PLN - Polski złoty
CHF
4,53
piątek, 12 grudnia, 2025

Frankowicze i ustawa frankowa: Ministerstwo Sprawiedliwości dementuje plotki! Co zyskasz, a co stracisz na nowej ustawie?

Frankowicze musieli czekać cały tydzień na oficjalne stanowisko Ministerstwa Sprawiedliwości w sprawie ustawy przyśpieszającej ich postępowania sądowe – 16 października odbyło się pierwsze czytanie projektu w Sejmie, podczas którego pomysły legislacyjne resortu zostały skrytykowane przez przedstawicieli wszystkich dużych ugrupowań, włącznie z tymi wchodzącymi w skład koalicji rządzącej. Okazało się, że ustawy nie da się przepchnąć cichaczem w niezmienionym kształcie – przynajmniej nie bez wyjaśnienia, jakie będą ewentualne następstwa wydłużenia terminu na zgłoszenie potrącenia. Czy komunikat, opublikowany na stronie resortu dnia 23 października 2025 roku, uspokoi nastroje panujące w środowisku konsumenckim? I czego tak naprawdę boją się frankowicze: osłabienia przez ustawę ich pozycji procesowej czy bardziej tego, że sposób jej stosowania będzie zależny od indywidualnej interpretacji sędziego rozpatrującego daną sprawę?

Z tekstu dowiesz się:

  • Jakie jest stanowisko Ministerstwa Sprawiedliwości w odniesieniu do krytyki projektu ustawy frankowej
  • Dlaczego, mimo jasnych deklaracji resortu, kredytobiorcy wciąż boją się o przyszłość należnych im odsetek ustawowych za opóźnienie… i nie tylko
  • Co, poza kwestią odsetkową, niepokoi konsumentów w zapisie wydłużającym termin na zgłoszenie przez bank zarzutu potrącenia
  • Jak prezentują się obecnie sprawy frankowe w liczbach i czy najnowsze statystyki usprawiedliwiają zapędy legislacyjne rządzących.

Ministerstwo Sprawiedliwości prostuje krążące w sieci informacje dotyczące ustawy frankowej

Rządzący bardzo długo ignorowali wątpliwości strony konsumenckiej odnoszące się do kontrowersyjnego projektu ustawy frankowej – a okazji do ich rozwiania było po drodze co niemiara. Resort sprawiedliwości, który objął ów projekt swego rodzaju „mecenatem”, mógł zareagować na pojawiające się w przestrzeni zarzuty skierowane pod adresem konkretnych artykułów już na początku lutego, czyli zaraz po tym, jak treść projektu ujrzała światło dzienne. Wkrótce pojawiły się kolejne okazje – w marcu zakończyły się konsultacje publiczne, w toku których Ministerstwo Sprawiedliwości otrzymało kilkaset uwag, nie tylko od samych frankowiczów, ale również od przedstawicieli krajowej adwokatury, judykatury i przedstawicieli organizacji konsumenckich oraz Rzecznika Praw Obywatelskich.

Wielostronicowa opinia RPO, zawierająca mnóstwo krytycznych uwag, odbiła się w mediach szerokim echem, ale nawet to nie skłoniło obozu rządzącego do bliższego przyjrzenia się projektowi celem sprawdzenia, czy nie zawiera on przypadkiem zapisów, które mogą wywołać więcej szkody niż pożytku. Pod koniec czerwca projektodawca poinformował o naniesieniu zmian w projekcie – i znów, nie odniósł się publicznie do słów krytyki. Naprawdę trudno oprzeć się wrażeniu, że rządzący mieli po prostu nadzieję, iż sprawa „przyschnie” – przestanie być nagłaśniana w mediach i tym samym komentarz w niej przestanie być potrzebny. Tym większa musiała być konsternacja pomysłodawców projektu, gdy przyszedł 16 października – to właśnie na ten dzień zaplanowano pierwsze czytanie ustawy w Sejmie.

Choć punkt dotyczący ustawy frankowej został wprowadzony do porządku obrad z niewielkim wyprzedzeniem, obóz konsumencki nie zawiódł i zadbał o to, by posłowie pochylili się nad zapisami projektu z należytą uwagą. W skrzynki mailowe posłów uderzyła prawdziwa fala wiadomości pochodzących od frankowiczów i ich pełnomocników prawnych, którzy zrobili wszystko, co w ich mocy, by zaznajomić politycznych decydentów z zawiłą specyfiką spraw frankowych oraz potencjalnym wpływem ustawy na pozycję procesową konsumentów. Przypuszczamy, że efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania samych frankowiczów: biorący udział w dyskusji posłowie jeden po drugim prezentowali z sejmowej mównicy obawy kredytobiorców dotyczące projektu.

W stronę Sekretarza Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości posypały się liczne pytania, na które ten chyba nie do końca potrafił odpowiedzieć. Arkadiusz Myrcha sprawiał wrażenie przytłoczonego skalą krytyki projektu i dał do zrozumienia, że projekt będzie jeszcze analizowany pod kątem zgłoszonych uwag. Obecnie wiemy już, że prace nad ustawą będą kontynuowane w sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. To jednak nie wszystko, bo 23 października 2025 roku na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości pojawił się obszerny komunikat, którego tytuł to „Prawdziwe informacje o projekcie ustawy przyspieszającej postępowania frankowe”. Jak wynika już ze wstępu, w przestrzeni publicznej pojawiły się wypowiedzi, które mogą wprowadzać w błąd co do samego celu ustawy, jak i potencjalnych jej skutków po stronie konsumenta. Ministerstwo postanowiło więc wyjaśnić, czemu ma służyć ustawa, a także jak ma funkcjonować.

Możemy to skomentować w jedyny słuszny sposób: NAJWYŻSZY CZAS.

Odsetki ustawowe należne kredytobiorcom będą niższe, ale tylko z uwagi na krótszy czas postępowań

Ponieważ liczne krytyczne uwagi strony społecznej zwrócone były przeciwko wydłużeniu obowiązujących terminów na zgłoszenie potrącenia, Ministerstwo Sprawiedliwości postanowiło odnieść się do tej kwestii jako jednej z pierwszych. Jak możemy przeczytać w komunikacie, „Projekt nie wprowadza żadnych ograniczeń praw konsumentów ani żadnych zmian dotyczących ich uprawnień o charakterze finansowym.” Dalej przedstawiciele resortu wyjaśniają, że skutkiem szybszego prowadzenia spraw będą niższe kwoty naliczanych odsetek, co będzie wynikało z krótszego czasu trwania spraw sądowych. Rządzący zapewniają, że ustawa nie ma na celu zmiany sposobu naliczania przysługujących konsumentom odsetek, a jedynie ma przyśpieszyć samo orzekanie.

Resort wyjaśnia też, czemu ma służyć wydłużenie terminu na zgłoszenie potrącenia lub wniesienie powództwa wzajemnego: otóż celem ma być udostępnienie stronom takich instrumentów procesowych, które pozwolą rozliczyć wzajemne wierzytelności w ramach jednego postępowania. Zapisy te mają realizować standard ochrony konsumenckiej wynikający z wyroku TSUE w sprawie C-396/24. Miło że resort, odwołując się do tego wyroku, nie wspomina nic o teorii salda, a jedynie wskazuje, że bank nie ma prawa rościć od frankowicza zwrotu nominalnej kwoty kredytu, nie uwzględniając przy tym dokonanych przez kredytobiorcę spłat.

W części komunikatu poświęconej charakterystyce projektu Ministerstwo Sprawiedliwości podkreśla, że w zakresie naliczania odsetek ustawowych za opóźnienie znajduje zastosowanie unijne orzecznictwo, zgodnie z którym początkowym terminem liczenia tychże odsetek jest wezwanie do zapłaty. W naszej ocenie jest to ważna deklaracja dla strony konsumenckiej, na którą jej przedstawiciele będą się zapewne niejeden raz powoływać w sądach.

W komunikacie znalazło się również miejsce dla tematu przedawnienia. Jak czytamy w stanowisku Ministerstwa, „Projekt nie odnosi się do kwestii przedawnienia.” Resort wyjaśnia przy tym, że brak możliwości dokonania potrącenia roszczenia banku, które jest już przedawnione, wynika zarówno z prawa krajowego (art. 117 § 2¹ kodeksu cywilnego) jak i z unijnego orzecznictwa, wskazującego sposób liczenia biegu terminu przedawnienia oraz wymagającego realizacji skutku odstraszającego wobec przedsiębiorcy (w tym miejscu resort powołuje się na unijne sprawy o sygnaturach C-28/22, C-140/22 i C-520/21). Zgodnie z komunikatem Ministerstwa, bank może skorzystać z prawa do podniesienia zarzutu potrącenia, o ile jego roszczenie nie uległo przedawnieniu (resort podkreśla też, że przedawnienie jest uwzględniane przez sąd z urzędu).

Resort porusza ponadto kwestię kosztów sądowych w kontekście wzajemnej kompensacji roszczeń. Według zapisów projektu ustawy to bank, bez względu na wynik postępowania sądowego, jest obciążany kosztami procesowymi, także w części skutecznie objętej kompensacją roszczeń, gdy konsument nie zanegował wzajemnych rozliczeń co do zasady, a jedynie co do wysokości.

Naszym zdaniem nad tym punktem powinni się pochylić frankowi prawnicy. Chodzi oczywiście o to, jaki wpływ na sposób zasądzenia kosztów sądowych będzie mieć sytuacja, w której konsument kwestionuje potrącenie z uwagi na przedawnienie roszczenia banku, uznanego następnie przez sąd, powołujący się w swojej decyzji na tzw. „względy słuszności”, których dotyczy art. 117¹ kodeksu cywilnego.

Naszym zdaniem nadal aktualna pozostaje obawa o scenariusz, w którym bank podnosi potrącenie na etapie sądu II instancji, gdzie dochodzi do uwzględnienia roszczenia mimo przedawnienia. Wówczas konsument nie będzie miał możliwości odwołania się od tej decyzji. Oczywiście, przysługiwać mu będzie skarga kasacyjna do Sądu Najwyższego, trzeba jednak mieć na uwadze, że SN przyjmuje do rozpatrzenia wyłącznie skargi, w których wartość przedmiotu zaskarżenia przekracza 50 tys. zł.

Obawy o odsetki ustawowe od początku były pozbawione podstaw? Zdania ekspertów są podzielone…

Choć w ostatnich miesiącach pod adresem projektu ustawy frankowej pojawiło się wiele słów krytyki, tylko część tych negatywnych uwag pochodziła od ekspertów, formułujących je pod własnym imieniem i nazwiskiem. Najwięcej merytorycznych uwag pochodzi od znanych frankowych prawników – mec. Karoliny Pilawskiej, dr Jacka Czabańskiego i mec. Krzysztofa Orskiego.

Mecenas Pilawska w swoich wypowiedziach dla mediów wielokrotnie zwracała uwagę na zagrożenia wynikające z wydłużonego terminu na zgłoszenie potrącenia, koncentrując się przy tym w dużej mierze na wspomnianej już kwestii odsetkowej. Nieco inne stanowisko w sprawie odsetek prezentuje mec. Krzysztof Orski, który uważa, że rozwiązania ustawowe powinny pozostać bez wpływu na sposób ich naliczania, przynajmniej za okres przed zgłoszeniem przez bank potrącenia.

O odsetkach wspominał w jednym ze swoich blogowych wpisów dr Jacek Czabański, który poruszył ten wątek od nieco innej strony niż mec. Pilawska. Dr Czabański zwraca uwagę na to, że ustawa wprowadzi jednoosobowe składy sędziowskie w apelacji, w odniesieniu do spraw frankowych. Nie jest żadną tajemnicą, że zdanie poszczególnych sędziów na temat właściwego sposobu liczenia odsetek ustawowych za opóźnienie może się od siebie różnić – dość powiedzieć, że we wrocławskiej apelacji niektórzy orzecznicy chętnie korzystają z teorii salda, mimo że Izba Cywilna Sądu Najwyższego w „dużej” uchwale frankowej z kwietnia 2024 roku w sposób przejrzysty opowiedziała się za rozliczaniem stron nieważnej, abuzywnej umowy zgodnie z teorią dwóch kondykcji.

Załóżmy więc, że bank, świadomy, jakie są praktyki orzecznicze sędziego prowadzącego daną sprawę, zgłasza potrącenie wierzytelności na etapie postępowania w II instancji. Jeżeli sąd uzna potrącenie i ograniczy należną konsumentowi korzyść odsetkową, ów konsument zostanie w praktyce pozbawiony możliwości odwołania się, także do Sądu Najwyższego (przy założeniu, że wartość odsetek, których został pozbawiony, nie przekroczy 50 tys. zł).

Z naszych obserwacji wynika, że zarówno kredytobiorcy, jak i ich pełnomocnicy prawni doskonale zdają sobie sprawę z tego, że w wydziałach cywilnych orzekają także tacy sędziowie, którzy nie przepadają za frankowiczami i nie stosują się do unijnego orzecznictwa czy do wskazówek wyrażonych w uchwałach Sądu Najwyższego. W swej desperacji tacy sędziowie są gotowi powoływać się w uzasadnieniach na orzeczenia TSUE sprzed wielu lat, byleby tylko podeprzeć jakoś swoje wybory dotyczące zastosowanych metod rozliczeń (bądź związane z utrzymaniem umowy w mocy). Gdy skład w apelacji jest trzyosobowy, istnieje znacznie mniejsze prawdopodobieństwo, że sędzia reprezentujący taki tok rozumowania zdominuje pozostałą dwójkę orzeczników i doprowadzi do wydania antykonsumenckiego wyroku. Gdy skład będzie jednoosobowy, a do sprawy przydzielony zostanie właśnie taki sędzia, będzie to dla banku jasnym znakiem, by spokojnie czekać na ostateczne rozstrzygnięcie, bez podejmowania prób porozumienia się z klientem.

Potrącenie w II instancji a proces o zwrot kapitału – czy bank może się domagać uwzględnienia dwa razy tej samej wierzytelności?

Po publikacji wyjaśnień przez Ministerstwo Sprawiedliwości w przestrzeni publicznej zaczęły się pojawiać kolejne wątpliwości samych konsumentów. Znów chodzi o wydłużenie terminu na zgłoszenie zarzutu potrącenia – jeśli treść projektowanego przepisu nie ulegnie zmianie, bank zyska możliwość skorzystania z instytucji potrącenia do końca postępowania w sądzie II instancji, a jeśli spór ma zostać rozpatrzony na posiedzeniu niejawnym, to potrącenie będzie mogło zostać złożone aż do wydania wyroku. I teraz wyobraźmy sobie taką sytuację: bank już w trakcie postępowania o nieważność umowy i zapłatę skierował przeciwko kredytobiorcy kontrpowództwo o zwrot kapitału. Sąd rozpatrujący sprawę kredytobiorcy nie wie, że inny sędzia rozpatruje sprawę o zapłatę zainicjowaną przez bank.

Czy zatem istnieje jakiekolwiek ryzyko, że bank zgłosi potrącenie przed samym wydaniem wyroku przez sąd apelacyjny i jednocześnie będzie się domagał zwrotu kapitału kredytu w odrębnym postępowaniu? Czy sąd otrzyma jakiekolwiek narzędzie pozwalające na sprawdzenie, czy w odniesieniu do tej samej umowy nie toczy się przypadkiem odrębne postępowanie zainicjowane przez bank? Biorąc pod uwagę, jak wolno podróżuje korespondencja pomiędzy sądami, należy mieć poważne wątpliwości co do tego, czy wymiar sprawiedliwości będzie w stanie zapobiec takim scenariuszom, jak opisywany.

Sądy coraz lepiej radzą sobie z napływem spraw frankowych – a skoro tak, to komu potrzebna jest ustawa?

Jednym z decydujących argumentów przemawiających za wprowadzeniem specustawy ma być potrzeba odciążenia sądów II instancji, które zmagają się obecnie zarówno z lawiną frankowych odwołań (składanych przez banki, jak i przez konsumentów), jak i z potężną liczbą zaskarżonych decyzji w przedmiocie zabezpieczenia roszczenia. Sytuacja w sądach okręgowych powoli się normuje – uzyskanie ponad stuprocentowego pokrycia wpływu przestaje być wyczynem nawet w Warszawie. A co się dzieje w apelacji? Danymi z sądów II instancji posługuje się Ministerstwo Sprawiedliwości w swoim komunikacie dotyczącym ustawy frankowej. Oto najciekawsze dane ujęte w rządowym stanowisku:

  • 38 732 – tyle frankowych odwołań wpłynęło do sądów apelacyjnych w całym 2024 roku
  • 24 342 apelacji – to liczba frankowych apelacji z I półrocza 2025 roku
  • 94,88 proc. – tyle miał wynieść wpływ frankowych spraw apelacyjnych w stosunku do orzeczeń wydanych przez sądy I instancji w odniesieniu do spraw 049 cf w całym I półroczu
  • 16 990 – tyle spraw frankowych załatwiły sądy apelacyjne w I półroczu 2025 roku
  • 16 641 – tyle spraw frankowych załatwiono w apelacji w całym 2024 roku.

Czy te dane istotnie potwierdzają konieczność wprowadzenia ustawy frankowej? Naszym zdaniem nie, chociażby dlatego, że z liczb zaprezentowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości niezbicie wynika, iż tempo orzecznicze w apelacji przyśpiesza, i to znacznie. W I półroczu br. sądy apelacyjne załatwiły więcej spraw frankowych niż w całym ubiegłym roku. Owszem, liczba spraw apelacyjnych rośnie, ale nie w takim tempie, w jakim wzrasta załatwialność tych spraw. W naszym przekonaniu sposobem na udrożnienie sądownictwa i szybsze posprzątanie po procederze frankowym jest zmiana w podejściu rządzących do sektora bankowego.

Obecnie rząd chce rozdawać bankom nowe przywileje – między innymi przywracać termin na zgłoszenie potrącenia w sprawach, w których ten dawno już upłynął, ale nie tylko. Po wejściu w życie ustawy frankowej banki będą mogły odzyskać połowę opłaty sądowej za pozew, apelację czy skargę kasacyjną, oczywiście pod warunkiem, że taki pozew/apelacja/skarga zostaną wycofane z sądu. W naszym przekonaniu wprowadzenie takiego rozwiązania nie tylko nie zniechęci banków do stosowania w przyszłości taktyki polegającej na przeciąganiu postępowań, ale wręcz utwierdzi je w przekonaniu, że ta metoda jak najbardziej ma sens – wszak na końcu sektor i tak najpewniej otrzyma od rządzących koło ratunkowe i odzyska część środków „zainwestowanych” w pozwy i apelacje, które nie mają szans powodzenia.

W ten sposób banki mogą prowadzić kampanię zniechęcającą konsumentów do egzekwowania swoich praw, która to będzie po części finansowana przez polskiego podatnika. Bo kto zapłaci za czas, który sędziowie i pozostali pracownicy wymiaru sprawiedliwości poświęcili na obsługę tych postępowań?

Jak w takim razie radykalnie zmniejszyć liczbę apelacji wpływających do sądów II instancji? Na dwa proste sposoby. Po pierwsze, należy wdrożyć zapowiadane od ponad roku szkolenia sędziów z zakresu stosowania prawa europejskiego. Obecnie nie ma jednomyślności w kwestii sposobu liczenia odsetek ustawowych za opóźnienie i doboru metody rozliczeń stron procesu. Efekt? Jeśli część sędziów Sądu Okręgowego we Wrocławiu upodobała sobie stosowanie teorii salda, należy się spodziewać, że apelacje od wyroków zgodnych z tą teorią będą masowe – kredytobiorcy będą bowiem chcieli zawalczyć o odebrane im odsetki za zwłokę, czemu trudno się dziwić: wszak europejskie prawo gwarantuje im dostęp do tej dodatkowej korzyści. Jednolite, prokonsumenckie orzecznictwo zmniejszy liczbę apelacji składanych przez frankowiczów niemal do zera.

Po drugie, banki muszą zrozumieć, że w ich interesie jest to, aby sprawy frankowe trwały jak najkrócej. Jeśli więc pozew kredytobiorcy trafił już do sądu, bank powinien dążyć do tego, by postępowanie zakończyło się szybko, czy to na drodze wyroku, czy ugody. Stworzenie przez rządzących odpowiedniego klimatu wokół spraw z tej kategorii skutkowałoby najpewniej rezygnacją banków z:

  • zaskarżania decyzji o zabezpieczeniu roszczenia (co odciążyłoby sądy apelacyjne bez ustawy frankowej)
  • przedstawiania długich list świadków, których zeznania nie mają szans wnieść do sprawy jakiejkolwiek wartości dodanej
  • pozorowania ruchów świadczących o rzekomej chęci zawarcia porozumienia – zamiast tego banki zaczęłyby proponować frankowiczom uczciwe, atrakcyjne ugody, uwzględniające obecny stan linii orzeczniczej
  • odwołań od wyroków sądów I instancji realizujących unijny standard
  • przedłużania sporów o kasacje zgłaszane w Sądzie Najwyższym.

Ustawa frankowa jest półśrodkiem, mającym za zadanie przyśpieszenie postępowań w sposób najmniej dotkliwy dla sektora bankowego. Jak zostało wcześniej wskazane, za część tych rozwiązań zapłaci polski podatnik, co jest o tyle absurdalne, że banki w ostatnich latach notują rekordowe zyski, związane oczywiście z otoczeniem wysokich stóp procentowych. Choć polscy klienci generują dla sektora bankowego wielomiliardowe roczne dochody, nie otrzymują w zamian od przedstawicieli tego rynku lojalności, przejawiającej się w uczciwych, przejrzystych i zrozumiałych warunkach umownych.

Przykładem tego braku lojalności banków wobec polskiego społeczeństwa są oczywiście kredyty frankowe, których wprowadzono do obrotu łącznie ponad 700 tys. Gdy brak etyki wyszedł na jaw, a kredytobiorcy ruszyli do sądów po sprawiedliwość, banki komplikowały procesy i nie korzystały z przysługujących im już wtedy narzędzi, takich jak chociażby potrącenie, ponieważ nie chciały się przyznać do oczywistego błędu. Dziś, gdy wiedzą już, że strategia ta była najgorszym możliwym wyborem, polski rząd wychodzi naprzeciw ich potrzebom i proponuje rozwiązania, które obniżą koszt postępowań, a więc uchronią sektor przed skutkami błędów popełnionych z chciwości.

Czy wybrana przez rządzących metoda rzeczywiście przełoży się na szybsze eliminowanie spraw frankowych z sądów – to się dopiero okaże. Niestety, mamy podejrzenie, że w przypadku pogorszenia się statystyk Ministerstwo Sprawiedliwości nie będzie szukać winnych tego stanu rzeczy w swoich szeregach. Nie dokona też obiektywnej analizy działań podejmowanych przez banki. Na końcu winny porażki legislacyjnych wdrożeń będzie konsument, który nie dał się uszczęśliwić władzy i nie podpisał ugody ani nie zaakceptował wyroku sprzecznego z unijnym standardem.

PODSUMOWANIE:

Ministerstwo Sprawiedliwości wreszcie zaczyna traktować frankowiczów poważnie i prezentuje swoje stanowisko w sprawie krytycznie istotnych zapisów projektu ustawy przyśpieszającej postępowania sądowe. Niestety, nie wszystkie wątpliwości zostały rozwiane – resort nie ustosunkował się między innymi do sytuacji, w której sąd uwzględnia przedawnione roszczenie z uwagi na tzw. „względy słuszności”, a wiadomo przecież, że takie przypadki już się zdarzały, nie są więc czysto hipotetyczne i ich pominięcie trudno uznać za niezamierzone.

Resort nie komentuje również zastrzeżeń strony konsumenckiej dotyczących pozbawienia kredytobiorców możliwości poddania dwuinstancyjnej kontroli roszczeń zgłaszanych przez banki. W swoim stanowisku rządzący starają się koncentrować na pozytywnych stronach ustawy, czyli na tym, w jaki sposób może ona wpłynąć na usprawnienie i przyśpieszenie postępowań.

Przedstawiciele ministerstwa zdają się pokładać ogromne nadzieje w utrwalonej linii orzeczniczej i w spójnym sposobie interpretowania unijnych wyroków (oraz polskich przepisów cywilnych) przez krajowych sędziów. Z tym, jak wiadomo, może być różnie – choć większość orzeczników respektuje wskazówki Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczące odsetek ustawowych za opóźnienie czy sposobu liczenia terminu przedawnienia, w krajowej judykaturze wciąż występują pewne wyjątki. I to właśnie do tych wyjątkowych przedstawicieli sądownictwa resort powinien skierować swoje przemyślenia w zakresie zagadnień budzących wątpliwości u strony społecznej.

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze