Większość banków deklarowała, że chce jak najszybciej zakończyć tzw. sagę frankową. Niektóre z nich twierdziły, że obecny rok będzie ostatnim z dużymi odpisami na ryzyko prawne związane z kredytami w CHF. Wszystko mogłoby pójść w tym kierunku, bo banki same odstępują od składania apelacji i oferują Frankowiczom lepsze warunki ugód. Dzięki temu wiele spraw kończy się szybciej. Korzystają na tym sądy, które załatwiają znacznie więcej spraw niż w latach minionych. Zachętą dla banków do nieprzewlekania procesów sądowych są wysokie odsetki za opóźnienie, płacone Frankowiczom za każdy rok trwania sporu oraz spore koszty sądowe. Jednak Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało kontrowersyjną ustawę, która da bankom narzędzia do przewlekania spraw i bonusy finansowe. Bankom znowu zacznie się opłacać wydłużanie postępowań, bo będą mogły w dowolnym momencie zgłosić zarzut potrącenia, który może – choć według niektórych prawników nie musi – wpłynąć negatywnie na wysokość należnych Frankowiczom odsetek za opóźnienie. Banki będą mogły też powrócić do taktyki składania apelacji w każdej sprawie oraz cofać apelacje w momencie, gdy sprawa będzie już dla nich przegrana. Niepotrzebnie zaangażują sądy apelacyjne, będą wydłużać postępowania a następnie cofać środki zaskarżenia w celu otrzymania zwrotu połowy opłaty sądowej.
- Pełnomocnicy Frankowiczów mówią wprost, że ustawa frankowa ma przede wszystkim chronić interesy banków.
- Resort sprawiedliwości celowo nagłaśnia rozwiązania, które rzekomo mają wspomóc konsumentów (np. automatyczne wstrzymanie spłaty rat) oraz instrumenty, które mają przyspieszyć postępowania, w większości już funkcjonujące w przepisach (np. rozpoznawanie spraw na posiedzeniach niejawnych czy przesłuchiwanie świadków na piśmie), aby ukryć bonusy finansowe i inne „prezenty” dla banków przewidziane w projekcie ustawy.
- Dzięki pomysłowi ustawodawcy, polegającym na umożliwieniu bankom zgłoszenia zarzutu potrącenia aż do zakończenia postępowania apelacyjnego, banki będą mogły manipulować przebiegiem postępowań sądowych i je przedłużać, np. poprzez zgłaszanie zarzutu potrącenia tuż przed wydaniem wyroku przez sąd apelacyjny.
- Przywrócenie bankom prawa do zgłoszenia zarzutu potrącenia (mimo że na zasadach ogólnych czas na to upłynął) może spowodować skasowanie całości lub części należnych konsumentom odsetek za opóźnienie, które motywowały dotychczas banki do szybszego zakańczania procesów. Wiele będzie jednak zależało od skuteczności argumentacji prowadzącej sprawę kancelarii oraz od nastawienia konkretnego sędziego. Niektórzy pełnomocnicy Frankowiczów są optymistami i uważają, że ustawa nie pozbawi konsumentów prawa do odsetek.
- Ministerstwo Sprawiedliwości, forsując ustawę frankową, może pokrzyżować plany banków aby jak najszybciej zakończyć sagę frankową. Chodzi nie tylko o fakt, że niezdecydowani dotąd Frankowicze pójdą do sądów ale także o to, że bankom znowu będzie opłacało się przewlekanie postępowań i składanie apelacji w każdej sprawie mimo prawie zerowych szans na wygraną.
- Resort sprawiedliwości „zafundował” bankom w projekcie ustawy frankowej ekstra bonusy w postaci zwrotu połowy opłaty sądowej od cofniętego pozwu, apelacji oraz skargi kasacyjnej. Banki prawdopodobnie porzucą dotychczasowy trend polegający na rezygnowaniu ze składania apelacji. Będą mogły bezkarnie brnąć w procesy sądowe, bo nie zapłacą odsetek za opóźnienie i dodatkowo otrzymają zwrot połowy opłat sądowych.
Zatwierdzony przez rząd projekt ustawy frankowej trafił do Sejmu
W ostatni poniedziałek września Rada Ministrów przyjęła projekt tzw. ustawy frankowej przygotowanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Projekt trafił już do Sejmu gdzie uruchomiona została parlamentarna ścieżka legislacyjna. Jeśli ustawa uzyska akceptację Sejmu i Senatu, trafi następnie na biurko Prezydenta RP.
Według autorów projektu ustawa ma usprawnić i przyspieszyć spory sądowe pomiędzy Frankowiczami a bankami oraz udrożnić sądy. Za ustawą opowiada się także ZBP. Dyrektor Zespołu Prawno-Legislacyjnego ZBP Katarzyna Urbańska w jednej z ostatnich wypowiedzi stwierdziła, że ustawa zapewni dostęp do instrumentów procesowych, które dotychczas były dostępne w sposób ograniczony. Chodzi o wydłużenie czasu na zgłoszenie zarzutu potrącenia oraz na wnoszenie przez banki pozwów wzajemnych.
Tutaj trzeba wyjaśnić, że oba instrumenty od dawna funkcjonują w Kpc i banki mogły z nich korzystać, ale czyniły to dotychczas niechętnie z uwagi na schizofreniczne podejście do kwestii ważności/nieważności umowy. Banki unikały pozwów wzajemnych, bo musiałyby przyznać że dochodzą roszczeń z tytułu nieważnej umowy, podczas gdy w postępowaniu z powództwa konsumentów cały czas twierdzą, że umowy kredytowe są ważne. Ustawa ma zalegalizować warunkowość roszczeń banków – banki będą mogły dochodzić swoich roszczeń w związku z nieważnością umowy i równolegle twierdzić, że umowa jest ważna.
Specustawa nie jest potrzebna sądom ani Frankowiczom
Prawnicy reprezentujący Frankowiczów są zdania, że na obecnym etapie sporów ustawa jest zbędna a nawet może wywołać niekorzystne skutki dla sądów i dla obywateli. Na przestrzeni ostatnich lat czas trwania spraw frankowych znacząco się skrócił. Pełnomocnicy Frankowiczów twierdzą, że średni czas trwania spraw frankowych w sądach I instancji poza Warszawą wynosi około 1 rok. Natomiast w sądach apelacyjnych czeka się średnio na wyrok około 1,5 roku. Dłużej trzeba czekać na rozpatrzenie spraw w Warszawie oraz w innych dużych miastach.
Pozytywne dane na temat istotnego skrócenia czasu oczekiwania na wyrok potwierdziła na portalu X w sierpniu br. Pełnomocniczka MS ds. ochrony praw konsumentów dr A. Wiewiórowska-Domagalska. Z zaprezentowanych przez nią danych statystycznych wynikało, że na przestrzeni ostatnich dwóch lat czas oczekiwania na rozpoznanie sprawy frankowej skrócił się o połowę. W 2023 roku wynosił on 2 lata i 4 miesiące, a w pierwszej połowie 2025 roku już tylko 1 rok i 3 miesiące. Niedawno zaś Pełnomocniczka MS podała najnowsze statystyki dotyczące wzrostu załatwialności spraw. Wynika z nich, że w I połowie 2025 r. sądy okręgowe załatwiły o 107% więcej spraw frankowych niż rok wcześniej. W porównaniu do 2023 r. wzrost załatwialności wyniósł aż 210%!
Imponujące zmiany w sądach. Liczba spraw CHF w toku sukcesywnie zmniejsza się, tworząc przestrzeń na sprawne przeprowadzenie cyfrowej transformacji wymiaru sprawiedliwości! https://t.co/S4FhXjZLSr
— Aneta Wiewiórowska (@wiewiorowska) October 2, 2025
Niedawno pozytywne wieści dotarły też z Sądu Apelacyjnego w Warszawie, gdzie tamtejszy wydział frankowy (VIII Wydział Cywilny) działa coraz sprawniej. Do końca bieżącego roku ma zakończyć sprawy, które zarejestrowane zostały w 2023 roku. Na październik i listopad wyznaczane są już też sprawy z początku 2024 roku. Wydział powiększył obsadę sędziowską – aktualnie orzeka w nim 21 sędziów (część z nich została delegowana z innych wydziałów oraz z sądu okręgowego).
Ministerstwo Sprawiedliwości głównie sobie przypisuje zasługi jeśli chodzi o pozytywne zmiany w sądach. Frankowicze i ich pełnomocnicy wiedzą jednak dobrze, że skrócenie czasu oczekiwania na wyrok w sprawie frankowej to nie zasługa usprawnień przygotowanych przez resort sprawiedliwości, ale efekt lepszych warunków ugód oferowanych przez banki, cofania przez banki apelacji, ugruntowanego orzecznictwa pozwalającego sędziom na pomijanie części czynności (np. zeznań świadków, opinii biegłych) a także bardziej efektywnej pracy sędziów. Nie dość, że wkład MS w poprawę sytuacji w sądach jest proporcjonalnie niewielki, to dodatkowo resort chce cofnąć pozytywne trendy i dać bankom narzędzia do wydłużania postępowań.
Wątpliwości prawników co do skutków ustawowego rozwiązania dotyczącego zarzutu potrącenia. Czy konsumenci stracą odsetki za opóźnienie?
Pełnomocnicy Frankowiczów nie gryzą się w język i mówią wprost, że ustawa frankowa jest prezentem dla banków. Takie stwierdzenie pada między innymi z ust adwokat Karoliny Pilawskiej, która od 2016 roku reprezentuje konsumentów w sporach z bankami na tle kredytów frankowych. Według mec. Pilawskiej Ministerstwo Sprawiedliwości chce dać bankom potężne narzędzie do przewlekania postępowań. Chodzi w szczególności o zaproponowane przez autorów projektu ustawy frankowej rozwiązanie dotyczące prawa banku do podnoszenia zarzutu potrącenia do końca postępowania apelacyjnego. Na zasadach ogólnych można to zrobić albo w odpowiedzi na pozew, albo najpóźniej w ciągu 2 tygodni od momentu kiedy wierzytelność stała się wymagalna. Jednak dla banków (jako jedynych podmiotów na rynku) ma zostać wprowadzony wyjątek – będą mogły na dowolnym etapie postępowania (nawet tuż przed wydaniem wyroku przez sąd apelacyjny) zgłosić zarzut potrącenia. Jak twierdzi mec. Pilawska, spowoduje to wydłużenie czasu postępowania, bo konieczne będzie wyznaczenie dodatkowego terminu rozprawy apelacyjnej, a bank jednym pismem skasuje należne kredytobiorcom odsetki za opóźnienie. W przypadku trwających kilka lat spraw o dużej wartości przedmiotu sporu konsumenci stracą nawet kilkaset tysięcy złotych. Będzie to spora oszczędność dla banków, które zapłacą kredytobiorcom niższe odsetki albo nawet w ogóle ich nie zapłacą.
