PLN - Polski złoty
CHF
4,35
poniedziałek, 29 kwietnia, 2024

TOTALNA Kompromitacja Banków i ich prawników w sprawach o kredyty we frankach? A może sprytny plan?

To koniec bankowych kontrpowództw o waloryzację i wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. W lutym i marcu największe banki giełdowe, takie jak mBank i PKO BP, poinformowały, że nie będą składać nowych pozwów przeciwko frankowiczom. Wycofają też te już złożone. Oczywiście roszczenia o zwrot kapitału pozostają dalej w grze, co nie powinno nikogo dziwić. Powodem decyzji banków jest wyrok TSUE w sprawie C-488/23, ale nie da się ukryć, że podmioty te wiedziały już wcześniej, że ich roszczenia nie spotkają się z aprobatą sądów. Do tej pory przegrały bowiem aż 97 proc. procesów o wynagrodzenie i waloryzację. Jak interpretować porażkę banków w sądach? Czy banki wiedziały, na co się piszą, składając absurdalne roszczenia? A może łudziły się, że racja jest po ich stronie i po prostu popełniły błąd, który kosztował je miliony złotych?

  • Duże banki w Polsce, takie jak mBank, PKO BP, Millennium, BNP Paribas nie będą już pozywać frankowiczów o waloryzację sądową i wynagrodzenie za korzystanie z kapitału
  • Jak informuje Rzeczpospolita, na 302 orzeczenia wydane w tych sprawach aż 293 są korzystne dla frankowiczów. Banki przegrały 97 proc. zainicjowanych procesów
  • Zdaniem ekspertów banki nie są zaskoczone skalą swojej porażki. Wiedziały, że ta wojna jest z góry przegrana, a cel składania pozwów był zupełnie inny niż może się wydawać
  • Pod znakiem zapytania stoi to, jak banki chcą utrzymać zainteresowanie frankowiczów dobrowolnymi ugodami, skoro ci wiedzą już, że należy im się darmowy kredyt.

Zero rekompensaty dla banków, gdy umowa kredytu jest nieważna. Banki modyfikują swoją taktykę w wojnie frankowej

Nie ma już żadnych wątpliwości: banki, które udzielały frankowiczom wadliwych kredytów, nie mają szans na jakąkolwiek rekompensatę za to, że ci korzystali z kapitału, wypłaconego na podstawie nieważnych umów. Przedsiębiorcy, który umieścił w umowie zawartej z konsumentem nieuczciwe warunki, nie należy się nic ponad zwrot nominalnej kwoty kredytu – banki nie zarobią więc ani na odsetkach, ani na prowizjach, ani na egzotycznych konstrukcjach wymyślonych na potrzeby „bitwy o franki”, takich jak wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału czy jego sądowa waloryzacja. To oznacza, że frankowicz, który pozwie bank i doprowadzi do unieważnienia podpisanej umowy, zyska w praktyce darmowy kredyt.

TSUE potwierdził to, co oczywiste. Banki i bez tego przegrały 97 proc. procesów o rekompensatę

Znaczenie wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE, który wydany został 12 stycznia 2024 roku w sprawie C-488/23 i dotyczył waloryzacji sądowej kapitału, jest przełomowe. Pokazuje jasno stanowisko unijnych sędziów w kwestii rekompensaty dla przedsiębiorcy za błędy wprowadzone przez niego do umowy z konsumentem. I całkowicie zamyka jakąkolwiek dyskusję w obszarze tego, czy bank może domagać się zwrotu kwoty wyższej niż ta, którą udostępnił w ramach nieważnej umowy.

Nie znaczy to jednak, że dopiero TERAZ krajowe sądy będą wiedzieć, co robić z roszczeniami banków o wynagrodzenie i waloryzację. Dotychczas wydane wyroki dobitnie pokazują, że sądy doskonale zdawały sobie sprawę, że żądania banków są bezpodstawne. Na 302 orzeczenia w takich sprawach, do których dotarła Rzeczpospolita, 293 to porażki banków. Instytucje finansowe przegrały więc 97 proc. procesów, które wytoczyły swoim klientom o rekompensatę.

Pojedyncza przegrana to koszt po stronie banku wynoszący ok. 50 tys. zł (lub więcej, jeśli wartość przedmiotu sporu w sprawie była szczególnie wysoka). Jeśli przemnożymy tę kwotę razy 293 porażki w sądach, to wyjdzie nam, że banki straciły na tych procesach 14 mln 650 tys. zł! A to kropla w morzu faktycznych wydatków – takich spraw w skali kraju wytoczono tysiące. Banki nie odzyskają już milionów złotych, które wydały na opiekę prawną w tych postępowaniach, nawet jeśli zdecydują się wycofać powództwa.

Które banki podjęły decyzję o cofnięciu pozwów o waloryzację i nieskładaniu kolejnych? Oficjalnie w tej sprawie wypowiedziały się mBank i PKO Bank Polski. Nieoficjalnie eksperci od unieważniania frankowych umów wskazują, że podobny trend obserwowany jest także w przypadku Millennium Banku, BNP Paribas i Deutsche Banku.

Czy banki świadomie działały na swoją szkodę? A może źle obliczyły szanse w wojnie z frankowiczami?

Oczywiste pytanie, jakie nasuwa się po klęsce banków w sądach, brzmi: czy banki wiedziały, jak skończą się dla nich masowe pozwy o wynagrodzenie i waloryzację? Zdaniem ekspertów miały świadomość tego, że ich taktyka jest skazana na porażkę. Tak naprawdę już w lutym 2023 roku zyskały wiedzę na temat tego, że ich roszczenia są bezpodstawne. To wtedy opublikowana została opinia Rzecznika Generalnego TSUE dla sprawy C-520/21. Rzecznik A.M. Collins dobitnie wskazał, że bank nie ma prawa do wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału. Wyrok, który zapadł kilka miesięcy później, był już tylko formalnością.

Działania, które od tego czasu zostały podjęte przez banki, można określić jako pełne brawury. Po czerwcowym wyroku banki masowo modyfikowały powództwa, podmieniając roszczenia dotyczące wynagrodzenia na sądową waloryzację. Już wtedy miały przed sobą pełen komplet przesłanek świadczących o tym, że waloryzacja jest im nienależna, a jasne wskazówki w tym względzie są zawarte nawet w krajowym prawie. Skoro mimo to banki zdecydowały się nie wywieszać białej flagi, to znaczy, że świadomie poszły na bitwę, która była z góry przegrana.

Jaki był prawdziwy cel banków składających masowe kontrpowództwa o rekompensatę?

Choć przedstawiciele sektora bankowego miesiącami przekonywali w mediach, że rekompensata po stronie kredytodawców, naliczana przez sądy od frankowiczów, jest jak najbardziej realna, wszystko wskazuje, że od początku blefowali. Bankowcy wiedzieli, że ich roszczenia są wydumane i – prędzej czy później – skazane na porażkę. Rzeczywistym celem, który realizowali, było zupełnie co innego.

Banki chciały upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Po pierwsze, chciały zniechęcić frankowiczów do składania nowych powództw. Po drugie, zachęcić ich do rozmów o dobrowolnych ugodach. Czy cel został osiągnięty? I tak, i nie. Część frankowiczów z pewnością zwlekała z decyzją o pozwie w oczekiwaniu na wyroki TSUE. Mimo to jednak liczba toczących się postępowań zatrważa – na koniec ubiegłego roku było ich ponad 178 tys. W tę liczbę nie wliczono kontrpowództw ze strony banków o zwrot kapitału. Na koniec I połowy 2023 roku powództw w sądach było ponad 137 tys.

Liczba zawartych przez sektor ugód jest mniej spektakularna – to ok. 87 tys. zgód na konwersję kredytu z CHF na PLN. W połowie zeszłego roku w sektorze było 73,5 tys. takich porozumień. Obecnie zainteresowanie ugodami jest niesatysfakcjonujące – duże podmioty, jak np. mBank S.A., zaproponowały dobrowolną konwersję kredytu już wszystkim posiadaczom aktywnych hipotek we franku. Zawarcie 1 tys. ugód kwartalnie to dla banku giełdowego z dużym portfelem hipotek pseudowalutowych spory wyczyn. Jeszcze niedawno np. Millennium Bank stawiał sobie za cel zawieranie ok. 2 tys. ugód frankowych w kwartale. Obecnie to nierealne.

Co muszą zrobić banki, by uratować program ugód frankowych?

Skoro sektor bankowy utracił ostatni skuteczny bat na kredytobiorców, to jego przedstawiciele muszą przemyśleć, jak zachęcać klientów do ugód w obliczu zaktualizowanej rzeczywistości prawnej. Logicznym rozwiązaniem wydawałoby się dostosowanie programów ugodowych do oczekiwań klientów. Czy jednak banki rozumieją, że klienci nie chcą już zamieniać kredytów frankowych na zobowiązania oparte o WIBOR? Póki co tylko jeden bank, Pekao S.A., zdecydował się wyjść naprzeciw potrzebom frankowiczów i zaproponować konwersje w oparciu o niską, stałą stopę w wysokości 2 proc. Nic nie wskazuje, aby to rozwiązanie miało być powielane przez kolejne podmioty.

Brak sensownych propozycji ugodowych dla ex-frankowiczów pogrąży banki?

Podstawowym problemem bankowców jest uporczywe ignorowanie kredytobiorców ze spłaconymi umowami. Ex-frankowicze nie mają co liczyć na dobrowolne ugody, bo bank nie chce oddawać klientom żadnych pieniędzy, a co najwyżej umorzyć dług, który wciąż istnieje na papierze. To błąd, bo ex-frankowiczów z nieprzedawnionymi roszczeniami jest w tej chwili więcej niż posiadaczy aktywnych hipotek we franku. Do tych osób powoli dociera, że pozywając bank mogą odzyskać setki tysięcy złotych tytułem zwrotu świadczenia nienależnego, w dodatku wraz z ustawowymi odsetkami za opóźnienie.

Nie są to tylko puste słowa, bo zmianę trendu widać chociażby w statystykach mBanku. W 2023 roku niemal co trzeci nowy pozew frankowy dotyczył już spłaconej umowy. Jeżeli przedstawiciele sektora nie zareagują w porę na rosnący wskaźnik pozywalności w przypadku spłaconych umów, to już wkrótce wojna o franki wejdzie w zupełnie nowy etap, a dotwarzanie rezerw na nieważne hipoteki potrwa kolejne lata.

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze