PLN - Polski złoty
CHF
4,48
czwartek, 28 marca, 2024

ZWYCIĘSTWA Frankowiczów, LEPSZE WARUNKI ugód frankowych, pozwy o WIBOR i niewypłacalność banków? Co nas czeka w 2023 r.?

Bieżący rok, przynajmniej w teorii, powinien być czasem ogromnych zysków sektora finansowego. Tak wysokiego oprocentowania kredytów złotowych nie było w Polsce od wielu lat. W praktyce jednak wielomiliardowe koszty dodatkowe, a także niektóre konsekwencje wysokich stóp procentowych spowodowały, że większość dużych banków zakończyła III kwartał br. z dużą stratą. Czego klienci powinni spodziewać się ze strony banków w 2023 roku? Jaki wpływ na sektor może mieć planowany wyrok TSUE w sprawie C-520/21? Czy pozwy o WIBOR stanowią realne zagrożenia dla banków? I jak wiodące instytucje próbują bronić się przed ryzykiem prawnym niektórych obsługiwanych produktów?

  • Bankowcy w swoich wypowiedziach z jednej strony starają się uspokajać klientów, twierdząc, że sektor bankowy w Polsce jest stabilny, z drugiej jednak biją na alarm w związku z planowanym wyrokiem TSUE w sprawie o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału

  • Wakacje kredytowe, odpisy na ryzyko prawne kredytów w CHF, składki na BFG i FWK czy System Ochrony Banków Komercyjnych – to najważniejsze koszty sektora bankowego w bieżącym roku

  • Rząd, który do tej pory pozostawał bierny wobec problemu frankowego, prawdopodobnie szykuje dla banków pewne ułatwienie w walce z frankowiczami – chodzi o reformę k.p.c., która odbierze kredytobiorcom prawo do wyboru miejsca złożenia pozwu.

Czy w 2023 roku banki poniosą konsekwencje klauzul abuzywnych we wzorcach umownych?

Od października 2019 roku, gdy TSUE po raz pierwszy wydał decyzję w tzw. „polskiej sprawie frankowej”, krajowe orzecznictwo zmieniło się niemal o 180 stopni. Krótko mówiąc, banki, które często stały na bardzo silnej pozycji w sądzie, zaczęły przegrywać sprawy o franki na masową skalę. Popularne początkowo odfrankowienie, czyli konwersja kredytu na PLN z zachowaniem stawki LIBOR (aktualnie SARON), obecnie jest już rzadkością.

Sędziowie, korzystając z unijnego orzecznictwa oraz uchwał Izby Cywilnej SN, decydują się w znaczniej większości na przyznanie kredytobiorcom pełnej korzyści, czyli całkowitego unieważnienia umowy i zarządzają rozliczenie się stron w oparciu o teorię salda bądź teorię dwóch kondykcji.

Unieważnienia umów to już ok. 92 proc. wyroków zapadających w sprawach o franki. W wyniku unieważnienia bank traci jakikolwiek zarobek na udzielonym kredycie – można więc powiedzieć, że sektor ponosi dotkliwe konsekwencje abuzywności swoich umów już od kilku lat.

Jest to oczywiście prawdą, ale nad sektorem bankowym w Polsce wisi jeszcze kilka istotnych zagrożeń. Jednym z nich jest wyrok TSUE w sprawie C-520/21, który określi, w jaki sposób powinno wyglądać wzajemne rozliczenie się stron po unieważnieniu umowy kredytowej. Chodzi oczywiście o roszczenie banków o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału, czyli o opłatę, o którą pozywają swoich klientów po unieważnieniu umowy.

Obecnie sądy w większości odrzucają roszczenia banków, część orzeczników decyduje też o zawieszeniu postępowań do czasu ogłoszenia wyroku przez TSUE. Pierwsza rozprawa w Luksemburgu miała miejsce 12 października br., na luty przyszłego roku zaplanowano wypowiedź Rzecznika Generalnego.

Wyrok w sprawie prawdopodobnie zostanie wydany w II połowie 2023 roku. Jeśli będzie prokonsumencki (a są na to ogromne szanse), sektor bankowy musi liczyć się z tym, że sankcja darmowego kredytu, czyli sytuacja, w której banki zostaną całkowicie pozbawione zysków z umowy, będzie nową zasadą.

KNF oszacował łączny koszt takiego rozwiązania na 100 mld zł, czyli ok. 63 proc. kapitałów własnych sektora bankowego. Wg szefa KNF konsekwencje takiego wyroku byłyby katastrofalne nie tylko dla banków, ale i gospodarki:

  • wskutek prokonsumenckiej decyzji TSUE w sprawie C-520/21 mogłoby dojść do ogłoszenia upadłości przez jeden lub nawet kilka dużych banków
  • prawdopodobnie wystąpiłby tzw. „efekt zarażania”, którym objęte zostałyby nawet te banki, które mają mały portfel kredytów frankowych bądź nie mają go wcale. Odczułyby m.in. wzrost składki na Bankowy Fundusz Gwarancyjny
  • kryzys na rynku bankowym miałby wpływ na sytuację krajowej gospodarki, a więc na poziom życia obywateli. Banki są głównym źródłem finansowania polskiej gospodarki, radykalne ograniczenie dostępu do kredytów mogłoby doprowadzić do bardzo poważnego załamania gospodarczego.

Prawnicy frankowi pytani o wystąpienie szefa KNF przed TSUE, jak i o podobne opinie płynące ze Związku Banków Polskich wskazują, że kreślenie tego rodzaju scenariuszy nie jest niczym nowym. Banki sygnalizują zagrożenie dla gospodarki i portfeli Polaków właściwie od początku istnienia sporów frankowych. Gdy sytuacja sprzyja bankom, prywatyzują one sukcesy, nie oglądając się na nikogo. Gdy natomiast zmienia się klimat, czy to ekonomiczny, czy orzeczniczy, starają się one upubliczniać straty i oczekują wsparcia od państwa.

Banki zawiązują rezerwy na franki i modyfikują programy ugód

Jedno jest pewne, banki dostrzegają ryzyko prawne kredytów frankowych bardziej niż kiedykolwiek. Rok temu tylko nieliczne instytucje zdążyły uruchomić pilotaż ugód rekomendowany przez KNF. Obecnie prawie wszystkie duże banki oferują już ugody, i to nie wybranym grupom klientów, ale wszystkim aktywnym frankowiczom.

Prekursorem ugód z frankowiczami był PKO BP, który swój pilotaż uruchomił już w październiku 2021 roku. Do chwili obecnej PKO BP zawarł już ok. 18 tys. ugód i właśnie intensywnie pracuje nad zmianą warunków dla niezdecydowanych. Powodem jest oczywiście spadek zainteresowania ugodami w związku z wysokim oprocentowaniem kredytów złotowych. Ugoda z bankiem jest bowiem równoznaczna z konwersją zobowiązania na złotówki i zamianą stawki referencyjnej z SARON na WIBOR.

Modyfikację pierwotnego programu zdążyły wdrożyć już mBank i Millennium Bank. Obie grupy są zdesperowane, by dogadać się z kredytobiorcami przed decyzją TSUE, ponieważ mają ogromne portfele kredytów frankowych i są na podium pod względem umów objętych sporem sądowym. mBank ma ambitny plan zaproponowania ugód frankowych wszystkim kredytobiorcom do połowy przyszłego roku.

Wielbiciele ironicznych uwag z pewnością odnotowaliby, że data jest nieprzypadkowa, bo mniej więcej po niej ma zapaść wyrok unijnego Trybunału. Bank zapewne zdaje sobie sprawę, że gdy ten zapadnie, kredytobiorcy nie będą już zainteresowani jakąkolwiek formą ugody, obojętnie, czy ze zmiennym oprocentowaniem, czy stałym.

O tym, że trzeba się śpieszyć z proponowaniem ugód, wie też PKO BP. Z wypowiedzi pełniącego obowiązki prezesa banku Pawła Gruzy wynikają dwie konkluzje. Po pierwsze, że fundamenty sektora bankowego w Polsce są naprawdę mocne. Po drugie, że sektor liczy na wspaniałomyślność TSUE, czyli wyrok, który nie zrzuci na banki sankcji darmowego kredytu. O tym, że nadzieja ta nie ma szczególnie mocnych podstaw, świadczą rezerwy dotwarzane przez banki na ryzyko franków.

Wprawdzie PKO BP nie zawiązał w III kwartale dodatkowych rezerw na ten cel, ale za to okres wcześniej odpisy frankowe wyniosły aż 1,2 mld zł. Rekordzistą III kwartału okazał się mBank, który w tym okresie dotworzył odpisy na kredyty w CHF o wartości 2,34 mld zł. Odpisy te wraz z kosztem wakacji kredytowych były zresztą odpowiedzialne za gigantyczną stratę netto mBanku, która sięga 2,28 mld zł.

Wakacje kredytowe i rezerwy na franki to oczywiście niejedyne koszty sektora bankowego, jakie poniósł on w bieżącym roku. Doszły bowiem dodatkowe wydatki w postaci wyższej składki na Fundusz Wparcia Kredytobiorców (który w tym roku cieszy się wyjątkową popularnością), Bankowy Fundusz Gwarancyjny czy System Ochrony Banków Komercyjnych. Ta ostatnia spółka zasiliła kwotą ok. 3,5 mld zł przedsięwzięcie restrukturyzacji Getin Banku.

Ponieważ większość tych kosztów miała częściowo jednorazowy charakter (wakacje kredytowe banki zaksięgowały całkowicie w III kwartale), należy spodziewać się, że sytuacja sektora w przyszłym roku się poprawi. Będzie on przecież czerpał gigantyczne zyski z wysoko oprocentowanych kredytów złotowych, a przypomnijmy, że kredytów ze zmiennym oprocentowaniem jest w Polsce 98 proc. Banki spodziewają się jednak, że oprocentowanie w końcu zacznie spadać, dlatego już teraz dokładają starań, aby jak najwięcej klientów zdecydowało się wziąć kredyt „na górce”, najlepiej z czasowo stałym oprocentowaniem, na okres 5 czy nawet 7 lat.

Niektóre banki idą o krok dalej i zawieszają udzielanie kredytów na zmiennej stopie, proponują wyłącznie czasowo stałe oprocentowanie – przykładem jest tu np. ING Bank Śląski, który w listopadzie zasłynął z uwagi na głośne zabezpieczenie powództwa w sprawie o WIBOR. Tego rodzaju decyzję wydał Sąd Okręgowy w Katowicach, wyrzucając stawkę referencyjną z umowy kredytobiorczyni, klientki ING Banku Śląskiego, na czas trwania postępowania.

Być może bank przestraszył się przyszłych reperkusji ewentualnego masowego podważania wzorców umownych kredytów złotowych i na wszelki wypadek zdecydował, że nie będzie na razie powiększał swojego portfela o tego rodzaju produkty. A ponieważ siedziba ING mieści się właśnie w Katowicach, gdzie zapadło postanowienie sądu w zakresie zabezpieczenia powództwa, bankowcom nie jest do śmiechu. W końcu ewentualne przyszłe pozwy o WIBOR wobec ING będą kierowane właśnie do tamtejszego sądu.

Chcesz pozwać bank w Wydziale Frankowym? Zostało na to niewiele czasu

W kwestii pozwów nie można nie wspomnieć o planowanej „zasadzce” na frankowiczów, jaką szykują rządzący. Chodzi oczywiście o reformę kodeksu postępowania cywilnego. Przypomnijmy, że w tej chwili kredytobiorca ma wybór: może pozwać bank albo w sądzie właściwym dla siedziby pozwanego, albo w sądzie właściwym dla swojego miejsca zamieszkania. Większość wybiera tę pierwszą opcję – np. w I półroczu br. do sądów w Polsce wpłynęło 29,5 tys. pozwów frankowych, z czego ponad 13 tys. złożono w Warszawie, czyli tam, gdzie mieszczą się główne siedziby banków z najbardziej zasobnym portfelem kredytów w CHF.

Po nowelizacji kredytobiorca będzie miał możliwość złożyć pozew już tylko w lokalnym sądzie, czyli jeśli nie jest warszawiakiem, może zapomnieć o sądzeniu się w Wydziale Frankowym. Rządzący oczywiście motywują tę decyzję potrzebą odciążenia warszawskich sędziów i wprowadzeniem rozwiązań korzystnych dla samych kredytobiorców. Sami frankowicze, jak i ich pełnomocnicy prawni mają jednak poważne wątpliwości, czy ta troska ze strony rządu jest rzeczywiście motywowana potrzebą wsparcia poszkodowanych w procederze frankowym, czy też może chęcią ułatwienia sytuacji samym bankom.

Nie jest bowiem tajemnicą, że to właśnie w Warszawie najłatwiej jest uzyskać zabezpieczenie roszczeń w sprawach o franki, również gdy pozwanym jest Getin Noble Bank, czyli podmiot w restrukturyzacji. Lokalne sądy są mniej przychylne temu rozwiązaniu, a zatem kredytobiorcom będzie trudniej uzyskać zgodę sądu na zaprzestanie spłaty swojego kredytu w chwilę po zainicjowaniu sporu.

Frankowicze, którzy chcą sądzić się z bankiem w 2023 roku, powinni się więc śpieszyć z pozwem, zwłaszcza gdy są spoza Warszawy, a zależy im na tym, by sprawą zajął się Wydział Frankowy. Jest najprawdopodobniej kwestią czasu, aż ta możliwość zostanie zablokowana.

 

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze