PLN - Polski złoty
CHF
4,53
środa, 17 grudnia, 2025

Ustawa frankowa: Prawnicy banków reinterpretują wyroki TSUE w kontekście teorii salda przed pracami komisji sejmowych

Do niedawna obawialiśmy się, że największym przegranym ustawy frankowej będą, niestety, sami kredytobiorcy, jako strona zainteresowana, dysponująca najmniejszą siłą przebicia i w związku z tym niebędąca w stanie obronić się przed wprowadzeniem niekorzystnych przepisów. Okazuje się jednak, że Ministerstwo Sprawiedliwości ukręciło tą ustawą bat na siebie – rządzący skonstruowali projekt, który w sposób zupełnie jawny przyznaje nowe przywileje bankowcom, a ci… właśnie odwracają się od ustawodawcy plecami. Świadczą o tym pojawiające się w ostatnich dniach teksty, pisane przez prawników sektora i publikowane w dużych mediach branżowych. Wygląda na to, że bankowcy mają pretensje do rządu o to, że ten nie chce usankcjonować korzystnej dla nich teorii salda w rozliczeniach nieważnych umów. O czym świadczy to nagłe zaostrzenie kursu po stronie banków? Przestały wierzyć w sens rządowych propozycji, a może po prostu próbują wynegocjować dla siebie jeszcze lepsze warunki niż te oferowane przez projektodawcę?

Z tekstu dowiesz się:

  • Jak bankowi prawnicy tłumaczą społeczeństwu konieczność powrotu w sprawach frankowych do rozliczeń według teorii salda
  • W jaki sposób bankowcy zamierzają się bronić przed płaceniem frankowiczom gigantycznych odsetek ustawowych za opóźnienie
  • Dlaczego, zdaniem bankowych prawników, skorzystanie przez bank z potrącenia w procesie o kredyt frankowy może okazać się niemożliwe.

Banki już nie są zadowolone z projektu ustawy frankowej. Stawiają ustawodawcy nowe żądania

Naprawdę trudno nadążyć za strategią komunikacyjną sektora bankowego, przyjętą na potrzeby rozmów o ustawie frankowej. Gdy rządowy projekt ujrzał światło dzienne, bankowcy wprost nie mogli się go nachwalić – dla utrzymania pozorów wskazywali oczywiście pewne punkty, które należałoby zmienić lub usunąć (na przykład nie spodobał im się pomysł wprowadzenia natychmiastowej wykonalności wyroków sądów I instancji, co skutkowało wyrzuceniem zapisu z projektu), jednak ogólne nastroje były pełne optymizmu. Sektor był za tym, by ustawa została wprowadzona jak najszybciej.

Entuzjazm bankowców opadł dość nieoczekiwanie po pierwszym czytaniu projektu w Sejmie. W trakcie posiedzenia posłowie zgłaszali projektodawcy liczne pytania i uwagi, a ich krytyka była wycelowana przede wszystkim w artykuły 5 i 18, dotyczące wydłużonego terminu na zgłoszenie potrącenia, oraz artykuł 15, dopuszczający możliwość zwrotu na rzecz banku połowy opłaty za pozew/apelację/skargę kasacyjną w przypadku ich wycofania. Samo to nie było jeszcze dla bankowców problemem. Pojawił się on w momencie, w którym Ministerstwo Sprawiedliwości zaczęło głośno mówić o tym, że ustawa nie będzie ingerować ani w kwestie odsetek ustawowych za opóźnienie, ani w te dotyczące przedawnienia roszczeń.

Bankowcy woleliby, aby takie deklaracje ze strony ustawodawcy po prostu nie padły – intencje rządu docierają przecież nie tylko do samych frankowiczów, protestujących przeciwko legislacyjnym rozwiązaniom, ale również do sędziów, którzy rozpatrują ich sprawy. Gdy sędzia słyszy, że rząd nie aprobuje pomysłu „kasowania” odsetek ustawowych na skutek rozliczenia stron w jednym postępowaniu, może mieć obiekcje przed takim działaniem, nawet jeśli prywatnie jest zwolennikiem teorii salda.

