Polski Rząd popiera frankowiczów w kwestii bezumownego korzystania z kapitału

0
2212

Według polskiego rządu roszczenia banków o bezumowne korzystanie z kapitału po unieważnieniu umowy są bezpodstawne i takie stanowisko zostało zaprezentowane w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Pozwy składane przez banki mają na celu wyłącznie zastraszenie frankowiczów i dalsze unikanie odpowiedzialności za nieuczciwe klauzule. Nie można dopuścić do karania konsumentów za błędy instytucji finansowych.

Sądy orzekają nieważność umowy wbrew stwierdzeniom SN

Obecnie prawnicy zastanawiają się czy bank po unieważnieniu umowy ma prawo pozwać kredytobiorcę o zapłatę za bezumowne korzystanie z kapitału.  Dotychczas Sąd Najwyższy stwierdził, że usunięcie z umowy nieuczciwych klauzul nie oznacza unieważnienia umowy. Kontrakt jest kontynuowany po tzw. odfrankowieniu, czyli zamianie kredytu w złotówkowy oprocentowany LIBOR. Tymczasem w 2020 roku sądy zdecydowanie częściej orzekały nieważność umowy niż  wspomniane odfrankowienie.

Według banków uznanie umowy za nieważną oznacza, że kredytobiorca powinien zapłacić za korzystanie z kapitału. Takim roszczeniom instytucji finansowych są przeciwni zarówno Rzecznik Finansowy, Rzecznik Praw Obywatelskich, jak i polski rząd. Strony powinny zobowiązać się do zwrotu nienależnych świadczeń, ale nic ponad to. Kredytobiorca zwraca więc kwotę kredytu, a bank wpłacone raty kapitałowe i odsetkowe, a także koszty uzyskania kredytu.

Przeczytaj: Unieważnienie kredytu we frankach – Instrukcja dla frankowiczów.

Pozywanie frankowiczów po unieważnieniu umowy jest bezprawne według polskiego rządu

Pełnomocnik Rzeczpospolitej Polski w stanowisku w sprawie pytań prejudycjalnych zadanych TSUE przez Sąd Okręgowy w Gdańsku, Bogusław Majczyna stwierdza, że pozwy składane przez banki odstraszają konsumentów od korzystania z ochrony, którą daje dyrektywa o ochronie praw konsumentów 93/13. Podobny cel pełnią także liczne publikacje w ogólnopolskiej prasie po wydaniu wyroku przez TSUE. Według prawnika „jedynie wyrok Trybunału Sprawiedliwości, doprecyzowujący zakres obowiązków informacyjnych sądu, w odniesieniu do kwestii ryzyka pozwania konsumenta przez bank z tytułu korzystania z pożyczonego kapitału, może przeciąć wątpliwości (…)”.

Taki wyrok ma zapaść już 29 kwietnia 2021 roku. Zanim to jednak nastąpi w sprawie zabierze głos Sąd Najwyższy. Według harmonogramu 13. kwietnia udzieli odpowiedzi I prezes SN, a 15. kwietnia – Rzecznikowi Finansowemu. 13. kwietnia dowiemy się także czy umowa może wiązać strony, jeśli nie można ustalić kursu waluty obcej w umowie kredytu indeksowanego do takiej waluty. Dotychczas SN uznawał ważność takich umów. Jeśli zostanie wydana uchwała, że umowa upada, to według mecenas Barbary Garlacz decydujące znaczenie będą miały zapisy z dyrektywy 93/13.

Bogusław Majczyna uważa, że gdyby unieważnienie umowy skutkowało powstaniem roszczenia, to konsument ponosiłby dodatkową szkodę. Oznaczałoby to uznanie go za podmiot uzyskujący bezprawną korzyść kosztem przedsiębiorcy. Podobne stanowisko przedstawia polski rząd. Niedozwolone postanowienia wykluczają możliwość uznania kredytobiorcy za podmiot naruszający interes banku.

Nie przegap Niebezpieczne ugody z bankami? Jak najlepiej pozbyć się kredytu we frankach?

Banki nie chcą ponosić odpowiedzialności za niedozwolone postanowienia w umowach

Rozwiązania proponowane przez banki pozbawiają dyrektywę 93/13 wszelkiej skuteczności. Jeśli po upadku umowy, bank może żądać zapłaty ekwiwalentu odsetek według własnych ustaleń, to sankcja nieważności umowy traci jakiekolwiek znaczenie. Przedsiębiorca przestaje ponosić ryzyko związane ze stosowaniem niedozwolonych postanowień. Po unieważnieniu kredytów frankowych bank może zażądać zapłaty za korzystanie z kapitału złotówkowego, według oprocentowania kredytów złotówkowych. W związku z tym, że WIBOR jest wyższy niż LIBOR w nowej sytuacji zyski instytucji finansowych mogłyby nawet wzrosnąć. Dochodzenie praw konsumenckich wynikających z dyrektywy byłoby więc bezsensowne.

Banki nie dają za wygraną i pozywają klientów. Przykładowo Raiffeisen Bank domaga się od Justyny i Kamila Dziubaków dodatkowego wynagrodzenia po unieważnieniu umowy. Kredyt hipoteczny opiewał na kwotę 400 000 zł, dotychczas państwo Dziubakowie zwrócili z odsetkami 240 000 zł. Do spłaty powinno pozostać 160 000 zł, ale bank domaga się blisko 800 000 zł. Na tą sumę składa się zwrot zwaloryzowanego kapitału i koszty poniesione w związku z z bezumownym korzystaniem z kapitału. Według Alexandra Fleischmanna z RBI klienci przez wiele lat czerpali korzyści z bankowych pieniędzy.

Bankom należą się tylko odsetki ustawowe za opóźnienie

Według prezesa Narodowego Banku Polskiego prawo do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału jest bezsporne. Problemem jest tylko stawka, według której należy je naliczać. Po ogłoszeniu wyroku TSUE Zespół Prawno-Legislacyjny Związku Banków Polskich przyznał, że bankowi przysługuje roszczenie o zwrot kapitału i o wynagrodzenie za korzystanie z niego. Prawnicy zwracają jednak uwagę, że zgodnie z polskim kodeksem cywilnym jedynym wynagrodzeniem mogą być odsetki ustawowe za opóźnienie. Według nich niedawne roszczenia i pozwy banków mogą wynikać z trudnej sytuacji instytucji finansowych. Dotychczas nikt nie kwestionował zapisów w prawie cywilnym, należy więc unikać zmieniania wykładni na potrzeby chwili.