Ostatnie miesiące nie są łatwym okresem dla przedstawicieli Ministerstwa Sprawiedliwości, którzy w desperacki wręcz sposób próbują udowodnić swoją skuteczność. Niestety, reforma wymiaru sprawiedliwości idzie wolniej, niż życzyliby sobie tego obywatele, a sposób, w jaki resort chce zmieniać sądy na lepsze, budzi liczne kontrowersje, nie tylko wśród zwolenników opozycji. Ministerstwo stara się jednak ratować swój wizerunek poprzez „podpinanie się” pod sukcesy sędziów wydziałów cywilnych, wypracowane mimo wyraźnie niesprzyjającej atmosfery w krajowym sądownictwie. Przed kilkoma tygodniami na stronie MS opublikowano zbiór interesujących statystyk w sprawach frankowych, ukazujących wzrost dynamiki orzeczniczej i wskaźnika opanowania wpływu. Pełnomocniczka ds. ochrony praw konsumentów w nowym wpisie na X.com sugeruje, że efekty te udało się wypracować dzięki „strategicznemu” podejściu i wsparciu Ministerstwa Sprawiedliwości. W tekście staramy się odpowiedzieć na pytanie, czy jest to próba dokonania obiektywnej oceny tego, z czym mają do czynienia frankowicze w sądach, czy może jednak chodzi tu o „podkoloryzowanie” rzeczywistości, malującej się raczej w ciemnych barwach.
Z artykułu dowiesz się:
- Jakie nastroje panują w kręgach resortu sprawiedliwości po pierwszym czytaniu projektu ustawy frankowej w Sejmie
- Czy pełnomocniczka ministra ds. ochrony praw konsumenta wyciągnęła naukę z krytyki i zaczęła komunikować się ze społeczeństwem w profesjonalny sposób
- Jakie uwagi kierują sędziowie wydziałów cywilnych pod adresem Ministerstwa Sprawiedliwości w odniesieniu do procesu „usprawniania” postępowań
- Na ile poprawiające się statystyki polskich sądów są efektem skutecznych działań resortu, a na ile wynikają z czynników pozostających poza wpływem rządzących.
Burza na X.com po pierwszym czytaniu „ustawy frankowej”: projekt zostanie zatopiony przez antykonsumenckie zapisy?
Przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości, firmujący swoimi nazwiskami projekt ustawy frankowej, nie mogą zaliczyć minionego czwartku do udanych. To właśnie tego dnia, późnym popołudniem, posłowie dyskutowali w Sejmie o pomysłach legislacyjnych na usprawnienie postępowań frankowiczów – a dyskusja ta, wbrew wszelkim oczekiwaniom, przebiegała w dość gorącej atmosferze. Mogłoby się wydawać, że temat kredytów frankowych nie jest już w stanie rozgrzać nikogo poza samymi posiadaczami tych umów. O tym, jak błędne jest to wrażenie, świadczy reakcja posłów na próbę wprowadzenia przez rządzących przepisu wydłużającego termin na zgłoszenie potrącenia do końca postępowania przed sądem II instancji.
Posłowie, potocznie rzecz ujmując, zaorali ten pomysł, i dali jasno do zrozumienia, że projekt wymaga ponownego przeanalizowania i naniesienia poprawek, szczególnie odnoszących się do artykułów 5 i 18. Niektórzy poszli o krok dalej i wskazali również na konieczność wprowadzenia korekt do zapisów dotyczących powództwa wzajemnego oraz zwrotu połowy opłaty za pozew/apelację w przypadku ich cofnięcia.
