PLN - Polski złoty
CHF
4,61
poniedziałek, 11 listopada, 2024

Czy Państwo powinno POMAGAĆ BANKOM w rozwiązaniu problemu frankowiczów, gdy te mają rekordowe zyski? Tego chcą prezesi Banków! [ANKIETA]

Od kilku już tygodni frankowicze mogą usłyszeć w mediach o planach KNF dotyczących projektu ustawy regulującej relacje pomiędzy kredytobiorcami i bankami w zakresie spornych umów pseudowalutowych. Rozwiązanie, przed którym jeszcze kilka lat temu sektor bankowy skutecznie się wzbraniał, dziś jest przez jego przedstawicieli mile widziane. Frankowicze jednak nie chcą już, aby KNF czy jakakolwiek inna instytucja (prócz niezawisłego sądu) mówiła im, jak ma wyglądać ich rozliczenie z bankiem, gdy umowa ma zadatki na unieważnienie. Banki jednak nie odpuszczają: chcą, aby państwo rozwiązało kosztowny problem wadliwych umów, najlepiej pozbawiając konsumentów prawa do sankcji darmowego kredytu.

  • Po opinii Rzecznika Generalnego TSUE (w kwestii rozliczenia banku i kredytobiorcy po unieważnieniu umowy) sektor intensywnie promuje systemowe rozwiązanie problemu
  • Nad projektem ustawy ograniczającej kredytobiorcom prawa do skutecznego dochodzenia roszczeń pracuje Komisja Nadzoru Finansowego
  • Kredytodawcy są zachwyceni pomysłami Nadzoru, a prezes jednego z największych frankowych banków publicznie krytykuje roszczenia frankowiczów
  • Szef Nadzoru oskarża frankowiczów o chciwość i hipokryzję. Jeśli to kredytobiorcy są chciwi, to jak nazwać prezesów banków, którzy zarabiają w Polsce miliony?

Banki zachwycone pomysłami Nadzoru Finansowego w zakresie ustawy „antyfrankowej”

W ciągu zaledwie kilku lat banki zdążyły diametralnie zmienić swoje zdanie w kwestii tego, jak należałoby rozwiązywać spory frankowe. Jeszcze w 2018 roku przedstawiciele sektora twardo stali na stanowisku, że frankowiczom nie należy się nic i powinni nadal spłacać swoje umowy wg zasad ustalonych przez kredytodawcę.

Gdy w okolicach 2016 roku forsowano ustawowe rozwiązanie problemu frankowego poprzez przewalutowanie spornych kredytów na złotówki, banki stanowczo się temu sprzeciwiły, wytaczając przeciwko rządzącym cały arsenał prawnych argumentów.

Do dyskusji włączyły się nawet ambasady kilku państw, w których główne siedziby mają duże banki działające na naszym rynku, grożąc Polsce arbitrażem. Ustawie był wówczas przeciwny również Związek Banków Polskich, który w osobie swojego prezesa krytykował propozycje konwersji umów.

Banki propagowały wówczas pogląd, jakoby masowe konwersje miały doprowadzić sektor na skraj upadku i stać się powodem pozwów wobec Skarbu Państwa.

Twierdzono również, że zmienianie warunków umowy w trakcie jej trwania byłoby niesprawiedliwe wobec innych kredytobiorców, w tym przede wszystkim tych, którzy zaciągnęli droższe zobowiązania w krajowej walucie.

Minęło kilka lat, a sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Dziś to banki same dążą do rozliczenia się z kredytobiorcami na polubownych warunkach, proponując ugody, których standardem jest konwersja kredytu z franka do złotówki. Prezesi banków nie mówią już o tym, że przewalutowanie spornych umów doprowadzi sektor do upadku.

Przeciwnie, zagrzewają KNF do wytężonych prac nad systemowym rozwiązaniem, które utrudniłoby kredytobiorcom czerpanie korzyści z unieważnień umów. Gdy 16 lutego 2023 roku wydana została opinia Rzecznika Generalnego TSUE w sprawie C-520/21 i jasne stało się, że banki nie mają już raczej szans na wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału, Puls Biznesu opublikował sensacyjną informację o planach ustawy, za którą stać mają instytucje odpowiedzialne za stabilność sektora finansowego.

Projekt miałby zakładać ustawowe narzucenie bankom obowiązku oferowania konsumentom ugód według rekomendacji KNF. Banki musiałyby zunifikować swoje propozycje, tzn. traktować kredyty po konwersji tak, jakby od początku były zobowiązaniami złotówkowymi.

To jednak ta mniej kontrowersyjna część założeń ustawy. Najwięcej szumu wywołał pomysł opodatkowania frankowiczów, którzy unieważnią swoje umowy w sądach. Podatek miałby objąć 100 proc. korzyści będących różnicą pomiędzy tym, co kredytobiorca uzyskał na drodze sądowej, a tym, co proponował bank w ramach ugody. Nietrudno dojść do wniosku, że znacznie zmniejszyłoby to determinację kredytobiorców do sądzenia się – i o to najprawdopodobniej chodzi w tym projekcie.

Ministerstwo Finansów nie pracuje nad ustawą 

Z wywiadu udzielonego 27.03.2023 dla „Rzeczpospolitej” przez Piotra Patkowskiego, który pełni funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Finansów od 16 kwietnia 2020 r., dowiedzieliśmy się, że Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) pracuje nad ustawą wprowadzającą obowiązek zawierania ugód w sprawie wadliwych umów kredytów frankowych. Ministerstwo Finansów nie uczestniczy w tych pracach i nie zna jeszcze szczegółowych założeń.

Gdy projekt ustawy trafi do Ministerstwa Finansów, będzie poddany analizie, a wówczas również poznamy opinie sektora bankowego i środowiska frankowiczów. Na razie nie wiadomo, czy będzie wola polityczna do przyjęcia tego rozwiązania. Ministerstwo Finansów nie pracuje nad ustawowym uregulowaniem kwestii frankowych, choć Patkowski przyznaje, że może być to konieczne, ze względu na wyroki Trybunału Sprawiedliwości UE.

Podsekretarz stanu wskazał również na niepokojącą postawę sektora bankowego i organizacji społecznych reprezentujących ich interesy. Podczas Forum Bankowego wydawało się, że ustalono ramy dialogu, jednak już następnego dnia, jedna z organizacji, mająca reprezentować interesy banków, atakowała rząd, zarzucając mu brak działań w sprawie frankowej i domagając się ustawowych regulacji.

W obecnej sytuacji Ministerstwo Finansów zachęca do korzystania z dostępnych instrumentów, takich jak ugody, choć obserwuje rosnące napięcie pomiędzy stronami zaangażowanymi w sprawy frankowe.

Bankowy establishment chce decydować o finansowym losie przeciętnego Kowalskiego

Obecnie szef KNF, pytany o prace koncepcyjne nad systemowym rozwiązaniem kwestii franków, twierdzi, że wspomniany podatek nie jest rozpatrywany jako scenariusz bazowy. Jednocześnie bardzo negatywnie wypowiada się o frankowiczach i ich dążeniach do sankcji darmowego kredytu. Podczas głośnego wywiadu w Dzienniku Gazecie Prawnej nazywa takie podejście konsumentów chciwością i hipokryzją.

W podobnym tonie co Jacek Jastrzębski wypowiada się Cezary Stypułkowski, prezes mBanku. Odnosząc się do dominującej obecnie linii orzeczniczej, spodziewanego wyroku TSUE oraz rezerw na franki, mówi on o „społecznym marnotrawstwie” i „uprzywilejowaniu przeciętnie bardziej zamożnych ludzi w Polsce”.

Czy frankowicze mają rozumieć, że zdaniem Stypułkowskiego to oni są tą przeciętnie bardziej zamożną grupą, skoro posiadają praktycznie niespłacalne kredyty, które oparto o klauzule tak wadliwe, że sądy, zamiast eliminować je z umów, decydują o unieważnianiu całych kontraktów?

Wypowiedzi przedstawicieli sektora bankowego wskazują na brak zrozumienia problemu, i to w sytuacji, gdy banki nie mają już pola do negocjacji, ponieważ 98 proc. kredytów pseudofrankowych upada w sądzie lub podlega odfrankowieniu, a każda z tych opcji jest dalece bardziej korzystna niż ugoda z bankiem i przejście na WIBOR, co proponują konsumentom KNF i kredytodawcy.

Pojawia się argument, że banków nie stać na rozliczenie z frankowiczami. Czy to rzeczywiście prawda? Nie, ponieważ banki czerpią obecnie gigantyczne zyski na oprocentowaniu kredytów złotowych, co widać w ich sprawozdaniach finansowych.

W IV kwartale 2022 roku zysk grupy mBanku wyniósł 834,5 mln zł. Wynik z prowizji wyniósł w tym okresie 467,8 mln zł, zaś wynik odsetkowy – bagatela 1,97 mld zł. Ten ostatni parametr uległ poprawie rok do roku o 65 proc.

Banki, choć narzekają na ryzyko prawne kredytów frankowych, muszą być zadowolone z pracy swoich prezesów, ponieważ wypłacają im pensje na poziomie, do którego „przeciętnie bardziej zamożny” frankowicz nawet się nie zbliży. Przykładowo Cezary Stypułkowski z mBanku w całym 2022 roku zarobił 4,4 mln zł. Tym samym jest trzecim najlepiej zarabiającym prezesem w polskim sektorze bankowym, ex aequo z przedstawicielem BNP Paribas – Stypułkowskiego w zarobkach wyprzedzają prezesi Santandera (6,08 mln zł) i Millennium Banku (4,9 mln zł).

Oczywistym jest, że perspektywa kogoś zarabiającego rocznie miliony jest inna niż frankowicza, którego roczny dochód nie przekracza kilkudziesięciu tysięcy. Pensje w Komisji Nadzoru Finansowego są dalekie od tych w sektorze prywatnym, ale wciąż mogą robić wrażenie na przeciętnym Kowalskim. Szef KNF zarabia miesięcznie ok. 33 tys. zł brutto, czyli lepiej niż 95 proc. Polaków.

Pytanie tylko, czy jako społeczeństwo chcemy, aby to właśnie osoby zarabiające setki tysięcy lub miliony złotych miały decydujący wpływ na to, jaki koszt finansowy i prawny za błędy banków poniosą zwykli ludzie, których wadliwy kredyt pchnął na skraj bankructwa.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. W serwisie Franknews.pl każdego dnia piszemy o najważniejszych wydarzeniach dla Frankowiczów. Odwiedź nas także na Facebooku oraz Twitter i ZAWSZE otrzymuj jako pierwszy najważniejsze informacje! 

Czy uważasz, że Państwo powinno pomagać bankom w rozwiązaniu problemu wadliwych umów kredytów frankowych i reglować tą kwestię ustawowo?
FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze