Jeszcze niedawno banki zaciekle walczyły w sądach o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału i o waloryzację. Po serii prokonsumenckich wyroków TSUE musiały odpuścić te roszczenia i zadowolić się zwrotem czystego kapitału, bez żadnej dodatkowej rekompensaty. Teraz okazuje się, że również zasadność roszczeń o zwrot kapitału może stanąć w niektórych przypadkach pod znakiem zapytania. Warszawski sąd skierował do TSUE pytanie o czynnik, który inicjuje w przypadku banku bieg terminu przedawnienia. Jeżeli Trybunał Sprawiedliwości UE podzieli pogląd wyrażony wcześniej przez Sąd Najwyższy i potwierdzi, że bieg terminu rozpoczyna się w momencie, w którym konsument powiadomił bank o swoich roszczeniach (lub opowie się za terminem jeszcze wcześniejszym, jak data wypłaty kredytu), przedstawiciele sektora będą mieć poważny problem. Część ich roszczeń może okazać się przedawniona. Czy w tym przypadku sądy mimo to będą zasądzać na rzecz banków zwrot kapitału, argumentując to względami słuszności, o których mówi art. 117¹ kc? A może uznają, że „darmowe mieszkania” dla frankowiczów są odpowiednią sankcją dla przedsiębiorcy za złożenie roszczeń po terminie?
Frankowicze nie dostają już sensownych ugód. Banki czekają na ratunek z ustawy frankowej?
Czy wprowadzenie ustawy frankowej zwiększy szanse kredytobiorców na uczciwe ugody z bankami? Niestety, ale nic na to nie wskazuje. Wręcz przeciwnie, docierają do nas głosy od zaniepokojonych frankowiczów, którzy zauważają, że po ogłoszeniu pełnej treści projektu ustawy banki są mniej skore do naginania się do finansowych oczekiwań swoich klientów. I trudno się temu dziwić – w projekcie zawarto rozwiązania, które w jawny sposób premiują banki i ograniczają prawa konsumentów, przyznane im orzeczeniami TSUE oraz uchwałą frankową Sądu Najwyższego. Założenia projektu nie podobają się prawnikom frankowym, są też krytykowane przez Rzecznika Praw Obywatelskich. Ale nie tylko. Niektóre rozwiązania budzą poważne wątpliwości w środowisku sędziowskim, zaniepokojonym perspektywą rozliczania roszczeń stron w ramach jednego procesu. Czy Ministerstwo Sprawiedliwości nie zdaje sobie sprawy z komplikacji, które do pracy sędziów wprowadzi ustawa frankowa? I czy banki będą teraz dążyć do przedłużania postępowań sądowych? A jeśli tak, to dlaczego?
Santander BP na sprzedaż? Frankowicze nie czekają – pozwy się sypią, wyroki zapadają!
We wtorek media obiegła informacja, że hiszpańska grupa Banco Santander przymierza się do sprzedaży większościowego pakietu akcji polskiego oddziału, tj. Santander Bank Polska. Taką nowinę ogłosiła agencja Bloomberg zaznaczając, że dopiero trwają wstępne analizy i rozważane są różne scenariusze. Pozycja Santander BP na polskim rynku jest ugruntowana (bank zajmuje 3. miejsce pod względem wartości aktywów), ma bardzo rozwiniętą sieć placówek, działa we wszystkich segmentach (detaliczny, MŚP oraz klienci korporacyjni) a przede wszystkim jest to bank rentowny, dlatego mogą być chętni na jego kupno. Polscy klienci Santander BP oraz jego spółki zależnej Santander Consumer Bank nie mają powodu do niepokoju – jeśli dojdzie do transakcji fuzji albo przejęcia banku przez nowy podmiot, to nie po to aby zwijać działalność w Polsce. Powodu do niepokoju nie mają też Frankowicze – w przypadku jeśli dojdzie do sprzedaży banku, odpowiedzialność za zobowiązania wynikające z zawartych wcześniej umów przejmie jego następca prawny. Zresztą już teraz Santander Bank Polska jest pozywany przez kredytobiorców frankowych nie w związku ze swoimi umowami, ale z umowami oferowanymi przed laty przez dawny Kredyt Bank i BZ WBK.
Frankowicze z Getin Bank nie kupują teatrzyku i ugód syndyka. Sądy unieważniają umowy, a hipoteki znikają!
