Ubiegłotygodniowy wyrok TSUE do polskiej sprawy Lubrecznik C-396/24 wywołał niemałe zamieszanie i liczne spory interpretacyjne. Zupełnie inaczej znaczenie wyroku odczytują prawnicy reprezentujący konsumentów, a całkiem odmiennie podchodzi do tego ZBP oraz bankowi eksperci. Wygląda na to, że bankowcy byli w pogotowiu i czekali na ogłoszenie wyroku w trakcie długiego weekendu. Zareagowali szybko jako pierwsi, przedstawiając swoją interpretację wyroku w zaprzyjaźnionych mainstreamowych mediach oraz podpierając się opiniami prawników i sprzyjających im sędziów (m.in. sędziego Henryka Walczewskiego). Sądy mają teraz twardy orzech do zgryzienia, bo będą musiały wypracować nową praktykę orzeczniczą. Na forach prawniczych pojawiły się pierwsze doniesienia na temat podejścia sędziów do najnowszego wyroku TSUE. Niestety wielu sędziów nie zapoznało się dogłębnie z treścią wyroku, natomiast w pamięć zapadła im przeczytana w mediach interpretacja strony bankowej, która mówi o końcu stosowania teorii dwóch kondykcji i zastąpieniu jej teorią salda. Wiele będzie zależało od danego sądu oraz od konkretnego składu sędziowskiego. Pojawia się pytanie, jaką taktykę zastosują banki? Czy porzucą agresywną strategię zastraszania kredytobiorców kontrpozwami z żądaniami zapłaty gigantycznych kwot (tzw. SLAPPy)? Czy zamiast tego banki będą składały oświadczenia o potrąceniu? A może jeszcze bardziej uatrakcyjnią propozycje ugodowe?
- Są pierwsze reakcje sądów na wyrok TSUE do sprawy C-396/24. Niestety nie są to pozytywne dla Frankowiczów wieści. Kilka sądów podchwyciło narrację szerzoną przez banki jakoby TSUE zakazał orzekania zgodnie z teorią dwóch kondykcji i nakazał powrót do teorii salda.
- Nie oznacza to, że taka linia orzecznicza ukształtuje się w sądach, tym bardziej że prawnicy reprezentujący konsumentów konsekwentnie dementują fakt, że TSUE opowiedział się za teorią salda.
- Bankom jest na rękę powrót do teorii salda z uwagi na niższe odsetki za opóźnienie należne konsumentom oraz większą ochronę przed przedawnieniem roszczeń o zwrot kapitału.
- Na razie taktyka banków po najnowszym wyroku TSUE jest wielką niewiadomą. Scenariusz optymistyczny zakłada, że banki porzucą agresywną strategię zastraszania Frankowiczów pozwami SLAPP, będą dochodzić jedynie kwoty niedopłaty kredytu, częściej zgłaszać oświadczenia o potrąceniu roszczeń i zaoferują lepsze warunki ugód. Bardziej realistyczny wydaje się scenariusz, że banki dalej będą pozywać kredytobiorców o zwrot nominalnej kwoty kredytu, tłumacząc to obroną przed przedawnieniem roszczeń.
TSUE położył kres nadużywaniu prawa przez banki
W wyroku do sprawy C-396/24 TSUE stwierdził, że bank nie może żądać od konsumenta (kredytobiorcy) zwrotu całej nominalnej kwoty kredytu, niezależnie od poziomu dokonanych przez niego spłat oraz od kwoty pozostałego do spłaty zadłużenia. Innymi słowy bank nie może domagać się zwrotu pieniędzy, którymi już dysponuje, bo konsument spłacił w ratach część bądź całość zadłużenia.
W opinii adwokata dr Jacka Czabańskiego, składanie przez banki pozwów o zapłatę pełnej kwoty kapitału w sytuacji gdy został on już przez kredytobiorcę w znacznym stopniu lub z naddatkiem zwrócony stanowi nadużycie przez banki prawa podmiotowego i procesowego oraz jest niedopuszczalne w świetle orzecznictwa TSUE chroniącego konsumentów. Banki, w celu dochodzenia swoich roszczeń, wybierają drogę sądową, chociaż mogłyby osiągnąć ten sam cel składając oświadczenie o potrąceniu i zaspokajając swoją wierzytelność ze środków, które kredytobiorca wpłacił w ratach.
Dlaczego zamiast oświadczenia o potrąceniu banki decydują się na kosztowne pozwy sądowe o zapłatę? Oświadczenie o potrąceniu ma charakter bezwarunkowy i jest traktowane jako uznanie wierzytelności drugiej strony, z którą dokonywane jest potrącenie. Niechęć banków wobec stosowania zarzutu potrącenia wynika także z tego, że dochodzą one swoich roszczeń warunkowo (na wypadek gdyby sąd uznał umowę kredytową za nieważną), ale w procesie z powództwa kredytobiorcy konsekwentnie utrzymują, że umowa jest ważna. Zdaniem mec. Czabańskiego, zajmowanie przez banki sprzecznych stanowisk w dwóch procesach dotyczących sporu z tym samym konsumentem należy traktować w kategoriach nadużycia prawa. Jeżeli w postępowaniu z powództwa kredytobiorcy bank utrzymuje, że umowa kredytowa jest ważna, oczekuje spłaty zadłużenia w ratach i nie zwalnia zabezpieczenia umowy w postaci hipoteki na nieruchomości, to roszczenie banku o zwrot kapitału nie może być wymagalne, a tym bardziej nie może być powiększane o odsetki za opóźnienie dopóki bank nie zajmie jednoznacznego stanowiska.
Banki celowo decydują się na pozwy o zapłatę kapitału zamiast skorzystać z oświadczenia o potrąceniu także z innego powodu. Chodzi o zastraszanie kredytobiorców gigantycznymi roszczeniami o zwrot kwot równych wypłaconemu kapitałowi, powiększonych dodatkowo o odsetki za opóźnienie oraz o ryzyko, że po przegraniu sprawy kredytobiorca będzie musiał zwrócić koszty sądowe poniesione przez bank (aż 5% wartości przedmiotu sporu). Takie pozwy, służące zastraszaniu i odwodzeniu innych Frankowiczów od wchodzenia na ścieżkę sądową, są określane mianem SLAPP (Strategic Lawsuit Against Public Participation).
Jeszcze dwa lata temu banki oprócz zwrotu kapitału domagały się zapłaty olbrzymich sum tytułem wynagrodzenia za korzystanie z kapitału lub waloryzacji kapitału. Kres takim praktykom położył TSUE, najpierw w wyroku do sprawy C-520/21 z 15 czerwca 2023 roku a następnie w wyroku C-756/22 z 14 grudnia 2023 roku i w postanowieniu do sprawy C-488/23 z 12 stycznia 2024 roku.
Banki początkowo zaprzeczały aby TSUE pozbawił ich prawa do wynagrodzenia lub waloryzacji, ale z czasem musiały pogodzić się z faktami i same zaczęły wycofywać pozwy o zwrot kapitału powiększonego o wynagrodzenie albo waloryzację, jeśli kredytobiorca spłacił już cały kapitał. Miały bowiem pewność, że sądy będą oddalały ich roszczenia a kontynuowanie procesu jedynie narazi je na dodatkowe koszty. Czy tak będzie po ostatnim wyroku TSUE do sprawy C-396/24? Czy banki skończą z agresywną taktyką służącą zastraszaniu kredytobiorców?
Co oznacza dla konsumentów wyrok TSUE do sprawy C-396/24?
TSUE po raz kolejny opowiedział się za większą ochroną konsumentów, jako słabszej strony sporów. Podkreślił, że konieczne jest przywrócenie równości stron umowy oraz zagwarantowanie odstraszającego celu Dyrektywy 93/13 tj. zniechęcenie przedsiębiorców (banków) do stosowania w umowach z konsumentami nieuczciwych postanowień.
Wyrok TSUE mówi o tym, że niedopuszczalne jest składanie przez bank powództwa o zapłatę pełnej kwoty kapitału, jeżeli kredytobiorca spłacił go w całości lub z naddatkiem. W takiej sytuacji sąd powinien wziąć pod ochronę konsumenta, nawet jeśli on sam nie skorzystał z dostępnych instrumentów prawnych takich jak oświadczenie o potrąceniu. Powództwo banku powinno być oddalone, tym bardziej jeśli bank w równoległej sprawie twierdzi, że umowa jest ważna. Taka argumentacja oznacza, że bank nie może postawić swojej wierzytelności w stan wymagalności a jego roszczenie jest przedwczesne.
Z najnowszego orzeczenia TSUE płynie wniosek, że dopuszczalne jest roszczenie banku o zapłatę przez konsumenta różnicy, jeżeli nie spłacił on jeszcze w ratach całego kapitału. Jednak także w tej sytuacji sąd musi wziąć pod uwagę ochronę interesów konsumenta. Na sądzie ciąży obowiązek aby zbadać czy nadanie rygoru natychmiastowej wymagalności wyrokowi zasądzającemu roszczenia na rzecz banku nie spowoduje negatywnych konsekwencji finansowych po stronie konsumenta. Sąd będzie musiał konsumentowi podpowiedzieć co może zrobić, np. złożyć wniosek o rozłożenie zasądzonej kwoty na raty.
Banki ogłosiły w mediach powrót do teorii salda. W sądach już widać zamieszanie
W ostatnim wyroku TSUE nie ma nic na temat przywrócenia orzecznictwa na bazie teorii salda. Przypomnijmy, że Sąd Najwyższy w kilku uchwałach, w tym w tzw. dużej uchwale frankowej z 25 kwietnia 2024 r. nr III CZP 25/22 zarekomendował sądom do rozliczeń w sprawach frankowych teorię dwóch kondykcji. Zgodnie z tą teorią roszczenia banków i roszczenia kredytobiorców są niezależne. Konsument ma prawo domagać się zwrotu wszystkich wpłaconych do banku rat, prowizji i opłat powiększonych o odsetki za opóźnienie od tej sumy, należne od daty wezwania banku do zapłaty.
Wbrew temu co obwieścili bankowi eksperci tuż po ogłoszeniu przez TSUE wyroku do sprawy C-396/24, Trybunał nie zakazał orzekania w oparciu o teorię dwóch kondykcji, ani nie nakazał polskim sądom powrotu do teorii salda. Wypowiedział się jedynie w zakresie roszczeń banków wobec konsumentów, ograniczając bankom prawo do żądania pełnego zwrotu kapitału. Nie zabronił natomiast konsumentom dochodzić albo zwrotu wszystkich wpłaconych rat wraz z odsetkami za opóźnienie od tej kwoty albo tylko różnicy ponad kapitał kredytu z odsetkami od tejże różnicy. Prawo do odsetek od daty wezwania banku do zapłaty zagwarantował konsumentom TSUE w wyroku z 14 grudnia 2023 r. do sprawy C-28/22.
Najnowszy wyrok TSUE zapadł w pierwszym dniu czerwcowego długiego weekendu, kiedy część prawników korzystała z wolnego czasu. Jednak ZBP oraz jego eksperci czuwali i bardzo szybko zalali media swoją autorską interpretacją wyroku. Do świadomości opinii publicznej, a i niestety także środowiska sędziowskiego, przebiła się narracja bankowa, że TSUE położył kres stosowaniu teorii dwóch kondykcji i nakazał powrót do teorii salda. Dla banków stosowanie teorii salda jest korzystniejsze z uwagi na pozbawienie konsumentów części odsetek za opóźnienie oraz ochronę przed przedawnieniem roszczeń banków.
