PLN - Polski złoty
CHF
4,55
poniedziałek, 9 czerwca, 2025

TSUE miał ich ocenić WIBOR, ale bank uciekł z pola bitwy! Co mBank ukrywa przed Trybunałem?

Już w środę 11 czerwca Trybunał Sprawiedliwości UE zajmie się „polską” sprawą o sygnaturze C-471/24, w której stroną jest PKO Bank Polski i która dotyczy możliwości badania klauzul zmiennego oprocentowania przez sądy krajowe. Dziś skoncentrujemy się jednak nie na tej sprawie, a na innej, która nie zakończy się wyrokiem Trybunału, ponieważ… bank najprawdopodobniej zawarł porozumienie z kredytobiorcami, co z kolei zmotywowało sąd krajowy do wycofania wniosku o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że została zainicjowana nie przez kredytobiorców, a przez bank. Powstaje pytanie, dlaczego bank zdecydował się sam storpedować sprawę, którą założył, gdy pojawiło się realne ryzyko, że zajmie się nią TSUE?

  • Dnia 21 października 2024 roku Sąd Okręgowy w Warszawie zawnioskował do TSUE o wydanie orzeczenia w sprawie z powództwa mBanku przeciwko kredytobiorcom. Sprawie nadano sygnaturę C-699/24
  • Już 25 marca 2025 roku sąd odsyłający wycofał swój wniosek, co spowodowało wykreślenie sprawy z rejestru Trybunału
  • Choć nieznana jest oficjalna przyczyna wycofania wniosku, eksperci spekulują, że strony musiały dojść do porozumienia. Wysoce prawdopodobne jest, że bank po prostu uznał roszczenia kredytobiorców, by nie musieć się z nimi spotykać w Luksemburgu
  • Wycofane pytania, które zadał Trybunałowi warszawski sędzia, dotyczą dopuszczalności (w świetle prawa unijnego) bardzo popularnej praktyki stosowanej przez banki podczas sądowej batalii o ważność umów, także tych złotowych. Szczegóły w tekście.

Kolejna sprawa o kredyt złotowy spada z unijnej wokandy. Przyczyną uznanie powództwa kredytobiorców?

Zwykle, gdy piszemy o pytaniach prejudycjalnych trafiających do TSUE, bierzemy pod lupę sprawy, które na krajowym gruncie zostały wszczęte z inicjatywy samych kredytobiorców, dochodzących swoich praw wynikających z niezwiązania ich klauzulami abuzywnymi. Jednak tym razem zrobimy wyjątek.

Chodzi o sprawę, która nosiła sygnaturę C-699/24. Czas przeszły jest tu w pełni usprawniony, albowiem sprawa zniknęła z unijnych rejestrów, i to nie dlatego, że zapadł w niej wyrok. Ten nie został wydany, ponieważ w zaledwie kilka miesięcy po skierowaniu pytań prejudycjalnych sąd odsyłający wydał postanowienie o wycofaniu złożonego wniosku.

Postanowienie o wycofaniu wniosku warszawski sąd wydał 25 marca br. Z kolei postanowienie prezesa Trybunału Sprawiedliwości UE, datowane na 1 kwietnia br., informuje o wykreśleniu sprawy, ale nie zdradza powodów takiej, a nie innej decyzji sądu krajowego. Eksperci prawni oraz internetowi komentatorzy mają jednak pewną teorię, która – w kontekście tego, co robią banki w sprawach o sankcję kredytu darmowego kierowanych do TSUE – ma bardzo solidne podstawy.

Zdaniem komentujących bank, który był stroną pozywającą w tej konkretnej sprawie, najprawdopodobniej doszedł do porozumienia z kredytobiorcami, wysoce prawdopodobne, że na drodze uznania ich roszczeń. Jak mogło to przebiegać? Podobnych spraw, w których sądy nie kierują jednak pytań do TSUE, są w skali kraju tysiące. Schemat zwykle jest następujący.

Pozew SLAPP jako odpowiedź banku na roszczenie kredytobiorcy

Kredytobiorca wysyła do banku reklamację na klauzule abuzywne w swojej umowie (czy to frankowej czy złotowej), a następnie – wobec odmownego załatwienia reklamacji – kieruje pozew do sądu. Bank nie uznaje roszczeń kredytobiorcy. Przeciwnie, jak gdyby nigdy nic nadal pobiera raty kredytu, a wobec złożonych przeciwko niemu roszczeń wzywa kredytobiorcę do spłaty całości zadłużenia, niedługo później składając kontrpozew o zwrot kapitału. Mimo że bank nie uznaje roszczeń kredytobiorcy, zapobiegawczo domaga się odsetek ustawowych za opóźnienie, liczonych od momentu wezwania klienta do dokonania zwrotu kapitału.

Brzmi znajomo? To praktyka szczególnie powszechna w przypadku spraw frankowych. Eksperci prawni wielokrotnie zwracali już uwagę na swoiste „rozdwojenie jaźni” banku, który z jednej strony utrzymuje, że umowa jest ważna i robi wszystko, by obronić swoje twierdzenia w sądzie, a z drugiej pozywa klienta o zwrot kapitału jeszcze zanim zapadnie wyrok w sprawie, tak jakby wiedział, że umowa nigdy nie powinna zostać wprowadzona do obrotu prawnego.

