PLN - Polski złoty
CHF
4,38
sobota, 27 lipca, 2024

Czy zwrotu rat można dochodzić nawet po spłaceniu kredytu frankowego?

Diametralny wzrost kursu franka szwajcarskiego, do którego doszło już kilka lat temu, spowodował, że zadłużeni w helweckiej walucie robili wszystko by uwolnić się od nieprzewidywalnego kredytu, a najlepszym i praktycznie jedynym rozwiązaniem na tamten moment, była wcześniejsza spłata zadłużenia. Wielu kredytobiorców spłaciło więc całe swoje zobowiązanie przed ustalonym w umowie terminem, później jednak okazało się, że by pozbyć się kredytu frankowego, wcale nie trzeba go wcześniej spłacać, lecz wystarczy pozwać bank o unieważnienie zawartego kontraktu. Na skutek unieważnienia kredytobiorca odzyskuje od banku wszystkie środki, które wpłacił na podstawie zawartej umowy kredytowej, a sama umowa przestaje istnieć, więc jest to rozwiązanie wręcz idealne i nic dziwnego, że frankowicze, którzy spłacili już swój dług, również chcą powalczyć o swoje prawa. Dobra wiadomość jest jednak taka, że wcześniejsza spłata kredytu nie zamyka kredytobiorcom drogi do dochodzenia przysługujących im praw.

Wcześniejsza spłata kredytu frankowego, a roszczenia frankowicza.

Niektóre kredyty frankowe zostały całkowicie spłacone już kilka lat temu, gdy o pozwach przeciwko bankom jeszcze nawet nie myślano, jednak dla roszczeń przysługujących frankowiczom nie ma to większego znaczenia, gdyż nic nie stoi na przeszkodzie by pozwać bank, nawet jeśli dług został w całości uregulowany jakiś czas temu. Całkowita spłata zaciągniętego zobowiązania nie zamyka zatem kredytobiorcom drogi do dochodzenia przysługujących im praw, a po wygranej, to zawsze bank będzie zobowiązany do zwrotu na rzecz kredytobiorcy wpłaconych przez niego środków.

Po całkowitej spłacie kredytu frankowicz może wnieść przeciwko bankowi pozew, którym domagać się będzie zwrotu wszystkich uiszczonych świadczeń, czyli kredytobiorca pozywa bank o zapłatę, i nie chodzi tutaj tylko o kwotę, która stanowi nadpłatę nad kwotą udzielonego kredytobiorcy kredytu, lecz o sumę wszystkich wpłaconych do banku środków. Po stronie frankowicza istnieje więc roszczenie o zwrot spłaconego kapitału kredytu i wszystkich spłaconych odsetek oraz opłat okołokredytowych, a także, może domagać się od banku zapłaty odsetek ustawowych za opóźnienie. Roszczenia kredytobiorców w takich przypadkach opiewają więc nawet na kilkaset tysięcy złotych!

Pozew po wcześniejszej spłacie nawet bardziej się opłaca.

Zdecydowana większość procesów, które toczą się z zakresu spraw frankowych dotyczy kredytów aktywnych, ciągle spłacanych, i nie jest to tylko efekt tego, że takich umów kredytowych jest po prostu więcej, gdyż bardzo często kredytobiorcy, którzy swoje zobowiązanie już uregulowali, nie wiedzą o przysługujących im uprawnieniach, a także nie czują swego rodzaju presji, że muszą coś ze swoim kredytem zrobić by spokojnie myśleć o przyszłości.

W przypadku pozwaniu banku, pod względem procesowym, kredytobiorca wciąż spłacający kredyt oraz kredytobiorca, który swój dług już uregulował, posiadają takie same uprawnienia, jednak po całkowitej spłacie kredytu nie pojawia się żądanie unieważnienia zawartej umowy kredytowej, lecz jedynie żądanie zapłaty, i to jest zasadnicza różnica pomiędzy takimi postępowaniami.

Kredytobiorca, który pozywa bank po spłacie swojego kredytu znajduje się w bardzo komfortowej sytuacji, gdyż korzystne rozstrzygnięcie sądu to dla niego zawsze zysk, a nawet jeśli z jakichś powodów roszczenie zostanie oddalone, to i tak frankowicz nie musi dokonywać na rzecz banku żadnej dodatkowej spłaty w ramach kredytu, gdyż wszystkie płatności zostały już wcześniej uregulowane. W sytuacji, gdy kapitał kredytu został spłacony, nie ma bowiem mowy o żadnych dopłatach, ponieważ zawsze jest nadwyżka i właśnie między innymi dlatego tak bardzo opłaca się pozwać bank po całkowitej spłacie długu.

Jak już zostało powyżej wskazane, kredytobiorca dochodzący swych praw po spłacie kredytu, pozywa bank o całą wpłaconą do banku kwotę, czyli kapitał plus odsetki i inne opłaty, i choć finalnie bank najpewniej podniesie zarzut potrącenia, to frankowicz i tak sporo zarobi na odsetkach.

Od kilkunasty miesięcy odsetki ustawowe za opóźnienie utrzymują się bowiem na rekordowo wysokim poziomie, obecnie jest to 11,25% w skali roku, czyli od momentu wezwania banku do zapłaty, odsetki naliczane są od dochodzonej kwoty.

Przykładowo, kredytobiorca zaciągnął kredyt na 250 000 zł, w całości spłacił swoje zobowiązanie, lecz do banku finalnie oddał 400 000 zł, pozywając więc bank może dochodzić zwrotu całej wpłaconej kwoty, czyli właśnie 400 000 zł.

Od wskazanej kwoty kredytobiorca może domagać się dodatkowo odsetek ustawowych za opóźnienie, które liczone są od dnia wezwania banku do zapłaty, a zatem, jeżeli frankowicz wezwał bank do zapłaty, a termin zapłaty został wyznaczony na dzień 31 stycznia 2023 r., bank jednak nie spełnił żądania zapłaty, to odsetki naliczane są od dnia 1 lutego 2023 r., aż do czasu spełnienia przez bank świadczenia.

W takim więc przypadku, jeśli bank spełni żądanie zapłaty 10 maja 2024 r., to poza dochodzoną kwotą, frankowicz stanie się bogatszy dodatkowo o blisko 60 000 zł, bo tyle właśnie wyniosły odsetki za okres od wezwania do zapłaty do uregulowania należności przez bank.

Co istotne, bank może podnieść zarzut potrącenia, czyli z dochodzonej przez frankowicza kwoty 400 000 zł wypłaci mu 150 000 zł, gdyż 250 000 zł to wartość kapitału udzielonego kredytu, który powinien zostać/wrócić do banku, jednak odsetki liczone są od całej dochodzonej kwoty, a nie tylko od nadpłaty nad kapitałem. Po wzajemnym rozliczeniu roszczeń bank powinien więc, w podanej konfiguracji, zapłacić kredytobiorcy 210 000 zł.

Proces może być prostszy.

Analizując sprawy zainicjowane po spłacie kredytu da się również zauważyć, że takie postępowania są mniej angażujące i problematyczne dla samych kredytobiorców, a cały proces jest nieco prostszy, choć paradoksalnie, lepiej dla frankowicza by toczył się dłużej, gdyż wtedy otrzyma od banku wyższą kwotę odsetek.

Przede wszystkim, gdy kredyt jest już spłacony kredytobiorca aż tak bardzo nie angażuje się w proces emocjonalnie i mniej stresuje całą sytuacją, co jest w pełni zrozumiałe, gdyż nie musi się martwić spłatą comiesięcznej raty kredytu oraz zmiennym kursem franka szwajcarskiego.

Brak konieczności spłaty zobowiązania powoduje również, że w procesie nie trzeba wnioskować o udzielenie zabezpieczenia poprzez zawieszenie obowiązku spłaty kolejnych rat kredytu, sądowi odpada więc jeden wniosek do rozpatrzenia, a prawnikom praca związana z jego sformułowaniem i uzyskaniem prawomocnego zabezpieczenia. Ponadto, skoro kredyt jest już spłacony, to kredytobiorca nie musi uzyskiwać z banku kilkunastu dokumentów, lecz wystarczy jeden, w którym zostaną wskazane wszystkie koszty jakie kredytobiorca poniósł w związku ze spłatą kredytu.

Warto również podkreślić, że w takim procesie nie ma problemu z wykreśleniem z ksiąg wieczystych hipoteki ustanowionej na rzecz banku, gdyż hipoteki już nie ma, została ona wykreślona na podstawie zaświadczenia o całkowitej spłacie kredytu. Proces po spłacie kredytu jest więc nieco mniej sformalizowany i powinien szybciej się toczyć, gdyż nie trzeba wykonywać wielu czynności, które są niezbędne by unieważnić umowę kredytową w trakcie jej spłaty.

Pamiętaj o terminach przedawnienia!

Dochodząc roszczeń względem banku po całkowitej spłacie kredytu, pamiętać jednak należy, że żądanie to nie jest nieograniczone, a głównym „przeciwnikiem” kredytobiorcy jest w tym przypadku czas.

Żądanie zapłaty przez bank określonej kwoty podlega ogólnym terminom przedawnienia, takim jak dla wszystkich roszczeń majątkowych, co jednak ważne, termin przedawnienia nie jest związany z datą spłaty kredytu, zatem nie zaczyna biec od momentu, gdy kredytobiorca wpłacił do banku ostatnią ratę kredytu. Przepisy w tym względzie stanowią, iż bieg przedawnienia rozpoczyna się od dnia, w którym roszczenie stało się wymagalne, zgodnie natomiast z orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości UE oraz Sądu Najwyższego, w przypadku spraw frankowych, bieg terminu przedawnienia dla kredytobiorcy rozpoczyna się wówczas, gdy dowiedział się on o niedozwolonych charakterze zapisów zawartych w jego umowie kredytowej. W praktyce oznacza to więc, że przedawnienie dla frankowicza rozpoczyna się najczęściej od dnia wezwania banku do zapłaty.

Na gruncie obecnie obowiązujących przepisów, termin przedawnienia wynosi sześć lat, jednakże koniec terminu przedawnienia przypada na ostatni dzień roku kalendarzowego, jeśli więc teraz kredytobiorca wezwał bank do zapłaty, to jego roszczenie przedawni się za prawie 6 i pół roku (z końcem 2030 r.). Co jednak istotne, w lipcu 2018 r. nastąpiła zmiana w zakresie terminów przedawnienia roszczeń i właśnie od tego momentu okres przedawnienia wynosi 6 lat, jeśli jednak roszczenie było wymagalne przed zmianą przepisów (czyli przed 9 lipca 2018 r.), wówczas do roszczeń kredytobiorcy zastosowanie ma termin przedawnienia wynoszący lat 10, czyli ten poprzednio obowiązujący termin.

Niezależnie jednak od tego, który termin ma zastosowanie w danej sprawie, warto pozwać bank jak najszybciej!

Łukasz Banasiak
Łukasz Banasiak
Redaktor Franknews. Absolwent dziennikarstwa na UW. Wielbiciel politycznych biografii, reportaży książkowych i filmowych, zwłaszcza na temat polityki oraz społecznych problemów w wymiarze globalnym i lokalnym. Napisz do mnie lukasz@franknews.pl

Related Articles

Najnowsze