Inne zdanie na temat ryzyka pozbawienia konsumenta należnych mu odsetek ustawowych za opóźnienie ma radca prawny Krzysztof Orski. Nie zgadza się on z tezą, że zgłoszenie przez bank zarzutu potrącenia skasuje odsetki konsumenta za czas do daty zaistnienia wymagalności wierzytelności banku. Jeżeli konsument wcześniej wezwie bank do zapłaty nienależnie pobranych kwot a bank wezwie konsumenta do zwrotu kapitału później (na ogół tak to się odbywa), to potrącenie odniesie skutek z chwilą kiedy wierzytelność banku stanie się wymagalna, ale konsumentowi będą się wciąż należały odsetki za okres od daty wezwania banku do zapłaty do daty potrącenia. Zawarty w projekcie ustawy mechanizm potrącenia nie ma charakteru cywilnoprawnego, ale procesowy. Oznacza to, że ustawodawca uregulował zasady zgłaszania zarzutu potrącenia wyłącznie na potrzeby procesu i dlatego potrącenie nie ma mocy wstecznej, jak wynikałoby z art. 499 k.c. Procesowy charakter zarzutu potrącenia wynikający z projektu ustawy frankowej nie niweluje okresu, w którym bank był dłużnikiem wobec konsumenta. Konsumentowi będą więc należały się za ten okres odsetki za opóźnienie. Przykładowo jeśli konsument wezwał bank do zapłaty w dniu 15 marca 2020 roku w terminie 14 dni a bank wezwał go do zwrotu kapitału dopiero 15 marca 2025 roku również z terminem 14 dniowym, to konsumentowi powinny zostać naliczone odsetki za okres od 29 marca 2020 roku do 29 marca 2025 roku, kiedy wierzytelność banku stała się wymagalna i możliwe stało się potrącenie.
Oczywiście może dochodzić do sytuacji, że nieprzychylni Frankowiczom sędziowie będą celowo interpretować kwestie odsetek za opóźnienie na niekorzyść konsumentów albo zajmować niekorzystne stanowiska z powodu niezrozumienia schematu naliczania odsetek. Już mamy przypadki, że sędziowie błędnie interpretują wyrok TSUE z 19 czerwca 2025 roku do sprawy C-396/24 (Lubrecznik) jako przyzwolenie do wydawania wyroków na podstawie teorii salda. Można zakładać więc, że część sędziów będzie konsumentom kasowała odsetki za opóźnienie. W dodatku jeżeli bank dokona potrącenia na etapie postępowania apelacyjnego, to konsument nie będzie się mógł odwołać do sądu wyższej instancji w sytuacji jeśli przykładowo uzna roszczenia banku za przedawnione lub bezzasadne albo jeśli sędzia bezpodstawnie pozbawi go odsetek. Mec. Orski zwraca uwagę na to, że pozbawienie konsumenta prawa do odwołania się do sądu wyższej instancji jest złamaniem konstytucyjnej zasady dwuinstancyjności sądów i prawa do zaskarżenia orzeczeń wydanych w I instancji (art. 78 Konstytucji RP). W takiej sytuacji konsumentowi pozostanie złożenie skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego, ale może ona zostać odrzucona z przyczyn pozamerytorycznych.
Jakie „prezenty” dla banków przygotował ustawodawca
Czas pokaże jak sędziowie będą interpretować kwestie wpływu zarzutu potrącenia na odsetki za opóźnienie. Jest to temat bardzo istotny nie tylko ze względu na potencjalne ryzyko utraty przez konsumentów rekompensaty finansowej za czas oczekiwania na wyrok. Wysokie odsetki za opóźnienie w ostatnich latach motywowały banki do szybkiego zakańczania sporów sądowych. Banki przestały sztucznie przewlekać postępowania i zaczęły cofać apelacje, bo dłuższe postępowania oznaczały dla nich wyższe koszty. Ministerstwo Sprawiedliwości chce teraz zepsuć ten pozytywny trend poprzez przywrócenie bankom prawa do zgłoszenia zarzutu potrącenia na dowolnym etapie sporu (ustawa obejmie też sprawy w toku). Banki będą mogły manipulować postępowaniem tak aby zgłosić zarzut potrącenia w najlepszym dla nich momencie.
Niestety to nie jedyny „prezent” dla banków przygotowany przez resort sprawiedliwości. Kolejny bonus to zwrot połowy opłat sądowych od cofniętych pozwów, apelacji oraz skarg kasacyjnych. Ministerstwo Sprawiedliwości twierdzi, że jest to rozwiązanie przewidziane dla obu stron sporu. Wiadomo jednak, że to kolejny ukłon w stronę banków. Dla konsumentów zwrot połowy opłaty sądowej to maksymalnie 500 zł. Natomiast w przypadku banków będą to poważne sumy, rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych (banki jako przedsiębiorcy wnoszą opłaty sądowe w wysokości 5% wartości przedmiotu sporu lub przedmiotu zaskarżenia). Poza tym konsumenci rzadko decydują się na cofnięcie pozwu lub apelacji. Są zdeterminowani aby kontynuować sprawę sądową do końca, czyli do prawomocnej wygranej z bankiem. Jaskrawo pokazuje to, że rozwiązanie w postaci zwrotu połowy opłat sądowych ma chronić silniejszą stronę sporu (banki) i przysporzyć im sporych oszczędności. Zapłaci za to Skarb Państwa, a de facto polski podatnik.
Według prawników Ministerstwo Sprawiedliwości celowo uwypukla rzekome korzyści dla konsumentów, takie jak automatyczne wstrzymanie spłaty rat z chwilą doręczenia bankowi pozwu aby ukryć fakt, że rzeczywistym celem ustawy jest ochrona interesów banków. W praktyce sądy realizują wstrzymanie spłaty rat w ramach zabezpieczenia roszczeń. Często odbywa się to szybciej niż doręczenie bankowi odpisu pozwu, które będzie uruchamiało zwolnienie kredytobiorcy ze spłaty rat na mocy ustawy. Zdarza się, że doręczenie bankowi odpisu pozwu trwa ponad rok a były też takie sytuacje, że trwało to nawet 3 lata. Warto wiedzieć, że na tym rozwiązaniu też skorzystają banki, bo nie będą ponosić kosztów zastępstwa procesowego postępowań zażaleniowych.
Natomiast rozwiązania typu rozpoznawanie spraw na posiedzeniach niejawnych, przesłuchiwanie świadków na piśmie albo zdalnie już istnieją w przepisach Kpc i wiele sądów stosuje te rozwiązania w sprawach frankowych. Wprowadzanie do specustawy rozwiązań już funkcjonujących w przepisach jest jak dodanie przysłowiowego „kwiatka do kożucha”. Intencją autorów projektu było prawdopodobnie wykazanie, że przygotowane zostały ekstra rozwiązania służące konsumentom i ukrycie prawdziwego celu regulacji, jakim jest roztoczenie parasola ochronnego nad bankami.
Banki po wejściu w życie ustawy powrócą do taktyki przewlekania postępowań?
Wiele pomysłów autorów projektu, nawet te które mają usprawnić postępowania (np. przesłuchiwanie świadków na piśmie) w praktyce może wydłużyć postępowania. Proces odebrania zeznań na piśmie często trwa długie miesiące i wymaga wykonania przez sekretariaty sądów wielu czynności. Bez odpowiedniej obsady kadrowej i zachęty w postaci atrakcyjnych warunków wynagrodzenia dla urzędników sądowych ten pomysł nie wypali.
Można być też pewnym, że banki zaczną instrumentalnie traktować przepisy ustawy i jeśli zacznie im się znowu opłacać przedłużanie postępowań, z pewnością będą wykorzystywać przyznane im ekstra uprawnienia zgodnie z własnym interesem. Banki będą chętne do kontynuowania i wchodzenia w procesy, bo być może unikną ryzyka w postaci zapłaty odsetek za opóźnienie za cały czas trwania procesu. Uruchomienie pozwu wzajemnego w ramach postępowania z powództwa kredytobiorcy sprawi, że na rzecz banku także zaczną biec odsetki za opóźnienie. Jeżeli bank szybko złoży powództwo wzajemne a jego roszczenie o zwrot kapitału będzie wyższe niż roszczenie kredytobiorcy, to z chwilą potrącenia roszczeń dojdzie do kompensacji i albo odsetki stron się wyzerują, albo kredytobiorca zyska odsetki tylko od kwoty nadpłaty. Prawdopodobnie konsument otrzyma więc sporo niższe odsetki niż obecnie zasądzają sądy zgodnie z orzecznictwem TSUE. Jest to rozwiązanie skrajnie niekorzystne dla konsumentów i zachęca banki do przedłużania postępowań sądowych.
Wygląda na to, że resort sprawiedliwości nie chce przyspieszać postępowań frankowych. Dowodzi tego zarówno projekt ustawy frankowej jak i kontrowersyjny program mediacji, uruchomiony z początkiem tego roku w Wydziale Frankowym Sądu Okręgowego w Warszawie. Jest to forma przymuszania konsumentów do rezygnacji ze swoich roszczeń, ale Frankowicze rzadko uginają się pod presją mediatorów. Sprawy frankowe skierowane do mediacji trwają dłużej, co odbywa się przy pełnej aprobacie Ministerstwa Sprawiedliwości i Pełnomocniczki ds. ochrony praw konsumentów.
Podsumowanie
Ustawa frankowa może wywołać chaos orzeczniczy w sprawach, które przebiegają w sądach coraz sprawniej. Już sama kwestia odsetek za opóźnienie po zgłoszeniu przez bank zarzutu potrącenia jest na tyle niejasna, że prawnicy spierają się co do skutków tej regulacji. Niektórzy pełnomocnicy uważają, że zarzut potrącenia spowoduje skasowanie odsetek należnych kredytobiorcom. Inni są zdania, że konsumentom będą się należały odsetki za opóźnienie od daty wezwania banku do zapłaty do daty potrącenia. Należy zakładać, że także sędziowie będą różnie interpretować przepisy, a ci nieprzychylni wobec Frankowiczów będą wykorzystywać ustawę do pozbawiania konsumentów całości lub części należnych im odsetek. Co więcej o tak ważnych sprawach jak skutki potrącenia, wpływ na wysokość odsetek oraz to, czy roszczenie banku nie było przedawnione, będzie decydował na etapie II instancji jeden sędzia a konsumentowi nie będzie przysługiwało prawo do złożenia odwołania. Jest to jawne łamanie przez ustawodawcę konstytucyjnej zasady dwuinstancyjności postępowania.
Środowisko Frankowiczów uważa, że regulacja na tym etapie, przy ugruntowanym orzecznictwie oraz wyjaśnionych przez TSUE wątpliwościach prawnych, jest zbędna. Należy zakładać, że sędziom zajmie trochę czasu zanim wypracują tryb orzekania wedle przepisów specustawy, co może wydłużyć i skomplikować postępowania. Ustawa może zaburzyć to co już się przez lata wyklarowało, może wywołać kolejne wątpliwości prawne i pytania do TSUE.
Grę na przewlekłość postępowań będą zapewne podejmować banki, które ustawodawca chce wyposażyć w specjalne uprawnienia procesowe. Nieuczciwe banki będą miały ekstra prawa, na jakie nie mogą liczyć inne uczciwe podmioty i osoby. Specjalnie dla banków znacząco wydłużony zostanie czas na zgłoszenie zarzutu potrącenia oraz na wniesienie pozwu wzajemnego. W dodatku otrzymają od państwa zwrot opłat sądowych i być może unikną zapłaty dużych odsetek za opóźnienie.
Nie tak dawno banki deklarowały, że chcą jak najszybciej zakończyć sagę frankową. Wysokie koszty procesów oraz koszty z tytułu należnych konsumentom odsetek za opóźnienie motywowały banki do rezygnacji ze składania apelacji oraz do oferowania Frankowiczom lepszych warunków ugód. Niewykluczone, że przygotowana przez resort sprawiedliwości ustawa frankowa doprowadzi do zmiany taktyki procesowej banków. Znowu będzie im się opłacało przewlekać sprawy sądowe. Zamiast szybszych wyroków i udrożnienia sądów będzie kolejny problem dla obywateli i dla wymiaru sprawiedliwości. Można jedynie mieć nadzieję, że ustawa w tym kształcie nie przejdzie ścieżki legislacyjnej w Parlamencie a w ostateczności zawetuje ją Prezydent RP.