Warto dodać, że celem pozwu SLAPP niekoniecznie jest wygrana. Banki doskonale wiedzą, że w sprawach klauzul abuzywnych zawartych w umowach kredytów frankowych to kredytobiorcy, a nie instytucje udzielające finansowania, mają rację. Pozwy służą obciążeniu kredytobiorcy dodatkowymi kosztami – nie tylko finansowymi, ale również tymi zupełnie niematerialnymi. Uczestnictwo w sprawie o zwrot kapitału, obarczonej w dodatku ryzykiem związanym z odsetkami, generuje po stronie kredytobiorcy stres, który jest trudny do zniesienia. Osoby słabsze psychicznie w wyniku tego stresu mogą zacząć poszukiwać polubownych metod rozwiązania swojego sporu, nawet jeśli preferowanym przez nie rozwiązaniem jest unieważnienie umowy w całości.

Sędziowie w takich sprawach mają poważny dylemat orzeczniczy. Jak potraktować pozew banku? Czy należy przychylić się w pełni do przedstawionego roszczenia odsetkowego? A może należałoby przyjąć inny termin naliczania odsetek, np. posługując się w tym celu datą wydania prawomocnego wyroku w sprawie, ewentualnie uznania roszczeń?

Nie sposób mieć do sędziów pretensje, że nie chcą wydawać wyroków w tak kontrowersyjnych sprawach bez uzyskania solidnego podparcia w postaci orzeczenia TSUE. Pytania, które mogły rozwiać wątpliwości orzecznicze sędziów, zostały wysłane do Trybunału w październiku 2024 roku.

Czego dotyczyły pytania w wycofanej już sprawie C-699/24?

Sąd Okręgowy w Warszawie, będący organem odsyłającym w tej sprawie, jak zwykle w takich przypadkach poprosił unijnych sędziów, by na pytania odpowiedzieli w odniesieniu do konkretnych artykułów unijnej dyrektywy 93/13/EWG oraz zasady skuteczności, równoważności i proporcjonalności.

Sąd pyta o prawa przedsiębiorcy po uznaniu przez sąd za nieważną umowy, którą ów przedsiębiorca zawarł z konsumentem, a której nieważność spowodowana jest występowaniem w niej klauzul abuzywnych, bez których umowa nie mogłaby być nadal wykonywana.

Pierwsze pytanie dotyczy tego, czy taki przedsiębiorca może wystąpić przeciwko konsumentowi z pozwem o zwrot kapitału, wypłaconego na podstawie zawartej umowy pożyczki, nim zapadnie prawomocny wyrok w sprawie sądowej zainicjowanej przez konsumenta, stwierdzający nieważność tejże umowy.

Drugie dotyczy tego, czy taki podmiot może zażądać od konsumenta, poza zwrotem samego kapitału, również odsetek ustawowych za opóźnienie, naliczanych od dnia wezwania do zapłaty, w sytuacji gdy przed tym wezwaniem sąd nie wydał prawomocnego wyroku w sprawie z powództwa konsumenta, stwierdzającego nieważność umowy?

Jaki interes mógłby mieć mBank w uznaniu roszczeń kredytobiorców?

Z uwagi na wczesny etap, na którym wycofano pytania z Trybunału, niewiele wiemy o tej sprawie. Z treści pytań możemy wywnioskować, że chodzi o umowę pożyczki, a więc najprawdopodobniej charakter zobowiązania nie był hipoteczny, tylko gotówkowy. Wiadomo też, że powodem w sprawie, która posłużyła do zadania pytań prejudycjalnych, jest mBank S.A.

I teraz najważniejsze: dlaczego komentatorzy uznają, że mBank uznał roszczenia kredytobiorców? Po cóż miałby to robić – czy nie lepiej pozwolić, aby w sprawie wypowiedział się Trybunał, tak jak miało to miejsce już kilkanaście razy, w odniesieniu do polskich produktów bankowych? Jeżeli mBank rzeczywiście dogadał się z kredytobiorcami, i to uznając ich roszczenia, może to oznaczać właściwie tylko jedno: podmiot realnie obawia się oceny swoich praktyk przez unijny sąd.

Co mógłby zmienić ewentualny prokonsumencki wyrok w tej sprawie? Tu przede wszystkim należy przypomnieć, że wyroki TSUE znajdują zastosowanie nie tylko w sprawach, których bezpośrednio dotyczą, ale i we wszystkich bliźniaczo podobnych, a to oznacza, że niekorzystne dla banku orzeczenie przełożyłoby się nie na jeden, a na tysiące przypadków. W znaczącym stopniu skomplikowałoby trudną sytuację banków, zarówno w sporach z kredytobiorcami frankowymi, jak i złotowymi.

Banki od dłuższego już czasu lubują się w pozwach typu SLAPP, służących zastraszaniu opinii publicznej i utrudniających stronie konsumenckiej dochodzenie roszczeń. Prościej rzecz ujmując, bank, składając kontrpowództwo w odpowiedzi na pozew klienta, celowo domaga się odsetek ustawowych za okres procesu, po pierwsze, aby przygotować grunt pod rozmowy o ugodzie, a po drugie, by zniwelować koszty odsetkowe do poniesienia w przypadku przegrania sprawy o nieważność umowy.

Odsetki ustawowe straszakiem w sprawach o zwrot kapitału. Tak banki walczą już nie tylko z frankowiczami

Prokonsumencki wyrok w sprawie C-699/24 uświadomiłby konsumentom, że nie muszą obawiać się płacenia na rzecz banku wysokich odsetek za opóźnienie po uznaniu przez sąd, iż roszczenie dotyczące zwrotu kapitału jest zasadne. W takim przypadku kredytobiorcy staliby się znacznie mniej chętni do rozmowy o polubownym rozwiązaniu sporu. Wielu niezdecydowanych, słysząc o tym, że pozwy SLAPP tak naprawdę nie przekładają się na koszty po stronie konsumenta, podjęłoby decyzję o złożeniu własnego pozwu. A na to banki nie mogą sobie pozwolić – wszak liczą na to, że zamkną temat kredytów frankowych w maksymalnie kilka kwartałów i jednocześnie mają nadzieję, że liczba spraw o sankcję kredytu darmowego oraz WIBOR nie będzie drastycznie wzrastać.

Są gotowe na wiele, by zrealizować swoje założenia. Na przykład w sprawach o sankcję kredytu darmowego, w których sąd odsyłający pyta TSUE o dopuszczalność praktyki pozwalającej na kredytowanie kosztów kredytu, również uznają roszczenia powodów, doprowadzając w ten sposób do realizacji scenariusza, który znamy już ze sprawy C-699/24. Sprawy znikają z wokandy TSUE w wyniku wycofania wniosku przez sąd odsyłający.

Co więcej, wiadomo o przynajmniej jednym podobnym przypadku porozumienia się banku z kredytobiorcą w sporze dotyczącym umowy kredytu opartej o klauzule zmiennego oprocentowania. Sprawa I C 847/23 została już zakończona, a media spekulują, że TSUE najprawdopodobniej nie odpowie na pytania, które w odniesieniu do niej zadał Sąd Okręgowy w Przemyślu. Na dzień 8 czerwca 2025 roku sprawa C-243/25 zarejestrowana w TSUE wciąż jest oznaczona jako „w toku”. Pozwanym jest w niej ING Bank Śląski.

Tu należy zaznaczyć, że nie wszyscy sędziowie są chętni do wycofywania wniosków prejudycjalnych, ilekroć bank wspaniałomyślnie zaproponuje uznanie powództwa. Pozostaje mieć nadzieję, że wkrótce przed oblicze Trybunału trafią podobne pytania, być może z inicjatywy innego sędziego, dla którego zakończenie krajowej sprawy nie będzie stanowiło wyczerpania tematu. Tak naprawdę wycofywanie tych wniosków jest niekorzystne dla samych sędziów – czas, który poświęcili na sporządzenie wniosku o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym, przepadł bezpowrotnie i nie przełoży się na uzyskanie unijnej wykładni dotyczącej zagadnień nurtujących krajowy wymiar sprawiedliwości (i w dodatku wciąż powracających).

PODSUMOWANIE:

Za każdym cofnięciem przez sąd odsyłający pytań prejudycjalnych odnoszących się do kwestii sporów o ważność umów kredytowych stoi najprawdopodobniej desperacja banku, który wolał uznać powództwo i uczynić zadość roszczeniom klienta niż dopuścić do zajęcia przez unijny Trybunał stanowiska w sprawie. Banki doskonale wiedzą, że unijni sędziowie ze sceptycyzmem podchodzą do tego, w jaki sposób funkcjonuje w Polsce rynek usług finansowych. Dali temu wyraz wielokrotnie, wydając wyroki w pełni korzystne dla konsumentów i druzgocące dla przedstawicieli sektora bankowego.

Bankowcy są świadomi tego, że umowy pożyczek gotówkowych i hipotek złotowych są w wielu miejscach równie abuzywne, co te dotyczące kredytów waloryzowanych kursem franka szwajcarskiego. Jednocześnie nie chcą dopuścić do powtórki frankowego scenariusza, a trudno osiągnąć to inaczej niż poprzez torpedowanie spraw trafiających do TSUE.

Pytanie, jak na tę nową strategię banków będą w dłuższej perspektywie reagować sami sędziowie. Czy w końcu powiedzą „dość” cwaniactwu bankowców i przestaną cofać wnioski z pytaniami, gdy strony dojdą do porozumienia? Pozostaje mieć nadzieję, że tak właśnie będzie. Choć należy przy tym podkreślić, że opisywana strategia banków nie rozwiąże problemu. Po prostu odsunie go w czasie.

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze