PLN - Polski złoty
CHF
4,35
wtorek, 30 kwietnia, 2024

Nowa strategia prawników: Jak zwiększyć dochody Państwa z kredytów frankowych i przyspieszyć sprawy Frankowiczów

Niedawno ministerstwo sprawiedliwości uchyliło rąbka tajemnicy w jaki sposób zamierza usprawnić przebieg w sądach procesów frankowych. Chodzi głównie o wzmocnienie kadrowe wydziałów cywilnych rozpoznających spory frankowe (dodatkowe etaty sędziowskie i asystenckie), przygotowanie szkoleń i bazy orzeczeń TSUE na użytek sędziów a także digitalizację akt. Mimo nieustannych lamentów banków, że problem kredytów frankowych prowadzi sektor na dno, w ubiegłym roku banki zarobiły na czysto najwięcej w historii (27,6 mld zł).W pierwszych dwóch miesiącach roku 2024 zysk sektora bankowego w Polsce osiągnął już poziom 7,3 miliarda złotych, sugerując, że banki mogą przekroczyć 40 miliardów złotych zysku w całym roku. Ta znacząca poprawa wyników finansowych banków ma miejsce w kontekście inflacji na poziomie 1,9% oraz stawki WIBOR 3m wynoszącej 5,86%. Jak widać stać je na prowadzenie tak ogromnej liczby spraw frankowych mimo że opłaty sądowe wynoszą dla nich aż 5% wartości przedmiotu sporu. Prawnicy mają swój autorski pomysł jak zmusić banki do rezygnacji ze składania bezsensownych pozwów, apelacji oraz skarg kasacyjnych, a przy okazji przysporzyć dodatkowe środki dla budżetu państwa (wymiaru sprawiedliwości).

  • Koszty banków z tytułu opat sądowych związanych ze sporami frankowymi idą w grube dziesiątki tysięcy złotych za jedną sprawę. Banki wydają te pieniądze lekką ręką i jednocześnie nieustannie biadolą, że kredyty frankowe są dla nich ogromnym ciężarem.
  • Podczas gdy ministerstwo sprawiedliwości szuka odpowiedniego rozwiązania pozwalającego wyeliminować z wymiaru sprawiedliwości bezsensowne pozwy banków o wynagrodzenie i waloryzację kapitału, prawnicy mają gotową receptę w postaci zaostrzenia przepisów dotyczących opłat sądowych dla banków.
  • Eksperci sugerują, że banki powinny płacić na rzecz Skarbu Państwa różnicę pomiędzy preferencyjną stawką opłaty sądowej dla konsumentów (1.000 zł) a stawką obowiązującą przedsiębiorców (5% wartości przedmiotu sporu). Banki powinny także utracić prawo do zwrotu całości lub części opłaty sądowej w sytuacji jeśli wycofają powództwo z sądu lub jeśli SN nie przyjmie do rozpoznania skargi kasacyjnej.
  • Wprowadzenie stosownych przepisów wymagałoby nowelizacji ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych oraz Kpc. Niewątpliwie proponowane rozwiązania przyniosłyby spore korzyści dla Skarbu Państwa (dodatkowy zastrzyk pieniędzy), jak i dla sądów oraz zwykłych obywateli (mniejsza liczba postępowań, szybsze procedowanie spraw).

Banki trwonią pieniądze na bezsensowne spory sądowe

Banki wciąż narzekają, że spory frankowe przekładają się na wysokie koszty, które rzutują negatywnie na ich wyniki finansowe. Tymczasem koszty te banki ponoszą w dużej mierze na własne życzenie. Około 98% Frankowiczów wygrywa sprawy sądowe ale banki na ogół i tak wnoszą apelacje od niekorzystnych dla nich wyroków sądów I instancji, mimo że spodziewają się porażki także w II instancji. Opłata sądowa od apelacji dla przedsiębiorców, którymi są banki, wynosi aż 5% wartości przedmiotu sporu.

Załóżmy przykładowo, że spór sądowy dotyczy roszczeń w wysokości 200.000 zł. Bank ponosi wówczas opłatę od apelacji w wysokości aż 10.000 zł mając nieomal pewność, że sprawę w II instancji przegra. W razie prawomocnej przegranej sąd nie zwraca bankowi tej opłaty ale dodatkowo obciąża go sumą równą wysokości opłaty sądowej od pozwu, którą ma zwrócić konsumentowi (1.000 zł) oraz zasądza na rzecz strony wygranej zwrot kosztów zastępstwa procesowego. Całość kosztów sądowych oraz KZP ponoszonych przez banki po przegraniu dwuinstancyjnego procesu sądowego na ogół sięga około 30 tys. zł.

Częstą praktyką banków do niedawna było wnoszenie skarg kasacyjnych na prawomocne wyroki do Sądu Najwyższego. Zatem bank musi wyasygnować kolejne środki na opłacenie skargi. Do tego dochodzą jeszcze wysyłane w ostatnich latach masowo powództwa o zapłatę wynagrodzenia lub waloryzacji kapitału, od których opłata wynosi także 5% wartości przedmiotu sporu. Biorąc pod uwagę koszty przegrania sporu toczącego się w dwóch instancjach sądowych oraz koszty związane ze skargą kasacyjną i kontrpozwem o zapłatę kapitału powiększonego o wynagrodzenie lub waloryzację, daje to przeciętnie sumę 50 tys. zł kosztów banku dotyczących tylko jednej umowy kredytowej. Jednak część z poniesionych opłat sądowych bank może spróbować odzyskać. 

Przepisy dotyczące kosztów sądowych stawiają banki w uprzywilejowanej pozycji

Pozornie wydawać by się mogło, że to konsument znajduje się na uprzywilejowanej pozycji, bo opłata od pozwu czy apelacji wynosi w jego przypadku maksymalnie 1.000 zł. Trzeba jednak pamiętać, że konsument w sporze z bankiem zawsze jest stroną słabszą. Banki – jako potężne międzynarodowe instytucje finansowe – dysponują gigantycznymi pieniędzmi, które mogą trwonić na z góry przegrane procesy sądowe. Gdyby opłata dla konsumenta również wynosiła 5% wartości przedmiotu sporu, mało którego Frankowicza byłoby stać na dochodzenie sprawiedliwości w sądach.

Jednak tak naprawdę zarówno ustawa o kosztach sądowych w sprawach cywilnych, jak i interpretacje przepisów dokonane przez KIS roztaczają parasol ochronny nad bankami. W przypadku jeśli bank zdecyduje się na wycofanie powództwa zanim strona przeciwna sporządzi odpowiedź na pozew i przed przeprowadzeniem rozprawy, może liczyć na zwrot przez sąd całej wniesionej opłaty. Jeśli natomiast nastąpiła już wymiana pism procesowych a także odbyła się rozprawa i dopiero na tym etapie pełnomocnik banku wnioskuje o wycofanie powództwa, to wówczas ma prawo dochodzić zwrotu przez sąd połowy wniesionej opłaty.

Takie sytuacje w ostatnich miesiącach zdarzają się nagminnie. Banki wycofują składane ostatnimi laty bezpodstawne powództwa przeciwko Frankowiczom o zapłatę wynagrodzenia lub waloryzację kapitału, tak aby odzyskać całość lub połowę opłaty sądowej i nie ponosić dodatkowych kosztów związanych z przegraniem kontrprocesu wytoczonego kredytobiorcy (m.in. chodzi o koszty zastępstwa procesowego i odsetki za opóźnienie). Masowe bezpodstawne powództwa banków paraliżują wymiar sprawiedliwości, a dodatkowo sądy rozpoznają je tak naprawdę za darmo, bo banki mogą dochodzić zwrotu całości lub części opłaty.

Sporo kontrowersji w ostatnim czasie wywołały także dwie indywidualne interpretacje przepisów przez dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej (KIS), z których wynika że bank przegrywający sprawę sądową z kredytobiorcą frankowym, ma prawo zaliczyć wydatki na postępowanie sądowe do kosztów uzyskania przychodu i w ten sposób obniżyć podatek. Z takiego przywileju nie mogą skorzystać inne firmy. Jak widać banki są w Polsce traktowane na innych (lepszych) zasadach niż reszta przedsiębiorców i zwykłych obywateli. Państwo co rusz roztacza nad sektorem bankowym parasol ochronny, pomimo stosowania przez banki nieuczciwych praktyk.

Jak dofinansować budżet państwa (wymiar sprawiedliwości) z kieszeni banków i przy okazji udrożnić sądy?

Eksperci zastanawiają się dlaczego budżet państwa ma pokrywać koszty tysięcy toczących się w sądach spraw, które są wynikiem stosowania przez banki w umowach niedozwolonych postanowień i zarabiania całe lata na nieuczciwych produktach. Brak konsekwencji finansowych zachęca banki do składania bezsensownych pozwów służących przede wszystkim zastraszaniu konsumentów. Prawnicy znaleźli dobry sposób na pozyskanie dodatkowych środków dla budżetu państwa, które mogłyby zostać przeznaczone na dofinansowanie wymiaru sprawiedliwości, a jednocześnie spowodowałoby to zmniejszenie liczby toczących się w sądach spraw. Wprowadzenie w życie tych pomysłów wymagałoby nowelizacji ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych oraz Kpc. Oto jakie są postulaty prawników:

  • obciążanie banków przegrywających sprawy frankowe z konsumentami kwotą stanowiącą różnicę pomiędzy opłatą w wysokości 5% wartości przedmiotu sporu a opłatą w wysokości 1.000 zł. W ten sposób zachowany zostałby przywilej konsumenta, dla którego maksymalna opłata od pozwu wynosi 1.000 zł, ale bank stosujący nieuczciwe praktyki i przegrywający proces sądowy musiałby zapłacić Skarbowi Państwa resztę sumy do wysokości normalnej stawki opłaty (do 5% WPS). Bazując na tym samym co wcześniej przykładzie dotyczącym roszczeń w wysokości 200.000 zł, konsument zapłaciłby od pozwu 1.000 zł, które bank zwróciłby mu po prawomocnym wyroku, a dodatkowe 9.000 zł od banku poszłoby na rzecz Skarbu Państwa.
  • brak zwrotów opłat sądowych od pozwów składanych przez banki po ich cofnięciu. Świadomość, że nie ma możliwości odzyskania całości lub połowy opłaty sądowej po wycofaniu pozwu być może skłoniłaby banki do zastanowienia się czy warto wnosić bezpodstawne powództwa o wynagrodzenie i waloryzację kapitału.
  • brak zwrotu opłat od skarg kasacyjnych w razie jeśli SN odmówi przyjęcia skargi. Do niedawna niemal regułą było składanie przez banki skarg kasacyjnych od prawomocnych wyroków unieważniających umowy kredytowe. Banki wykorzystywały nagminnie ten nadzwyczajny środek odwoławczy a treść skarg była bezsensownie powielana w kolejnych postępowaniach. W końcu SN się zniecierpliwił i zaczął odmawiać przyjmowania od banków skarg do rozpoznania. Niestety tylko częściowo zniechęciło to banki, bo w razie odmowy przyjęcia skargi SN zwraca bankom 75% poniesionej opłaty. Pora aby zmienić tę absurdalną zasadę.

Wydaje się, że proponowane reformy dotyczące wysokości opłat sądowych dla banków przyniosłyby szereg korzyści dla budżetu państwa, sądów i czekających na wyroki obywateli. Po pierwsze, przysporzyłyby pieniędzy dla budżetu państwa, które mogłyby zostać wydatkowane np. na wzmocnienie kadrowe sądów, na inwestycje w zakresie cyfryzacji sądów, szkolenia dla sędziów itp. Z drugiej strony, wyższe koszty procesów sądowych zniechęciłyby banki do składania bezsensownych powództw i tym samym odciążyłoby to sądy zalane setkami tysięcy spraw frankowych.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.

Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google. Wesprzyj nas poprzez polubienie udostępnienie tego artykułu na Facebook i platformie X (Twitter)  

 

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze