PLN - Polski złoty
CHF
4,53
niedziela, 18 maja, 2025

Pierwszy bank pękł! Alior Bank odkłada 53 MILIONY na SKD – darmowe kredyty nadciągają nad sektor finansowy

W polskim sektorze bankowym pojawiła się pierwsza rysa na monolicie optymizmu. Alior Bank – dotąd chwalący się rekordowymi zyskami w erze wysokich stóp – niespodziewanie przyznał, że nad tym prosperity wisi nowe zagrożenie prawne. W swoim raporcie finansowym za I kwartał 2025 r. bank jako pierwszy oficjalnie ujawnił poważne ryzyko związane z tzw. sankcją kredytu darmowego (SKD) i zawiązał na nie znaczącą rezerwę. Decyzja ta zaskoczyła analityków i postawiła konkurencję w niewygodnym świetle – dotąd branża zgodnie utrzymywała pokerową twarz, zapewniając, że problem jest marginalny i żadnych odpisów czynić nie trzeba. Czyżby jednak pod dywanem bankowych sukcesów tykała bomba porównywalna do głośnej sagi frankowej? Niniejszy felieton przygląda się faktom i konsekwencjom: co dokładnie ujawnił Alior Bank, dlaczego zrobił to pierwszy, jak różni się jego postawa od innych dużych banków, kto może być następny – oraz jaką lekcję powinni z tego wyciągnąć kredytobiorcy, aby nie dać sobie odebrać przysługujących im praw.

  • Alior Bank jako pierwszy w sektorze bankowym oficjalnie przyznał, że sankcja kredytu darmowego (SKD) stanowi poważne ryzyko prawne i utworzył na ten cel rezerwę w wysokości 53 mln zł, podczas gdy pozostałe banki wciąż twierdzą, że problem jest marginalny.
  • Na koniec marca 2025 r. przeciw Aliorowi toczyło się blisko 3 tys. postępowań sądowych dotyczących SKD o wartości sporu 128,4 mln zł, co wskazuje na rosnącą skalę zjawiska – bank spodziewa się dalszej fali roszczeń i przygotował finansową „poduszkę bezpieczeństwa”.
  • Sankcja kredytu darmowego to dotkliwa kara dla banków, które popełniły błędy w umowach kredytów konsumenckich – klient zwraca tylko kapitał bez odsetek i prowizji, a już zapłacone koszty bank musi zwrócić, co może stać się problemem porównywalnym do głośnych sporów frankowych.
  • Analitycy uważają, że decyzja Aliora może wywołać efekt domina – banki, które dotąd bagatelizowały ryzyko SKD (PKO BP, Santander, mBank i inne), mogą być zmuszone do zmiany strategii, jeśli linia orzecznicza sądów, obecnie korzystna dla sektora, zmieni się na korzyść kredytobiorców.

Alior Bank wprost o SKD: liczby, rezerwy i stanowisko

W raporcie za I kw. 2025 Alior Bank podał twarde dane, które dotąd w sektorze pojawiały się jedynie drobnym drukiem. Na koniec marca 2025 r. przeciw Aliorowi toczyło się 2 990 postępowań sądowych dotyczących sankcji kredytu darmowego o wartości sporu ok. 128,4 mln zł. Bank ujawnił przy tym, że łącznie z tego tytułu utworzył rezerwy wynoszące aż 53 mln zł.

Dla porównania, jednocześnie dokonana rezerwa na znany problem kredytów frankowych wyniosła u Aliora „tylko” 15,9 mln zł – sam bank wskazał, że roszczenia z tytułu SKD mogą okazać się większym problemem niż kredyty CHF.

To sytuacja bez precedensu: żaden inny duży bank nie zabezpieczył się finansowo na wypadek przegranych spraw o „darmowe kredyty”, utrzymując dotąd, że nie ma takiej potrzeby. Alior przełamał ten front, komunikując akcjonariuszom jasno, że traktuje ryzyko poważnie.

Co więcej, zaraportowana rezerwa nie dotyczy jedynie już toczących się sporów, ale także przyszłego napływu pozwów – zarząd przyznał, że zawczasu szykuje finansową „poduszkę”, spodziewając się dalszej fali roszczeń. Innymi słowy, Alior Bank otwarcie przygotowuje się na czarny scenariusz, w którym część kredytów gotówkowych może okazać się de facto darmowa dla klientów.

Co konkretnie kryje się za terminem sankcja kredytu darmowego?

To przewidziana w ustawie o kredycie konsumenckim dotkliwa kara dla banku za błędy w umowie kredytu konsumenckiego – jeśli instytucja nie dopełni obowiązków informacyjnych (np. poda błędne RRSO, niejasno określi koszty czy zasady oprocentowania), klient może złożyć oświadczenie o skorzystaniu z SKD. Efekt? Umowa kredytu zostaje uznana za “darmową” – klient oddaje tylko kapitał bez odsetek i prowizji, a już zapłacone koszty bank musi zwrócić.

Dla konsumentów to potężna broń, dla banków – potencjalne straty. Przez lata temat wydawał się niszowy, ale statystyki zaskakują: pozwów o “darmowe kredyty” lawinowo przybywa, a każdy bank giełdowy musiał już o tym zjawisku wspomnieć w swoich raportach. Alior, raportując niemal 3 tysiące takich spraw, ma jedną z największych ekspozycji na SKD w sektorze (ustępuje pod tym względem jedynie gigantowi PKO BP). Nic dziwnego, że to właśnie ten bank pierwszy zdecydował się “pęknąć” i otwarcie odłożyć środki na wypadek przegranych.

Agresywne pożyczki mszczą się: dlaczego Alior zrobił ruch jako pierwszy?

Decyzja Aliora nie wzięła się z kaprysu – bank od lat plasował się na pierwszej linii frontu w segmencie kredytów gotówkowych. Przyciągał klientów wysokimi prowizjami wpisywanymi w kwotę pożyczki, wydłużając spłatę i zwiększając koszt całkowity zobowiązania. Taka strategia agresywnego cross-sellingu i maksymalizacji przychodów odsetkowych była opłacalna w czasach boomu, ale dziś okazuje się piętą achillesową. To właśnie te konstrukcje umów – wysokie opłaty przygotowawcze doliczane do kapitału i obłożone odsetkami – są najczęściej kwestionowane w pozwach SKD.

Mówiąc wprost: Alior przez lata zbierał zyski z kosztownych pożyczek, które teraz prawnicy rozkładają na czynniki pierwsze, wytykając każdy błąd na niekorzyść banku.

Nowy prezes Alior Banku, Piotr Żabski, próbuje tonować nastroje. Zapewnia on, że “SKD nie podąża ścieżką hipotek frankowych, (…) my wciąż więcej w sądach wygrywamy, zmierza to ku dobremu”.

Innymi słowy, kierownictwo Aliora utrzymuje, że choć pozwów jest dużo, to większość rozstrzygnięć nadal zapada po myśli banku, a problem da się opanować. Sama decyzja o utworzeniu rezerwy świadczy jednak, że Alior woli dmuchać na zimne. Można podejrzewać, że zarząd wyciągnął wnioski z bolesnych doświadczeń całej branży – pamięć o kosztownych porażkach (a to z frankowiczami, a to ze zwrotem prowizji za wcześniejszą spłatę kredytów konsumenckich po wyroku TSUE z 2019 r.) jest wciąż żywa. Lepiej więc zawczasu odłożyć kilkadziesiąt milionów, niż później tłumaczyć się inwestorom, że zignorowało się tykające ryzyko.

Warto zauważyć, że taki ruch wpisuje się też w szerszą strategię banku. Alior ogłosił niedawno nową strategię do 2027 r., celując w dynamiczny wzrost biznesu i solidne zyski dla akcjonariuszy. Aby te plany nie zostały wykolejone przez niespodziewane koszty prawne, bank wybrał podejście ostrożnościowe – nawet kosztem krótkoterminowego obniżenia wyniku netto.

Oczyszczony z wpływu rezerw zysk Aliora w I kw. sięgnąłby 517 mln zł, podczas gdy zgłoszony oficjalnie wynik to 476 mln zł. Różnica ~41 mln zł to właśnie efekt “zdarzeń jednorazowych”, w tym głównie rezerwy na SKD oraz kilku innych pozycji jednorazowych (zwrotów prowizji i operacji hedge).

Można więc powiedzieć, że Alior już teraz “zapłacił” część kosztów potencjalnych przegranych – ku niezadowoleniu krótkoterminowych graczy giełdowych, ale być może z korzyścią dla długofalowej stabilności banku.

Reszta sektora uspokaja: “wygrywamy w sądach”, rezerw brak

Postawa Aliora jest ewenementem – pozostałe duże banki trzymają się narracji, że sankcja darmowego kredytu to problem bardziej wizerunkowy niż finansowy. Większość wprost chwali się w raportach wysoką skutecznością obrony w sądach i brakiem konieczności odkładania pieniędzy na ten cel.

PKO BP (który mierzy się z największą liczbą pozwów, ponad 4 tys. na koniec 2024 r.) podkreślił, że “dotychczasowe orzecznictwo w przeważającej części jest korzystne dla Banku” i nie utworzył żadnej rezerwy.

W podobnym tonie uspokajał Santander Bank Polska, informując, że “aktualnie orzecznictwo w dominującej większości (jest) korzystne dla Banku”. mBank wyliczył, że na 31 prawomocnych wyroków SKD wygrał 29, a przegrał tylko 2(kilkanaście spraw umorzono z innych przyczyn).

Bank Millennium przyznał, że z 124 prawomocnie zakończonych spraw wygrał 106, a 18 przegrał. BNP Paribas pochwalił się 92% wskaźnikiem wygranych sporów SKD, zaś ING Bank Śląski – który odnotował najmniej takich pozwów, bo tylko 75 – zaznaczył, że w 23 zakończonych przypadkach nie stwierdzono żadnych uchybień w jego umowach.

Przekaz jest jednolity: “mamy spory, ale wygrywamy większość – sytuacja pod kontrolą”.

Ta pewność siebie sprawia, że żaden bank (poza Aliorem) nie “pękł” dotąd i nie zawiązał rezerw na ryzyko SKD. Wiceprezesi i dyrektorzy finansowi podczas konferencji wynikowych zapewniają, że na bieżąco monitorują sytuację, ale odkładanie pieniędzy uznają za przedwczesne, dopóki sądy w większości przyznają rację bankom.

W praktyce oznacza to przyjęcie zakładu, że obecna linia orzecznicza – dość korzystna dla instytucji finansowych (banki wygrywają ~80–90% spraw) – nie ulegnie drastycznej zmianie na korzyść klientów. Czasem słychać wręcz opinie, że prawnicy naciągają przepisy i próbują “wykreować” problem SKD dla zarobku, a same pozwy szybko się przedawniają, więc skala ryzyka jest ograniczona.

Rzeczywiście, uprawnienie do sankcji de iure wygasa po upływie roku od całkowitej spłaty kredytu (choć są spory co do dokładnej interpretacji tego terminu). To oznacza, że wiele starych umów jest już bezpiecznych dla banków – klient, który spłacił pożyczkę dawno, nie może dziś dochodzić “darmowego kredytu”. Daje to branży nadzieję, że fala pozwów choć gwałtowna, będzie krótsza niż w przypadku frankowiczów.

Czy jednak ta pewność siebie sektora nie jest złudna?

Bankowcy zdają się wierzyć, że “SKD to nie drugi frank” – i być może mają rację co do skali finansowej, bo przeciętny spór o kredyt konsumencki dotyczy kilkunastu tysięcy złotych, a nie kilkuset tysięcy jak przy hipotece walutowej. Niemniej kilka czynników może zachwiać tym spokojem. Linia orzecznicza dopiero się kształtuje – pozwy SKD ruszyły na dobre kilkanaście miesięcy temu i kluczowe wyroki dopiero zapadną.

Jeśli Sąd Najwyższy lub Trybunał Sprawiedliwości UE opowiedzą się wyraźniej po stronie konsumentów, dzisiejsza przewaga banków w sądach może stopnieć w szybkim tempie. Wystarczy choćby, że TSUE doprecyzuje kwestie terminu przedawnienia – a furtka dla kolejnych pozwów może się szerzej otworzyć.

W efekcie instytucje finansowe staną przed perspektywą gwałtownego zawiązywania rezerw – dokładnie tak, jak stało się to kilka lat temu z portfelami frankowymi. Jak ujął to jeden z analitycznych komentarzy, na razie stanowisko zarządów brzmi: “wygramy w sądach, więc nie odkładamy pieniędzy na hipotetyczne przegrane”. Czas pokaże, czy to odwaga, czy brawura.

Kto może pójść w ślady Aliora i dlaczego?

Biorąc pod uwagę powyższe, który bank może jako następny zdecydować się na tak niepopularny w branży krok jak utworzenie rezerw na SKD?

Naturalnym kandydatem wydaje się największy gracz – PKO BP, który ma najwięcej spraw w toku i potencjalnie najwięcej do stracenia, jeśli tendencja w sądach by się odwróciła. Paradoksalnie, państwowy gigant trzyma się jednak twardo linii “zero rezerw”, być może licząc, że jego mocna pozycja prawna (i być może wpływ na legislację) pozwoli mu uniknąć najgorszego scenariusza.

Inne duże banki – Santander, mBank, Millennium, BNP Paribas – na razie chórem bagatelizują sprawę, ale jednocześnie w raportach zasugerowały, że analizują ryzyko i “będą reagować stosownie do rozwoju orzecznictwa”. To sygnał, że jeśli zapadnie kilka niepomyślnych wyroków, możemy zobaczyć efekt domina. Wtedy każdy będzie chciał “na wyścigi” pokazać, że ma temat pod kontrolą poprzez odpisy – by nie zostać zaskoczonym jak dawniej problemem frankowym.

Warto też spojrzeć na tych graczy, którzy – podobnie jak Alior – opierali dużą część biznesu na kredytach konsumenckich z wysokimi prowizjami. Banki średniej wielkości oraz segment pożyczek ratalnych mogą być kolejnymi polami minowymi.

Jeżeli w ich umowach pojawiały się podobne mankamenty (np. finansowane prowizje, niejasne tabele opłat), to one również mogą stanąć w obliczu fali roszczeń. Na razie jednak wszyscy starają się grać na czas. Branża bankowa lobbuje (przez Związek Banków Polskich) za zmianą prawa – tak, aby sankcja kredytu darmowego była bardziej proporcjonalna i mniej dotkliwa dla kredytodawców.

Jednocześnie wprowadzane są zmiany operacyjne: banki usuwają z oferty ryzykowne zapisy, jak choćby wspomniane kredytowane prowizje (doliczane do kwoty pożyczki), żeby nowe umowy nie powielały starych błędów. Można więc powiedzieć, że sektor próbuje ograniczyć ekspozycję – ale bez przyznawania się do winy i bez tworzenia rezerw, o ile nie jest to absolutnie konieczne. Kolejne miesiące pokażą, jak długo uda się utrzymać ten stan kruchych zapewnień.

Uwaga kredytobiorcy: konsolidacja długów a prawo do “darmowego kredytu”

Na koniec warto spojrzeć na problem SKD z perspektywy klientów. Gorączka wokół sankcji darmowego kredytu wywołuje określone działania banków, które mogą nieświadomie pozbawić kredytobiorców ich praw.

Chodzi tu o pozornie korzystne oferty konsolidacji i refinansowania pożyczek. W środowisku oczekiwanych spadków stóp procentowych banki masowo kuszą: “weź nowy, tańszy kredyt na spłatę starego”. Na pierwszy rzut oka to win-win – klient obniża ratę, bank zatrzymuje go przy sobie. Jednak moment i skala tego zjawiska budzą pytania, czy poza normalną walką konkurencyjną nie kryje się tu drugie dno: minimalizowanie ryzyka SKD.

Przykładowo, Alior w I kwartale 2025 musiał zwrócić klientom ok. 9 mln zł prowizji właśnie z tytułu przedterminowych spłat i konsolidacji kredytów gotówkowych. To znaczy, że wielu kredytobiorców zastąpiło swoje droższe pożyczki nowymi, tańszymi – a bank musiał oddać im część pobranych opłat (zgodnie z prawem klientowi należy się zwrot proporcjonalny prowizji przy wcześniejszej spłacie).

Co to ma wspólnego z sankcją darmowego kredytu? Potencjalnie wiele. Nowy kredyt to nowa umowa – zapewne napisana już staranniej i zgodnie z wymogami ustawy – a stara umowa zostaje spłacona i zamknięta. Tym samym maleje ryzyko, że klient po latach “wyciągnie z szuflady” starą umowę i zgłosi roszczenie o SKD, bo kredytu formalnie już nie ma.

Owszem, nawet spłacony kredyt można objąć sankcją darmowego kredytu (ustawowo klient ma do roku czasu na złożenie takiego oświadczenia po spłacie). Ale z perspektywy banku każdy miesiąc od zamknięcia umowy zmniejsza prawdopodobieństwo, że ktoś pójdzie do prawnika i zdecyduje się na pozew.

Dlatego kredytobiorcy powinni uważać: jeśli bank namawia Cię na konsolidację zadłużenia, warto sprawdzić najpierw starą umowę pod kątem ewentualnych błędów.

Może się okazać, że zamiast brać kolejny kredyt, masz prawo zakwestionować koszty poprzedniego i odzyskać pieniądze dzięki SKD. Jeśli już decydujesz się na refinansowanie, upewnij się, że nie podpisujesz przy okazji zrzeczenia się jakichkolwiek roszczeń wobec banku – instytucje finansowe nie powinny wprawdzie wymuszać takich zrzeczeń w standardowej procedurze, ale ostrożności nigdy za wiele.

Zachowaj dokumentację starego kredytu i nie zwlekaj z ewentualnym dochodzeniem swoich praw – rok minie szybciej, niż się wydaje. Banki doskonale znają ten zegar i nie bez powodu oferują “promocyjne” zamiany starych pożyczek na nowe dokładnie teraz, gdy temat SKD nabiera medialnego rozgłosu.

Podsumowując: konsolidacja może być korzystna finansowo, ale zanim zgodzisz się na ofertę, sprawdź, czy nie oddajesz za bezcen karty przetargowej w postaci sankcji darmowego kredytu.

Lekcja z frankowiczów – odrobiona czy znów ignorowana?

Z perspektywy niezależnego ekonomisty ruch Alior Banku to sygnał ostrzegawczy, którego reszta sektora nie powinna lekceważyć. Historia sporów sądowych z bankami uczy, że problemy na początku wyśmiewane lub bagatelizowane potrafią eskalować do rozmiarów, które boleśnie zaskakują optymistów.

Przypadek kredytów frankowych jest tu najbardziej znany: przez lata zapewniano, że wszystko jest pod kontrolą, by ostatecznie ponieść wielomiliardowe koszty i straty reputacyjne. Sankcja darmowego kredytu to inna skala i inna natura sporu – ale mechanizm psychologiczny może być podobny. Gdyby okazało się, że branża bankowa znów przecenia swoją pozycję prawną, skutki finansowe co prawda nie zagrożą stabilności systemu, ale mogą znacząco obniżyć przyszłe zyski, wypłacalność banków i zaufanie klientów.

Postawa Aliora zasługuje na dwa spojrzenia. Z jednej strony, bank ten uczciwie ujawnia ryzyko i bierze je na klatę, co świadczy o odpowiedzialności wobec akcjonariuszy i klientów. Można wręcz powiedzieć, że Alior odrobił lekcję z poprzednich kryzysów – nie chowa głowy w piasek, tylko zawczasu księguje potencjalne koszty błędów.

Inwestorzy zareagowali co prawda nerwowo (kurs akcji Aliora spadł po publikacji wyników), ale za kilka kwartałów mogą mu dziękować, że nie zamiatał problemu pod dywan, tylko spróbował go rozbroić zawczasu.

Z drugiej strony, skala zjawiska SKD nadal jest niepewna – być może branża ma rację, że to tylko kilkaset milionów złotych potencjalnych strat rozłożonych na wiele lat, a nie drugi Armagedon na miarę frankowiczów. Jeśli tak, Alior może się okazać nadmiernie konserwatywny, a konkurenci triumfalnie stwierdzą: “panikował niepotrzebnie”. Tego dziś nie rozstrzygniemy.

Z punktu widzenia dziennikarza można tu jednak coś więcej niż tylko szacunki finansowe. Chodzi o zaufanie i wiarygodność. Sankcja kredytu darmowego istnieje dlatego, że banki – świadomie lub nie – naruszały prawa konsumentów, stosując niejasne lub błędne zapisy w umowach. Zamiast udawać, że problem nie istnieje, sektor mógłby otwarcie powiedzieć: “tak, zdarzały się błędy, naprawimy je i uczynimy zadość klientom tam, gdzie to konieczne”.

W dłuższej perspektywie właśnie taka postawa buduje reputację solidnej, uczciwej instytucji. Tymczasem narracja “wszystko jest w porządku, wygrywamy większość spraw” przypomina zamiatanie kurzu pod dywan – niby czysto, ale alergeny zostają w powietrzu.

Podsumowując, Alior Bank swoją decyzją wystawił branży lustro. Pokazał, że można spojrzeć prawdzie w oczy i nazwać problem po imieniu, zamiast grać na czas. Reszta sektora stoi przed wyborem: nadal prezentować jednolity front pewności siebie, ryzykując powtórkę z niemiłych niespodzianek, albo przyznać, że na horyzoncie zbierają się chmury i przygotować się na deszcz, póki pora.

Niezależnie od obranej strategii, jedno jest pewne – klienci patrzą. A w dobie rosnącej świadomości praw konsumenta i błyskawicznej komunikacji w mediach społecznościowych, bank, który zawczasu zadba o transparentność i uczciwe traktowanie klientów, może ugrać więcej niż ten, który do końca gra twardego. W świecie finansów czasem lepiej dmuchać na zimne, nawet jeśli koledzy pukają się w czoło – bo gdy zrobi się gorąco, to ostrożni przetrwają, a zuchwali mogą się sparzyć.

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze