Mimo kilkunastu korzystnych dla frankowiczów orzeczeń TSUE i wydania przez Izbę Cywilną Sądu Najwyższego uchwały frankowej, kredytobiorca, który pozwie bank o nieważność umowy zawierającej niedozwolone klauzule przeliczeniowe, wciąż nie może być pewny wyroku w swojej sprawie. Przyczyna tego stanu rzeczy jest bardzo prosta: niewielka część sędziów wciąż nie dostrzega abuzywnego charakteru frankowych umów i oddala roszczenia konsumentów, przyznając rację argumentacji banków. Jednym z takich sędziów jest SSO Andrzej Kuryłek, orzekający w I Wydziale Cywilnym warszawskiego sądu. Postanowiliśmy sprawdzić, jak wyglądają najnowsze statystyki dotyczące apelacji w sprawach rozsądzonych przez sędziego Kuryłka, a także jak do wydawanych przez niego wyroków podchodzą sądy II instancji. Zapraszamy do analizy.
- Sędzia Andrzej Kuryłek jest jednym z nielicznych orzeczników uznających wadliwe umowy kredytów frankowych za ważne. Frankowicze przegrywają sprawy prowadzone przez sędziego Kuryłka, co skutkuje zaskarżaniem wydawanych przez niego wyroków do II instancji
- Z danych, które otrzymaliśmy z Sądu Apelacyjnego w Warszawie, wynika, że wyroki wydawane przez sędziego Kuryłka są masowo zmieniane w apelacji, co świadczy o tym, że kredytobiorcy przegrywający w I instancji wciąż mają ogromne szanse na prawomocne wyeliminowanie swoich umów z obrotu prawnego
- Nie wiadomo tak naprawdę, dlaczego sędzia Kuryłek wydaje wyroki sprzeczne z dotychczasowym orzecznictwem TSUE. Sędzia nie wypowiada się publicznie na temat spraw frankowych, nie uczestniczy w konferencjach organizowanych przez banki ani nie prowadzi żadnej działalności publicznej kolidującej z orzekaniem
- Kredytobiorcy, których sprawa trafi do sędziego Kuryłka, nie powinni się tym faktem załamywać. Minusem tej sytuacji jest to, że ich spór z bankiem nie zakończy się po I instancji. Plusem mogą być zaś… odsetki ustawowe za zwłokę, naliczane również w trakcie apelacji.
W 2025 roku frankowicz wciąż może przegrać swój spór sądowy z bankiem. Wyrok w jego sprawie zależy od… poglądów sędziego
W przestrzeni publicznej wiele mówi się o tym, że wyroki wydawane przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej są wiążące dla krajowych sądów. Teoretycznie po kilkunastu takich wyrokach odnoszących się do udzielonych Polakom kredytów frankowych sądy nie powinny mieć najmniejszego problemu z rozpoznawaniem podobnych spraw. W praktyce sądy są niezawisłe i mogą wydawać takie wyroki, jak im się podoba, a niezadowolony obywatel w przypadku wyczerpania ścieżki odwoławczej w Polsce może złożyć skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Może też… wystąpić z roszczeniem odszkodowawczym wobec Skarbu Państwa, powołując się na niezgodność otrzymanego wyroku z unijnym orzecznictwem.
Ryzyko przegranej w procesie przeciwko bankowi o nieważność umowy jest minimalne – wynosi obecnie od 1 do 3 proc. Najmocniejszą pozycję w sądzie mają oczywiście kredytobiorcy, którzy swoje kredyty zaciągali jako konsumenci. Niestety, nawet konsument może mieć w sądzie „pod górkę”, jeśli jego sprawa trafi do sędziego, który z sobie tylko znanych przyczyn zdecydował się ignorować europejskie orzecznictwo i uparcie utrzymuje kwestionowane umowy w obrocie prawnym.
W warszawskim Sądzie Okręgowym orzeka kilku takich sędziów – najbardziej znanym jest oczywiście sędzia Henryk Walczewski, który nie kryje się ze swoimi poglądami na temat franków i chętnie bierze udział jako mówca w wydarzeniach poświęconych problemom sektora bankowego. Kolejnym sędzią, który w sprawach frankowych sprzyja bankom, jest Andrzej Kuryłek, którego dorobek orzeczniczy dziś pokrótce omówimy.
Niepokorny sędzia kiedyś postawił się Ziobrze, a obecnie wydaje korzystne dla banków wyroki
Sędzia Kuryłek, w odróżnieniu od sędziego Walczewskiego, nie jest szczególnie aktywny medialnie, a więc tak naprawdę nie wiadomo, z jakiego powodu nie chce orzekać zgodnie ze wskazówkami TSUE i uchwałą frankową Sądu Najwyższego. Wiadomo natomiast, że ma on opinię niepokornego – swego czasu było o nim głośno z powodu orzeczenia, które wydał na niekorzyść ówczesnego Ministra Sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobry. SSO Andrzej Kuryłek w wydanym wyroku nakazał Ziobrze przeproszenie sędzi Koski-Janusz, której minister przypisał wcześniej „wyjątkową nieudolność” i odwołał ją z delegacji w okręgu.
Bez wątpienia tamto orzeczenie sędziego Kuryłka było przejawem odwagi i nieustępliwości – wybrał rozsądzenie sprawy zgodnie z własnym sumieniem nad ewentualną perspektywę awansu (przynajmniej za kadencji Ziobry, znanego ze specyficznych metod „nagradzania” sędziów za brak pokory). Pytanie, czy tak samo możemy określić orzeczenia, które ów sędzia wydaje dziś w sprawach inicjowanych przez konsumentów przeciwko wielkim korporacjom finansowym. W sprawach, które inni sędziowie tego samego sądu, a nawet tego samego wydziału rozpatrują na korzyść kredytobiorców.
Brak medialnej aktywności sędziego Kuryłka powoduje, że niewiele mówi się o jego orzeczeniach w przestrzeni publicznej. Jednym z nielicznych prawników nagłaśniających problem antykonsumenckich wyroków tego sędziego jest adwokat Jacek Czabański, znany z prowadzenia spraw przeciwko bankom. Mec. Czabański zwraca nie tylko uwagę na charakter orzeczeń sędziego Kuryłka, ale również na przewlekłość prowadzonych przez niego postępowań. Jako przykład może posłużyć sprawa I C 343/17, rozpatrzona 10 stycznia 2025 roku.
Rozpatrzona oczywiście negatywnie – sędzia nie dopatrzył się wad w kwestionowanej przez powodów umowie kredytu indeksowanego obsługiwanej przez mBank. Powództwo kredytobiorców zostało w całości oddalone. Na wyrok w tej sprawie frankowicze czekali… 94 miesiące! Kancelaria mec. Czabańskiego zapowiada w tej sprawie apelację, wskazując, że wszystkie wyroki wydawane przez sędziego Kuryłka, a podobne do powyższego, są następnie zmieniane w II instancji.
I tak istotnie jest, o czym przekonaliśmy się po wymianie korespondencji z Sądem Apelacyjnym w Warszawie.
Frankowicze masowo apelują w sprawach rozpatrzonych w I instancji przez SSO Kuryłka i… wygrywają dzięki temu z bankami
Zadaliśmy Sądowi Apelacyjnemu w Warszawie aż 16 pytań o sprawy prowadzone przez sędziego Andrzeja Kuryłka, co pozwoliło nam dotrzeć do niepublikowanych wcześniej przez media informacji. Uzyskanymi danymi dzielimy się dziś z naszymi czytelnikami.
Pierwszą rzeczą, która zwraca uwagę, jest liczba wyroków w sprawach 049 cf wydanych przez tego sędziego, a następnie zaskarżonych apelacją. W 2024 roku takich przypadków było 69, a w roku bieżącym (do dnia udzielenia odpowiedzi na nasz wniosek) 30. W żadnej z tych spraw nie doszło do uchylenia wyroku w II instancji. Sąd poinformował nas ponadto, że w żadnej z tych spraw nie utrzymano wyroku sądu I instancji. W 2024 roku w 26 sprawach doszło natomiast do zmiany wyroku w apelacji. W 2025 roku przypadków zmiany wyroku wydanego w I instancji przez SSO Kuryłka było jak dotąd 10.
Ale to nie wszystko, bo spytaliśmy Sąd Okręgowy w Warszawie również o te wyroki sędziego Kuryłka, które nie dotyczą spraw o symbolu 049 cf. Interesowała nas przede wszystkim liczba apelacji (w roku 2024 i w roku bieżącym) oraz to, jak zaskarżane wyroki zostały potraktowane w II instancji. Dowiedzieliśmy się, że w 2024 roku takich spraw było 16, a w bieżącym 13. I tu ponownie żadna ze spraw nie zakończyła się w apelacji uchyleniem wyroku, i jednocześnie w żadnej nie utrzymano wyroku wydanego w I instancji. Do zmiany wyroków w apelacji doszło w 6 przypadkach w 2024 roku i w 7 przypadkach w roku bieżącym.
Jak na dłoni widać, że wyroki wydawane przez sędziego Kuryłka, czy to w sprawach o nieważność i zapłatę, czy też zarejestrowanych pod symbolem innym niż 049 cf, są masowo zmieniane w apelacji, co jest oczywiście dla frankowiczów bardzo pomyślną informacją.
Dlaczego SSO Andrzej Kuryłek wydaje wyroki sprzeczne z unijnym orzecznictwem?
Choć, jak zostało wcześniej podkreślone, SSO Andrzej Kuryłek nie udziela wywiadów odnoszących się do problematyki kredytów frankowych, to jego poglądy na temat tych umów możemy poznać z… uzasadnień do wyroków. Sędzia umniejsza znaczeniu argumentów strony powodowej, nie dopatrując się w postępowaniu banku praktyk nacechowanych w sposób abuzywny. Obecność w kwestionowanych umowach klauzul abuzywnych odnoszących się do sposobu ustalania kursu walut, nierzadko wpisanych na listę UOKiK, nie stanowi dla sędziego przeszkody do utrzymania tych kontraktów w mocy. W ten sposób frankowicze, których sprawy trafiają do sędziego Kuryłka, przegrywają spory dotyczące najbardziej oczywistych wzorców umownych, należących np. do wspomnianego wcześniej mBanku, niezwykle rzadko będącego w stanie obronić swoje argumenty na sali sądowej.
Jakie są przyczyny postawy sędziego Kuryłka, możemy się tylko domyślać. Sędzia nie jest w żaden sposób związany z sektorem bankowym (przykładowo nie ma żony pracującej dla Związku Banków Polskich, a takie sytuacje w krajowym wymiarze sprawiedliwości przecież już się zdarzały), nie ujawnia swoich sympatii dla banków w mediach. Nie prowadzi też aktywnej działalności akademickiej czy naukowej, a przynajmniej brak wzmianek na ten temat w mediach. Jego poglądy znamy z uzasadnień do wyroków, które nie zawierają jednak odpowiedzi na najważniejsze pytanie: dlaczego sędzia ignoruje dorobek orzeczniczy TSUE i wydaje wyroki, o których wie, że zostaną następnie zmienione w apelacji?
Być może jest to forma troski o stabilność sektora bankowego, być może po prostu… niechęć do frankowiczów, którzy idą do sądów jak po swoje, podczas gdy posiadacze kredytów złotówkowych opartych o zmienną stopę wciąż masowo przegrywają sprawy zakładane bankom. Część społeczeństwa uległa propagandzie sektora, przedstawiającej frankowiczów jako cwaniaków, bogacących się kosztem reszty klientów sektora. Niewykluczone, że jednym z odbiorców tej propagandy jest właśnie sędzia Kuryłek.
Frankowicze, których sprawę prowadzi SSO Kuryłek, nie muszą się stresować. Sprawiedliwość czeka na nich w apelacji
Czy kredytobiorcy, których spraw frankowa trafi do referatu sędziego Andrzeja Kuryłka, powinni czuć się przegrani? Zdecydowanie nie. Statystyki pokazują, że wyroki wydawane przez tego orzecznika są zmieniane przez Sąd Apelacyjny w Warszawie, a więc kredytobiorca, którego roszczenie zostanie oddalone w I instancji, i tak dopnie swego, tylko nieco później. Będzie to niedogodność dla tych kredytobiorców, którym potrzebne jest jak najszybsze unieważnienie umowy, chociażby celem sprzedaży kredytowanej nieruchomości lub… zwolnienia hipoteki i zaciągnięcia nowego kredytu.
W pozostałych przypadkach kredytobiorcy mogą na podejściu tego sędziego sporo skorzystać – wszak ich sprawa trafi przed oblicze sądu II instancji, który na jej rozpatrzenie będzie potrzebował czasu. A czas to pieniądz – kredytobiorca, który pozywa bank o zwrot świadczenia nienależnego, może liczyć na to, że sąd apelacyjny, zmieniając wyrok, przyzna mu odsetki ustawowe za opóźnienie. Przy odrobinie szczęścia zostaną one zasądzone od momentu złożenia powództwa w sprawie. Kilkuletni proces sądowy w połączeniu z roszczeniem opiewającym na kilkaset tysięcy złotych oznacza dla kredytobiorcy perspektywę gigantycznej korzyści dodatkowej – odsetki ustawowe za zwłokę można wręcz określić mianem najlepszej lokaty na rynku.
W ten sposób sędzia Kuryłek, w teorii pomagając bankom, tak naprawdę pomaga frankowiczom, którzy w ostatecznym rozrachunku otrzymają od banków wyższe kwoty.
PODSUMOWANIE:
SSO Andrzej Kuryłek jest konsekwentny w swoich wyrokach i oddala roszczenia frankowiczów, nawet jeśli dotyczą one wzorców umownych, które są z łatwością podważane w sporach prowadzonych przez innych sędziów. Przyczyny antykonsumenckiego podejścia sędziego nie są znane, ale nic nie wskazuje, by był on jakkolwiek związany ze środowiskiem bankowym. Być może uważa po prostu, podobnie jak prezes BNP Paribas, że zawartych umów należy dotrzymywać. Jeśli tak, to sędziowie z warszawskiej apelacji podchodzą do tej kwestii mniej restrykcyjnie, bo masowo zmieniają wyroki sędziego Kuryłka, przywracając frankowiczom wiarę w sprawiedliwość.