To niesamowite, jak upadłość Getin Noble Banku podzieliła frankowiczów na lepszych i gorszych. Podczas gdy kredytobiorcy frankowi z pozostałych banków, którzy wystąpili z pozwami o nieważność i zapłatę, są spokojni o los swoich postępowań, klienci upadłego Getinu muszą prosić się syndyka o zaproponowanie im jakichkolwiek ugód. Prośby wąskiej grupy „getinowców” zostały wysłuchane: syndyk, po otrzymaniu zgody sędziego-komisarza, uruchomił program frankowych ugód, jednak ich warunki daleko odbiegają od tego, co oferują inne banki. Syndyk Getinu usypia czujność kredytobiorców i zapowiada rozszerzenie programu na kolejne grupy klientów. Czy będąc klientem banku w upadłości rzeczywiście warto czekać na lepsze warunki ugodowe? A może znacznie atrakcyjniejszą opcją jest po prostu dążenie do unieważnienia umowy w sądzie?
Frankowicze liczyli na wsparcie. Sąd Najwyższy popiera ustawę, która odbiera im prawa? [Analiza]
Kolejne dni przynoszą nowe informacje na temat opinii, które Ministerstwo Sprawiedliwości otrzymało do projektu ustawy frankowej. Jak się bowiem okazuje, nie wszystkie zostały opublikowane na stronie Rządowego Centrum Legislacji. Gdy zamknięto konsultacje publiczne w sprawie projektu, zastanawiał nas brak opinii Sądu Najwyższego, który – jak sądzimy – powinien wykazać zainteresowanie niektórymi zapisami zawartymi w propozycji legislacyjnej resortu. Przed kilkoma dniami na jaw wyszło, że taka opinia powstała, a jej pełna treść jest już dostępna w sieci. Dziś zajmiemy się analizą uwag Sądu Najwyższego do projektu ustawy frankowej, zastanowimy się też nad tym, które kwestie zostały pominięte przez twórców opinii, a zdecydowanie nie powinny.
Zmuszani do mediacji, zastraszani, naciągani? Frankowicze ujawniają, jak zarabiają mediatorzy w Sądzie Okręgowym w Warszawie
Coraz głośniej zaczyna się robić o programie „Mediacji frankowych”, który 1 lutego 2025 roku ruszył w warszawskim XXVIII Wydziale Cywilnym. Jak się okazuje, nikt frankowiczów nie pyta, czy są w ogóle zainteresowani przystąpieniem do mediacji z bankiem – sąd kieruje setki osób na obligatoryjne spotkanie informacyjne z udziałem mediatora, na którym, przynajmniej w teorii, kredytobiorca może odmówić uczestnictwa w rozmowach o ugodzie. Praktyka okazuje się jednak daleka od zasady dobrowolności: niektórzy mediatorzy są wyjątkowo zdeterminowani do przeprowadzenia mediacji stron i stosują różne nieczyste zagrania, by wymusić wszczęcie tej procedury. Po co to robią? Jak nietrudno się domyślić, najsilniejszym bodźcem są tu najprawdopodobniej pieniądze… udział w mediacjach kosztuje każdą ze stron sporu po 1230 zł. Tu warto przypomnieć, że według pełnomocniczki ministra sprawiedliwości ds. ochrony praw konsumenta to frankowi prawnicy, walcząc o odsetki ustawowe dla swoich klientów, robią to z myślą o własnym honorarium. Jak w takim razie określić postępowanie mediatorów, którzy usilnie dążą do pośredniczenia w godzeniu stron, i to nawet wówczas, gdy bank i kredytobiorca deklarują, że chcą dogadać się poza sądem?
Frankowicze winni zapaści sądów? Dane pokazują, że to mit – ustawa frankowa oparta na fałszywej narracji?
Najsłynniejszy propagandysta III Rzeszy zwykł podobno mawiać, że kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą. Czy rzeczywiście? Ilu medialnych materiałów trzeba, by przeciętny obywatel uwierzył w coś, co nawet nie stało koło faktów? I ile czasu musi minąć, by kłamstwo zaczęło żyć własnym życiem i zaczęło generować skutki w postaci zmiany prawa? Aby odpowiedzieć sobie na te pytania, wystarczy prześledzić to, co dzieje się obecnie w kwestii kredytów frankowych. Polacy są wręcz zasypywani informacjami o tym, jak bardzo przeciążone frankami są krajowe sądy. To właśnie korek w wydziałach cywilnych ma być powodem, dla którego Ministerstwo Sprawiedliwości chce – wbrew woli samych kredytobiorców – wprowadzać ustawę frankową, która wywróci do góry nogami wypracowany porządek orzeczniczy, przynajmniej w kwestii rozliczeń dokonywanych po stwierdzeniu nieważności umowy. Dziś mówimy resortowi „sprawdzam” i analizujemy, jak liczną grupę wśród sądzących się Polaków stanowią frankowicze. Wnioski mogą zadziwić. Zapraszamy do lektury.
Frankowicze skarżą się na przewlekłość, sędziowie toną w sprawach, a banki… odpuszczają? Wiemy, co dzieje się w Poznaniu!
Ilekroć w mediach pojawia się temat przewlekłości spraw sądowych o kredyty w CHF, na ogół pada przykład Warszawy i tamtejszego Wydziału Frankowego. Ale nie tylko w stolicy Polski frankowicze muszą czekać na wyroki w swoich sprawach dłużej, niżby sobie tego życzyli: z informacji, do których właśnie dotarliśmy, wynika, że średni czas rozpoznawania spraw frankowych w Sądzie Okręgowym w Poznaniu wynosi… 645,6 dni. I to mimo tego, że za rozsądzanie sporów o kredyty w CHF odpowiada tam aż 66 sędziów. Nie może zatem dziwić, że Ministerstwo Sprawiedliwości zdecydowało się na utworzenie w Poznaniu drugiego po Warszawie wyspecjalizowanego Wydziału Frankowego. Uczciwie należy jednak zaznaczyć, że choć przeciętny czas rozpatrzenia sprawy frankowej jest długi, to wielu poznańskich kredytobiorców może się pochwalić uzyskaniem tzw. ekspresowego wyroku w swojej sprawie. Przy odrobinie szczęścia wyrok ten bardzo szybko się uprawomocnia, a to dlatego że… banki coraz częściej odstępują od składania apelacji. Dlaczego to robią i czy będą kontynuować rozwijanie tej strategii po wejściu w życie ustawy frankowej?
Afera większa niż Frankowicze? ZBP już po spotkaniu w Brukseli. Komisja UE ma pomóc bankom ws. WIBOR ?
Związek Banków Polskich odgrywa niezwykle istotną rolę w komunikacji krajowego sektora finansowego z mediami – najważniejsze informacje dotyczące sporów z kredytobiorcami, nie tylko tymi frankowymi, wypływają właśnie z tej organizacji. Ale ZBP robi dla banków coś więcej, niż tylko głośno mówi o tym, co samym prezesom finansowych instytucji nie zawsze wypada: reprezentuje interesy sektora na zewnątrz, poza Polską, przekonując unijnych urzędników do swojej narracji w kwestii nienaruszalności wskaźników referencyjnych. Wiele wskazuje, że to obecnie jeden z głównych priorytetów Związku: w tym roku jego przedstawiciele dwukrotnie udawali się do Brukseli celem spotkania z Marią Lues Albuquerque, nową komisarz UE ds. Usług Finansowych oraz Oszczędności i Inwestycji. Dlaczego właśnie teraz ZBP chce zacieśniać swoje relacje z unijnymi urzędnikami i jakie cele może chcieć realizować ta organizacja poza granicami Polski?
200 milionów zł z kieszeni podatników? Tak ustawa frankowa premiuje banki. Frankowicze nic z tego nie mają
Z każdym kolejnym dniem przybywa negatywnych opinii na temat projektu ustawy frankowej. Jego treść jest krytykowana zarówno przez adwokatów i radców prawnych, reprezentujących w sądach konsumentów, przez sędziów, którzy orzekają w sprawach frankowych, jak i przez niektóre organy administracji publicznej. Przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości niestrudzenie bronią swoich pomysłów i przekonują, że właśnie na drodze ustawy da się udrożnić sądownictwo oraz przywrócić obywatelom prawo do sądu. Pytanie, kim są frankowicze, jeśli nie obywatelami? Dlaczego ich prawo do sądu jest zakłócane przez pomysły ewidentnie premiujące nieuczciwych kredytodawców i w dodatku zrzucające część kosztów związanych z obraną przez banki strategią na barki polskiego podatnika?