PLN - Polski złoty
CHF
4,53
sobota, 17 maja, 2025

Frankowicze żałują, że podpisali ugody, bo mogą nie oddawać ani złotówki! Realny scenariusz na horyzoncie

Przedawnienie roszczeń dotyczących zwrotu kapitału przestaje być dla banków hipotetycznym, a staje się zupełnie realnym zagrożeniem – niedawno zapadł najprawdopodobniej pierwszy prawomocny wyrok sądu, stwierdzający, że bank nie ma prawa do odzyskania od kredytobiorcy kwoty użyczonego kapitału, właśnie ze względu na zbyt późne sformułowanie roszczeń. Do TSUE wypłynęły kolejne pytania dotyczące sposobu liczenia przedawnienia – eksperci prawni reprezentujący frankowiczów liczą na przeforsowanie poglądu, zgodnie z którym termin przedawnienia roszczeń banku startuje wraz z chwilą uruchomienia kredytu. Czy Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej otworzy frankowiczom drogę do darmowych mieszkań?

  • mBank nie ma prawa do zwrotu kapitału kredytu, wypłaconego w ramach unieważnionej sądownie umowy – taki jest sens wyroku wydanego przez Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej. Eksperci prawni uznają to prawomocne już orzeczenie za przełom
  • Spraw podobnych do tej z Bielska-Białej (w których mogą zapaść zbliżone wyroki) są w skali całego kraju setki, jeśli nie tysiące: chodzi zwłaszcza o spory zainicjowane przez frankowiczów przed 2018 rokiem, w których banki nie śpieszyły się z wystąpieniem o zwrot kapitału
  • Przedawnienie roszczeń banku następuje po trzech latach – pytanie tylko, od kiedy. Banki chciałyby, aby ów termin był liczony od momentu unieważnienia umowy. Z kolei frankowicze uważają, że nieważność abuzywnej umowy powinna być stwierdzana z mocy prawa, ze wszystkimi tego konsekwencjami
  • W XXVIII Wydziale Cywilnym SO w Warszawie toczy się sprawa, w której frankowicze sądzą się z Raiffeisenem o zwrot kapitału. Sędzia rozpatrujący sprawę wysłał do TSUE pytanie, które może zaważyć na finansowym losie wielu nieważnych umów
  • Warto się zastanowić, czy kredytobiorcy, którzy w ostatnich latach podpisali z bankiem dobrowolną ugodę, nie zaczną już wkrótce żałować swojej decyzji. Rezygnacja z części odsetek to jedno. Pozbawienie się prawa do „darmowego” mieszkania to już coś zupełnie innego.

Nadmierne zwlekanie banku z pozwem o zwrot kapitału może prowadzić do przedawnienia roszczeń

Banki przez wiele lat były przekonane o tym, że ich roszczenia dotyczące zwrotu kapitału nie mają szans się przedawnić – oczywiście pod warunkiem, że zdążą z ich wysunięciem przed upływem trzech lat od unieważnienia umowy kredytowej w sądzie. Bankowcom nie przyszło do głowy, że termin przedawnienia roszczeń może być przez sądy liczony inaczej, niżby sobie tego życzyli.

Dlatego byli w szoku, gdy w grudniu 2023 roku Trybunał Sprawiedliwości UE w jednym z wyroków dał jasno do zrozumienia, że początek biegu terminu przedawnienia roszczeń stron sporu o nieważność umowy jest tożsamy, i należy go liczyć od chwili, w której konsument pozyskał wiedzę o abuzywnym charakterze umowy kredytowej.

Zaledwie kilka miesięcy później, w kwietniu 2024 roku, podobne stanowisko zaprezentował skład siedmiu sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego w uchwale III CZP 25/22, okrzykniętej bardzo szybko przez media „dużą uchwałą frankową”. Od tego momentu bankowcy z rosnącym niepokojem myślą o procesach sądowych, które rozpoczęły się przed 2018 rokiem. Dlaczego akurat o tych?

To bardzo proste: banki rozpoczęły masową akcję pozywania kredytobiorców o zwrot kapitału pod koniec 2021 roku. Wówczas pozwano klientów, którzy złożyli swoje pozwy w 2018 roku. Był to pierwszy raz, gdy banki w tak zdecydowany sposób, także w sprawach, które nie doczekały się jeszcze wyroku, zażądały zwrotu wypłaconej kwoty, dołączając do tego roszczenie wynagrodzenia za korzystanie z kapitału.

Nietrudno więc sobie wyobrazić, że kredytobiorca, który złożył swój pozew w 2017 roku lub wcześniej i nie doczekał się powództwa ani wezwania do zapłaty do końca 2020 roku, jest w bardzo komfortowej sytuacji. Otrzymawszy w końcu pozew banku, może powołać się na przedawnienie roszczeń przedsiębiorcy. Doprowadzając do korzystnego wyroku w swojej sprawie, zasądzającego nieważność umowy oraz zwrot świadczeń zgodnie z teorią dwóch kondykcji, może liczyć już nie tylko na darmowy kredyt, ale i darmowe mieszkanie.

Niedawno zapadł (najprawdopodobniej) pierwszy prawomocny wyrok odmawiający bankowi prawa do otrzymania zwrotu kapitału kredytu. Chodzi o sprawę rozpatrzoną przez Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej, do którego trafiła apelacja mBanku od wyroku wydanego przez Sąd Rejonowy w Żywcu. Ale od początku.

Katastrofalna klęska mBanku: sądy w Bielsku-Białej i Żywcu oddalają jego roszczenie o zwrot kapitału

mBank domagał się od kredytobiorcy zwrotu części kapitału wraz z odsetkami ustawowymi za opóźnienie – żądana kwota opiewała łącznie na ok. 100 tys. zł. Kredytobiorca nie zdecydował się uczynić zadość roszczeniom banku, stąd za wezwaniem wysłanym w 2023 roku bardzo szybko, bo już w styczniu 2024 roku, poszedł pozew. Roszczenie zostało jednak oddalone w obu instancjach – sąd uznał, że termin przedawnienia upłynął w tym przypadku wraz z końcem 2022 roku.

Teoretycznie sąd może w drodze wyjątku, kierując się tzw. „względami słuszności” (art. 117¹ kc), uznać roszczenie wniesione po upływie terminu przedawnienia, ale w tym przypadku nie dopatrzył się okoliczności, które uzasadniałyby zastosowanie tego przepisu. Wyrok jest już prawomocny.

Doświadczone kancelarie adwokackie i radcowskie coraz częściej informują opinię publiczną o uzyskiwanych korzystnych dla konsumentów wyrokach, stwierdzających przedawnienie roszczeń banku. W uzasadnieniach sądy są bezlitosne dla banków i otwarcie wskazują, iż podmiot, który jest profesjonalistą, powinien dochować szczególnej staranności w obserwowaniu obowiązujących go terminów przedawnienia.

Sądy zwracają uwagę na to, że banki, jak mało które instytucje, mają swobodny dostęp do najlepszej obsługi prawnej – a skoro tak, to nie mogą argumentować, iż nie wiedziały, że zwlekanie z wezwaniem kredytobiorcy do zwrotu kapitału aż do momentu prawomocnego unieważnienia umowy może wywołać konsekwencję w postaci przedawnienia roszczenia.

A co, jeśli trzyletni termin przedawnienia roszczeń banku należy liczyć od… dnia wypłaty kredytu?

Warto zaznaczyć, że zdarzeniem inicjującym bieg terminu przedawnienia nie musi być sam pozew. Zgodnie z unijnym stanowiskiem najistotniejsze jest to, kiedy kredytobiorca dowiedział się o abuzywności swojej umowy. Wiedza ta mogła zostać wyrażona inaczej niż poprzez pozew. Np. kredytobiorca mógł złożyć w banku reklamację czy też przedsądowe wezwanie do zapłaty, jasno wskazując na swoje wątpliwości co do znajdujących się w umowie klauzul przeliczeniowych. Wyroki, na razie nieprawomocne, w których sąd prezentuje właśnie taki tok rozumowania, nie należą do rzadkości.

Jako przykład warto podać sprawę rozpatrzoną 5 listopada 2024 roku przez Sąd Okręgowy w Szczecinie (kredytobiorców reprezentowała kancelaria radcy prawnego Radosława Górskiego). W uzasadnieniu sąd zauważa, że kredytobiorcy poinformowali bank o swoim przekonaniu co do nieważności umowy w piśmie datowanym na 13 października 2017 roku, w którym obszernie wyjaśnili, z czego ta nieważność miałaby wynikać. Sąd uznał, że to właśnie od tego dnia należy liczyć trzyletni termin przedawnienia roszczeń banku. Podmiot powinien sformułować swoje roszczenie wobec kredytobiorców do końca 2020 roku. Zrobił to po upływie tego terminu, a więc roszczenie zostało oddalone.

Mimo wspomnianych wyroków z grudnia 2023 roku oraz stanowiska wyrażonego przez SN w uchwale frankowej, między frankowiczami a bankami wciąż trwa spór o to, od kiedy należy liczyć bieg terminu przedawnienia. Kredytobiorcy, wspierani przed doświadczonych prawników, prezentują pogląd, zgodnie z którym ich umowy powinny zostać uznane za nieważne z mocy prawa. Wg nich termin przedawnienia roszczeń banku powinien być liczony albo od momentu uruchomienia kredytu, albo od chwili wpisania danego postanowienia abuzywnego na listę klauzul niedozwolonych.

Banki zdecydowanie sprzeciwiają się temu poglądowi – i trudno im się dziwić. Gdyby stronie konsumenckiej udało się go skutecznie przeforsować w sądach, w wielu sprawach, zaryzykujemy nawet stwierdzenie, że w większości, banki utraciłyby prawo do ubiegania się o zwrot kapitału kredytu. Umowy te były zawierane w latach 2004-2009, największy boom przypadł na lata 2007-2008, a pozwy sądowe o nieważność zaczęły „sypać się” dekadę później. Efekt byłby taki, że kredytobiorcy, walczący dziś o eliminację swoich hipotek i odzyskanie świadczenia nienależnego, zyskaliby szanse na „darmowe” mieszkania.

Nieetyczne banki, w obronie swoich przedawnionych roszczeń, powołują się na… etykę. Czy słusznie?

Banki, akcentując swój sprzeciw wobec toku myślenia kredytobiorców, odwołują się do wartości takich jak sprawiedliwość społeczna czy zasada równości wobec prawa. Ich zdaniem wariant orzeczniczy, wg którego kredytobiorca ma prawo nie oddawać pożyczonego kapitału, tylko dlatego, że bank spóźnił się ze złożeniem pozwu, jest nieetyczny. Ten argument mógłby brzmieć całkiem sensownie, gdyby nie jeden szkopuł: to właśnie opieszałość banków i ich nadmierna pewność siebie doprowadziły do sytuacji, w której polskie sądy w ogóle muszą zmagać się z tym problemem (chodzi tu zarówno o pozwy frankowe jako takie, jak i o kontrroszczenia pozywanych instytucji).

Gdyby banki w porę zareagowały na roszczenia konsumentów, dziś nie mielibyśmy o czym pisać – frankowicze podpisaliby ugody i skonwertowali swoje kredyty pewnie w okolicach 2016 roku. Jednak banki nie zdecydowały się na ugody i jednocześnie bardzo nieostrożnie założyły, że krótki, trzyletni termin przedawnienia musi być liczony od prawomocnego unieważnienia umowy.

Tak naprawdę nie miały ku temu żadnych podstaw – być może wyszły z założenia, że sądy w takim kraju jak Polska nigdy nie odważą się pociągnąć przedstawicieli sektora finansowego do prawnej i finansowej odpowiedzialności za abuzywne praktyki przeciwko konsumentom. Jeśli tak, to musiały się srogo rozczarować statystykami orzeczniczymi, których kurs zmienił się na zdecydowanie prokonsumencki już w okolicach 2019 roku.

Banki zmieniły swoje podejście do roszczeń kredytobiorców dopiero po rekomendacjach szefa KNF, ogłoszonych w grudniu 2020 roku (a niektóre, jak np. mBank czy Raiffeisen jeszcze później). Wielokrotne modyfikacje strategii banków nauczyły kredytobiorców jednego: nie warto godzić się na pierwszą propozycję ugodową przedsiębiorcy – kolejne niemal na pewno będą korzystniejsze. Frankowicze, którzy zawarli z bankami ugody w latach ubiegłych, mogą mieć dziś do siebie spore pretensje. Dążąc do jak najszybszego zamknięcia sporu, skonwertowali swoje kredyty na warunkach, które mają się nijak do aktualnej linii orzeczniczej.

Na zawarciu porozumienia wg rekomendacji Nadzoru przeciętny kredytobiorca frankowy stracił od kilkudziesięciu do nawet kilkuset tysięcy złotych, w zależności od wysokości pożyczonej kwoty oraz kursu CHF w momencie wypłaty kredytu. Strata ta to oczywiście różnica pomiędzy tym, co frankowicz zyskałby w wyniku unieważnienia swojej umowy, a tym, co ugrał na ugodzie. Dziś frankowicz, który w 2017 roku złożył w banku reklamację, a następnie, w 2022 roku, zawarł z nim ugodę, czyta doniesienia o perspektywie „darmowych” mieszkań i przedawnieniu roszczeń o zwrot kapitału. Co sobie myśli podczas tej lektury? Możemy tylko domniemywać.

Co przedawnienie roszczeń oznacza dla banków w wymiarze finansowym?

Scenariusz, w którym frankowicze dostają swoje mieszkania za darmo, jest wręcz trudny do wyobrażenia – następstwem byłby oczywiście znaczny wzrost ryzyka prawnego umów waloryzowanych kursem franka szwajcarskiego. W marcu 2021 roku Komisja Nadzoru Finansowego oszacowała koszt unieważnienia wszystkich frankowych hipotek, bez przyznania bankom prawa do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, na ok. 100 mld zł. Przedstawiła też prognozę tego kosztu dla sytuacji, w której banki nie mają także prawa do zwrotu samego kapitału – wówczas zamknięcie frankowego problemu kosztowałoby sektor 234 mld zł. A nie było wówczas nawet mowy o odsetkach ustawowych za zwłokę, które przecież są obecnie masowo zasądzane na rzecz konsumentów, często z uwzględnieniem czasu trwania całego procesu sądowego.

Banki muszą traktować to zagrożenie z dużą powagą, zwłaszcza że do TSUE wpłynęło kolejne pytanie prejudycjalne odnoszące się do przedawnienia roszczeń. Dnia 3 kwietnia 2025 roku SSO w Warszawie, Michał Maj, wydał postanowienie o skierowaniu do Luksemburga jednego pytania, odnoszącego się do krajowej sprawy XXVIII C 16596/23. Sprawa toczy się o zapłatę i została zainicjowana przez Raiffeisen Bank International AG przeciwko kredytobiorcom.

Sędzia Michał Maj zadaje kolejne pytania do TSUE. Chodzi o przedawnienie roszczeń i „względy słuszności”

Pytanie sędziego Maja dotyczy następującej kwestii:

czy art. 6 ust. 1 i art. 7 ust. 1 dyrektywy 93/13/EWG, art. 47 Karty Praw Podstawowych UE oraz zasady skuteczności, równoważności, proporcjonalności, pewności prawa i prawa do sądu powinny być interpretowane w ten sposób, iż stanowią one przeszkodę dla wykładni sądowej prawa krajowego, wg którego bieg terminu przedawnienia roszczeń banku skierowanych przeciwko konsumentowi i dotyczących zwrotu świadczeń nienależnych spełnionych na podstawie umowy, uznanej za nieważną z uwagi na zawarte w niej klauzule niedozwolone, należy liczyć od momentu, w którym konsument zakwestionował związanie go warunkami umowy zawartej z bankiem.

Szczegółowy charakter pytania nie daje Trybunałowi wielkiego pola do manewru – nie może więc dziwić, że frankowicze wiążą ogromne nadzieje z przyszłym wyrokiem w tej sprawie. Nie można zapominać, że ten sam sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie zadał Trybunałowi Sprawiedliwości UE inne ważne pytanie, również dotyczące przedawnienia roszczeń banków.

W pytaniu skierowanym do TSUE dnia 30 października 2024 roku chodzi o zgodność znanych w polskim prawie „względów słuszności” z unijną dyrektywą 93/13/EWG. Jeśli TSUE zajmie w tej kwestii prokonsumenckie stanowisko, to krajowi sędziowie nie będą mieć już pełnej dowolności w przyznawaniu bankom zwrotu kapitału w przypadkach, w których roszczenie zostało sformułowane po upływie ustawowego terminu.

Nie może zatem dziwić, że banki w wielu sprawach już teraz rezygnują z przedłużania spraw sądowych i składania apelacji. Mniej ryzykowne wydaje się teraz akceptowanie negatywnych wyroków na etapie sądu I instancji i proponowanie kredytobiorcom rozliczeń na drodze porozumienia kompensacyjnego. Szybkie zamknięcie sprawy i rozliczenie roszczeń jeszcze przed wyrokami TSUE w dwóch opisanych sprawach pozwoli pozbyć się dodatkowego ryzyka, którego materializacja – wobec masowego charakteru sporów o kredyty w CHF – kosztowałaby sektor miliardy złotych.

WNIOSKI:

W kontekście powyższych informacji kredytobiorcy, którzy sądzą się aktualnie o nieważność umów, a także ci, którzy jeszcze nie złożyli pozwu, powinni zastanowić się nad tym, czy warto rozmawiać z bankiem o ugodzie. Wielu frankowiczów bank stawia wręcz pod ścianą, wysyłając do nich pisma z wezwaniem do zwrotu kapitału, nawet jeśli nie zakwestionowali oni swoich umów w sądzie. Czasami do otrzymania takiego pisma wystarczy samo uczestnictwo w negocjacjach ugodowych. Jeśli klient przed dwoma, trzema laty wziął udział w rozmowach o ugodzie, które nie zakończyły się sukcesem, bank najprawdopodobniej wkrótce wystąpi z roszczeniem.

Niektórzy kredytobiorcy zapewne ulegną naciskom i zawrą porozumienie. Taką decyzję należy wprost określić mianem błędu. Otrzymując roszczenie banku, kredytobiorca powinien skierować swoje kroki nie do najbliższej placówki nadawcy tej korespondencji, a do dobrej kancelarii prawnej. Gra toczy się już nie tylko o zwrot świadczenia nienależnego wraz z odsetkami za zwłokę. Praktyka pokazuje, że w niektórych przypadkach stawką jest darmowe mieszkanie – a jak liczne są te przypadki, okaże się po kolejnych wyrokach TSUE.

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze