mechanizmów dających taką możliwość.
Naszym zdaniem wskazuje to na sceptycyzm przedstawicieli sektora co do możliwości uniknięcia ryzyka prawnego poprzez wprowadzenie modelowej umowy. Owszem, ryzyko, jak wskazał przedstawiciel BFG, da się ograniczyć, ale jego całkowita eliminacja jest właściwie niemożliwa. Banki zdają sobie sprawę, że choć w Polsce nie ma oddolnych, dobrze zorganizowanych inicjatyw konsumenckich, których przedstawiciele mogliby usiąść z nimi do stołu i wynegocjować konkretne rozwiązania, to istnieją za to prężnie rozwijające się kancelarie prawne, wyspecjalizowane w kwestionowaniu wzorców umownych.
Z oczywistych względów więc obawiają się, że modelowy wzorzec umowy zapewni im bezpieczeństwo w zakresie jednego ryzyka, ale nie uwzględni innego, które może zmaterializować się na przykład za dekadę i postawić pod znakiem zapytania możliwość dalszego wykonywania umów zawieranych przez sektor obecnie. Bankowcy doskonale wiedzą też, że motywacja kredytobiorców do szukania luk prawnych w umowach rośnie wtedy, gdy rośnie oprocentowanie spłacanych przez nich zobowiązań. Tak było w przypadku frankowiczów, tak jest teraz w przypadku wiborowców. Najprostszą metodą wygaszenia tych motywacji mogłoby być właśnie wprowadzenie umów na stałej stopie, w przypadku których kredytobiorcy zyskają pewność co do tego, jak będzie wyglądać ich miesięczne obciążenie finansowe na przestrzeni lat.
Naszym zdaniem to, że bankowcy zaczynają w ogóle głośno mówić o potrzebie wprowadzenia na polskim rynku tego rodzaju produktów, należy poczytywać jako jedno z największych zwycięstw konsumentów i reprezentujących ich w sądach prawników.
PODSUMOWANIE:
Po ponad dwóch latach prac nad wystandaryzowaniem wzorca umowy kredytowej zainteresowane strony przechodzą do dyskusji nad metodami pozwalającymi na wprowadzenie tego rozwiązania. Wiadomo już, że będzie miało ono raczej charakter fakultatywny, a nie obligatoryjny, i że jego skutkiem będzie ograniczenie swobody kontraktowania, na które środowisko bankowe wyraża zgodę, mając świadomość, że zwiększy to bezpieczeństwo zawierania umów długoterminowych.
Rozwiązanie, nad którymi pracuje sektor i regulatorzy, nie wyeliminuje ryzyka prawnego w całości, ale znacząco je ograniczy. Mniejsze ryzyko prawne może przełożyć się na poprawę jakości produktów bankowych, ale też na ich niższą cenę. Regulatorzy zdają sobie sprawę z tego, że planowane rozwiązanie może, wraz ze zmianą otoczenia, wymagać modyfikacji, dlatego rozważają jego wprowadzenie w oparciu o rozporządzenie.
Będziemy informować, gdy w sprawie modelowego wzorca pojawią się nowe informacje, wskazujące, jak w praktyce mógłby wyglądać zaktualizowany proces zawierania umów z konsumentami.