Niestety banki wykonały swoją robotę – negatywne dla konsumentów efekty jednoznacznie prokonsumenckiego i prostego do zinterpretowania wyroku są już widoczne w niektórych sądach. Prawnicy dyskutujący na specjalistycznych forach informują co dzieje się w poszczególnych sądach w kraju.
I tak na przykład w jednej ze spraw toczących się w Sądzie Okręgowym w Krakowie, czyli w tym sądzie, który zainicjował przedmiotową sprawę pytaniami prejudycjalnymi zadanymi TSUE, sędzia na dwa tygodnie przed ogłoszeniem wyroku dał do zrozumienia, że zastosuje się do wyroku TSUE w taki sposób, że nie zasądzi pełnej kwoty, której kredytobiorcy domagają się na podstawie teorii dwóch kondykcji. Zasygnalizował, że podobnie zdecydowałby w sprawie z powództwa banku, gdyż takie jest stanowisko wydziału. Jest to głos za stosowaniem w sprawach frankowych teorii salda. Nie wiadomo jaka będzie decyzja sądu co do odsetek należnych kredytobiorcom.
Natomiast z sądów w Toruniu, Poznaniu i Olsztynie płyną informacje, że pojawiła się koncepcja aby biegli sądowi przeliczali raty wpłacone w CHF po ich historycznym kursie i zaliczali je w poczet spłaty kapitału. Oznacza to wyższe koszty postępowań (konieczność opłacenia biegłych), znaczne wydłużenie czasu trwania spraw a po drodze szereg wątpliwości do rozstrzygnięcia.
Mec. Czabański, w swojej opinii odnośnie do ostatniego wyroku TSUE, wskazuje na szereg praktycznych problemów związanych z orzekaniem na podstawie teorii salda. Jest to o tyle trudne, że sąd przy wydawaniu wyroku musi wziąć pod uwagę wszystkie przesunięcia majątkowe pomiędzy stronami (wypłata kredytu, nierzadko w transzach, a następnie spłata kolejnych rat w PLN oraz często w CHF). Pojawia się pytanie jakie kursy CHF należy wziąć do przeliczeń – czy kurs z daty wypłaty kredytu albo kursy z dni kiedy miała miejsce spłata rat, a może kurs z dnia złożenia pozwu lub z dnia ogłoszenia wyroku?
Załóżmy nawet, że sąd pierwszoinstancyjny wypracuje jakąś koncepcję i zasadzi różnicę na rzecz jednej ze stron. Później okaże się jednak, że sąd apelacyjny będzie musiał wykonać całą robotę na nowo, bo w międzyczasie doszło do kolejnych spłat, zmienił się kurs waluty i być może trzeba będzie zmienić wyrok, zasądzając różnicę na rzecz drugiej strony.
Problemem będzie także pogodzenie aktualnego orzecznictwa SN w sprawie biegu przedawnienia roszczeń banków z teorią salda. Według uchwały SN III CZP 25/22 roszczenia banków zaczynają się przedawniać z chwilą kiedy konsument po raz pierwszy zakwestionował umowę (np. w reklamacji, wezwaniu do zapłaty albo w pozwie sądowym). Tymczasem zgodnie z teorią salda, każda spłacona rata wchodząca w poczet wierzytelności banku przerywa bieg przedawnienia roszczeń banku. Także z tego powodu banki tak ochoczo ogłosiły, że TSUE nakazał powrót do teorii salda, co jest kompletną nieprawdą.
Jaka będzie nowa taktyka banków po ostatnim wyroku TSUE?
Duża część sędziów nie zapoznała się z treścią wyroku TSUE, ale przyjęła a priori, że Trybunał nakazał powrót do teorii salda. Bankom będzie zależało na tym, aby ukształtowała się korzystna dla nich praktyka sądów i żeby zaczęły one rozliczać umowy zgodnie z teorią salda. Pierwsze ruchy w niektórych sądach niestety wskazują, że orzecznictwo może pójść w tym kierunku. Wiele zależy jednak od podejścia danego sądu, stanowiska wydziału oraz poszczególnych sędziów.
Być może wyrok TSUE skłoni banki do porzucenia agresywnej taktyki zastraszania Frankowiczów pozwami o zapłatę gigantycznych kwot (tzw. SLAPP-ami). Wielu ekspertów uważa jednak, że banki nadal będą pozywać kredytobiorców o spłatę całego kapitału, tak aby zabezpieczyć się przed przedawnieniem roszczeń.
Oczywiście nie można wykluczyć, że banki będą jednak dążyć do deeskalacji konfliktu i zaczną cofać pozwy, w sprawach gdzie kredytobiorca spłacił już całość kapitału, a w pozostałych sprawach składać oświadczenia o potrąceniu wzajemnych roszczeń. Także Pełnomocniczka MS ds. ochrony praw konsumentów dr A. Wiewiórowska-Domagalska zasygnalizowała po wyroku, że przygotowywana przez resort tzw. ustawa frankowa da możliwość dokonywania przez strony potrąceń wierzytelności zgodnie ze standardem wynikającym z orzeczenia Lubrecznik. Od dawna mówi się o tym, że sądy będą dokonywały rozliczenia roszczeń stron po wyroku, a pomóc ma w tym narzędzie pn. Digitalny Asystent Sędziego, w skład którego wchodzi moduł zawierający kalkulator do rozliczeń. Problem w tym, że pilotaż tego narzędzia, który miał ruszyć w grudniu 2024 roku w trzech parach sądów okręgowych i apelacyjnych, do tej pory w niektórych z nich jeszcze nie ruszył.
ZBP tuż po ogłoszeniu orzeczenia przez TSUE zapowiedział, że wyrok ten będzie impulsem do zawierania ugód. Czas pokaże czy banki – w obliczu kolejnego prokonsumenckiego orzeczenia TSUE – zaproponują Frankowiczom lepsze ugody.
Podsumowanie
Ubiegłotygodniowy wyrok TSUE do sprawy C-396/24 daje konsumentom dodatkową ochronę przed roszczeniami banków o zwrot całego kapitału kredytu, niezależnie od poziomu dokonanych spłat. W świetle tego wyroku banki mogą dochodzić od Frankowiczów jedynie niespłaconej jeszcze kwoty kapitału. W przypadku zaś zasądzenia tej kwoty na rzecz banku, sąd przed nadaniem wyrokowi rygoru natychmiastowej wykonalności będzie musiał zadbać o to, żeby konsument nie doznał negatywnych konsekwencji finansowych i np. zaproponować mu rozłożenie świadczenia na raty.
Pierwsze doniesienia z sądów nie są zbyt optymistyczne. Wydaje się, że sądy w Krakowie, Toruniu, Poznaniu i Olsztynie podchwyciły narrację banków wskazującą jakoby TSUE opowiedział się za teorią salda. Prawnicy reprezentujący stronę konsumencką konsekwentnie dementują nieprawdziwe informacje na temat intencji Trybunału, który nie zakazał Frankowiczom dochodzenia zwrotu wszystkich wpłaconych rat wraz z odsetkami za opóźnienie. Czas pokaże czy bankowa narracja utrzyma się w wymienionych sądach i czy rozleje na inne sądy w kraju.
Kolejna wielka niewiadoma to taktyka banków wobec Frankowiczów po najnowszym wyroku TSUE. Fakt, że banki zinterpretowały ten wyrok zupełnie odmiennie niż druga strona, nie wróży nic dobrego. Optymistyczny scenariusz zakłada, że banki będą w większym stopniu korzystać z zarzutu potrącenia roszczeń, kierować kontrpozwy o zwrot samej niedopłaty kapitału a nie całej nominalnej kwoty kredytu oraz cofać pozwy w sprawach gdzie cały kapitał został już spłacony. Według negatywnego scenariusza, banki będą w dalszym ciągu pozywać Frankowiczów o zwrot pełnej nominalnej kwoty kapitału, tłumacząc się obroną przed przedawnieniem roszczeń.