Sędziowie wydziałów cywilnych po raz kolejny pokazali, że potrafią stanąć na wysokości zadania, nawet gdy zdaje się ono wyjątkowo trudne do wykonania: znane są już dane dotyczące liczby spraw frankowych załatwionych przez sądy okręgowe w I kwartale 2025 roku. Było ich niemal 23 tys. – to skok o 35,1 proc. w ujęciu rok do roku. Imponującą pracę wykonały jednostki sądowe w Warszawie, Poznaniu, Gdańsku i Krakowie, poprawiające swoje ubiegłoroczne wyniki o kilkanaście do nawet kilkudziesięciu procent. Jakie są główne przyczyny tak dużego wzrostu wydajności orzeczniczej? I czy wobec spektakularnych danych z I kwartału Ministerstwo Sprawiedliwości powinno dążyć do wprowadzenia ustawy frankowej? A jeśli tak, to w jakim kształcie?
- Statystyki „frankowe” z 47 sądów okręgowych po raz kolejny nie zawodzą: sędziowie wydziałów cywilnych pokazują, że są w stanie podołać fali roszczeń dotyczących hipotek w walutach obcych
- Tak znakomite tempo orzecznicze byłoby niemożliwe do osiągnięcia bez ostatnich wyroków TSUE, a także uchwały frankowej z kwietnia 2024 roku. Ale nie tylko. Sądom pomogły także dodatkowe czynniki
- Pozytywnym zjawiskiem jest to, że sądy coraz częściej są w stanie opanować wpływ nowych powództw. Wymiar tego zjawiska jest ogólnopolski, o czym świadczą najnowsze dane z sądów okręgowych
- Sądy mogą rozpatrywać sprawy frankowe jeszcze szybciej, ale potrzebują do tego wsparcia resortu. Jak powinno ono wyglądać i czy pomysły zawarte w projekcie ustawy frankowej mogą wspomóc wymiar sprawiedliwości w rozładowaniu kolejek do unieważnienia umowy?
Znamy statystyki orzecznicze 47 sądów okręgowych: frankowicze mają powody do zadowolenia
Z wydziałów cywilnych płyną bardzo dobre wieści do kredytobiorców sądzących się z bankami o nieważność i zapłatę: dynamika orzecznicza jest coraz lepsza – i nie są to domysły, tylko fakty. O skutecznej pracy sędziów najlepiej świadczą kwartalne dane z 47 sądów okręgowych. W okresie od 1 stycznia do 31 marca 2025 roku sądy te załatwiły 22,8 tys. spraw dotyczących kredytów waloryzowanych do franka szwajcarskiego. W I kwartale ubiegłego roku sądy okręgowe zdołały zakończyć 16,9 tys. spraw z tej kategorii – wzrost rdr wyniósł więc 35,1 proc.
Podczas gdy tempo orzecznicze rośnie, kwartalny wpływ nowych powództw frankowych znacząco spada. W I kwartale 2024 roku do sądów okręgowych trafiło 23,8 tys. sporów o hipoteki w CHF. Rok później wpływ wyniósł już „tylko” 14,3 tys. Wskaźnik opanowania wpływu wyniósł w sądach okręgowych ok. 159 proc. w I kwartale 2025 roku wobec 71 proc. rok wcześniej.
Spadek zainteresowania frankowiczów pozwem wyniósł rdr ok. 40 procent. Trudno się temu dziwić: liczba aktywnych frankowych umów systematycznie topnieje – te, które wciąż pozostają w obrocie, w wielu przypadkach są już przedmiotem sporu sądowego. Obecnie za kilkadziesiąt procent nowego wpływu powództw przeciwko bankom odpowiadają ex-frankowicze, którym zależy na odzyskaniu pieniędzy z nienależnie spełnionych świadczeń. Przykładowo w mBanku ponad połowa nowych powództw pochodzi od tej właśnie grupy klientów.
Warszawa, Poznań, Gdańsk, Kraków – sądy w tych miastach ciężko pracują nad domknięciem sagi frankowej
Teraz pora na sprawdzenie, które sądy okręgowe wydały w minionym kwartale najwięcej frankowych wyroków. Pierwsze miejsce na pudle nie powinno być zaskoczeniem – niezmiennie należy ono do Sądu Okręgowego w Warszawie, który w I kwartale 2025 roku rozpatrzył 5,8 tys. sporów frankowych. Rok wcześniej jednostka ta załatwiła 5,2 tys. takich spraw, a więc wzrost tempa orzeczniczego wyniósł tam rdr 11,5 proc.
Tuż za SO w Warszawie uplasował się Sąd Okręgowy w Poznaniu, który w minionym kwartale załatwił 1,7 tys. postępowań o hipoteki w CHF. Wynik z I kwartału 2024 roku był znacznie niższy – wyniósł 1 tys. zamkniętych spraw. Wzrost rdr wyniósł ok. 70 proc. Podobnie prezentują się statystyki Sądu Okręgowego w Gdańsku, który również zamknął ubiegły kwartał z liczbą 1,7 tys. załatwionych spraw. Rok wcześniej było ich 0,9 tys., wzrost w ujęciu rdr wyniósł zatem ok. 89 proc.
Tuż za podium mamy Sąd Okręgowy Warszawa-Praga oraz Sąd Okręgowy w Krakowie. Ten pierwszy załatwił w I kwartale 2025 roku 1,3 tys. spraw frankowych (wobec 0,9 tys. rok wcześniej – wzrost rdr wyniósł ok. 44 proc.) Drugi zamknął w kwartale 1,2 tys. sporów, poprawiając swój wynik o ok. 71 proc. (0,7 tys. spraw zostało załatwionych w tym sądzie w I kwartale 2024 roku).
Sprawdźmy teraz kwartalne wyniki kilku losowych jednostek:
- Sąd Okręgowy w Gdańsku: 737 wyroków
- Sąd Okręgowy we Wrocławiu: 596 wyroków
- Sąd Okręgowy w Szczecinie: 509 wyroków
- Sąd Okręgowy w Łodzi: 397 wyroków
- Sąd Okręgowy w Częstochowie: 156 wyroków
- Sąd Okręgowy w Rzeszowie: 154 wyroki
- Sąd Okręgowy w Gliwicach: 115 wyroków.
Załatwienie sprawy nie zawsze oznacza wydanie wyroku: strony niekiedy dochodzą do porozumienia
Eksperci prawni, komentujący te statystyki na potrzeby mediów, zwracają uwagę na to, że załatwienie sprawy nie jest jednoznaczne z wydaniem wyroku, np. takiego, który stwierdza nieważność umowy i obliguje bank do zwrotu świadczenia nienależnego. Zdarza się, że strony frankowego sporu dochodzą do konsensusu i zawierają ugodę na etapie postępowania sądowego. Nie jest żadną tajemnicą, że warunki ugód proponowanych przez bank już w trakcie procesu są znacznie korzystniejsze niż te, które taki podmiot jest skłonny zaoferować klientowi niekwestionującemu swojej umowy w sądzie.
W części przypadków ugoda sądowa niewiele różni się swoimi finansowymi skutkami od wyroku stwierdzającego nieważność umowy. Banki walczą dziś w sądach nie o zatrzymanie przy sobie jak największej części pobranych odsetek, a o minimalizację gigantycznych kosztów sądowych. I są gotowe pójść na liczne ustępstwa, byleby tylko sprawa zniknęła z sądu przed wydaniem w niej wyroku – bo ten będzie oznaczać pokrycie kosztów zastępstwa procesowego i wysokie odsetki ustawowe za opóźnienie.
Czy sądy okręgowe mogą jeszcze „podkręcić” tempo orzecznicze? Tak, ale nie za sprawą ustawy
Doskonałe wyniki kwartalne są nie tylko zasługą dobrej organizacji pracy sądów. Należy podkreślić, że sędziowie są w stanie szybciej rozpatrywać spory frankowiczów z uwagi na klarowną sytuację w orzecznictwie. Dzięki wyrokom Trybunału Sprawiedliwości UE krajowi sędziowie wiedzą, co zrobić z roszczeniem banku o wynagrodzenie/waloryzację, jak ustosunkować się do podnoszonego przez podmiot zarzutu zatrzymania, a także jak rozliczyć strony nieważnej umowy. Jeżeli po unijnych wyrokach z grudnia 2023 roku i stycznia 2024 roku sędziowie mieli jakiekolwiek wątpliwości w tych kwestiach, rozwiała je uchwała frankowa, podjęta przez Sąd Najwyższy nieco ponad rok temu.
Czego potrzebują dziś sędziowie do jeszcze szybszego eliminowania spraw o nieważność i zapłatę? Cóż, to zależy, kogo spytamy. Przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości zapewne wskazaliby na potrzebę wprowadzenia ustawy frankowej. Z kolei renomowani prawnicy mają inne pomysły.