Co ważne, antykonsumenckie zapisy zawarte w projekcie były krytykowane przez posłów od prawa do lewa: to rzadka sytuacja, w której przedstawiciele Konfederacji mają zdanie spójne ze stanowiskiem Nowej Lewicy, a wątpliwości zgłaszane przez Prawo i Sprawiedliwość udzielają się także posłom Koalicji Obywatelskiej. Frankowicze zjednoczyli więc Sejm przeciwko przedstawicielom Ministerstwa, którym najwyraźniej wydawało się, że ustawa frankowa to pewniak do bezproblemowego przegłosowania. W końcu kto przejmowałby się losem coraz węższej grupy konsumentów, której reprezentanci już teraz mają prawo do „darmowych” kredytów…
Pełnomocniczka ministra w końcu przyznaje, że ustawa nie zmieni sposobu naliczania odsetek
Czwartkowe wydarzenia to potężny cios w wizerunek Ministerstwa Sprawiedliwości, blisko rok pracującego nad ustawą, która – zdaniem posłów – wzmacnia pozycję banków w procesach z konsumentami. Podczas prezentowania stanowisk klubów posłowie nie kryli, że na ich skrzynki mailowe wpłynęła cała masa wiadomości od frankowiczów, domagających się zagłosowania przeciwko tej ustawie i wskazujących na wadliwość projektowanych rozwiązań, a w niektórych przypadkach również na ich sprzeczność z orzecznictwem TSUE i Konstytucją RP.
Sekretarz Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, Arkadiusz Myrcha, wieńcząc dyskusję o ustawie, wyraźnie próbował tonować nastroje. Krótko, acz z pokorą odniósł się do uwag posłów i zadeklarował otwartość na zmiany w ustawie. Możemy się tylko domyślać, jak na te słowa zareagowali ci przedstawiciele resortu, którzy poświęcili ostatnie miesiące na przekonywanie opinii publicznej, że ustawa powinna wejść w życie w bieżącym kształcie.
O poziomie frustracji w Ministerstwie świadczy naszym zdaniem wpis zamieszczony przez dr Wiewiórowską-Domagalską na platformie X.com. Pełnomocniczka Ministra Sprawiedliwości ds. ochrony praw konsumenta, powołana na to stanowisko w styczniu 2024 roku przez Adama Bodnara, ze względu na swoją aktywność w mediach i liczne wypowiedzi na temat ustawy stała się niejako twarzą projektu. Dnia 17 października o godzinie 14.14 była uprzejma skierować w przestrzeń internetową następujące słowa:
„… a jednak zdumiewające jest, do czego zdolni są ludzie, aby uchronić swoje źródło dochodu…. ”
… a jednak zdumiewające jest, do czego zdolni są ludzie, aby uchronić swoje źródło dochodu….
— Aneta Wiewiórowska (@wiewiorowska) October 17, 2025
Ta głęboka myśl, której z pewnością nie powstydziłby się nawet sam Paulo Coelho, pobudziła Internautów, w tym co najmniej jednego prawnika, do wejścia w dyskusję. Jeden z komentujących wprost zwrócił dr Wiewiórowskiej-Domagalskiej uwagę na to, że przez wzgląd na piastowane stanowisko publiczne powinna komunikować się w sposób transparentny i wykładać kawę na ławę. Odpowiedź pełnomocniczki nie posiada niestety żadnych walorów merytorycznych, zatem nie będziemy jej cytować – fanów zdolności interpersonalnych tej ekspertki odsyłamy na jej profil na X.com.
W dyskusji pod wspomnianym wpisem spod klawiatury pełnomocniczki wyszło jedno interesujące zdanie. W odpowiedzi na komentarz jednego z frankowiczów, zdenerwowanego perspektywą odebrania mu prawa do odsetek ustawowych za opóźnienie, należnych za wieloletni proces sądowy, pełnomocniczka napisała: „Ustawa NIE ZMIENIA sposobu naliczenia odsetek – ten wynika z orzecznictwa TSUE. Bez względu jaki będzie sposób rozliczenia – odsetki powinny być liczone tak samo. ”
Niezmiernie dziwi nas, że takich informacji trzeba szukać w komentarzach pod wpisami w mediach społecznościowych, a nie w oficjalnych komunikatach Ministerstwa Sprawiedliwości. Mimo najszczerszych chęci nie jesteśmy w stanie uwierzyć, że jest to zwykłe niedopatrzenie czy niekompetencja przedstawicieli resortu. Im dłużej śledzimy to, co dzieje się w sprawie tej ustawy, tym zyskujemy większe przekonanie o celowości tych działań.
Oczywiście przedstawiciele Ministerstwa wiedzą, że nie mogą zmienić ustawą tego, co w sprawie franków ustalił unijny Trybunał. Polska, jako państwo członkowskie UE, musi się dostosować do wyroków TSUE, a w kwestii odsetek ustawowych za opóźnienie wypowiedział się on jasno, między innymi w wyrokach z grudnia 2023 roku. Wydanie kolejnego wyroku, tym razem precyzyjnie odnoszącego się do odsetek ustawowych za opóźnienie (C-510/25), jest kwestią czasu – pod koniec lipca br. pytania prejudycjalne poruszające to zagadnienie zadał Trybunałowi były przewodniczący Wydziału Frankowego, sędzia Tomasz Niewiadomski.
Ustawa frankowa jest obmierzona na rozregulowanie utrwalonej linii orzeczniczej?
Brak bezpośredniego wpływu na utrwaloną już linię orzeczniczą nie przeszkadza Ministerstwu w tworzeniu takich przepisów, które, źle zinterpretowane, mogą stanowić dla części sędziów „podkładkę” pod wydawanie wyroków stojących w sprzeczności z unijną wykładnią dyrektywy 93/13. Prościej mówiąc, jeśli dany sędzia nie przepada za frankowiczami i jest przeciwny sytuacji, w której otrzymują oni kilkudziesięciotysięczne kwoty tytułem odsetek ustawowych za zwłokę, będzie mógł zinterpretować ustawę na niekorzyść konsumenta i np. rozliczyć go saldem, co w przypadku braku nadpłaty kapitału kredytu zniweluje korzyść odsetkową do zera.
Wprowadzenie ustawy frankowej i pozostawienie interpretacji skutków zawartych w niej rozwiązań krajowym sądom może doprowadzić do sytuacji, w której kredytobiorcy zaczną być już nie tylko pozbawiani odsetek, ale również prawa do dwuinstancyjnego procesu. Jeśli bank podniesie zarzut potrącenia bezpośrednio przed wydaniem wyroku przez sąd II instancji, a sąd zaaprobuje wniosek banku w tej sprawie, kredytobiorca nie będzie mógł dokonać rewizji tej decyzji. Stanie się to szczególnie niebezpieczne w przypadkach, w których doszło już do przedawnienia roszczenia banku o zwrot kapitału.
Jedynym rozwiązaniem stanie się wówczas skarga kasacyjna do Sądu Najwyższego, który przyjmuje sprawy, w których wartość przedmiotu zaskarżenia przekracza 50 tys. zł. Na skargę bez trudu będą się więc „łapać” frankowicze, w przypadku których sąd nie uwzględnił przedawnienia roszczeń banku (ze względu na to, że kwota kapitału kredytu rzadko kiedy była niższa niż 50 tys. zł). Problem z zaskarżeniem wyroku pochodzącego z apelacji mogą mieć natomiast frankowicze, których sąd „jedynie” pozbawił części wspomnianej już korzyści na odsetkach za opóźnienie.
Resort sprawiedliwości próbuje przekonać społeczeństwo, że zna przepis na naprawę polskich sądów. Dowodem mają być… nowe statystyki frankowe
Wizerunkowa porażka Ministerstwa Sprawiedliwości, do której przyczynili się frankowicze (i którą można odtworzyć sobie na YouTube oraz na stronie Sejmu) wymaga rzecz jasna szybkiego zatuszowania. Resort nie może sobie pozwolić na utrwalenie w głowach posłów poglądu, zgodnie z którym rządzący nie mają kontroli nad sprawami frankowymi. Przed kilkoma tygodniami na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości pojawiły się najnowsze dane dotyczące spraw 049 cf. W sobotę 18 października przypomniała o nich dr Wiewiórowska-Domagalska, używając do tego platformy X.com. Wpis pełnomocniczki utrzymany jest w optymistycznym tonie, możemy się z niego dowiedzieć, że „Dane potwierdzają – podejście strategiczne i wsparcie sądow przez MS daje świetne efekty!”
@MS_GOV_PL publikuje statystyki spraw CHF (sygn.O49cf). Dane potwierdzają – podejście strategiczne i wsparcie sądow przez MS daje świetne efekty! Wyrazy uznania dla sądów!https://t.co/bxohs338KD@w_zurek @JudgesSsp @wasilewska_ka @Olimpia81516640 @aszczesniak79 @anulandzia
— Aneta Wiewiórowska (@wiewiorowska) October 18, 2025
Zapoznaliśmy się z częścią tych danych już jakiś czas temu, było więc dla nas jasne, że poprawę statystyk trudno powiązać jakkolwiek z podejściem i wsparciem płynącym z Ministerstwa. Bo jaki wpływ może mieć resort na decyzję kredytobiorcy o złożeniu pozwu lub rezygnacji z wchodzenia na drogę sądową?
Resort chwali się coraz lepszym wskaźnikiem opanowania wpływu, zwłaszcza w sądach okręgowych I instancji, ale zapomina przy tym, że ów wskaźnik, jak sama nazwa wskazuje, w ogromnym stopniu zależy właśnie od WPŁYWU, który od kilku kwartałów maleje. Jest to naturalne zjawisko, wynikające z tego, że zdecydowana większość aktywnych kredytów frankowych jest już przedmiotem postępowania sądowego. Nie ma w tym żadnej zasługi rządzących, o czym użytkownicy platformy X.com przypominają pełnomocniczce w komentarzach pod wpisem. O tym więcej za chwilę. Wpierw sprawdźmy, jak prezentują się statystyki, którymi chwali się resort:
- 205,8 proc. – to wskaźnik opanowania wpływu spraw frankowych w sądach okręgowych za I półrocze 2025 roku. W 2024 roku ów wskaźnik wynosił 99,2 proc., natomiast w 2023 roku 66,3 proc.
- 21 442 – tyle spraw frankowych wpłynęło do sądów okręgowych I instancji w I półroczu 2025 roku. Dla porównania, w całym 2024 roku wpłynęło do tych sądów 75 069 spraw z tej kategorii, a w 2023 roku było ich aż 86 379 (co prowadzi do oczywistego wniosku, iż pokrycie wpływu w latach ubiegłych było znacznie trudniejsze niż w bieżącym roku)
- 44 123 – tyle spraw frankowych załatwiły sądy okręgowe I instancji w I półroczu 2025 roku. W całym 2024 roku udało im się załatwić 74 480 takich spraw, a w 2023 roku 57 245 spraw. Wzrost tempa orzeczniczego jest zatem wyraźnie widoczny, co łatwiej powiązać z wydaną w 2024 roku uchwałą frankową i kolejnymi wyrokami TSUE (między innymi odnoszącymi się do kwestii rozliczeń frankowicza z bankiem) niż z konkretnymi działaniami Ministerstwa Sprawiedliwości
- 486,5 – to wskaźnik sprawności postępowania według metodologii CEPEJ, aktualny na koniec I półrocza 2025 roku. W roku 2024 wskaźnik ten uplasował się na poziomie 687,6, a w 2023 roku wyniósł 890,9. Wskaźnik obrazuje czas trwania postępowań sądowych o franki (liczony w dniach) – wyraźnie widać, że postępowania te trwają coraz krócej, co należy połączyć z rosnącym doświadczeniem sądów w rozpatrywaniu spraw z tej kategorii i brakiem niejasności orzeczniczych, co z kolei zawdzięczamy sędziom SN i TSUE. Pewną rolę w poprawie wskaźnika może odgrywać zmiana nastawienia pozywanych banków, które w obawie przed wysokimi odsetkami ustawowymi za opóźnienie coraz częściej rezygnują z przeciągania postępowań
- 117 633 – liczba spraw frankowych oczekujących na rozpatrzenie w sądach okręgowych I instancji na koniec I półrocza 2025 roku. Dla porównania, na koniec 2024 roku było ich 140 318, a na koniec 2023 roku niewiele mniej, bo 139 731. Tu znów trzeba podkreślić, że wobec malejącego wpływu i rosnącej dynamiki orzeczniczej sądy są w stanie redukować powstałą zaległość, co trudno jakkolwiek kojarzyć z działaniami ministerstwa.
Ustawa frankowa może pogłębić kryzys w sądach II instancji. Dane z I półrocza są alarmujące
Biorąc pod uwagę, jak szybko topnieje liczba spraw frankowych pozostających w sądach I instancji, powinniśmy się zastanowić, jaki sens widzi Ministerstwo Sprawiedliwości w forsowaniu niechcianych przez stronę konsumencką (i przez część środowiska sędziowskiego) zmian legislacyjnych.
Jak wielokrotnie wskazywali już eksperci prawni, ustawa nie ma szans na przyśpieszenie postępowań sądowych – może wręcz skomplikować procesy toczące się w sądach II instancji, właśnie przez wzgląd na przepis wydłużający czas na zgłoszenie zarzutu potrącenia. Wszak sąd apelacyjny, który tuż przed wydaniem wyroku otrzyma wniosek banku o potrącenie, będzie zmuszony do wykonania dodatkowych czynności – między innymi zweryfikowania skuteczności potrącenia i poprawności kwoty wierzytelności wskazanej przez bank, a także sprawdzenia, czy wierzytelność nie jest przedawniona (chcemy wierzyć, że sądy będą podchodzić do tych nowych obowiązków w sposób rzetelny).
W wielu przypadkach konieczne może się okazać przeprowadzenie dodatkowej rozprawy, na którą strony czekać będą kolejne miesiące. Jak wpłynie to na długość postępowań apelacyjnych i wskaźnik opanowania wpływu? Trzeba mieć na uwadze, że już w tej chwili skala frankowych zaległości w sądach II instancji jest alarmująca: na koniec I półrocza 2025 miały one do rozpatrzenia kolejkę 63 633 spraw o symbolu 049 cf. Na koniec I kwartału br. w kolejce pozostawało 57 910 takich spraw, a na koniec 2024 roku 56 281 spraw. Na koniec 2023 roku zaległość w sądach II instancji wynosiła zaledwie 34 187 spraw.
Oczywiście, Ministerstwo Sprawiedliwości może zasłaniać się rosnącym wpływem (wszak strony, niezadowolone z werdyktu wydanego w I instancji, składają odwołania, co znajduje odzwierciedlenie w zatrważających statystykach). Problem jednak polega na tym, że ów wpływ rośnie wolniej, niż zaległości w apelacji. Pomiędzy I półroczem 2024 roku a analogicznym okresem roku bieżącego półroczny wpływ spraw 049 cf w II instancji wzrósł o 16,3 proc. Tymczasem pomiędzy tymi okresami zaległość w sądach odwoławczych wzrosła o… 33,6 proc. Dziwnym trafem, tymi informacjami Ministerstwo Sprawiedliwości jakoś nie chce epatować w przekazie medialnym.
Inną niepokojącą informacją jest ponownie malejący wskaźnik opanowania wpływu, który w I kwartale 2025 roku wyniósł w sądach apelacyjnych 86,7 proc. (i tymi danymi resort chętnie chwalił się w oficjalnych komunikatach, zestawiając je ze statystykami z 2024 roku), podczas gdy dla całego I półrocza 2025 roku było to już zaledwie 69,8 proc.
Hipokryzja Ministerstwa Sprawiedliwości w pełnej krasie: dehumanizacja neosędziów przy jednoczesnym chwaleniu się ich wynikami
W ostatnich dniach w przestrzeni medialnej bardzo głośno jest o kontrowersyjnych słowach ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka na temat skali „zainfekowania” sądów przez tzw. neosędziów. Ogólne oburzenie wzbudził sposób, w jaki minister, wywodzący się zresztą ze środowiska sędziowskiego, wypowiada się o orzecznikach mianowanych po 2018 roku – krytycy radykalnej retoryki ministra Żurka wskazują, że w ten sposób dehumanizuje on grupę liczącą kilka tysięcy sędziów, w ogromnym stopniu przyczyniającą się do coraz lepszych statystyk w wydziałach cywilnych, zwłaszcza w odniesieniu do spraw frankowych.
Najlepszym tego przykładem jest XXVIII Wydział Cywilny Sądu Okręgowego w Warszawie, w którym zdecydowana większość, bo ok. 30 sędziów, to orzecznicy nominowani przez tzw. neo-KRS. Spektakularnymi statystykami tego wydziału Ministerstwo Sprawiedliwości chwaliło się już wielokrotnie, podając je jako dowód na własną skuteczność w walce z przewlekłością postępowań frankowych. W swoim najnowszym wpisie na X.com pełnomocniczka ministra sprawiedliwości ds. ochrony praw konsumenta skierowała wyrazy uznania dla sędziów. W czerwcu br., również za pośrednictwem platformy, gratulowała neosędzi Magdalenie Sieńko, autorce pilotażu mediacji frankowych, który ruszył w warszawskim sądzie w lutym br.
Mamy więc w Ministerstwie Sprawiedliwości do czynienia z trudną do zniesienia hipokryzją. Gdy mowa o reformie sądownictwa, jego przedstawiciele (na czele z szefem resortu) wypowiadają się o neosędziach z pogardą, podważając ich kompetencje. Jednak na potrzeby narracji w kwestii franków są gotowi zapomnieć o animozjach i chętnie dzielą się statystykami, których wypracowanie byłoby niemożliwe bez mrówczej pracy orzeczników powołanych po 2018 roku.
Już od pewnego czasu zastanawialiśmy się nad tym, jak to jest, że neosędziowie, szkalowani publicznie przez pracowników resortu, pozostają bierni wobec propagandy sukcesu kolportowanej w mediach społecznościowych między innymi w odniesieniu do przyśpieszających postępowań frankowych. Zakładaliśmy, że – kolokwialnie rzecz ujmując – neosędziowie nie chcą się wychylać. Wolą pozostawiać zniewagi bez komentarza, bo to, przynajmniej na razie, gwarantuje im względnie spokojną pracę w ramach wydziałów. Zauważamy jednak, że cierpliwość po stronie tej grupy orzeczników ma swoje granice. Świadczą o tym… nowe komentarze pojawiające się pod wspomnianymi wpisami pełnomocniczki ministra.
Sędzia Ziemowit Barański krótko i na temat o postawie resortu sprawiedliwości – co na to pełnomocniczka ministra?
Największą uwagę zwraca aktywność komentatorska sędziego Ziemowita Barańskiego z Sądu Okręgowego we Wrocławiu, który został powołany na stanowisko przy udziale neo-KRS. Sędzia, „twittujący” z konta o nazwie Raubrichter, pyta wprost dr Wiewiórowską-Domagalską, co ma na myśli, pisząc o „strategicznym podejściu”, chce też wiedzieć, na czym polega wsparcie udzielone sądom przez Ministerstwo. Dopytuje o to, czy chodzi o nieprzedłużanie delegacji do orzekania w okręgach sędziom sądów rejonowych, którzy startowali w konkursach organizowanych po 2018 roku. A może pełnomocniczka ma na myśli blokadę obwieszczeń o wolnych stanowiskach?
Pani pełnomocnik w odpowiedzi wskazała na zmiany organizacyjne i etatyzacyjne, a także prace nad informatyzacją – rezultaty są jej zdaniem widoczne w XXVIII Wydziale Cywilnym SO w Warszawie. W niezwykle celnej kontrze sędzia Barański podkreślił, że interesuje go sytuacja w jego wydziale, z którego zniknęła efektywna w swej pracy orzeczniczej sędzia delegowana, a powodem miał być jej udział w konkursie przed neoKRS. Sędzia zasugerował ponadto, że nie ma związku pomiędzy działaniami Ministerstwa a sytuacją w Warszawie, dodał również, że liczył na dyskusję z pełnomocniczką podczas zorganizowanej we wrocławskim sądzie konferencji. Z wyraźnym żalem podkreślił, że do rozmowy nie doszło, ponieważ dr Wiewiórowska-Domagalska, mimo wcześniejszych zapowiedzi, nie pojawiła się na wydarzeniu.
W kolejnych komentarzach sędzia przypomniał, że „sprawy frankowe są rozpoznawane przez konkretnych sędziów i to dzięki ich pracy i pracy współpracujących z nimi urzędników oraz asystentów są rozstrzygane.” Dodał ponadto, iż nie dostrzega jakiejkolwiek strategii Ministerstwa Sprawiedliwości w tym obszarze – w jego ocenie resort chwali się efektami cudzej pracy, „które występują mimo istnienia MS a nie dzięki jego istnieniu i dzięki jego ewentualnym działaniom.”
Mamy szczerą nadzieję, że na podobną odwagę w prezentowaniu swojego punktu widzenia zdobędą się kolejni sędziowie wydziałów cywilnych, na których barkach spoczywa rozpatrywanie spraw o symbolu 049 cf. Przypuszczamy, że frustracja wśród sędziów warszawskiego Wydziału Frankowego, wynikająca z arogancji i bezczelności przedstawicieli resortu, jest ogromna – gdyby ci sędziowie wprost zaczęli mówić o tym, jak wygląda ich praca i jaki wpływ na ich efektywność mają wdrożenia Ministerstwa, być może tacy eksperci jak dr Wiewiórowska-Domagalska nabraliby wreszcie nieco pokory.
Obecnie funkcjonujący w resorcie mechanizm odpowiadania na krytyczne uwagi jest bardzo prosty: albo jesteś z nami, albo przeciwko nam. Krytykujesz wprowadzane przez resort zmiany? To znaczy, że kibicujesz stronie przeciwnej, czyli twoje zdanie się nie liczy. Obecny skład Ministerstwa Sprawiedliwości musi mieć wroga, któremu przypisze wszelką krytykę. Negatywne opinie w sprawie reform sądownictwa przypisywane są zwolennikom Zjednoczonej Prawicy, z kolei te dotyczące ustawy frankowej „idą na konto” kancelarii prawnych, które rzekomo bronią się w ten sposób przed wizją niższych zarobków. Przedstawiciele Ministerstwa zdają się nie dopuszczać myśli, że część spływającej na nich krytyki jest w pełni uzasadniona, a autorzy tych uwag nie są hejterami, tylko osobami, które, w odróżnieniu od rządzących, nie zatraciły obiektywnego oglądu sytuacji.
Skalę tego „odklejenia” ukazuje działalność pełnomocniczki ministra prowadzona w social mediach, o czym pisaliśmy już kilkukrotnie. W odpowiedziach na komentarze Internautów resortowa ekspertka bardzo często sięga po sarkazm i zarzuca interlokutorom wprowadzanie opinii publicznej w błąd. Zamiast prostować informacje, które uważa za błędne, odsyłając do konkretnych przepisów czy wyroków, zachęca Internautów do dokonania przeglądu orzecznictwa i samodzielnego wyciągania wniosków.
Z przykrością stwierdzamy, że sposób komunikacji przyjęty przez dr Wiewiórowską-Domagalską w zetknięciu z użytkownikami platform społecznościowych kreuje negatywny, wrogi wręcz obraz resortu sprawiedliwości. Jej odpowiedzi kojarzą się stereotypowo, z urzędnikami minionej epoki, niezadowolonymi, że ktoś zawraca im głowę jakimiś przyziemnymi sprawami. Takie podejście jest tym bardziej zaskakujące, że dotyczy osoby piastującej stanowisko związane z ochroną konsumenta, a więc wymagające podwyższonego poziomu zrozumienia i empatii wobec drugiego człowieka, który jak najbardziej ma prawo do frustracji wieloletnim procesem i nadchodzącymi zmianami legislacyjnymi o nieznanych skutkach dla jego sytuacji.
PODSUMOWANIE:
Ponieważ Ministerstwo Sprawiedliwości nie jest w stanie wykazać swojej skuteczności w procesie „naprawy” sądownictwa, próbuje budować swój PR w oparciu o statystyki wydziałów cywilnych, odnoszące się do załatwialności i wskaźnika opanowania wpływu spraw frankowych. Nie bierze przy tym pod uwagę, że sukces, którego miarą są te statystyki, został wypracowany przy znacznym (a może nawet większościowym) udziale tzw. neosędziów, czyli orzeczników, którzy, zdaniem ministra Żurka, „zainfekowali” sądy.
Z jednej strony więc rządzący chcą odsuwać neosędziów od orzekania (już teraz w wielu sądach są oni odsyłani do prowadzenia spraw błahych, a prawdopodobnym celem tej selekcji jest redukcja ich wpływu na krajowe sądownictwo), z drugiej zaś powołują się na efekty ich pracy, sugerując opinii publicznej, że tych efektów by nie było, gdyby nie strategiczne działania ministerstwa.
Polacy są wyczuleni na hipokryzję, dlatego jest mało prawdopodobne, by realizowana strategia przyniosła Ministerstwu jakiekolwiek korzyści. Staje się wręcz bardziej prawdopodobne, że społeczeństwo zacznie uważniej patrzeć władzy na ręce – bo jeśli można się dopuszczać manipulacji w sprawie franków, to co stoi na przeszkodzie, by posługiwać się nią w dowolnej innej kwestii?