W dniach 2-4 czerwca w Sopocie odbyła się XV edycja Europejskiego Kongresu Finansowego, podczas którego – tak jak w minionych latach – spotkali się przedstawiciele sektora bankowego. Jednym z głównych tematów tzw. okrągłego stołu było ryzyko prawne i wyzwania stojące przed polską bankowością, głównie w kontekście masowego kwestionowania przez konsumentów umów kredytowych. Jeden panel dyskusyjny poświęcony był pracom nad modelową umową kredytową, która zabezpieczałaby interesy konsumentów i chroniłaby banki przed ryzykiem prawnym.
- Tuż przed ważną dla banków i polskich konsumentów rozprawą przed TSUE w sprawie dotyczącej kredytu z WIBOR-em bankowi eksperci oraz przedstawiciele UOKiK, Rzecznika Finansowego i KNF debatowali w Spocie na temat postępów prac nad wzorcem umowy kredytu hipotecznego.
- Bankowcy podkreślali w trakcie dyskusji jak ważne jest odbudowanie zaufania klientów oraz ograniczenie ryzyka prawnego, które po kredytach frankowych może rozlać się na umowy z WIBOR-em oraz na kredyty konsumenckie (SKD).
- Po dwóch latach prac nad modelem umowy eksperci zgodzili się m.in. co do tego, że umowa musi być napisana prostym językiem a konsument musi mieć prawo wyboru pomiędzy oprocentowaniem zmiennym lub stałym.
- Wzorzec umowy – o ile w ogóle zostanie wprowadzony – będzie dla banków jedynie rekomendacją dobrych praktyk a nie opcją obowiązkową. Konsumenci będą mogli poddać taką umowę kontroli pod kątem abuzywności, choć z jej zakwestionowaniem może być trudniej.
- Toczą się dyskusje nad sposobem wprowadzenia wzorca (rozporządzenie albo ustawa). Obie ścieżki legislacyjne są skomplikowane i długotrwałe, a poza tym będą wymagały zgody politycznej.
Efekty dwóch lat prac nad wzorcem umowy kredytu hipotecznego
Panel dyskusyjny zatytułowany „Umowy modelowe a ochrona praw konsumentów i redukcja ryzyka prawnego” był poświęcony efektom ponad dwóch lat prac kapituły pod kierunkiem prof. Leszka Pawłowicza z Uniwersytetu Gdańskiego nad wzorcem umowy kredytu hipotecznego. Prowadzącym panel i moderatorem dyskusji był członek kapituły, adwokat Michał Romanowski, profesor prawa cywilnego i handlowego na Uniwersytecie Warszawskim. Na wstępie przedstawił on interesującą prezentację, gdzie pojawiło się kilka zaskakujących tez. Następnie odbyła się dyskusja z udziałem Przewodniczącego KNF Jacka Jastrzębskiego, Prezesa UOKiK Tomasza Chróstnego, Zastępcy Rzecznika Finansowego Ziemowita Bagłajewskiego oraz prof. Ewy Bagińskiej, kierującej Katedrą Prawa Cywilnego na Uniwersytecie Gdańskim.
Mimo upływu dwóch lat od rozpoczęcia prac nad wzorcem umowy kredytu hipotecznego i braku wyraźnych postępów, paneliści byli usatysfakcjonowani faktem, że sektor bankowy i wspierający ich prawnicy doszli do konsensusu z regulatorami rynku. Uznali bowiem, że ryzyko prawne obciążające banki jest szkodliwe dla sytuacji makroekonomicznej kraju, dla stabilności systemu i … dla samych konsumentów.
Banki próbują przekonać opinię publiczną, że modelowa umowa stanowiłaby dużą wartość dla klienta, który nie musiałby sprawdzać, czytać umowy i załączników, zakładając że jest to wzorzec bezpieczny. Przypomnijmy, że przed laty kredytobiorcy także wierzyli w wizję banków jako instytucji zaufania publicznego oraz w nadzór sprawowany nad bankami przez regulatora rynku.
Według Prezesa UOKiK, umowa kredytu hipotecznego nie jest zwykłą usługą finansową. W wielu krajach jest elementem polityki społecznej, socjalnej, mieszkaniowej i podlega szczególnej weryfikacji. Dlatego UOKiK wspiera działania banków, zmierzające do stabilizacji prawnej jeśli chodzi o wzorzec umowy, ochronę konsumentów, stabilność sektora finansowego.
Paneliści uznali, że sposobem na zredukowanie ryzyka prawnego jest modelowa umowa, nie tylko dotycząca kredytu hipotecznego ale także innych produktów. Taka umowa powinna być certyfikacją uczciwości banków. Zgodzili się co do tego, że konieczna jest odbudowa zaufania pomiędzy konsumentami a bankami, redukcja ryzyk prawnych i systemowych.
Banki deklarują otwartość i zapewniają, że zależy im na tym żeby umowy były przejrzyste, korzystne dla klienta i bezpieczne. Jednak sektor bankowy obraduje nad treścią wzorca umowy tylko w gronie własnych ekspertów oraz w ramach dyskusji z regulatorami rynku a nie ze środowiskiem konsumentów. Wynegocjowanie zapisów wzorca umowy przez dwie strony, tj. ZBP i organizacje reprezentujące konsumentów, miałoby jakiś walor. Bez takich uzgodnień będzie to kolejna odsłona historii z narzucaniem przez banki treści postanowień umów.
Konsumenci są ewidentnie stroną słabszą, wymagająca szczególnej ochrony, co przyznali uczestnicy panelu. Problemem, który poruszano w trakcie dyskusji jest brak w Polsce silnych organizacji konsumenckich, tak jak jest to na przykład w Niemczech. Natomiast kancelarie prawne reprezentujące w sporach konsumentów nie są dla banków dobrym partnerem do rozmów.
Założenia dotyczące umowy modelowej
Zainicjowane podczas jednej z wcześniejszych edycji EKF prace nad wzorcem umowy (bankowcy teraz chętniej posługują się terminem „modelowa umowa”) doprowadziły do poniższych założeń.
1. Umowa modelowa powinna być napisana prostym językiem
Konieczne jest odejście od specjalistycznego języka, używanie bezpośrednich zwrotów w odniesieniu do konsumenta np. „zaciągasz kredyt”, „mamy prawo”, tak jak jest to w Stanach Zjednoczonych. W treści umowy mają znaleźć się wyjaśnienia niektórych mechanizmów i pojęć.
2. Pozostawienie konsumentowi wyboru co do oprocentowania
Konsument będzie miał prawo wyboru oprocentowania stałego lub zmiennego. Przewidziana będzie rekompensata przy wcześniejszej spłacie kredytu z oprocentowaniem stałym (kwota zależna od liczby lat pozostałych do końca spłaty).
3. Treść klauzuli awaryjnej w gestii banków
Istnieje obowiązek wskazania klauzuli awaryjnej, ale jej treść będzie pozostawiona we wzorcu umowy do indywidualnego uzupełnienia przez bank.
4. Klauzula modyfikacyjna – powiązanie zmian wysokości opłat ze wskaźnikiem inflacji
Zaproponowany będzie automatyczny mechanizm modyfikowania opłat bankowych, uzależniony od wskaźnika inflacji.
5. Usługi dodatkowe tylko za zgodą konsumenta
Bank będzie mógł zaproponować usługi dodatkowe wyłącznie za zgodą konsumenta i po podaniu całkowitego kosztu takich usług oraz ich wpływu na marżę.
Sposób wdrożenia modelowej umowy – ustawa czy rozporządzenie?
O ile jest już zgoda co do ogólnego kształtu umowy modelowej kredytu hipotecznego, to nadal nie ma konsensusu dotyczącego sposobu wprowadzenia jej w życie i tego czy ma ona być jedynie rekomendacją dobrych praktyk dla banków, czy ma być dla nich obowiązkowa. Większość uczestników dyskusji opowiedziała się za dobrowolnym charakterem takiego wzorca. Banki będą mogły z niego korzystać ale nie będzie to dla nich obligatoryjne. Zgodnie z zasadą swobody działalności gospodarczej nie można zmusić instytucji finansowych do oferowania umów według odgórnego modelu.
Różne opinie pojawiły się w kwestii sposobu wprowadzenia takiego wzorca umowy – czy to w formie załącznika do ustawy, czy załącznika do rozporządzenia. Obie opcje wymagają zgody politycznej, konsultacji i uzgodnień oraz mają dla banków pewne wady (sztywne ramy, brak elastyczności). Przewodniczący KNF Jacek Jastrzębski zwrócił uwagę też na to, że banki mogą stać się zakładnikiem ustawy. Jeśli realia za kilka lat się zmienią i trzeba będzie poprawić wzorzec, wówczas będą zdane na cały proces parlamentarny.
Rozporządzenie teoretycznie byłoby bankom łatwiej przepchnąć, bo wymagałoby tylko przychylności rządu. Prof. Bagińska uważa jednak, że i tak musiałoby to być rozporządzenie delegowane, mające oparcie w ustawie. Natomiast przyjęcie wzorca jako załącznika do ustawy wymaga nie tylko przychylności rządu, ale także Sejmu, Senatu oraz Prezydenta RP. W ubiegłym tygodniu UOKiK wystąpił o upoważnienie do prowadzenia prac nad ustawą o kredycie hipotecznym i o wpis do wykazu prac Rady Ministrów.
Uczestnicy dyskusji zgodzili się co do tego, że wzorzec wprowadzony ustawą albo rządowym rozporządzeniem byłby dla banków lepszym zabezpieczeniem przed ryzykiem prawnym związanym z kwestionowaniem umów niż rekomendacja. Po prostu konsumentom mogłoby być trudniej podważyć taką umowę. Poziom ustawowy (załącznik do ustawy) i przepisy prawa bezwzględnie obowiązującego zapewniłyby bankom najwyższy poziom bezpieczeństwa i stabilności. Zarówno Szef UOKiK Tomasz Chróstny jak i prof. Ewa Bagińska zwrócili jednak uwagę na to, że nowe przepisy wprowadzające wzorzec umowy nie mogą wyłączać możliwości poddania takiej umowy kontroli pod kątem abuzywności.
W związku z tym, że przeprowadzenie procesu legislacyjnego wymagałoby wielu uzgodnień, woli politycznej i przede wszystkim czasu, a banki boją się rozlania ryzyka prawnego na inne typy umów niż tylko kredyty frankowe (według M. Romanowskiego „stan jest agonalny”), pojawiła się inna koncepcja. Chodzi o włączenie w cały proces banku BGK, który niejako atestowałby wzorzec jako dobre praktyki. Banki stosujące takie rozwiązanie byłyby preferowane do skupu listów zastawnych.
Ryzyko banków = ryzyko konsumentów i niższe emerytury?
Według prof. Romanowskiego, kredyt można traktować w kategoriach „public goods”, czyli finansowania podstawowych potrzeb społecznych, podobnie jak dostawy energii czy gazu. Trzeba jednak pamiętać, że to dobro jest przez kogoś finansowane na zasadach rynkowych. Rząd dopłaca do energii, gazu ale nie do kredytów hipotecznych.
Druga ciekawa kwestia wynikająca z prezentacji przygotowanej przez M. Romanowskiego – bank jest tylko pośrednikiem pomiędzy kredytobiorcami a deponentami i zarządza cudzymi pieniędzmi. Ryzyko prawne banków jest więc ryzykiem wszystkich konsumentów. Tezę tę poparł w trakcie dyskusji Prezes mBanku Cezary Kocik, który zwrócił uwagę na to, że konsumentami są też oszczędzający na emeryturę w PPK oraz inwestorzy posiadający akcje instytucji finansowych. Wedle wypowiedzi prezesa mBanku – jeśli instytucje finansowe będą bardziej obciążone ryzykiem, to emerytury będą niższe.
Czyż nie jest to próba odwrócenia sytuacji, zantagonizowania poszczególnych grup klientów banków oraz przerzucenia odpowiedzialności za ryzyko, które banki same sprowokowały, na państwo i na wszystkich obywateli?
Nieprzypadkowo prowadzący nawiązał do gorącej dyskusji, która nawiązała się dzień wcześniej podczas panelu o granicach ochrony konsumentów. Uczestniczący w niej Szef KNF Jacek Jastrzębski – odnosząc się do sytuacji z kwestionowaniem kredytów frankowych – stwierdził, że to nie jest rzeczywistość normalna, cyt. „ponosimy obecnie negatywne konsekwencje spraw frankowych. Nie zgadzam się, aby sprawy frankowe wyznaczały nowy „wzorzec metra”, „nową normalność”, nowy standard ochrony konsumenta”.
Masowe kwestionowanie umów to wojna, kara śmierci czy drugi Grunwald?
M. Romanowski w pełni zgodził się ze stanowiskiem Szefa KNF i nakreślił jak może wyglądać przyszłość relacji pomiędzy bankami a konsumentami. Najpierw problem z Frankowiczami, później z WIBORowcami, SKDowcami i wreszcie być może Stałoprocentowcami? Unieważnianie na masową skalę umów nazwał „oblężeniem”, „wojną” oraz „stanem epidemii”, a w tle prezentacji pojawił się obraz Matejki „Bitwa pod Grunwaldem”. Skoro mamy do czynienia z „epidemią”, to czy według ekspertów bankowych kredytobiorcy są jej nosicielami? Czy konsumenci, domagający się sprawiedliwości w sądach, naprawdę zasługują na to, by przedstawiać ich jako „zarazę”, przed którą trzeba się bronić?
Sankcja nieważności w prawie cywilnym została porównana do kary śmierci w prawie karnym. Według prowadzącego panel, nie od razu trzeba stosować karę śmierci, czyli maksymalną sankcję, ale można wprowadzić sankcje proporcjonalne do stopnia nadużycia. Była to ewidentna aluzja do Sankcji Kredytu Darmowego i prób przeforsowania przez banki nowej ustawy o kredycie konsumenckim.
Dalej pojawiły się znane od dawna tezy bankowców: sądy nie rozwiązały i nie rozwiążą problemu; dzięki ukształtowaniu się jednolitej linii orzeczniczej sędzia nie analizuje sprawy, ale orzeka według schematu; sąd nie może się zajmować tylko sprawami frankowymi, bo cierpią na tym inni obywatele.
Znowu próba odwrócenia uwagi i zepchnięcia odpowiedzialności na konsumentów za trudną sytuację wymiaru sprawiedliwości. Czyż to nie banki – konstruując nieuczciwe umowy i unikając przez lata odpowiedzialności – doprowadziły do obecnej katastrofalnej sytuacji sądów?
Dyskusja nad modelową umową tuż przed ważną rozprawą przed TSUE w sprawie WIBOR-u
W dniu 11 czerwca przed TSUE ma odbyć się rozprawa, na którą czekają wszyscy kredytobiorcy złotowi. Chodzi o sprawę C-471/24 zainicjowaną przez sąd w Częstochowie pytaniami prejudycjalnymi w sprawie kredytu z oprocentowaniem na bazie WIBOR-u. Być może już za kilka dni poznamy opinię TSUE w sprawie tego, czy kredyty złotowe z WIBOR-em można badać pod kątem niedozwolonych postanowień na gruncie Dyrektywy 93/13. Sąd zapytał także TSUE, czy w razie uznania zapisów dotyczących zmiennego oprocentowania z WIBOR-em za niedozwolone postanowienie możliwe jest dalsze funkcjonowanie umowy z oprocentowaniem stałym w wysokości marży banku.
Trudno się dziwić, że w sektorze bankowym panuje duża nerwowość. Jeśli TSUE po raz kolejny stanie po stronie konsumentów, sytuacja dla banków może być dużo trudniejsza niż w przypadku kredytów frankowych. Umów z WIBOR-em jest kilka milionów. Masowe kwestionowanie takich umów oznaczałoby grube miliardy strat dla banków.
Podsumowanie
Od dwóch lat bankowi eksperci pracują nad wzorcem umowy kredytu hipotecznego, który ograniczy ryzyko prawne banków. Efekty tych prac nie są imponujące – nadal nie ma wzorca, a jedynie założenia, które wydają się czymś oczywistym zwłaszcza w kontekście bogatego orzecznictwa TSUE (na przykład sformułowanie zapisów umowy w sposób prosty i transparentny).
Losy wzorca umownego są dalece niepewne. Wprowadzenie wzorca rozporządzeniem rządowym, a tym bardziej ustawą, wymaga zgody politycznej, licznych uzgodnień i czasu. Tymczasem banki tego czasu nie mają i na gwałt szukają sposobów aby zredukować ryzyko prawne i zapobiec „zainfekowaniu” innych niż frankowe umów. Przede wszystkim chodzi o umowy kredytów złotowych z WIBOR-em oraz kredyty konsumenckie, które zaczynają być masowo kwestionowane.
Chociaż eksperci bankowi mówią o otwartości, konieczności odbudowy zaufania konsumentów, najwyraźniej uznają ich za „zarazę”. Nieprzypadkowo w trakcie EKF w Sopocie relacje na linii banki – konsumenci zostały określone mianem wojny albo epidemii.