Jednym z ciekawszych wydaje się ten polegający na zwiększeniu opłat sądowych ponoszonych przez bank w wyniku przegrania sporu zainicjowanego przez kredytobiorcę. Nie zapominajmy, że opłata za wniesienie pozwu o nieważność i zapłatę w przypadku konsumenta wynosi maksymalnie 1 tys. zł (podczas gdy bank za wniesienie pozwu o zwrotu kapitału płaci 5 proc. od wartości przedmiotu sporu).
Nie da się ukryć, że perspektywa obciążenia taką opłatą nie jest dla banku szczególnie zniechęcająca. Co innego, gdyby przegrany przedsiębiorca musiał zapłacić na rzecz Skarbu Państwa „standardową” kwotę, wyrażoną w procentach, liczonych od wartości przedmiotu sporu. Na kwestię tę zwraca uwagę między innymi adwokat Jacek Czabański w swoich tekstach poświęconych problematyce spraw frankowych.
Inni eksperci prawni niestrudzenie ponawiają apele o utworzenie w najbardziej obciążonych jednostkach sądowych kolejnych wyspecjalizowanych wydziałów frankowych. Póki co funkcjonują one w Warszawie (I i II instancja) oraz Poznaniu. Podobne sekcje zdecydowanie przydałyby się w okręgach wrocławskim i trójmiejskim, być może też w krakowskim. Czy są na to jakiekolwiek szanse? Ministerstwo Sprawiedliwości, przynajmniej jak dotąd, milczy w tej sprawie.
Czy ustawa frankowa jest sądom potrzebna? Istnieją inne sposoby na udrożnienie sądownictwa
Ministerstwo Sprawiedliwości już nawet nie kryje się z tym, że wprowadzenie ustawy frankowej ma służyć nie samym frankowiczom, tylko sądom oraz interesowi publicznemu. Resortowi chodzi o to, by usunąć te sprawy z sądów i zrobić przestrzeń na sądzenie się dla innych grup obywateli, dziś niebędących w stanie uzyskiwać wyroków w procesach cywilnych w rozsądnym czasie.
Nie może zatem dziwić, że zapisy projektu ustawy frankowej są, jakie są. Dotychczasowe propozycje legislacyjne Ministerstwa w wielu aspektach premiują banki, dając im do dyspozycji nowe narzędzia, a także rozszerzając terminy dla zastosowania środków do tej pory znanych, takich jak chociażby potrącenie.
Eksperci prawni, w tym zarówno adwokaci, jak i sami sędziowie, wzmocnieni przez niezwykle merytoryczną opinię Rzecznika Praw Obywatelskich, wskazują na liczne wadliwe bądź niebezpieczne dla kredytobiorców zapisy zawarte w projekcie. Niewykluczone, że część najbardziej kontrowersyjnych pomysłów zostanie zmodyfikowana bądź wyeliminowana z ostatecznej treści ustawy. Problem polega na tym, że nie wiemy, czym te pomysły zostaną zastąpione.
W naszym przekonaniu ustawa frankowa nie jest sądom, na obecnym etapie trwania postępowań frankowych, szczególnie potrzebna. Aby wyprowadzić te sprawy z sądów, wystarczy dać sędziom pracować. Tzw. neosędziowie, orzekający w sprawach o symbolu 049 cf, powinni móc w spokoju dokończyć swoje zadanie. Dobrym posunięciem byłoby rozszerzenie obsady sędziowskiej i asystenckiej w najbardziej obciążonych jednostkach, które wciąż nie są w stanie uzyskać ponad stuprocentowego wskaźnika opanowania wpływu. Z taką sytuacją mamy do czynienia na przykład w Sądzie Okręgowym w Gdańsku.
Co poza tym? Cóż, pora uświadomić bankom, że miękkiego lądowania nie będzie. Im szybciej instytucje te zrozumieją, że Państwo Polskie nie będzie płacić za ich błędy (biorąc na siebie część kosztów przegrywanych przez te podmioty postępowań i cofanych powództw), tym mniej czasu zajmie im dojście do wniosku, że przedłużanie frankowego konfliktu po prostu się nie opłaca.
Już wkrótce konflikt frankowy będzie głównym problemem sądów apelacyjnych. Jak temu zapobiec?
Frankowa fala się przemieszcza. Powoli opuszcza sądy I instancji i kieruje się do apelacji, która, piszemy to z przykrością, nie jest przygotowana na jej nadejście. Ministerstwo Sprawiedliwości jak dotąd, poza utworzeniem w Warszawie kolejnego wydziału frankowego, zrobiło niewiele, by wzmocnić drugą instancję przed napływem tysięcy zaskarżeń w sprawach o nieważność i zapłatę, jak również tych dotyczących zwrotu kapitału.
Warto zaznaczyć, że wciąż nie jest za późno na podjęcie odpowiednich kroków. Wdrożenie skutecznych działań zapobiegających frankowemu kryzysowi w sądach apelacyjnych jest znacznie prostsze, niż może się wydawać. Ponownie sprowadza się ono do uświadomienia bankom, iż na zaskarżeniach negatywnych wyroków niczego nie ugrają – narażą się jedynie na dodatkowe koszty, związane z zastępstwem procesowym i odsetkami za opóźnienie.
Stanowcza i jednoznaczna postawa Ministerstwa Sprawiedliwości mogłaby wpłynąć na upowszechnienie się strategii procesowej banków, polegającej na akceptowaniu wyroków sądów I instancji. Takich przypadków przybywa, czego dowodem są wyroki opisane poniżej. Aby jednak zjawisko niezaskarżania przez banki negatywnych wyroków zaczęło mieć charakter masowy, przedstawiciele sektora potrzebują dodatkowego bodźca, pochodzącego właśnie od strony rządowej. Póki co resort traktuje banki po partnersku, nie zapewniając podobnej podmiotowości samym konsumentom. Efekt jest taki, że banki w wielu przypadkach stają się nadmiernie pewne siebie i nie dokładają należytych starań w rozwijaniu programów ugodowych.
Wracając do spraw prawomocnie zakończonych po wyroku I instancji, oto kilka przykładów świadczących o tym, że szybki finał sporu zależy w dużej mierze od dobrej woli banku:
- II C 1089/24 – sprawa z portfolio adwokata Pawła Borowskiego, który reprezentował frankowiczów przeciwko PKO Bankowi Polskiemu. Osią sporu była umowa frankowa, którą kredytobiorcy spłacili jeszcze przed wniesieniem powództwa. Ich roszczenie dotyczyło zapłaty. Sąd Okręgowy w Łodzi wydał wyrok w tej sprawie dnia 16 stycznia 2025 roku, po 8 miesiącach postępowania i przeprowadzeniu jednej rozprawy. Sąd przychylił się do roszczeń wyrażonych w pozwie i zobligował bank do zwrotu świadczenia nienależnego. Po stronie powodowej występowały trzy osoby, wobec których sąd zasądził kwoty 132.408,47 zł oraz 6.986,82 CHF, 33.102,11 zł oraz 1.746,70 CHF, 33.102,12 zł oraz 1.746,71 CHF. Łączny zysk powodów z tego wyroku wyniósł 107 tys. Wyrok jest już prawomocny
- I C 1935/24 – ekspresowo zakończona sprawa z Krakowa, w której pozwanym był Santander Consumer Bank, a spór toczył się o umowę zawartą przez powodów z dawnym PTF Bankiem. Kredytobiorcy wnieśli w 2024 roku roszczenie ustalenia nieważności umowy oraz zapłaty. Oba roszczenia zostały uznane – 9 stycznia 2025 roku, po 8 miesiącach procesu, Sąd Okręgowy w Krakowie wydał wyrok unieważniający umowę oraz zasądzający na rzecz powodów w sprawie kwotę 80.281,28 zł wraz z odsetkami ustawowymi, naliczanymi od 19 września 2024 roku do dnia zapłaty. Bank musi pokryć koszty procesu, wynoszące ponad 17 tys. zł. Także i ten wyrok jest prawomocny, a kredytobiorcy dzięki niemu zyskali łącznie 147 tys. zł. W sądzie reprezentował ich adwokat Paweł Borowski
- III C 2278/23 – ciekawa sprawa z Warszawy, głównie ze względu na krótki czas postępowania, wynoszący zaledwie 6 miesięcy. Pozwanym w sprawie był Millennium Bank, z którym powodowie zawarli w 2008 roku umowę kredytu indeksowanego kursem CHF. Kredytobiorcy wnieśli o ustalenie nieważności umowy oraz o zapłatę – wyrok w ich sprawie został wydany 15 lutego 2024 roku. Sąd Okręgowy Warszawa-Praga uznał kwestionowaną umowę za nieważną oraz zasądził od pozwanego Millennium Banku na rzecz powodów kwotę 431.186,36 zł wraz z odsetkami obejmującymi czas trwania procesu sądowego. Reprezentująca powodów w tej sprawie Kancelaria Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni informuje na swojej stronie, że wyrok jest prawomocny.
Jaka treść ustawy frankowej rzeczywiście może przysłużyć się interesowi publicznemu?
Na koniec zastanówmy się, jak powinna wyglądać ustawa frankowa, przy założeniu, że celem jest udrożnienie wydziałów cywilnych bez jednoczesnego odbierania konsumentom niektórych przynależnych im praw.
W naszym przekonaniu ustawa powinna być skoncentrowana wokół kwestii organizacyjnych czy technicznych, a nie materialnoprawnych. Ustawa powinna zostać poprzedzona gruntownym audytem sądownictwa pod kątem spraw frankowych. Należałoby przeanalizować sytuację w każdym okręgu i w każdej apelacji, a następnie na podstawie uzyskanych rezultatów zasadnym stałoby się przystąpienie do opracowania konkretnych rozwiązań.
Osią dobrej ustawy powinny być… szkolenia sędziów. Przede wszystkim z zakresu stosowania prawa europejskiego, ale nie tylko – również z zagadnień poruszonych w uchwale frankowej. Fakt jest bowiem taki, że niektórzy sędziowie, także w obciążonej ponad miarę Warszawie, ignorują dotychczasowy dorobek orzeczniczy TSUE, a z uchwał SN wybierają te, które im akurat pasują. Efektem są wyroki niezgodne z duchem orzeczeń Trybunału, które następnie masowo trafiają do apelacji, gdzie są niemal co do jednego zmieniane. Tego dałoby się uniknąć – właśnie dzięki systemowi szkoleń.
Ministerstwo powinno położyć zwiększony nacisk na cyfryzację sądów i usprawnienie obiegu dokumentacji procesowej. Nie jest sytuacją normalną ta, w której frankowicz czeka po kilkanaście miesięcy na doręczenie pozwanemu bankowi odpisu pozwu. Problem ten urośnie na znaczeniu, jeśli w ustawie frankowej znajdzie się zaproponowany przez resort zapis, odnoszący się do automatycznego wstrzymania wykonywania objętej pozwem umowy, jednak dopiero wraz z momentem doręczenia bankowi odpisu tegoż pozwu.
Na legislacyjne uregulowanie zasługuje kwestia odsetek za opóźnienie. Banki powinny mieć świadomość, że nie unikną płacenia kredytobiorcom tej dodatkowej rekompensaty za niespełnienie ich roszczeń zaraz po otrzymaniu wezwania do zapłaty. W innym przypadku sądy nadal będą zasądzać odsetki „raz tak, a raz tak”, utwierdzając bank w przekonaniu, że apelacja i przeciąganie postępowania nie zawsze generują wysokie koszty dodatkowe.
PODSUMOWANIE:
Ogólna linia orzecznicza sądów w sprawach frankowych jest jednolita, a występujące rozbieżności dotyczą bardziej szczegółowych zagadnień, w których krajowi sędziowie nie zawsze są w stanie uzyskać konsensus. Ambicją Ministerstwa Sprawiedliwości powinna być eliminacja rozbieżności w orzecznictwie, co bez wątpienia podziałoby stymulująco na dynamikę orzeczniczą, jednocześnie zniechęcając banki do przedłużania postępowań.
Mimo drobnych nieścisłości orzeczniczych sytuacja w wydziałach cywilnych jest pomyślna dla frankowiczów i daje nadzieję na to, że ich sprawy nie będą ciągnąć się latami, tak jak miało to w wielu przypadkach miejsce do tej pory. To, jak będą wyglądały statystyki orzecznicze w przyszłych kwartałach, zależy nie tylko od motywacji sądów i strategii procesowej samych banków, ale również od podejścia resortu, który może kontynuować dotychczasowy „miękki” kurs wobec sektora lub zmienić podejście na bardziej stanowcze, zwłaszcza w aspekcie rozliczeń finansowych nieważnej umowy oraz kosztów procesowych.
Rządzący sprawiają wrażenie, jak gdyby uwierzyli, że banki „obrażą się” za ostrzejsze podejście i w odwecie ograniczą akcję kredytową lub mniej chętnie będą brać udział w strategicznych przedsięwzięciach związanych z rozwojem gospodarczym i transformacją energetyczną. Czy słusznie? Naszym zdaniem nie. Banki potrzebują nas, klientów, w równym stopniu, jak my banków. Zmiana nastawienia rządu sprawi, że sektor po prostu dostosuje się do nowych reguł gry, tak jak robił to już wielokrotnie wcześniej. Roztaczanie nad bankami parasola ochronnego zachęci z kolei te instytucje do dalszego oferowania polskim konsumentom abuzywnych produktów.
A wówczas powtórka z franków, skutkująca kolejną lawiną powództw, będzie już tylko kwestią czasu.