Prezes ZBP pisze do Marszałka Sejmu w sprawie wstrzymania prac nad ustawą frankową. Powód? Banki czekają na kolejne wyroki TSUE

Nowa polityka resortu, nastawiona na rozwianie wątpliwości strony konsumenckiej, pociągnęła za sobą zmiany w strategii samych banków. Dnia 20 listopada 2025 roku prezes Związku Banków Polskich, Tadeusz Białek, wysłał do Marszałka Sejmu RP, Włodzimierza Czarzastego, opinię do projektu ustawy frankowej. Wynika z niej, że banki nie są już zwolennikami jak najszybszego wprowadzenia specustawy. Wręcz przeciwnie, obecnie doradzają rządzącym wstrzymanie prac nad projektem w oczekiwaniu na kolejne wyroki TSUE w sprawach frankowych, dotyczące między innymi kwestii zarzutu potrącenia oraz możliwości rozliczania stron nieważnej umowy zgodnie z teorią salda.

Bankowcy nadal stoją na stanowisku, że nieważne umowy powinny być rozliczane właśnie saldem, na czym miałaby skorzystać zarówno strona konsumencka, jak i wymiar sprawiedliwości, z którego zniknęłyby sprawy o zwrot kapitału. Jednocześnie ZBP forsuje pogląd, wg którego za teorią salda jest Sąd Najwyższy – bankowcom nie przeszkadza przy tym, że w kwietniu ur. Izba Cywilna SN w pełnym składzie podjęła dużą uchwałę frankową, z której jasno wynika, że nieważne umowy należy rozliczać według teorii dwóch kondykcji. Bagatelizują znaczenie tej uchwały, jak i późniejszych wyroków SN odnoszących się do niej, a przyczyną ma być… to, że uchwała podjęta została przez neosędziów.

Jakie ma to znaczenie w przypadku spraw, w których nie występuje wątek polityczny, nie mamy pojęcia. Bankowcy chyba też nie wiedzą, bo nie rozwijają tego tematu, po prostu bazują na uprzedzeniach rządu wobec sędziów nominowanych po 2018 roku i liczą, że przynęta zostanie chwycona.

W bardzo podobne tony uderzają prawnicy sektora bankowego, którzy starają się przekonać opinię publiczną (i oczywiście stronę rządową) do swojej perspektywy.

Prawnicy z Kancelarii Romanowski i Wspólnicy kreślą koncepcję „teorii półtorej kondykcji”. O co chodzi?

Przykładem tekstu, który prezentuje najnowszy spin banków w pełnej krasie, jest ten opublikowany 14 grudnia 2025 roku przez portal „Rzeczpospolita”. Autorami są Aleksandra Cyniak i Piotr Haiduk, czyli duet prawników z Kancelarii Romanowski i Wspólnicy, która reprezentuje PKO Bank Polski przed Trybunałem Sprawiedliwości UE w głośnej sprawie C-471/24, dotyczącej klauzul zmiennego oprocentowania powiązanych z WIBORem.

Prawnicy zaczynają od przypomnienia czytelnikom Rzeczpospolitej, że niedługo minie pół roku od wydania przez TSUE orzeczenia w sprawie Lubreczlik – wskazują przy tym, że skutki tego wyroku zostały uwzględnione w strategiach procesowych banków, i dodają, że powinny zostać również wzięte pod uwagę w projekcie ustawy frankowej. Tak się jednak nie stało, co, zdaniem autorów, stawia sens projektu pod znakiem zapytania.

Dalej duet prawników przystępuje do wyjaśnienia, co tak naprawdę orzekł TSUE w sprawie C-396/24 – formułują tezę, według której możemy mieć do czynienia z nową koncepcją prawną, którą nazywają roboczo „teorią półtorej kondykcji”. O co chodzi? Oczywiście o to, że Trybunał sprzeciwił się praktyce banków polegającej na kierowaniu pod adresem konsumentów roszczeń o zwrot pełnej kwoty kapitału kredytu, bez pomniejszenia jej o wpłaty dokonane tytułem rat kapitałowo-odsetkowych.

Otwarte pozostaje pytanie, czy konsument w swoim pozwie o nieważność i zapłatę może ubiegać się o zwrot pełnego świadczenia uiszczonego na rzecz banku, bez uwzględnienia otrzymanego kapitału kredytu. Prawnicy zwracają uwagę, że do Trybunału trafiły już kolejne pytania dotyczące rozliczeń nieważnych umów, zarejestrowane pod sygnaturą C-510/25. Nie wiadomo, jak orzeknie w tej sprawie TSUE, prawnicy z Kancelarii Romanowski i Wspólnicy są jednak zdania, że już teraz, po wyroku w sprawie Lubreczlik, nie ma co mówić o rozliczeniach zgodnych z teorią dwóch kondykcji, czyli wiodącą do tej pory koncepcją, wg której zarówno konsument, jak i przedsiębiorca będący stronami nieważnej umowy mogą dochodzić od przeciwnika zwrotu pełnej kwoty nienależnie spełnionego świadczenia.

Wyrok TSUE w sprawie Lubreczlik uniemożliwia bankom skorzystanie z potrącenia?

Autorzy tekstu opublikowanego na portalu rp.pl skłaniają się oczywiście ku rozliczeniom zgodnym z teorią salda, czyli zakładającym, że wzajemne wierzytelności, którymi dysponują strony procesu, podlegają kompensacie do kwoty niższej z nich. Alternatywą jest wspomniana już „teoria półtorej kondykcji”, czyli sytuacja, w której bank może się ubiegać od kredytobiorcy wyłącznie o niedopłatę kapitału, podczas gdy kredytobiorca może rościć o zwrot pełnego świadczenia, tj. sumy spłaconych rat kapitałowo-odsetkowych wraz z odsetkami ustawowymi za zwłokę.

Zaraz zaraz… a co z potrąceniem? W dalszej części tekstu prawnicy przechodzą do tego wątku, wskazując, że bank napotyka na trudności w skorzystaniu z potrącenia – w części przypadków może się ono okazać niemożliwe. Dlaczego? Przyczyną ma być nie tylko art. 203¹ kodeksu postępowania cywilnego (z którego możemy się między innymi dowiedzieć, że „pozwany może podnieść zarzut potrącenia nie później niż przy wdaniu się w spór co do istoty sprawy albo w terminie dwóch tygodni od dnia, gdy jego wierzytelność stała się wymagalna”), ale również art. 498 § 1 kodeksu cywilnego, zgodnie z którym obie potrącane wierzytelności powinny się nadawać do dochodzenia ich przed sądem. A przecież wyrok TSUE z 19 czerwca 2025 roku w sprawie Lubreczlik daje jasno do zrozumienia, że bank nie może dochodzić pełnej wierzytelności, na którą składa się kwota wypłaconego kapitału, przed sądem, jeśli otrzymał od klienta część środków w toku wykonywania umowy.

Banki stały się ofiarami chwiejności polskiego orzecznictwa? Tak sugerują ich prawnicy…

W ocenie prawników z Kancelarii Romanowski i Wspólnicy, sytuacja, w której bank nie jest w stanie odzyskać użyczonego klientowi kapitału kredytu, jest niezgodna z zasadą proporcjonalności, posiłkują się przy tym wyrokiem Sądu Najwyższego o sygnaturze I CSK 812/25 i sugerują, że niekorzystne dla banków przepisy krajowe mogą w przyszłości stać się źródłem odpowiedzialności odszkodowawczej dla Skarbu Państwa.

W tym miejscu chcielibyśmy przypomnieć, że bankowi prawnicy są grupą znaną ze straszenia politycznych decydentów perspektywą wielomiliardowych odszkodowań – z podobnym przypadkiem mieliśmy do czynienia w okolicach 2019 roku, gdy rządzący chcieli ustawowo przewalutować hipoteki frankowe na złotówki. Wówczas banki, podpierając się autorytetem swoich ekspertów prawnych, groziły Polsce międzynarodowym arbitrażem, co skutecznie zniechęciło polskie władze, i to na długie lata, do jakichkolwiek przymiarek do takiej ustawy. Jak się to skończyło dla wymiaru sprawiedliwości, doskonale wiemy.

Bankowcy wyparli już z głów wspomnienie o tamtej krytycznej decyzji i niestrudzenie forsują pogląd, według którego to kancelariom reprezentującym frankowiczów zależy na mnożeniu postępowań i dalszym pogłębianiu kryzysu w sądownictwie. Pogląd ten powielają mec. Haiduk i mec. Cyniak w tekście dla Rzeczpospolitej. W ocenie prawniczego duetu kancelarie frankowe grają na przedawnienie roszczeń banków (a w opcji minimum o wyższe odsetki), przynajmniej w procesach, które zostały zainicjowane przez utrwaleniem się jednolitej linii orzeczniczej w kwestii biegu terminu przedawnienia roszczeń.

Wg nich, jeszcze w 2023 roku banki nie mogły zakładać, że termin przedawnienia roszczeń przedsiębiorcy startuje tuż po zakwestionowaniu przez klienta klauzul umownych jako wiążących go w relacji z bankiem. Prawnicy wprost przyznają, że w takich przypadkach zastosowanie teorii dwóch kondykcji może doprowadzić do sytuacji, w której roszczenie banku przedawni się. Próbują też wyjaśnić opinii publicznej, dlaczego banki zwlekały z upomnieniem się o zwrot kapitału – według nich, przyczyn tego stanu rzeczy należy szukać w chwiejności krajowego orzecznictwa.

Odsetki za opóźnienie należne konsumentom będą niższe niż może się wydawać?

Bankowi prawnicy poruszają oczywiście wątek odsetek ustawowych za opóźnienie, które należą się konsumentowi za lata procesu sądowego. Podkreślają, że w momencie, w którym to bank występuje ze swoim roszczeniem o zwrot kapitału, odsetki wzajemnie się znoszą. W naszej ocenie nie jest to wcale argument za „klepnięciem” w sądach teorii salda. Nie zapominajmy, że odsetki na rzecz kredytobiorcy powinny być naliczane już od daty wskazanej w przedsądowym wezwaniu do zapłaty.

Pomiędzy tym zdarzeniem a wystąpieniem banku z kontrroszczeniem mijają nierzadko lata, za które kredytobiorcom należą się gigantyczne odsetki, bywa, że liczone w setkach tysięcy złotych. Ponadto, jeżeli przyjmiemy, że wyrok TSUE z 19 czerwca 2025 roku odbiera bankowi możliwość dochodzenia od konsumenta zwrotu nominalnej kwoty kredytu, bez uwzględnienia dokonanych wpłat z tytułu rat kapitałowo-odsetkowych, zaczniemy sobie zadawać pytanie o to, ile faktycznie mogą wynieść należne bankowi odsetki za opóźnienie, a ściślej rzecz ujmując, od jakiej kwoty powinny być liczone.

Może się okazać, że nawet w nowo inicjowanych procesach sądowych, które będą trwały po kilka lat, korzyść frankowiczów z tytułu odsetek ustawowych za opóźnienie, po uwzględnieniu odsetek należnych bankowi, okaże się znaczna. A nie zapominajmy, że z danych Związku Banków Polskich (którymi zresztą posługują się prawnicy w swoim tekście) wynika, iż w 91 proc. spraw frankowych kredytobiorcy zdążyli już spłacić (lub nawet nadpłacić) kapitał kredytu. Czy aby na pewno w takich przypadkach bankom będą należne od konsumentów jakiekolwiek odsetki za opóźnienie? Od jakich kwot miałyby być naliczane, skoro zgodnie z wyrokiem unijnego Trybunału w sprawie Lubreczlik bank nie może żądać, by konsument spłacał mu kapitał kredytu niejako drugi raz?

Przypuszczamy, że to właśnie w tym czynniku należy upatrywać przyczyn nowej strategii banków. Podmioty te liczyły, że zdołają poradzić sobie z ryzykiem generowanym przez odsetki ustawowe za opóźnienie poprzez wysunięcie własnych roszczeń, od których również naliczane będą odsetki. Wówczas, jak subtelnie zasugerowali to prawnicy w swoim tekście dla „Rzeczpospolitej”, odsetki wzajemnie by się zniosły i problem z głowy. Tymczasem okazuje się, że w 91 proc. przypadków bankom najprawdopodobniej nie będą się należeć żadne odsetki, natomiast frankowicze będą w stanie wyegzekwować je od sumy spłaconych świadczeń, w dodatku za okres obejmujący cały wieloletni proces sądowy.

Właśnie dlatego banki panicznie walczą dziś o usankcjonowanie teorii salda, a pomagają im w tym najlepsze kancelarie w kraju.

Społeczeństwo musi uwierzyć w sens teorii salda – inaczej rządzący nie zgodzą się na jej usankcjonowanie

Prawnicy banków udają, że gra wciąż się toczy i jej wynik może się znacząco zmienić – na przykład za sprawą kolejnych wyroków TSUE. Rzeczywistość jest jednak taka, że nic na to nie wskazuje – następnie orzeczenia Trybunału najpewniej tylko wzmocnią pozycję procesową konsumenta i potwierdzą to, co wiemy już dzisiaj – czyli że nie można pozbawiać go korzyści odsetkowej poprzez zastosowanie przez sąd krajowy teorii salda. Dokładnie tak samo, jak nie można ograniczać konsumentowi tych odsetek na skutek podniesienia przez bank zarzutu zatrzymania, o czym TSUE przesądził w grudniu 2023 roku.

Artykuł w portalu „Rzeczpospolita” nie jest jedyną próbą polemiki z aktualnym stanem unijnego orzecznictwa. Podobną próbę podjęła Aneta Ciechowicz-Jaworska, będąca radcą prawnym, wyspecjalizowanym w reprezentowaniu banków w sporach sądowych z frankowiczami. Jej tekst został opublikowany 15 grudnia na portalu Infor. Tezy i argumenty przedstawiane w tekście są bliźniaczo podobne do tych omówionych przez nas przed chwilą. Tu także mamy odwołania do wyroku TSUE w sprawie Lubreczlik, jak i do tych samych orzeczeń Sądu Najwyższego, wskazujących teorię salda jako właściwą metodę rozliczeń stron nieważnej umowy. Znów jesteśmy przekonywani, że efekt odstraszający dyrektywy 93/13 jest realizowany poprzez odebranie bankom prawa do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. Autorka, powołuje się ponadto na postanowienia Sądu Najwyższego wydane po 19 czerwca br., z których ma wynikać, że teoria salda powoduje przywrócenie proporcji i równowagi sankcji przewidzianych za stosowanie klauzul abuzywnych.

Spodziewamy się wysypu podobnych tekstów w najbliższych tygodniach i miesiącach – będą się pod nimi podpisywać różni eksperci, ale wydźwięk będzie ten sam: dowiemy się z nich, że kancelarie frankowe nie działają w interesie klienta tylko w swoim własnym, a także że „paleo” sędziowie z Sądu Najwyższego są za teorią salda, podczas gdy neosędziowie za teorią dwóch kondykcji. Chodzi o utrwalenie określonego stanu wiedzy w polskim społeczeństwie i stworzenie odpowiedniego gruntu pod usankcjonowanie teorii salda. Ale do tego jest potrzebna przychylność opinii publicznej, bo jednoznaczny sprzeciw obywatelski wobec tych antykonsumenckich rozwiązań zniechęci rządzących do podejmowania probankowej inicjatywy.

Ilekroć czytamy błyskotliwe wypowiedzi bankowych prawników na temat teorii salda i rzekomych trudności w skorzystaniu z potrącenia, dziwi nas jedno. Dlaczego ci renomowani eksperci zgodnie pomijają wątek porozumień kompensacyjnych, które strony nieważnej umowy mogą zawrzeć już po wyroku I instancji? Wbrew pozorom konsument wcale nie marzy o tym, by sądzić się z bankiem w odrębnym procesie o kapitał – gdy przed sądem zapada wyrok stwierdzający nieważność umowy i zasądzający na rzecz konsumenta zwrot świadczenia nienależnego, bank wciąż ma możliwość porozumieć się z takim klientem.

Najlepszą możliwą opcją staje się właśnie zawarcie porozumienia kompensacyjnego, które pozwala na dokonanie potrącenia wzajemnych wierzytelności już po wydaniu wyroku. Dlaczego prawnicy banków nie mówią o tej opcji, w kontekście szans na szybkie załatwienie sporu w ramach tego samego postępowania, tylko niestrudzenie przekonują o wyższości salda nad dwiema kondykcjami? Przyczyn należy szukać w kwestii… odsetek za opóźnienie, których banki po prostu nie chcą płacić (bo kto to widział, żeby bank płacił odsetki klientowi, a nie na odwrót). I zlecą jeszcze wiele eksperckich opracowań, by przekonać choć część społeczeństwa do słuszności swojej perspektywy.

PODSUMOWANIE:

Projekt ustawy frankowej przestał być dla banków atrakcyjny w momencie, w którym Ministerstwo Sprawiedliwości ogłosiło, że nie ma zamiaru ingerować w kwestie materialnoprawne procesów frankowych i wydało komunikat, w którym informuje, że sposób rozliczania nieważnych umów zaproponowany w projekcie nie wpłynie na kwestie związane z przedawnieniem roszczeń i odsetkami ustawowymi za opóźnienie. Podanie tej informacji społeczeństwu jest ciosem w sedno bankowych planów. Instytucje finansowe sądzące się z frankowiczami miały bowiem nadzieję, że rozwiązania zawarte w projekcie spowodują wielki powrót do rozliczeń nieważnych, abuzywnych umów kredytowych zgodnie z teorią salda, bez jednoznacznego informowania o tym fakcie strony konsumenckiej.

Banki chciały, by kredytobiorcy zostali postawieni przed faktem dokonanym. Tak się jednak nie stało (być może opór społeczny wobec ustawy był zbyt duży), zatem banki zmuszone są improwizować. Aktualnie proponują rządzącym dwa rozwiązania: wstrzymanie prac nad ustawą frankową do wyjaśnienia kolejnych kwestii, które trafiły do TSUE, ewentualnie jak najszybsze usankcjonowanie teorii salda, dzięki której banki mogłyby cofnąć większość swoich powództw o zwrot kapitału.

Sektor bankowy zasłania się w swoich propozycjach dobrem wymiaru sprawiedliwości, jednak tak naprawdę próbuje bronić się przed roszczeniami odsetkowymi frankowiczów, które są już warte miliardy złotych. Jeśli banki nie przekonają rządu do swoich propozycji, proces sprzątania po frankach wydłuży się w tych podmiotach o wiele miesięcy. I to nie z powodu przewlekłości postępowań sądowych, a z uwagi na konieczność dowiązania dodatkowych rezerw, tym razem na zapłatę odsetek za przewlekłe postępowania.

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze