Choć nad mechanizmami służącymi usprawnieniu procesów frankowych (w tym nad specustawą) pracuje wiele osób, zwykle w nawiązaniu do tej kategorii sporów sądowych wypowiada się jedna osoba: dr Aneta Wiewiórowska-Domagalska, która od blisko 1,5 roku zajmuje stanowisko pełnomocniczki ministra sprawiedliwości ds. ochrony praw konsumenta. Jak wielokrotnie zwracaliśmy uwagę, podejście pełnomocniczki do roszczeń frankowiczów mocno ewoluowało, i to w relatywnie niedługim czasie. Obecnie w wielu kwestiach pełnomocniczce bliżej jest do perspektywy banków niż kredytobiorców frankowych, o czym świadczą jej nieprzychylne wypowiedzi pod adresem kancelarii reprezentujących w sądach stronę konsumencką. Subiektywne wrażenie, które można odnieść po wsłuchaniu się w wypowiedzi dr Wiewiórowskiej-Domagalskiej to jedno. Wobec rosnącego napięcia pomiędzy frankowiczami a Ministerstwem Sprawiedliwości postanowiliśmy sprawdzić, co faktycznie udało się zrobić rządzącym (i pełnomocniczce) celem usprawnienia procesów o ustalenie i zapłatę. Zadaliśmy dr Wiewiórowskiej-Domagalskiej szereg pytań, odnoszących się do Digitalnego Asystenta Sędziego i mediacji frankowych. W tekście ujawniamy, na które pytania odpowiedziała pełnomocniczka, a które zbyła milczeniem.
- Po 18 miesiącach pracy pełnomocniczki ministra ds. ochrony praw konsumenta czas na pierwsze podsumowania jej dotychczasowych dokonań
- Tym, co przykuwa uwagę w karierze dr Wiewiórowskiej-Domagalskiej jako pełnomocnika, jest radykalna zmiana poglądów po objęciu rządowego stanowiska
- Dr Aneta Wiewiórowska-Domagalska w swoich wypowiedziach medialnych coraz mniej koncentruje się na ochronie konsumentów, a coraz częściej powiela perspektywę banków
- Wobec mało przejrzystych komunikatów resortu w przedmiocie usprawnień procesów frankowych zdecydowaliśmy się na zadanie pełnomocniczce kilku prostych pytań. Odpowiedź otrzymaliśmy jedynie na niektóre z nich.
Konsumenci, w tym frankowicze, od 1,5 roku mają swoją pełnomocniczkę. Co do tej pory dla nich zdziałała?
Gdy w styczniu 2024 roku media podały informację o powołaniu dr Anety Wiewiórowskiej-Domagalskiej na stanowisko pełnomocniczki ministra ds. ochrony praw konsumenta, byliśmy dobrej myśli. Z researchu wynikało, że jest to właściwa osoba na właściwym miejscu, posiadająca odpowiednie wykształcenie (dr nauk prawnych) i imponujące doświadczenie (w przeszłości była m.in. członkiem grup roboczych w Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego, przez 6 lat pracowała też w Departamencie Prawa Cywilnego w charakterze głównego specjalisty). Archiwalne wypowiedzi medialne dr Wiewiórowskiej-Domagalskiej jawiły się obiecująco: wynikało z nich, że mamy do czynienia z osobą której mocno leży na sercu interes konsumentów i która jednocześnie nie ma złudzeń co do roli, jaką odegrały banki, m.in. w procederze frankowym.
W pierwszych miesiącach urzędowania pełnomocniczka swoimi wystąpieniami skutecznie uśpiła naszą czujność – pozostawała surową recenzentką opieszałych działań bankowców i, co najważniejsze, podkreślała w mediach, że na ustawę frankową jest już za późno. Nadeszły jednak miesiące późnowiosenne i letnie, obfitujące w wydarzenia organizowane przez sektor bankowy lub bezpośrednio sektora dotyczące, na których nie zabrakło w charakterze gości lub prelegentów przedstawicieli strony publicznej. Prokonsumenckie podejście rządu w sprawach, w które zamieszane są banki, bardzo szybko zaczęło się chwiać. Pierwszym poważnym znakiem świadczącym o tym, że rządzący mogą zmienić front, było nagłe odwołanie Rzecznika Finansowego – zdarzenie to miało miejsce w czerwcu 2024 roku.
Kilka miesięcy wcześniej Rzecznik (którym był wówczas dr Bohdan Pretkiel) wydał tzw. istotny pogląd w sprawie WIBORu. Chodzi o ekspercką opinię, którą urząd RF sporządza na wniosek klienta rynku finansowego, toczącego sądową batalię z bankiem. Ów spór dotyczył umowy kredytu złotowego, którą kredytobiorcy mieli z VeloBankiem. Rzecznik Finansowy wydał stanowisko korzystne dla kredytobiorców, które zdaniem ekspertów prawnych mogło okazać się groźne dla banków, zaciekle broniących WIBORu – i tego, by nie stał się przedmiotem analizy sądów krajowych. Czy odwołanie Rzecznika miało bezpośredni związek z wydanym poglądem? Nie wiemy i nie jesteśmy tego w stanie w żaden sposób udowodnić. Naszym zdaniem jest jednak dość dziwne, że odwołanie nastąpiło w zaledwie kilka tygodni po tym, jak częstochowski sąd wysłał do TSUE pierwsze pytania odnoszące się do kontroli klauzul zmiennego oprocentowania.
Jeszcze dziwniejsze wydaje nam się to, że wybór nowego Rzecznika Finansowego nastąpił dopiero pół roku później, w grudniu. W międzyczasie KPRM pracowała nad wspólnym stanowiskiem państwowych instytucji na potrzeby częstochowskiej sprawy o WIBOR, która wpłynęła do TSUE. Z doniesień medialnych wiemy, że uzyskanie konsensusu nie było proste – a rządzącym chodziło o to, by opinia wysłana do Luksemburga jednoznacznie negowała możliwość analizowania klauzul „wiborowych” przez krajowe sądy.
Niedługo później nastąpił zwrot w sprawie… kredytów frankowych. Otóż dowiedzieliśmy się, że legislacyjne rozwiązanie tej kwestii jest jednak polskim sądom potrzebne. Oczywiście, przez pierwsze miesiące od podania tego do wiadomości publicznej, strona rządowa robiła wiele, by uśpić czujność kredytobiorców. Dobierano informacje w taki sposób, by frankowicze nie zaczęli obawiać się tego, jak będą wyglądać rozliczenia nieważnych umów po wejściu w życie ustawy.
W przypadku ustawy frankowej stara zasada „nic o nas bez nas” niestety nie zadziałała
Śledziliśmy na bieżąco newsy dotyczące samej ustawy, jak i projektów pobocznych realizowanych przez resort, a związanych z postępowaniami konsumentów przeciwko bankom. I po jakimś czasie zauważyliśmy, że sposób, w jaki Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad tymi usprawnieniami, jest nieszczególnie transparentny. Organizowano spotkania za zamkniętymi drzwiami, okrągłe stoły, na których dyskutowano m.in. o roszczeniach konsumentów, i to bez szerszej reprezentacji z ich strony. Owszem, wiadomo o tym, że w rozmowach z rządzącymi i bankami brało udział przynajmniej jedno duże stowarzyszenie, ale w naszej opinii to trochę zbyt mało, by uznać, że strona konsumencka była należycie na tych spotkaniach reprezentowana.
Uderzyło nas to ponownie w trakcie tegorocznego Europejskiego Kongresu Finansowego. W toku jednej z debat (w której udział brali m.in. wspomniana już dr Wiewiórowska-Domagalska, a także szef KNF i prezes UOKiK) paneliści ubolewali nad tym, że w Polsce nie ma prężnie działających organizacji konsumenckich, na wzór tych w innych krajach Europy. Skoro więc strona reprezentująca instytucje państwowe zdaje sobie sprawę z takiego stanu rzeczy, dlaczego nie wyjdzie naprzeciw konsumentom i nie zorganizuje spotkań informacyjnych/konsultacji w formule otwartej, gdzie można przyjść nawet z ulicy i zadać pytania dotyczące danej kwestii?
W przypadku projektu ustawy frankowej konsultacje publiczne odbyły się w I kwartale br. Resortowi chyba nieszczególnie zależało na nagłośnieniu tej informacji – więcej w tej sprawie zrobiły naszym zdaniem grupy zrzeszające kredytobiorców w social mediach i sami prawnicy. Sam projekt światło dzienne ujrzał w końcówce stycznia, ledwie kilka tygodni wcześniej. W toku konsultacji wpłynęło kilkaset zgłoszeń z uwagami, głównie krytycznymi i na ogół dotyczącymi tych samych kwestii. Znaczna ich część pochodziła od konsumentów, a z wypowiedzi medialnych pełnomocniczki ministra wynika, że uwagi były do siebie bliźniaczo podobne, co miało wg niej sugerować, że inspiracją dla tych zgłoszeń były podpowiedzi ze strony kancelarii prawnych. Naszym zdaniem trudno, aby było inaczej.
Czy przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości naprawdę wyobrażali sobie, że przeciętny obywatel, nieposiadający wykształcenia prawniczego, będzie w stanie przeanalizować tekst ustawy i wyłapać, jakie konsekwencje wywoła po jego stronie wprowadzenie aktu prawnego o takiej treści? Jeżeli resort naprawdę był zainteresowany głosem frankowiczów, powinien, w naszej opinii, otworzyć się na konsultacje społeczne jeszcze w zeszłym roku, zanim rozpoczęto na dobre prace nad projektem. Ponieważ ów projekt dotyczy bezpośrednio strony konsumenckiej, należałoby wpierw wysłuchać samych zainteresowanych, a dopiero później zabierać się za legislacyjne regulowanie ich kryzysowej sytuacji.
Pełnomocniczce ministra nie można odmówić medialnej aktywności. O czym rozmawia z dziennikarzami najchętniej?
Przyznajemy zupełnie otwarcie, że śledzenie działań resortu w sprawie sporów na tle frankowym jest rozrywką dla cierpliwych. Nasza uwaga koncentruje się głównie na osobie pełnomocniczki ministra, dr Wiewiórowskiej-Domagalskiej, ponieważ, czy tego chce czy nie, stała się w mediach twarzą ustawy frankowej. Ilekroć strona rządowa ma coś do przekazania w sprawie tego projektu, wysyła do mediów pełnomocniczkę ministra. Uważamy, że po 1,5 roku od powołania jej na stanowisko można pokusić się o drobne podsumowanie jej pracy.
Jakie są główne dokonania dr Wiewiórowskiej-Domagalskiej na stanowisku pełnomocniczki? Na pewno należy jej przyznać, że jest bardzo aktywna medialnie, chętnie udziela wywiadów, pojawia się też na bankowych kongresach, gdzie reprezentuje stronę rządową w rozmowach z sektorem. Jesteśmy przekonani, że czyta opinie mediów i samych frankowiczów na swój temat. A co ją zdradziło? Oczywiście żart, na który pozwoliła sobie podczas udziału w jednym ze spotkań organizowanych w ramach EKF. Pełnomocniczka zasugerowała wówczas, siląc się na pogodny ton, że jest odbierana jako „naczelny wróg konsumentów”.
Bardzo nas ciekawi, czy czytając negatywne opinie na temat swoich działań, zastanawia się w ogóle, z czego te komentarze mogą wynikać? A może z góry zakłada, że są one sponsorowane przez kancelarie frankowe, niezadowolone z brzmienia projektu ustawy? Jesteśmy pewni, że zdecydowanie łatwiej znieść krytykę, przypisując ją rzekomej propagandzie opłacanej przez kancelarie, niż dopuszczając do siebie, że rzeczywiście może ona pochodzić od szarych obywateli, w których uderzą zapisy ustawy frankowej.
No właśnie, kancelarie. Pani pełnomocnik wypowiedziała w ostatnich miesiącach wiele przykrych słów pod adresem prawników reprezentujących frankowiczów w sprawach przeciwko bankom. Słuchając dr Wiewiórowskiej-Domagalskiej można by wręcz dojść do wniosku, że prawnicy, którzy sprzeciwiają się niektórym zapisom projektu ustawy, nie mają na względzie interesu swoich klientów, a własne korzyści. Cała awantura dotyczy oczywiście odsetek ustawowych za opóźnienie, które są swego rodzaju rekompensatą dla konsumentów za to, że tak długo muszą czekać na spełnienie przez stronę pozwaną roszczeń wskazanych w pozwie. Jednak pełnomocniczka ministra w udzielanych wywiadach mówi o tych odsetkach w taki sposób, jak gdyby były one wypłacane samym prawnikom, a nie ich klientom.
Wybiórcza krytyka pełnomocniczki ds. ochrony praw konsumenta: dlaczego nie wchodzi w polemikę z RPO i sędziami?
Ilekroć napotykamy w mediach na krytykę kancelarii frankowych, której autorką jest pani pełnomocnik, zastanawiamy się nad następującymi kwestiami:
- dlaczego w podobny sposób nie krytykuje ona sędziów i stowarzyszeń konsumenckich, których negatywne uwagi również zostały zgłoszone w toku konsultacji publicznych?
- dlaczego nie polemizuje z 25-stronicową opinią Rzecznika Praw Obywatelskich, w całości poświęconą projektowi specustawy frankowej?
- dlaczego nie zwraca publicznie uwagi na to, w jak nieetyczny i nietransparentny sposób działają w mediach prawnicy strony bankowej, od miesięcy, a właściwie od lat manipulujący społeczeństwem w kwestii wyroków TSUE?
- dlaczego zarzuca kancelariom frankowym, że korzystają one na przewlekłości postępowań, nie zwracając przy tym uwagi na to, kto i w jaki sposób rzeczywiście przeciąga te postępowania? Mowa oczywiście o samych bankach i ich pełnomocnikach, zgłaszających długie listy świadków, domagających się przeprowadzenia dowodu z opinii biegłego, zaskarżających postanowienia o przyznaniu zabezpieczenia i wytaczających powództwa o zwrot kapitału (podczas gdy można po prostu skorzystać z potrącenia)?
Jako redakcja portalu, który odwiedzają przede wszystkim frankowicze, często podchodzący bardzo emocjonalnie do tematu ustawy frankowej i wszelkiego rodzaju „usprawnień” zapowiadanych przez rząd, uważamy, że naszą misją jest wyjaśnianie niedomówień na linii konsumenci-rząd, a nie podsycanie uprzedzeń (choć mamy świadomość, że to się zdecydowanie lepiej klika). Dlatego 5 czerwca br. wystąpiliśmy do pełnomocniczki ds. ochrony praw konsumenta z szeregiem pytań, na które odpowiedź, naszym zdaniem, może zainteresować frankowiczów. Przy okazji chcemy nadmienić, że na odpowiedź czekaliśmy blisko trzy tygodnie – w międzyczasie, 18 czerwca, wysłaliśmy przypomnienie, po którym zapewniono nas, że wyczekiwana wiadomość wkrótce nadejdzie. Czy warto było czekać na odzew ze strony resortu? Nie umiemy zdecydować. Oceńcie Państwo sami.
Pytamy pełnomocniczkę ministra ds. ochrony praw konsumenta o system DAS i mediacje frankowe
Zapytaliśmy dr Anetę Wiewiórowską-Domagalską o kilka zagadnień związanych z flagowym rozwiązaniem firmowanym przez Ministerstwo Sprawiedliwości, czyli z Digitalnym Asystentem Sędziego. Interesowało nas przede wszystkim, czy któryś sąd dostał już do dyspozycji kalkulator ułatwiający rozliczenia nieważnej umowy frankowej – a jeśli tak, to który? Ponadto zapytaliśmy, na jakim etapie znajduje się obecnie projekt DAS i czy planowane jest szersze wdrożenie tego rozwiązania jeszcze w bieżącym roku. Byliśmy również zainteresowani tym, czy resort planuje publikację raportu z dotychczasowego pilotażu (jeśli ten miał już miejsce) oraz harmonogram dalszych prac?
To jednak nie wszystko. Zdecydowaliśmy się również poruszyć wątek rozpoczętych w XXVIII Wydziale Cywilnym mediacji frankowych. W związku z tym zapytaliśmy, czy spadek liczby nowych pozwów i poprawa efektywności orzekania w stołecznym Wydziale Frankowym są efektem konkretnych działań podjętych przez resort sprawiedliwości. Poprosiliśmy o informację, jak Ministerstwo Sprawiedliwości ocenia skuteczność programu mediacji prowadzonych w sprawach frankowych w Sądzie Okręgowym w Warszawie? Nie omieszkaliśmy spytać o kwestię, która chyba najmocniej interesuje frankowiczów spoza stolicy, czyli o to, czy resort planuje zmiany w tym programie lub rozszerzenie tej formuły na kolejne sądy?
I teraz najważniejsze. Co odpowiedziała pełnomocniczka?
Prezentujemy pełną treść odpowiedzi, dzięki czemu każdy zainteresowany sprawą będzie w stanie wyrobić sobie własną opinię, nawet bez naszego komentarza. W naszej ocenie najważniejsze informacje zawarte przez pełnomocniczkę ministra w odpowiedzi są następujące:
- w odniesieniu do bazy wiedzy, zawierającej orzeczenia Trybunału: od wiosny ubiegłego roku trwają prace nad jej stworzeniem. Baza ma zawierać tezowane orzecznictwo TSUE, ma być stale aktualizowana, a resort planuje udostępnienie jej wszystkim sędziom. Wg słów orzeczniczki prace nad pierwszym modułem zagadnień, który dotyczy wpływu orzecznictwa na procedurę cywilną, są już w końcowej fazie realizacji
- kalkulator rozliczeń nieważnych umów – jego formuła prawna jest w końcowej fazie realizacji
- pilotażowy program DAS będzie realizowany w trzech sądach okręgowych (Poznań, Warszawa – Praga w Warszawie, Olsztyn) i w trzech sądach apelacyjnych (Poznań, Warszawa, Białystok).
Brak informacji to też informacja, czyli na jakie tematy pełnomocniczka woli się nie wypowiadać?
Na uwagę zasługuje szczegółowe opisanie już podjętych działań celem uruchomienia DAS w sądach. Pełnomocniczka daje nam do zrozumienia, że resort intensywnie pracuje nad uruchomieniem pilotażu, niestety nie odpowiada na inne zadane przez nas pytania, niezwiązane z modułami DAS. Co więcej, wypowiedź odnosząca się do samego kalkulatora jest dość ogólna.
Przypominamy, że wg medialnych doniesień wdrożenia kalkulatora i bazy wiedzy w wybranych sądach miały się rozpocząć w grudniu 2024 roku (taką informację podawał portal xyz.pl). Pełnomocniczka nie zdecydowała się odnieść do tych opóźnień, wyjaśnić, z czego one wynikają, czy podać nową prawdopodobną datę wdrożenia. Z jej odpowiedzi wiemy, że resort chce zakończyć prace nad DAS do połowy 2026 roku. Wciąż nie mamy jednak harmonogramu wdrożeń w wybranych jednostkach sądowych.
Nie dowiedzieliśmy się też, jak resort ocenia dotychczasową skuteczność uruchomionego w Warszawie programu mediacji, ani czy zamierza rozszerzać pilotaż o kolejne sądy. O czym to może świadczyć? Logika podpowiada nam, że gdyby resort sprawiedliwości był zadowolony z efektów „Mediacji frankowych” chętnie pochwaliłby się tym w mediach. Tak, jak chwali się postępami w pracach nad wdrożeniem DAS. Równie wymowne wydaje nam się milczenie w sprawie ewentualnych planów rozszerzenia programu. Może to oznaczać, że resort rozważa jeszcze rozciągnięcie tego rozwiązania na kolejne sądy. Ewentualnie, że decyzja już została podjęta, ale jest zbyt wcześnie, by informować o niej opinię publiczną.
Jeśli mielibyśmy zgadywać, w którym sądzie poza Warszawą Ministerstwo zdecyduje się testować „Mediacje frankowe”, postawilibyśmy na Gdańsk. Zarówno tamtejszy sąd okręgowy, jak i apelacyjny mają zadatki na powtórzenie „sukcesu” swoich warszawskich odpowiedników, które – jeśli nic się nie zmieni – ze sprawami frankowymi w referatach zostaną na długie lata.
Oczywiście nie poddajemy się – skoro pełnomocniczka z sobie znanych powodów zdecydowała się pominąć nasze pytania o mediacje frankowe, wysłaliśmy już kolejny zestaw pytań do Sądu Okręgowego w Warszawie. Opracowane przez nas pytania drobiazgowo odnoszą się do zagadnień związanych z programem mediacyjnym. Szczególną uwagę poświęciliśmy sprawom skierowanym na mediację przez sędzię Magdalenę Sieńko, wskazaną przez pełnomocniczkę ds. ochrony praw konsumenta jako autorkę pilotażu mediacyjnego (co miało miejsce w jednym z wpisów na platformie X).
Zainteresowanych tematem zapraszamy do śledzenia naszych kolejnych newsów.
PODSUMOWANIE:
Choć oficjalnie dr Aneta Wiewiórowska-Domagalska jest pełnomocniczką ministra sprawiedliwości ds. ochrony praw konsumenta, frankowicze nieszczególnie czują, że reprezentuje ona ich interesy. Część frankowiczów może wręcz postrzegać tę ekspertkę nie jako pełnomocniczkę, a jako rzeczniczkę resortu w sprawach, które dotyczą kwestii usprawnień w sądach i roszczeń kredytobiorców przeciwko bankom. Obecnie pełnomocniczka łączy dwie narracje, tę, którą określilibyśmy jako oficjalną, zgodną z linią samego Ministerstwa, a dotyczącą planowanych działań legislacyjnych oraz organizacyjnych, oraz tę nieoficjalną, w przypadku której, jak wierzymy, pełnomocniczka prezentuje swoje prywatne opinie, np. dotyczące kancelarii frankowych.
Mamy wrażenie, że dr Wiewiórowska-Domagalska bardzo osobiście podchodzi do projektu ustawy frankowej, być może dlatego, że media wytykają jej zmianę zdania w tym zakresie. Wygląda to trochę tak, jakby pełnomocniczka ministra przypisywała kancelariom prawnym winę za negatywny odbiór społeczny projektu – i wykorzystywała swoją obecną pozycję do prowadzenia działań odwetowych w kierunku tych podmiotów. Nie zauważyliśmy, aby minister sprawiedliwości czy inni przedstawiciele strony rządowej wypowiadali się negatywnie o podmiotach broniących interesów konsumentów w sądach.
Retoryka pełnomocniczki w tym konkretnym zakresie jest bliźniaczo podobna do tej przyjętej przez banki. Staje się to szczególnie niepokojące, gdy weźmiemy pod uwagę, że dr Wiewiórowska-Domagalska nie krytykuje w podobny sposób prawników reprezentujących sektor bankowy, których działania w wielu przypadkach można określić jako dezinformujące stronę społeczną – mamy tu na myśli wypowiedzi tych ekspertów w mediach po kolejnych głośnych wyrokach TSUE. Pełnomocniczka najwyraźniej nie ma problemu z tym, że prawnicy banków interpretują każdy wyrok Trybunału na swoją korzyść. Przeszkadza jej, gdy prokonsumencka narracja medialna jest uprawiana przez kancelarie frankowe.
W naszej ocenie świadczy to niestety o alarmującym braku obiektywizmu i częściowym przyjęciu perspektywy przeciwników procesowych strony konsumenckiej.